[Felieton „TS”] Waldemar Biniecki: „Ekonomia, głupcze!”
Do normalizacji stosunków z Chinami Amerykanie przystąpili w 1978 r., a potem były rozwijane przez administrację Ronalda Reagana w krucjacie przeciwko „imperium zła”, czyli ZSRR. Jednak wspomniane hasło: „Ekonomia, głupcze!” rozpoczęło masowe przeprowadzki amerykańskiego biznesu do Chin. Zwykła chciwość i skaczące w mgnieniu oka słupki zysków zachęciły amerykański biznes do inwestowania w Chinach. Wtedy w Waszyngtonie zapadały decyzje, by wspierać Chiny gospodarczo, naukowo, a nawet militarnie. W 1982 r. do Chin trafił Citibank, a potem General Motors, a w 1987 r. Kentucky Fried Chicken (KFC). Na rynek chiński trafiały amerykańskie technologie, również sprzęt wojskowy. Otrzeźwienie przyszło po wydarzeniach na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 roku. Pomimo tego w 2001 r. Stany Zjednoczone popełniły błąd, zgadzając się na wstąpienie Chin do Światowej Organizacji Handlu. Dzisiaj ponad 90 proc. wszystkich antybiotyków w USA jest produkowanych w Chinach. Ocenę tych geopolitycznych błędów zostawmy potomnym. Dziś pozostało nam pytanie: Czy dojdzie do zderzenia tych dwóch gigantów? Zdaje się, że jest to tylko kwestia czasu, a miejscem zderzenie będzie Tajwan. Amerykanom pozostało tylko szybkie budowanie koalicji z tymi, którym Chiny również zagrażają. Obszarem priorytetowym stał się więc Indo-Pacyfik, usuwając w cień wszelkie inne obszary, w których globalny żandarm miał jeszcze niedawno wiele do powiedzenia. A co dalej z „imperium zła”, które pręży muskuły i pragnie odzyskać dawne granice. W drugim etapie rozmów Biden – Putin ten ostatni będzie chciał wynegocjować z sympatycznym staruszkiem znacznie więcej niż w Genewie. Po to „ruski szachista” zebrał na granicy ponad 100 tysięcy żołnierzy i sprzętu, aby odciąć Ukrainę od Morza Czarnego. Co się stanie z Europą Wschodnią? Czy zostanie sprzedana za obietnicę cichej neutralności wobec Chin? „Pożyjemy, zobaczymy” – jak mówią bracia Moskale. A w Bibliotece Ronalda Reagana w Kalifornii obradowało Narodowe Forum Obrony Reagana (RNDF). Pod gołębimi skrzydłami sekretarza obrony Lloyda J. Austina III zebrali się przywódcy całego spektrum politycznego i kluczowi przedstawiciele społeczności obronnej, w tym członkowie Kongresu, obecni i byli urzędnicy administracji, starsi przywódcy wojskowi, dyrektorzy branżowi, innowatorzy technologiczni i liderzy myśli. Nie wybrzmiały jednak kanonady partyjne, ponieważ spotkanie to miało charakter ponadpartyjny. Najważniejsze, że Lloyd J. Austin III zaprezentował fragmenty strategii obronnej Stanów Zjednoczonych, która będzie przedstawiona w całości w przyszłym roku.
Trzeba przyznać jedno Amerykanom, że tak jak my w chwili kryzysu potrafią się zebrać i wspólnie opracowywać strategie. Jedną z nich ma być boom technologiczny w obszarze obronności i poszukiwania nowych technologii. Wszystko wskazuje na to, że wyścig zbrojeń dawno już opuścił Ziemię i szybuje gdzieś w kosmosie. Warto więc, aby w Warszawie zaczęto wdrażać konkretne plany działania i przeniesiono wszystkie wartościowe debaty z internetu do telewizji publicznej. Zenek Martyniuk niestety nie pomoże nam swoimi piosenkami rozwiązać kwestii, jak ma wyglądać „armia nowego wzoru”.
Pozdrawiam zza oceanu.