[Tylko u nas] Prof. David Engels: USA i dylematy polskiej polityki zagranicznej

Wciąż ze zdumieniem obserwuję, do jakiego stopnia sposób widzenia Stanów Zjednoczonych przez polskich konserwatystów różni się od tego, jak postrzegana jest Ameryka przez Francuzów czy Niemców; również, a nawet w szczególności, w kontekście obecnego kryzysu rosyjsko-ukraińskiego. Może brzmi to jak truizm, ale jednak nie należy o tym zapominać, a raczej czynnie rozważać i analizować, zwłaszcza w obecnym czasie, który - co tu dużo mówić - dla polityki zagranicznej Polski i krajów Trójmorza jest coraz trudniejszy
Statua Wolności [Tylko u nas] Prof. David Engels: USA i dylematy polskiej polityki zagranicznej
Statua Wolności / Pixabay.com

Geopolityczny punkt wyjścia jest wszystkim doskonale znany: wciśnięta pomiędzy Niemcy i Rosję Polska w sensie strategicznym zawsze zwracała się w kierunku  peryferyjnych sojuszników, którzy nie mając własnych interesów terytorialnych mogły jej zagwarantować polityczne przetrwanie w obliczu dwóch dominujących sąsiadów. Z praktycznego punktu widzenia u podstaw tejże doktryny trudno nie zauważyć faktu, że w dotychczasowym rozwoju historycznym owymi siłami zewnętrznymi były głównie te, które z powodów czysto pragmatycznych, owszem, były zainteresowane przetrwaniem Polski, ale których ideologia faktycznie utrudniała, a nie promowała polski konserwatyzm.

Pierwszym tego przykładem może być bez wątpienia sojusz z Napoleonem, który do dziś jest pozytywnie oceniany. Chociaż Napoleon miał wielkie zasługi w odwróceniu skutków rozbiorów, przywracając Polskę na mapę Europy jako państwo podległe co prawda Francji, jego rzeczywista polityka opierała się jednak na tych „wartościach rewolucyjnych”, które w dłuższej perspektywie musiałyby podważyć fundamentalne wartości duchowe nie tylko polskiego, ale i każdego innego społeczeństwa europejskiego. Innym przykładem jest sprzymierzenie się odrodzonego po zakończeniu I wojny światowej polskiego państwa narodowego  z mocarstwami zachodniej Ententy, które przecież również realizowały ideologię zdecydowanie antychrześcijańską, internacjonalistyczną i plutokratyczną; tego samego przymierza próbowano również w czasie  II wojny światowej, co ostatecznie zakończyło się okaleczeniem terytorialnym Polski oraz dwoma pokoleniami sowieckiej dominacji. Elementem tej ciągłości jest również dzisiejszy sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i należy się obawiać, że negatywne tego skutki uwidocznią się dopiero wtedy, gdy będzie już za późno.

Wyidealizowany obraz Stanów Zjednoczonych, jaki wielu Polaków w sobie nosi, może co prawda przeczyć temu lękowi, co zresztą potwierdzone  zostało podczas prezydentury Donalda Trumpa z jego krótkim wymarzonym małżeństwem z konserwatywnym rządem Polski. Z tego punktu widzenia Stany Zjednoczone są postrzegane jako ultymatywny przykład wolnościowego porządku republikańskiego, który z jednej strony jest głęboko zakorzeniony w chrześcijaństwie, a z drugiej ożywiany jest stale niepohamowanym pragnieniem wolności jednostki; dwa czynniki, które wydają się pięknie współbrzmieć z polskim (katolickim) etosem religijnym i polską tradycją „liberum veto”. Jest też całkiem zrozumiałe, że Stany Zjednoczone wyrosły na idealny wzorzec dobrobytu, demokracji i wolności w czasach komunistycznej dyktatury ze względu na praktyczne porównanie z katastrofalnymi warunkami panującymi w realnie istniejącym socjalizmie, tak więc z polskiego punktu widzenia wydawały się godnym pozazdroszczenia modelem sukcesu.

Jednak  Stany Zjednoczone XXI wieku mają już niewiele wspólnego z tym przestarzałym o kilka pokoleń ideałem, co zresztą już w XX wieku zauważone zostało przez wielu zachodnich intelektualistów znających USA nie przez kontrast do realnego komunizmu, lecz poprzez krytyczną analizę rzeczywistych konsekwencji amerykanizacji (w rzeczywistości, jeśli przypomnieć postać de Toqueville'a, miało to już miejsce w wieku XIX). Już wtedy, nawet w tak pewnych siebie państwach jak Francja, stawało się oczywiste, że anglicyzacja języka przyczyni się do upadku mowy ojczystej, a ultraliberalny kapitalizm USA doprowadzi do dyktatury kilku dużych oligopoli, nie mówiąc już o amerykanizacji kultury (a przede wszystkim gastronomii), która przywiodła do niepokojącego obniżenia własnego rozwoju kulturowego, a naiwne i często dość ignoranckie i egocentryczne przenoszenie własnych kryteriów demokratycznych do państw niezachodnich doprowadziło do niekończącej się serii katastrof w polityce zagranicznej, w  konsekwencji czego nie tylko Stany Zjednoczone, ale także wiele państw europejskich na całym świecie zaczęły być postrzegane w skrajnie negatywnym świetle.

Dziś sytuacja ta została jeszcze spotęgowana kolejnymi wątpliwymi zjawiskami. Nieobciążone i obiektywne spojrzenie na prawdziwą rzeczywistość  Stanów Zjednoczonych pozwoli nam bowiem zobaczyć, do jakiego stopnia kraj ten tkwi dzisiaj w szponach autodestrukcyjnej ideologii, często określanej mianem „poprawności politycznej” lub „wokizmu”, a co pod rządami  obecnego prezydenta Joe Bidena osiągnęło bezprecedensowy punkt kulminacyjny. Dzisiejsze USA nie stoją już za wolnością jednostki, za demokracją i poszanowaniem życia, ale za bezlitosnym wprowadzaniem w życie multikulturalizmu, ideologii LGBT,  przekształceniem struktur demokratycznych w struktury oligarchiczne, za masową imigracją, dechrystianizacją, kapitalizmem kasynowym, potępieniem własnej historycznej przeszłości i prześladowaniem rzekomo toksycznej męskości - by wymienić te najważniejsze.

Należy więc nie mieć złudzeń i przyjąć do wiadomości to, że przynajmniej w obecnych warunkach politycznych taki sojusz z USA staje się coraz bardziej nienaturalny dla konserwatywnego rządu polskiego, a za oczekiwane gwarancje dla polskiej autonomii państwowej trzeba będzie słono zapłacić. Na przykład przez rezygnację z wewnętrznej autonomii kulturowej, która to autonomia nie może być traktowana mniej poważnie niż autonomia państwowa. Zdań tych nie należy jednak odczytywać jako apelu o zerwanie z długoletnim partnerstwem z USA, ani tym bardziej o podporządkowanie się jednemu z dwóch bezpośrednich sąsiadów Polski. Już choćby dlatego, że dominująca obecnie w Niemczech (i UE) ideologia niewiele się różni od tej w Stanach Zjednoczonych, a z drugiej strony, rzekomy rosyjski konserwatyzm jest niczym więcej niż tylko przykrywką dla mało wiarygodnego oligarchizmu, którego rzekoma „miłość” do zachodniej kultury chrześcijańskiej ujawniła się w pełnej krasie zaledwie kilka tygodni temu, kiedy to dziesiątki tysięcy muzułmańskich migrantów wysłanych zostało do białoruskich lasów, aby stamtąd przejść przez polską granicę.

Celem autora tych wynurzeń jest raczej uświadomienie czytelnikowi, jak bardzo samotną pozostaje Polska w polityce światowej, pomijając kilku dzisiejszych środkowoeuropejskich sojuszników, przede wszystkim Węgry, i że nawet jej tradycyjni partnerzy, jak USA, w najlepszym razie każą sobie zapłacić wysoką cenę za ich poparcie, o ile, w najgorszym wypadku, go po prostu całkowicie nie odmówią – co stało się już bolesnym doświadczeniem polskiej polityki w wiekach XVIII, XIX i XX. Dlatego wydaje się sprawą kluczową, aby zachowując pragmatyczny i celowo nieco pesymistyczny pogląd na rzeczywistość, móc z chłodną głową, bez naiwnych nadziei i idealizacji, kalkulować wszelkie pozytywy i negatywy, jakie mogą przynosić poszczególne konstelacje sojuszy, jakiej ceny one zażądają i jaką faktyczną stabilność mogą zagwarantować w dłuższej perspektywie.  Z samego zaś faktu, że na potencjalnych partnerów można patrzeć jedynie z wielkim sceptycyzmem, można wyciągnąć jeden ważny wniosek, mianowicie ten, że Polska musi zmienić swoją jednostronną orientację na USA przynajmniej do tego stopnia, aby umożliwiło to ​​poszukanie innych partnerów, którzy pojedynczo mają być może dużo mniejsze znaczenie militarne, jednak summa summarum będą w stanie stworzyć taki klimat w polityce zagranicznej, w którym Polska przyjmowana będzie z sympatią i szacunkiem nawet poza kontekstem Wschód-Zachód – bowiem w XXI wieku tzw. soft power nadal pozostaje czymś bardzo istotnym.

Pierwszą rzeczą jaka przychodzi w tym kontekście do głowy jest intensyfikacja relacji z tymi nowoczesnymi „mocarstwami średniej wielkości”, które do tej pory prawie nie były uwzględniane w polskiej polityce zagranicznej. Chodzi tu na przykład o Japonię, Koreę Południową, Indie, Brazylię, Meksyk i wiele innych krajów. Kolejnym istotnym punktem jest pilna potrzeba umocnienia i rozbudowy Grupy Wyszehradzkiej oraz idei Trójmorza, które co prawda już od pokoleń są regularnie wysuwane na pierwszy plan jako ostateczny cel polskiej polityki europejskiej, ale w rzeczywistości mają na swym koncie zaledwie kilka sukcesów, a po ostatnich wyborach w Czechach wydają się być nawet mocno zagrożone w samym swym rdzeniu. Tutaj pilniejsze niż kiedykolwiek wydaje się nadanie temu sojuszowi solidnych treści i struktur instytucjonalnych, aby dążenie do wspólnych celów stało się bardziej realne, niezależnie od aktualnej sytuacji politycznej w kraju, a jednocześnie, aby współpracę gospodarczą i polityczną w ramach Trójmorza podnieść do tego poziomu, który nawet w kontekście obecnego zagrożenia nie tylko ze Wschodu, ale i Zachodu, doprowadzi do intensyfikacji poprzez spójność. Okno czasowe dla tak niezależnej polityki zagranicznej Polski robi się niestety coraz mniejsze w miarę nasilania się konfliktu z Unią Europejską i Republiką Federalną Niemiec, zwłaszcza że zbliżająca się „Konferencja o przyszłości Europy” może zaowocować wydarzeniami, które jeszcze bardziej zaszkodzą obecnej pozycji Polski w Europie, doprowadzając do jeszcze większej marginalizacji. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że polski rząd, który jest obecnie mocno osłabiony sporami wokół polityki antycovidowej, posiada  jeszcze pod dostatkiem energii i dalekowzroczności, by ten zbliżający się nieubłaganie ostatni rok swej rządowej większości wykorzystać z zyskiem.

[z niemieckiego tłumaczył Marian Panic]


 

POLECANE
W Norwegii dla mordercy śpiewają kolorowe ptaki tylko u nas
W Norwegii dla mordercy śpiewają kolorowe ptaki

To, co dzieje się w Norwegii w sprawie Andersa Breivika - masowego mordercy, który przed 13 laty pozbawił życia siedemdziesięciu siedmiu niewinnych ludzi i zranił trzystu dziewiętnastu, powinno wykluczyć Norwegię z grona cywilizowanych krajów.

Zawieszenie broni w Libanie. Biden i Macron mają ogłosić je w ciągu 36 godzin z ostatniej chwili
Zawieszenie broni w Libanie. Biden i Macron mają ogłosić je w ciągu 36 godzin

Jak podaje agencja Reutera, prezydenci USA i Francji Joe Biden i Emmanuel Macron mają w przeciągu 36 godzin ogłosić zawieszenie broni w wojnie, którą Izrael toczy przeciwko Hezbollahowi w Libanie.

MSZ Francji o decyzji MTK ws. Netanjahu: Respektujemy prawo międzynarodowe polityka
MSZ Francji o decyzji MTK ws. Netanjahu: Respektujemy prawo międzynarodowe

Rzecznik francuskiego MSZ Christophe Lemoine, komentując w poniedziałek nakaz aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny, oznajmił, że Francja respektuje prawo międzynarodowe.

Nawrocki kandydatem na prezydenta. Błaszczak: Nigdy nie był w partii polityka
Nawrocki kandydatem na prezydenta. Błaszczak: Nigdy nie był w partii

W poniedziałek gościem Przemysława Szubartowicza w programie "Punkt Widzenia" w Polsacie News był Mariusz Błaszczak. Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS został zapytany o kwestię bezpartyjności Karola Nawrockiego.

Biały Dom: Poważnie podchodzimy do gróźb Rosji wobec bazy w Redzikowie z ostatniej chwili
Biały Dom: Poważnie podchodzimy do gróźb Rosji wobec bazy w Redzikowie

Poważnie podchodzimy do gróźb Rosji wobec bazy w Redzikowie, ale robimy wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo naszym żołnierzom w Europie - powiedział w poniedziałek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. W sposób zawoalowany przyznał, że USA zezwoliły Ukrainie na używanie ATACMS wewnątrz Rosji.

Niemcy przygotowują się na ewentualny atak. Berlin wzoruje się na Polsce z ostatniej chwili
Niemcy przygotowują się na ewentualny atak. Berlin wzoruje się na Polsce

Niemiecka gazeta „Bild” poinformowała, że Berlin jest zaniepokojony ewentualnym atakiem Rosji na NATO. W tym celu niemieckie władze mają opracowywać plan budowy bunkrów.

KE egzekwuje prawo unijne. Platforma społecznościowa dla liberałów ma kłopoty z ostatniej chwili
KE egzekwuje prawo unijne. Platforma społecznościowa dla liberałów ma kłopoty

Rzecznik Komisji Europejskiej Thomas Regnier powiedział dziennikarzom w poniedziałek podczas briefingu w Brukseli, że platforma Bluesky narusza unijne przepisy dotyczące m.in. nakazu ujawniania informacji o liczbie użytkowników.

Protesty rolników w Europie. Ardanowski: Los rolnictwa europejskiego leży w polskich rękach tylko u nas
Protesty rolników w Europie. Ardanowski: Los rolnictwa europejskiego leży w polskich rękach

– Protesty rolnicze, moim zdaniem, będą się rozszerzały i będą miały coraz większy wpływ na rządy, jeżeli już nie na Komisję Europejską, to na rządy krajów członkowskich, żeby ratowały rolnictwo europejskie – mówi Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z Moniką Rutke.

Serbia dalej od członkostwa w UE. Porażka dyplomatyczna Węgier polityka
Serbia dalej od członkostwa w UE. Porażka dyplomatyczna Węgier

Węgry zamierzały zorganizować unijną konferencję międzyrządową. Budapeszt liczył na otwarcie przez Serbię kolejnych rozdziałów negocjacyjnych z Unią Europejską. 

Polscy uczniowie niepokonani w Zawodach Matematycznych Państw Bałtyckich pilne
Polscy uczniowie niepokonani w Zawodach Matematycznych Państw Bałtyckich

Od 14 do 18 listopada w Tartu (Estonia) odbywały się XXXV Zawody Matematyczne Państw Bałtyckich (Baltic Way). Polska reprezentacja zajęła w nich pierwsze miejsce, pozostawiając konkurentów w tyle.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. David Engels: USA i dylematy polskiej polityki zagranicznej

Wciąż ze zdumieniem obserwuję, do jakiego stopnia sposób widzenia Stanów Zjednoczonych przez polskich konserwatystów różni się od tego, jak postrzegana jest Ameryka przez Francuzów czy Niemców; również, a nawet w szczególności, w kontekście obecnego kryzysu rosyjsko-ukraińskiego. Może brzmi to jak truizm, ale jednak nie należy o tym zapominać, a raczej czynnie rozważać i analizować, zwłaszcza w obecnym czasie, który - co tu dużo mówić - dla polityki zagranicznej Polski i krajów Trójmorza jest coraz trudniejszy
Statua Wolności [Tylko u nas] Prof. David Engels: USA i dylematy polskiej polityki zagranicznej
Statua Wolności / Pixabay.com

Geopolityczny punkt wyjścia jest wszystkim doskonale znany: wciśnięta pomiędzy Niemcy i Rosję Polska w sensie strategicznym zawsze zwracała się w kierunku  peryferyjnych sojuszników, którzy nie mając własnych interesów terytorialnych mogły jej zagwarantować polityczne przetrwanie w obliczu dwóch dominujących sąsiadów. Z praktycznego punktu widzenia u podstaw tejże doktryny trudno nie zauważyć faktu, że w dotychczasowym rozwoju historycznym owymi siłami zewnętrznymi były głównie te, które z powodów czysto pragmatycznych, owszem, były zainteresowane przetrwaniem Polski, ale których ideologia faktycznie utrudniała, a nie promowała polski konserwatyzm.

Pierwszym tego przykładem może być bez wątpienia sojusz z Napoleonem, który do dziś jest pozytywnie oceniany. Chociaż Napoleon miał wielkie zasługi w odwróceniu skutków rozbiorów, przywracając Polskę na mapę Europy jako państwo podległe co prawda Francji, jego rzeczywista polityka opierała się jednak na tych „wartościach rewolucyjnych”, które w dłuższej perspektywie musiałyby podważyć fundamentalne wartości duchowe nie tylko polskiego, ale i każdego innego społeczeństwa europejskiego. Innym przykładem jest sprzymierzenie się odrodzonego po zakończeniu I wojny światowej polskiego państwa narodowego  z mocarstwami zachodniej Ententy, które przecież również realizowały ideologię zdecydowanie antychrześcijańską, internacjonalistyczną i plutokratyczną; tego samego przymierza próbowano również w czasie  II wojny światowej, co ostatecznie zakończyło się okaleczeniem terytorialnym Polski oraz dwoma pokoleniami sowieckiej dominacji. Elementem tej ciągłości jest również dzisiejszy sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i należy się obawiać, że negatywne tego skutki uwidocznią się dopiero wtedy, gdy będzie już za późno.

Wyidealizowany obraz Stanów Zjednoczonych, jaki wielu Polaków w sobie nosi, może co prawda przeczyć temu lękowi, co zresztą potwierdzone  zostało podczas prezydentury Donalda Trumpa z jego krótkim wymarzonym małżeństwem z konserwatywnym rządem Polski. Z tego punktu widzenia Stany Zjednoczone są postrzegane jako ultymatywny przykład wolnościowego porządku republikańskiego, który z jednej strony jest głęboko zakorzeniony w chrześcijaństwie, a z drugiej ożywiany jest stale niepohamowanym pragnieniem wolności jednostki; dwa czynniki, które wydają się pięknie współbrzmieć z polskim (katolickim) etosem religijnym i polską tradycją „liberum veto”. Jest też całkiem zrozumiałe, że Stany Zjednoczone wyrosły na idealny wzorzec dobrobytu, demokracji i wolności w czasach komunistycznej dyktatury ze względu na praktyczne porównanie z katastrofalnymi warunkami panującymi w realnie istniejącym socjalizmie, tak więc z polskiego punktu widzenia wydawały się godnym pozazdroszczenia modelem sukcesu.

Jednak  Stany Zjednoczone XXI wieku mają już niewiele wspólnego z tym przestarzałym o kilka pokoleń ideałem, co zresztą już w XX wieku zauważone zostało przez wielu zachodnich intelektualistów znających USA nie przez kontrast do realnego komunizmu, lecz poprzez krytyczną analizę rzeczywistych konsekwencji amerykanizacji (w rzeczywistości, jeśli przypomnieć postać de Toqueville'a, miało to już miejsce w wieku XIX). Już wtedy, nawet w tak pewnych siebie państwach jak Francja, stawało się oczywiste, że anglicyzacja języka przyczyni się do upadku mowy ojczystej, a ultraliberalny kapitalizm USA doprowadzi do dyktatury kilku dużych oligopoli, nie mówiąc już o amerykanizacji kultury (a przede wszystkim gastronomii), która przywiodła do niepokojącego obniżenia własnego rozwoju kulturowego, a naiwne i często dość ignoranckie i egocentryczne przenoszenie własnych kryteriów demokratycznych do państw niezachodnich doprowadziło do niekończącej się serii katastrof w polityce zagranicznej, w  konsekwencji czego nie tylko Stany Zjednoczone, ale także wiele państw europejskich na całym świecie zaczęły być postrzegane w skrajnie negatywnym świetle.

Dziś sytuacja ta została jeszcze spotęgowana kolejnymi wątpliwymi zjawiskami. Nieobciążone i obiektywne spojrzenie na prawdziwą rzeczywistość  Stanów Zjednoczonych pozwoli nam bowiem zobaczyć, do jakiego stopnia kraj ten tkwi dzisiaj w szponach autodestrukcyjnej ideologii, często określanej mianem „poprawności politycznej” lub „wokizmu”, a co pod rządami  obecnego prezydenta Joe Bidena osiągnęło bezprecedensowy punkt kulminacyjny. Dzisiejsze USA nie stoją już za wolnością jednostki, za demokracją i poszanowaniem życia, ale za bezlitosnym wprowadzaniem w życie multikulturalizmu, ideologii LGBT,  przekształceniem struktur demokratycznych w struktury oligarchiczne, za masową imigracją, dechrystianizacją, kapitalizmem kasynowym, potępieniem własnej historycznej przeszłości i prześladowaniem rzekomo toksycznej męskości - by wymienić te najważniejsze.

Należy więc nie mieć złudzeń i przyjąć do wiadomości to, że przynajmniej w obecnych warunkach politycznych taki sojusz z USA staje się coraz bardziej nienaturalny dla konserwatywnego rządu polskiego, a za oczekiwane gwarancje dla polskiej autonomii państwowej trzeba będzie słono zapłacić. Na przykład przez rezygnację z wewnętrznej autonomii kulturowej, która to autonomia nie może być traktowana mniej poważnie niż autonomia państwowa. Zdań tych nie należy jednak odczytywać jako apelu o zerwanie z długoletnim partnerstwem z USA, ani tym bardziej o podporządkowanie się jednemu z dwóch bezpośrednich sąsiadów Polski. Już choćby dlatego, że dominująca obecnie w Niemczech (i UE) ideologia niewiele się różni od tej w Stanach Zjednoczonych, a z drugiej strony, rzekomy rosyjski konserwatyzm jest niczym więcej niż tylko przykrywką dla mało wiarygodnego oligarchizmu, którego rzekoma „miłość” do zachodniej kultury chrześcijańskiej ujawniła się w pełnej krasie zaledwie kilka tygodni temu, kiedy to dziesiątki tysięcy muzułmańskich migrantów wysłanych zostało do białoruskich lasów, aby stamtąd przejść przez polską granicę.

Celem autora tych wynurzeń jest raczej uświadomienie czytelnikowi, jak bardzo samotną pozostaje Polska w polityce światowej, pomijając kilku dzisiejszych środkowoeuropejskich sojuszników, przede wszystkim Węgry, i że nawet jej tradycyjni partnerzy, jak USA, w najlepszym razie każą sobie zapłacić wysoką cenę za ich poparcie, o ile, w najgorszym wypadku, go po prostu całkowicie nie odmówią – co stało się już bolesnym doświadczeniem polskiej polityki w wiekach XVIII, XIX i XX. Dlatego wydaje się sprawą kluczową, aby zachowując pragmatyczny i celowo nieco pesymistyczny pogląd na rzeczywistość, móc z chłodną głową, bez naiwnych nadziei i idealizacji, kalkulować wszelkie pozytywy i negatywy, jakie mogą przynosić poszczególne konstelacje sojuszy, jakiej ceny one zażądają i jaką faktyczną stabilność mogą zagwarantować w dłuższej perspektywie.  Z samego zaś faktu, że na potencjalnych partnerów można patrzeć jedynie z wielkim sceptycyzmem, można wyciągnąć jeden ważny wniosek, mianowicie ten, że Polska musi zmienić swoją jednostronną orientację na USA przynajmniej do tego stopnia, aby umożliwiło to ​​poszukanie innych partnerów, którzy pojedynczo mają być może dużo mniejsze znaczenie militarne, jednak summa summarum będą w stanie stworzyć taki klimat w polityce zagranicznej, w którym Polska przyjmowana będzie z sympatią i szacunkiem nawet poza kontekstem Wschód-Zachód – bowiem w XXI wieku tzw. soft power nadal pozostaje czymś bardzo istotnym.

Pierwszą rzeczą jaka przychodzi w tym kontekście do głowy jest intensyfikacja relacji z tymi nowoczesnymi „mocarstwami średniej wielkości”, które do tej pory prawie nie były uwzględniane w polskiej polityce zagranicznej. Chodzi tu na przykład o Japonię, Koreę Południową, Indie, Brazylię, Meksyk i wiele innych krajów. Kolejnym istotnym punktem jest pilna potrzeba umocnienia i rozbudowy Grupy Wyszehradzkiej oraz idei Trójmorza, które co prawda już od pokoleń są regularnie wysuwane na pierwszy plan jako ostateczny cel polskiej polityki europejskiej, ale w rzeczywistości mają na swym koncie zaledwie kilka sukcesów, a po ostatnich wyborach w Czechach wydają się być nawet mocno zagrożone w samym swym rdzeniu. Tutaj pilniejsze niż kiedykolwiek wydaje się nadanie temu sojuszowi solidnych treści i struktur instytucjonalnych, aby dążenie do wspólnych celów stało się bardziej realne, niezależnie od aktualnej sytuacji politycznej w kraju, a jednocześnie, aby współpracę gospodarczą i polityczną w ramach Trójmorza podnieść do tego poziomu, który nawet w kontekście obecnego zagrożenia nie tylko ze Wschodu, ale i Zachodu, doprowadzi do intensyfikacji poprzez spójność. Okno czasowe dla tak niezależnej polityki zagranicznej Polski robi się niestety coraz mniejsze w miarę nasilania się konfliktu z Unią Europejską i Republiką Federalną Niemiec, zwłaszcza że zbliżająca się „Konferencja o przyszłości Europy” może zaowocować wydarzeniami, które jeszcze bardziej zaszkodzą obecnej pozycji Polski w Europie, doprowadzając do jeszcze większej marginalizacji. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że polski rząd, który jest obecnie mocno osłabiony sporami wokół polityki antycovidowej, posiada  jeszcze pod dostatkiem energii i dalekowzroczności, by ten zbliżający się nieubłaganie ostatni rok swej rządowej większości wykorzystać z zyskiem.

[z niemieckiego tłumaczył Marian Panic]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe