[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Nie odrzucać. Rozróżniać i akceptować!
Ostatnie dni w życiu Kościoła były niezwykle dynamiczne. Papież nie tylko spotykał się z prawosławnymi hierarchami z Cypru i Grecji, nie tylko wspierał migrantów i uchodźców, ale także – co nie bez znaczenia – przypominał, na czym polega prawdziwa ewangelizacja. Ta ostatnia nie jest i nie może być odrzuceniem wszystkiego, co zastajemy w kulturze, nie jest i nie może być wyłącznie potępianiem i krytykowaniem inności (w tym także innej religijności). Taka droga nie służy głoszeniu Ewangelii, nie przyczynia się do jej przyjmowania.
A żeby to lepiej pokazać, Franciszek odwołuje się do przykładu św. Pawła na Areopagu. Apostoł pogan odwołuje się w czasie głoszenia w Atenach do religijności naturalnej ludzi, do których się zwraca. I właśnie takiej postawy potrzebujemy – zdaniem Franciszka – my współcześni chrześcijanie. „Jest to wewnętrzna dyspozycja niezbędna do ewangelizacji: nie chcieć zajmować przestrzeni i życia drugiego człowieka, ale zasiać dobrą nowinę w glebie jego życia, ucząc się przede wszystkim akceptowania i rozpoznawania ziarna, które Bóg zasiał w jego sercu jeszcze przed naszym przybyciem. Pamiętajmy: Bóg zawsze poprzedza nasz zasiew. Ewangelizować nie znaczy napełniać pusty zbiornik, lecz przede wszystkim wydobywać na światło dzienne to, co Bóg już zaczął realizować. I to jest właśnie ta niezwykła pedagogia, jaką Apostoł wykazał się przed ateńczykami. Nie mówi im: „wszystko robicie źle” lub „teraz nauczę was prawdy”, lecz zaczyna od akceptacji ich ducha religijnego: „Mężowie ateńscy… widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo religijni. Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości jedną po drugiej, znalazłem też ołtarz z napisem: «Nieznanemu Bogu»” (Dz 17, 22-23). Apostoł uznaje godność swoich rozmówców i akceptuje ich wrażliwość religijną” – mówił Ojciec święty.
Jak te słowa mają się do naszej współczesności? Odpowiedź jest, jak sądzę, dość oczywista. Wcale nie chodzi tylko o akceptowanie i szukanie fundamentów do głoszenia w innych religiach, ale także w życiu ludzi świeckich i niewierzących. Wsłuchanie się w ich życie, dostrzeżenie tego, co dobre w radykalnej laicyzacji, w sekularyzacji, w życiu ludzi dalekich od Kościoła, i odwołanie się do tego w ewangelizacji jest jedyną drogą. Odrzucenie wszystkiego, potępienie i brak jakiegokolwiek rozróżniania nie jest – co trzeba mocno podkreślić – drogą głoszenia Ewangelii, która nie jest nowiną potępienia, ale Dobrą Nowiną, a do tego jest otwarta na wszelkie ziarna prawdy rozsiane także w innych systemach religijnych czy świeckich.