[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Krucjaty i rekonkwista
Zwykle do obrony przed muzułmanami mobilizowano się doraźnie, rzadziej długofalowo. W pierwszym wypadku chodzi głównie o krucjatę, w drugim o rekonkwistę. Krucjata to zbrojna pielgrzymka, jednorazowa wyprawa przedsięwzięta na podstawie bulli papieskiej, ze ściśle określonym celem. Podkreślmy tutaj kluczową rolę papieża w sensie duchowym i teologicznym. Walczą natomiast wierni z laikatu. Krucjata więc jest kampanią wojenną raczej niż wojną. Z drugiej strony rekonkwista to długofalowy proces odbijania ziemi chrześcijańskiej z rąk islamskich okupantów. Dotyczyło to Europy Południowej – od Iberii przez ziemie włoskie po Bałkany.
W wąskim sensie reconquista dotyczy wyzwalania Półwyspu Iberyjskiego z rąk mahometan. Zaczęła się natychmiast, gdy w desperackim odwrocie na Pireneje chrześcijanie pod wodzą króla Pelayo (685-737 r.) stoczyli zwycięską walkę pod Covadonga z zalewającymi ziemie hiszpańskie i portugalskie arabskimi i berberskimi najeźdźcami w 722 r. Przez następne 200 lat islam dominował właściwie wszędzie poza ustanowioną przez Pelayo państwem Asturias. Po nim pewne nieznaczne sukcesy przeciw dżihadowi po hiszpańskiej stronie odniósł cesarz Karol Wielki (742-814), głowa Świętego Cesarstwa Rzymskiego. To kontynuacja procesu rekonkwisty południowej Francji z rąk islamu. Jej przełomowym momentem była zwycięska bitwa, w której dziad cesarza, Charles Martel (686-741), czyli Karol Młot, zatrzymał definitywnie mahometańską potęgę między Tours a Poitiers w 732 r. A potem całkowicie oczyścił południe Francji z islamu.
Ostateczne jednak zwycięstwo chrześcijan w Iberii to kulminacja bardzo długiego procesu wyzwalania. Reconquista trwała prawie 800 lat. Ostatnia twierdza muzułmańska, Grenada, padła dopiero w 1492 r. Było to ukoronowanie cierpliwej, upartej, morderczej drogi strategicznej. Miała ona wiele faz i oblicz.
Tylko w kilku przypadkach odbicie terytoriów Iberii nastąpiło w rezultacie proklamowanych przez papieży krucjat. Brali w nich udział głównie miejscowi chrześcijanie – potomkowie Rzymian i Wizygotów. Powstały nawet miejscowe zakony krzyżowe, aby prowadzić walki wyzwoleńcze. Były one mocno zdecentralizowane i sponsorowane przez lokalnych władców. W niektórych służyły nawet kobiety. Chodzi głównie o powołane i walczące między XII a XIV w. zakony takie jak portugalska Avesa, aragońska Militia Christi, Bractwo Belchite czy kastylijski Monreal oraz Alcántara, Santiago i Calatrava, które stały się z czasem autonomicznymi częściami składowymi templariuszy. Czasami dołączali się do nich goście – krzyżowcy z Europy Zachodniej. W najbardziej spektakularnym wypadku flota krzyżowców składająca się z Fryzów, Franków, Normanów, Anglosasów i Duńczyków wyzwoliła Lizbonę w 1147 r. Było to właściwie jedyne prawdziwe zwycięstwo II krucjaty, która nie potrafiła wygenerować z siebie podobnego sukcesu po przybyciu do Ziemi Świętej.
Jednak w większości przypadków miejscowi chrześcijanie wyrywali spod jarzma islamu mniejsze lub większe połacie swej ziemi dzięki cierpliwym manewrom militarnym i dyplomatycznym. Zasadniczo załamywanie się władzy centralnej muzułmańskiej wspomagało rekonkwistę. Gdy upadł kalifat umajjadzki w Kordobie, na jego miejsce powstały liczne królestwa (taifa). Chrześcijanie odnieśli liczne sukcesy przeciw nim. Szczególnie odznaczył się w tym okresie legendarny Rodrigo Díaz de Vivar (1043?-1099) zwany „El Cid”. Dopiero odbudowanie kalifatu przez Almorawidów na przełomie XI i XII w. zatrzymało tymczasowo zwycięski pochód chrześcijan. Ponowny upadek kalifatu spowodował kolejne rozproszkowanie na państewka taifa, a chrześcijanie kontynuowali rekonkwistę z większym sukcesem.
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 28 grudnia 2021 r.
Intel z DC