[Felieton „TS”] Karol Gac: Zielono mi
Wszyscy zapewne zgodzimy się co do tego, że troska o środowisko jest rzeczą ważną. W końcu chcielibyśmy oddychać czystym powietrzem i bez obaw korzystać z natury. Problem w tym, że te oczywistości stały się z czasem zakładnikiem ideologów. Obecnie serwuje nam się już cały pakiet nakazów i zakazów w trosce, a jakże, o klimat. I znaleźć tam możemy całkiem „ciekawe” postulaty.
„Fit for 55” to pakiet dokumentów wyznaczający kierunek dojścia do redukcji emisji dwutlenku węgla w 2030 r. aż o 55 proc. (względem 1990 r.). Tym samym walka o klimat staje się jedną z głównych determinant polityki i zwrotu ekonomicznego UE. Zgodnie z założeniami transformacja energetyczna miałaby pociągnąć za sobą zmiany w sposobie pracy i stylu życia każdego z nas, co z kolei ma się przełożyć na zmianę w sposobie funkcjonowanie społeczeństw.
Nierealne? Wystarczy, że dotychczasowe produkty czy usługi zostaną tak opodatkowane, że stać by na nie było wyłącznie najbogatszych. Ot, weźmy choćby obecną dyskusję w Niemczech ws. wprowadzenia podatku od mięsa, który miałby spowodować osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku. Niemiecka komisja rządowa proponuje 5–6-krotne podwyżki cen wołowiny (ponad 80 euro za kilogram wobec obecnych 13 euro). Z kolei przetwory mleczne miałyby zdrożeć o 200–400 proc.
Sam pakiet „Fit for 55” jest na razie propozycją, ale walka z jego zapisami może być stosunkowo trudna. Zwłaszcza, jeśli wcześniej polski rząd zaakceptował ogólne kierunki tej polityki. Co więcej, minister klimatu Anna Moskwa przyznała, że nie możemy zawetować FF55 jako całości, bo nie jest to jakaś jedna regulacja, lecz pakiet 13 wniosków ustawodawczych. Można jedynie negocjować ich kształt w Radzie UE, a z tym, jak wiadomo, nie musi być prosto. Zwłaszcza że na całej zmianie de facto skorzystają Niemcy. Problem w tym, że Polacy, podobnie jak Europejczycy, zaczynają powoli odczuwać skutki polityki klimatycznej UE. Ceny uprawnień do emisji CO₂ to już ponad połowa ceny prądu w Polsce. Z kolei wysokie ceny gazu to dodatkowo odzwierciedlenie krótkowzrocznej polityki unijnej.
To oczywiście wyłącznie zarys problemu, ale niewykluczone, że nadchodzi bardzo trudny czas dla wspólnoty. Nic dziwnego. Tak dzieje się na ogół, gdy ideologia wiedzie prym przed rzeczywistością. Czy transformacja energetyczna jest potrzebna? Tak, ale racjonalna. Niewykluczone więc, że za chwilę trzeba będzie podejmować decyzje wbrew Brukseli. Pytanie, czy jesteśmy na to gotowi. Zwłaszcza że wiele czasu już zmarnowaliśmy.
Autor jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl.