[Felieton "TS"] Tadeusz Płużański: Zdrajcy kontra „faszyści”
I jeszcze Edward Ligocki, pisarz: „W mieście wrzało jak w ulu. Nie da się żadnym piórem opisać radości społeczeństwa. Austrię cesarską diabli już wzięli, wskrzeszona Polska wbiegła w mury Krakowa. Wszędzie na ulicach, w lokalach publicznych, w domach prywatnych przewalała się fala radości”.
Czy dziś w Święto Niepodległości odzyskanej w 1918 r., po 123 latach zaborów, a potem po latach niemieckiego i sowieckiego zniewolenia przez Polskę przelewa się fala radości? Tak, ale są też tacy, którzy płyną pod prąd. Powielają kłamstwa niejakiego Guya Verhofstadta, jednego z liberalnych (lewackich) eurokratów: „Mieliśmy 60 tysięcy faszystów, neonazistów, białych suprematystów na ulicach Warszawy. Mniej więcej 350 kilometrów od obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau” – tak były premier Belgii porównał uczestników Marszu Niepodległości do niemieckich ludobójców. Wtórował mu dziennikarz Sam Rubin: „Ulica Leszno ponownie [jak w latach 1939-1945] stała się miejscem antysemityzmu, nienawiści”. Czyli nie radość, tylko nienawiść. Nienawiść wszechogarniająca, bo jak napisała nieoceniona „Gazeta Wyborcza” o współczesnej wojnie hybrydowej Białorusi z Polską: „Polacy znów, jak w czasie wojny, nic nie robią dla umierających”.
Zdaniem takich publikatorów byliśmy i jesteśmy krajem faszyzmu. Wśród dyskryminowanych lewacy, geje, lesbijki, anarchiści, feministki, obrońcy zwierząt. Ci wszyscy uciśnieni muszą odebrać „faszystom” zawłaszczone przez nich Święto Niepodległości. Bo jak słyszymy dziś, o wolność Polski walczyły osoby o odmiennych orientacjach. Powstańczynie, bohaterki.
W 1918 r. była radość, dziś prócz radości jest też upokorzenie. Tym większe że niepodległość kilka lat temu „umiędzynarodowiono”, zapraszając niemieckie bojówki. A może ta „pokojowa” Antifa była odwetem za rozbrajanie ich dziadków na ulicach Warszawy w 1918 r.? Szkoda, że do rozbijania „faszystów” nie sprowadzono jeszcze zadymiarzy z Rosji i Austrii. Znów mielibyśmy trzech zaborców.
Tym brygadom międzynarodowym wtórują ałtorytety. Aktorzy, celebryci. Bo dla nich Polska „nie jest pępkiem świata”, a świat „nie jest biały, lecz kolorowy i wielokulturowy”. Wielokulturowość zamiast polskiej kultury, zamiast niepodległości! Flaga tęczowa zamiast biało-czerwonej!
Po drugiej stronie pozostają AK-owcy i NSZ-owcy, więźniowie polityczni PRL, członkowie Solidarności, czyli właśnie – w świetle komunistycznej propagandy – „faszyści”.