[Felieton "TS"] Tomasz P. Terlikowski: ł: Papieska rewolucja trwa
Gdy Benedykt XVI rezygnował z posługi papieskiej i przechodził na emeryturę, wiele decyzji podejmowanych było z godziny na godzinę. Część z nich zapadła wbrew temu, co mogło się wydawać oczywistym z perspektywy wcześniejszej tradycji. Papież Ratzinger – inaczej niż choćby Sylwester V – po rezygnacji zachował zarówno papieskie imię, jak i biały papieski strój (w przypadku średniowiecznych papieży nie miało to znaczenia, bo biała sutanna to „wynalazek” późniejszy). Symbolicznie oznacza to, że wygląda jak papież, co w kulturze obrazu może sprawiać wrażenie, jakby papieżem (może jakimś trochę innym, ale jednak realnym) był. Tak jednak z perspektywy katolickiej nie jest i być nie może, bo biskup Rzymu zarówno prawnie, jak i doktrynalnie jest tylko jeden. Wrażenie to wzmacniali bliscy współpracownicy papieża emeryta – którzy sugerowali w wywiadach, że możemy mówić o jakimś odmiennym, mistycznym przeżywaniu papiestwa – a także liderzy opinii, którzy wprost mówili o jakimś szczególnym powołaniu Benedykta XVI, który miał się stać „katechonem”, powstrzymującym przed przyjściem Antychrysta.
Teraz wszystkie te pomysły, doktrynalno-mistyczne analizy będą – jak się zdaje – ukrócone. Franciszek bowiem podjął decyzję o prawnym uporządkowaniu rezygnacji papieża z urzędu. Luis Badilla, redaktor naczelny portalu Il Sismografo i jeden z lepiej poinformowanych ludzi w Watykanie, zapowiedział, że w ciągu najbliższych tygodni można spodziewać się konstytucji apostolskiej, w której Franciszek określi sytuację prawną powstałą, kiedy Ojciec Święty zrzeknie się dalszego pełnienia urzędu następcy Piotra, a kardynałowie wybiorą jego następcę. To ważny tekst, bowiem dopiero dzięki niemu prawnie i doktrynalnie zostanie określony status papieża emeryta, a także ostatecznie stanie się jasne, że decyzja Benedykta XVI zostanie uznana nie tyle za coś absolutnie wyjątkowego, ale za nową rzeczywistość Kościoła.
Czy oznacza to, że sam Franciszek zrezygnuje? W tej sprawie trudno nie zgodzić się z Badillą, że jest to wątpliwe. – Wynika to z jego osobowości, i chociaż można oczekiwać pewnego ograniczenia działalności publicznej Franciszka, w tym podróży na inne kontynenty, to zapewne będzie on pełnił swe obowiązki aż do śmierci – podkreśla Badilla. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że dokument ten otworzy kolejnym papieżom drogę do emerytury i „znormalizuje” to, co jeszcze kilkanaście lat temu wydawało się całkowicie nie do pomyślenia. Symbolicznie zmiana już się dokonała, ale teraz otrzyma ona umocowanie prawne.