Sprawa Pana Jerzego. Już jutro rozprawa w procesie z Muzeum Auschwitz

Stoi nieugięcie na straży pamięci o polskich ofiarach KL Auschwitz. Autor ponad 20 książek przywracających im imiona i nazwiska, aby nie pozostawali numerami. Jutro, 24 lutego 2021r. przed sądem w Warszawie – odbędzie się rozprawa przeciwko panu Jerzemu Klistale z powództwa Muzeum KL Auschwitz, które żąda od niego 10 000 zł zadośćuczynienia, w związku z jego publikacjami krytycznymi wobec władz Muzeum, publikowanymi również na łamach Tysol.pl.
Jerzy Klistała Sprawa Pana Jerzego. Już jutro rozprawa w procesie z Muzeum Auschwitz
Jerzy Klistała / Screen YouTube

Pan Jerzy Klistała miał 7 lat podczas aresztowania ojca Jana przez gestapo. Wówczas został pobity przez esesmana. To zdarzenie nadal stoi mu to przed oczami jak żywe.

- W dniu aresztowania ojca, w godzinach wieczornych przyjechali do naszego mieszkania gestapowcy i robiąc rewizję – w poszukiwaniu obciążających materiałów konspiracyjnych oraz broni, jeden z nich uderzył mnie otwartą dłonią w głowę, pytając „gdzie ojciec schował broń”. Chyba to właśnie uderzenie, a potem ciągłe rozmowy o aresztowanych i zamordowanych w KL Auschwitz mi bliskich: ojcu, wujku, cioci (siostry mamy), spowodowały „zakorzenienie” się w mózgu tego tematu – mówi.

Pierwszy jego przyjazd do Muzeum KL Auschwitz miał miejsce w 1949 r., gdy przebywając na kolonii letniej zorganizowanej w Goczałkowicach przez Oddział ZBoWiD w Rybniku, kierownik tej kolonii, zorganizował dzieciom sierotom po byłych więźniach - wyjazd do Muzeum KL Auschwitz.

Przyjazd do miejsca gdzie zamordowano jego Ojca pod Ścianą Śmierci a także tysiące innych więźniów był dla niego wstrząsającym przeżyciem.

Ilekroć później przybywał do Muzeum - pod Ścianę Straceń, stale przypominał mu się cytat wyczytany w relacji byłego więźnia Józefa Kreta, który stał pod Ścianą Śmierci i cudem uniknął rozstrzelania.

„Jakże pragnie się żyć w tym momencie! Okropna świadomość, że za chwilę będzie trzeba rozstać się ze wszystkim, z czym związało się życie od kolebki po dzień dzisiejszy – paraliżuje myśl. Porażone nagłą rozpaczą serce nie jest zdolne w tej chwili do żadnych uczuć poza tęsknotą za wszystkim, żalem do wszystkiego”.

Powracał tam wielokrotnie. Poznał bardzo dobrze wszystko, co było eksponowane na terenie muzeum, stojąc na stanowisku, że nikt nie ma prawa zmieniać czy akceptować zmian w tym tak ważnym miejscu dla byłych więźniów jak i ich rodzin, a co stworzyli naoczni świadkowie obozu – byli polscy więźniowie, którzy stworzyli to Muzeum w 1947 r.

Od owego pierwszego przybycia do KL Auschwitz, przyobozowa ziemia Oświęcimia stała się dla niego ziemią świętą. Przecież leżą na niej rozsypane prochy tysięcy więźniów zamordowanych w KL Auschwitz-Birkenau, a następnie spalonych w obozowych krematoriach. Ich popioły rozsypywane były na pobliskich polach, wywożone oraz topione w stawach i rzekach, a także wsypywane do dołów spaleniskowych.

Nie ulega wątpliwości dla Pana Jerzego, że cały terenu obozowy byłego KL Auschwitz przesiąknięty jest krwią katowanych i rozstrzeliwanych więźniów. Nadal odczuwa to bardzo mocno. Śmierć była tam stałym zagrożeniem dla osadzonych w obozie od momentu jego powstania – przywiezienia pierwszego transportu polskich więźniów politycznych z Tarnowa 14 czerwca 1940 r., aż do ostatnich chwil funkcjonowania tej „fabryki śmierci”, gdy więźniowie, którzy przeżyli w nim swoją golgotę, ewakuowani byli pod nadzorem hitlerowskich oprawców w marszach ewakuacyjnych, zwanych „Marszami Śmierci”.

Ma już 85 lat. Od 1989 r. rozpoczął zbieranie informacji życiorysowych o prześladowanych osobach z okresu okupacji. Z wieloma byłymi więźniami niemieckich obozów rozmawiał osobiście, otrzymywał od Nich spisane wspomnienia, zaś o innych - zbierał dane życiorysowe od Ich rodzin. W ten oto sposób, po wielu latach pracy nad upamiętnianiem informacji o tych wyjątkowych bohaterach i patriotach, udało się zgromadzić ok. 20 000 biogramów! Utrwala niestrudzenie pamięć o ofiarach niemieckiego zniewolenia i śmierci w niemieckich obozach koncentracyjnych (nie tylko w KL Auschwitz).Stało się to misją Jego życia, wewnętrznym przymusem z poczucia obowiązku względem pomordowanych tam niewinnych ludzi. Pracuje po 14 do 16 godzin codziennie nad tymi opracowaniami. Nie ma w związku z tym prywatnego życia „na emeryturze”. Nie otrzymał jak dotychczas żadnego dowodu wdzięczności za to co robi i nie upomina się o nie – robi to dla TYCH którzy złożyli ofiarę życia w obronie Ojczyzny (a między nimi był jego Ojciec i wujek). Wykonawszy przez 20 lat - 20 opracowań, ani razu nie występował o honorarium za wykonane opracowania, zbierając jedynie w różnych instytucjach wsparcie na druk książki.

24 lutego 2021r. przed sądem w Warszawie – odbędzie się rozprawa przeciwko panu Jerzemu Klistale z powództwa Muzeum KL Auschwitz. Przeciwko człowiekowi, którego 85 letnie życie już od dzieciństwa znaczy Syndrom KZ- obecnie nazywany PSTD? Syndrom, który tak mocno odcisnął się na więźniach niemieckich obozów koncentracyjnych i ich najbliższych. Pochylając się nad losem byłych więźniów obozów o tym trzeba wiedzieć – bo to jest nigdy niegojąca się rana, która powoduje, że te przeżycia nigdy nie bledną. Towarzyszą poranionemu człowiekowi do końca – realnie, jak żywe. I bolą. Dlatego teren przyobozowy nigdy nie będzie dla nich STREFĄ KLIENTA, najstraszniejszy cmentarz świata nie stanie się nigdy nowoczesnym muzealnym kombinatem, w którym płaci się za bilety, ani nigdy nie będzie w nich zgody na zwiększanie przepustowości zwiedzających w jak największym tempie jak największej liczby osób. To dla nich miejsce święte, a eksponaty są dla nich relikwiami i powinny pozostać nienaruszone. Pisał o tym także w liście do Prezydenta Polski nieżyjący już Pan Bogumił Sojecki, najstarszy wówczas więzień KL Auschwitz.

Pan Jerzy Klistała pisał o zmianach, które bacznie obserwuje w Muzeum KL Auschwitz, a które bolą go do żywego. Pisze według swojej najlepszej wiedzy i woli. Stojąc na stanowisku, że nikt nie ma prawa zmieniać czy akceptować zmian w tym tak ważnym miejscu dla byłych więźniów jak i ich rodzin, miejscu które stworzyli naoczni świadkowie obozu – byli polscy więźniowie, którzy stworzyli to Muzeum w 1947 r. Muzeum urządzali byli więźniowie i pieczołowicie dbali o to, by przekazywać odwiedzającym oraz przyszłemu pokoleniu obraz tego, w jakich warunkach żyli, w jakich warunkach byli uśmiercani. Oni byli tam pierwszymi przewodnikami, dyrektorami. Muzeum to miało stale dawać świadectwo uzasadnionemu określeniu byłej „fabryki śmierci”. Protestuje zatem przeciwko zmianie ekspozycji w bloku 11 (BLOKU ŚMIERCI) - usunięto stamtąd prycze a wstawiono jedynie banery. Nie do zaakceptowania dla niego jest informacja o słabym stropie w bloku 11, a jednocześnie fakt nieprzeprowadzania tam remontu, by zabezpieczyć sufit, skutkiem czego, może dojść do uszkodzenia przedśmiertnych napisów jakie więźniowie wykonali na belkach stropowych tegoż bloku tuż przed śmiercią. Wszystko co dotyczy byłego obozu dotyka go bardzo osobiście. Obojętnym być nie potrafi. Nie może. Tak jak nie mógł być obojętnym 102 letni Pan Bogumił Sojecki i inni byli więźniowie. Czy ma prawo o tym mówić głośno? Jeżeli nie on – to kto? Czy można pozywać Go za to do sądu i jeszcze żądać 10 000 zł zadośćuczynienia od 85 letniego emeryta? Czy dyrekcja muzeum KL Auschwitz powinna tak postępować? I kto kogo powinien przeprosić?

Pierwsza rozprawa już jutro.

Dorobek wydawniczy Jerzego Klistały. Zdjęcie: Jerzy Klistała


 

POLECANE
Tego młodego człowieka powinna znać cała Polska. Polski licealista zdobył złoty medal na olimpiadzie matematycznej w Boliwii z ostatniej chwili
"Tego młodego człowieka powinna znać cała Polska". Polski licealista zdobył złoty medal na olimpiadzie matematycznej w Boliwii

Tego młodego człowieka powinna poznać cała Polska! Drodzy Państwo, uczeń XIV LO im. Stanisława Staszica w Warszawie, Michał Wolny dziś odebrał złoty medal na Międzynarodowej Olimpiadzie Informatycznej w Boliwii.

Burza w Pałacu Buckingham. Książę William zdecydował Wiadomości
Burza w Pałacu Buckingham. Książę William zdecydował

Książę William postanowił wprowadzić zmiany, które mogą zaskoczyć rodzinę królewską. Następca tronu zgodził się, aby na terenie należącym do księstwa Kornwalii powstały mieszkania dla młodych ludzi zmagających się z trudną sytuacją życiową. Choć inwestycja ma szczytny cel, może ona zmniejszyć dochody rodziny królewskiej.

Seria pożarów na niemieckiej kolei. Trzeci incydent w ciągu tygodnia Wiadomości
Seria pożarów na niemieckiej kolei. Trzeci incydent w ciągu tygodnia

W Niemczech doszło do trzeciego w ciągu tygodnia pożaru na linii kolejowej, który prawdopodobnie był rezultatem podpalenia. W piątek wieczorem spłonęły kable trakcji na linii transportu towarowego, zwłaszcza węgla, w miejscowości Hohenmoelsen w Saksonii- Anhalcie - poinformowała w sobotę firma Deutsche Bahn.

Tropikalna wyspa szykuje bezwizową rewolucję. Polacy na liście z ostatniej chwili
Tropikalna wyspa szykuje bezwizową rewolucję. Polacy na liście

Sri Lanka zapowiedziała rewolucję w systemie wizowym. Tym razem zmiany mają objąć obywateli aż 40 krajów, w tym Polaków. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wjazd na wyspę ma być możliwy bez konieczności ubiegania się o wizę.

NASA: Czteroosobowa „Załoga 11” dotarła na stację ISS Wiadomości
NASA: Czteroosobowa „Załoga 11” dotarła na stację ISS

Czworo astronautów dotarło w sobotę na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) - podała amerykańska agencja kosmiczna NASA. Tzw. „Załoga 11” wystartowała w piątek w rakiecie Falcon 9 z kosmodromu Cape Canaveral w amerykańskim stanie Floryda.

Australijscy naukowcy odkryli gigantycznego owada. Jest nagranie gorące
Australijscy naukowcy odkryli gigantycznego owada. Jest nagranie

Poruszającego odkrycia dokonali australijscy naukowcy. Otóż w australijskich wilgotnych lasach tropikalnych odkryli oni gatunek gigantycznego patyczaka.

Komunikat dla mieszkańców woj. dolnośląskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. dolnośląskiego

Proces odbudowy po powodzi trwa i będzie trwał do momentu, w którym będziemy pewni, że odbudowaliśmy wszystkie kluczowe inwestycje - powiedziała w Przyłęku (Dolnośląskie) wiceminister MSWiA Magdalena Roguska. Jak mówiła, skala środków finansowych zaangażowanych w odbudowę po powodzi jest do tej pory niespotykana - to ponad 8 mln zł.

Niepokojąca fala utonięć w Wiśle. Policja bada kolejne zgłoszenie z ostatniej chwili
Niepokojąca fala utonięć w Wiśle. Policja bada kolejne zgłoszenie

W piątkowy wieczór, 1 sierpnia 2025 r., w Wiśle odnaleziono ciało kolejnej osoby. Około godziny 21:40 makabrycznego odkrycia dokonał wędkarz przebywający nad rzeką w okolicach Wybrzeża Gdyńskiego, na warszawskich Bielanach. To już kolejny przypadek utonięcia w Warszawie i okolicach w ostatnich tygodniach.

Jest nowy raport poświęcony zagrożeniom praworządności w Polsce z ostatniej chwili
Jest nowy raport poświęcony zagrożeniom praworządności w Polsce

Stowarzyszenie Prawnicy dla Polski poinformowało o powstaniu obszernego raportu, który ma ujawniać kulisy naruszeń praworządności podczas ostatnich wyborów prezydenckich. Prawnicy twierdzą, że doszło do celowego działania aparatu państwa w celu wypaczenia demokratycznych standardów.

To miał być hit Netflixa. Serial nie wróci z trzecim sezonem Wiadomości
To miał być hit Netflixa. Serial nie wróci z trzecim sezonem

Serial „Fubar” z Arnoldem Schwarzeneggerem zakończył się na dwóch sezonach. Netflix ogłosił decyzję o kasacji półtora miesiąca po premierze drugiej serii. Choć pierwszy sezon spotkał się z dobrym przyjęciem, kontynuacja nie wzbudziła większego zainteresowania.

REKLAMA

Sprawa Pana Jerzego. Już jutro rozprawa w procesie z Muzeum Auschwitz

Stoi nieugięcie na straży pamięci o polskich ofiarach KL Auschwitz. Autor ponad 20 książek przywracających im imiona i nazwiska, aby nie pozostawali numerami. Jutro, 24 lutego 2021r. przed sądem w Warszawie – odbędzie się rozprawa przeciwko panu Jerzemu Klistale z powództwa Muzeum KL Auschwitz, które żąda od niego 10 000 zł zadośćuczynienia, w związku z jego publikacjami krytycznymi wobec władz Muzeum, publikowanymi również na łamach Tysol.pl.
Jerzy Klistała Sprawa Pana Jerzego. Już jutro rozprawa w procesie z Muzeum Auschwitz
Jerzy Klistała / Screen YouTube

Pan Jerzy Klistała miał 7 lat podczas aresztowania ojca Jana przez gestapo. Wówczas został pobity przez esesmana. To zdarzenie nadal stoi mu to przed oczami jak żywe.

- W dniu aresztowania ojca, w godzinach wieczornych przyjechali do naszego mieszkania gestapowcy i robiąc rewizję – w poszukiwaniu obciążających materiałów konspiracyjnych oraz broni, jeden z nich uderzył mnie otwartą dłonią w głowę, pytając „gdzie ojciec schował broń”. Chyba to właśnie uderzenie, a potem ciągłe rozmowy o aresztowanych i zamordowanych w KL Auschwitz mi bliskich: ojcu, wujku, cioci (siostry mamy), spowodowały „zakorzenienie” się w mózgu tego tematu – mówi.

Pierwszy jego przyjazd do Muzeum KL Auschwitz miał miejsce w 1949 r., gdy przebywając na kolonii letniej zorganizowanej w Goczałkowicach przez Oddział ZBoWiD w Rybniku, kierownik tej kolonii, zorganizował dzieciom sierotom po byłych więźniach - wyjazd do Muzeum KL Auschwitz.

Przyjazd do miejsca gdzie zamordowano jego Ojca pod Ścianą Śmierci a także tysiące innych więźniów był dla niego wstrząsającym przeżyciem.

Ilekroć później przybywał do Muzeum - pod Ścianę Straceń, stale przypominał mu się cytat wyczytany w relacji byłego więźnia Józefa Kreta, który stał pod Ścianą Śmierci i cudem uniknął rozstrzelania.

„Jakże pragnie się żyć w tym momencie! Okropna świadomość, że za chwilę będzie trzeba rozstać się ze wszystkim, z czym związało się życie od kolebki po dzień dzisiejszy – paraliżuje myśl. Porażone nagłą rozpaczą serce nie jest zdolne w tej chwili do żadnych uczuć poza tęsknotą za wszystkim, żalem do wszystkiego”.

Powracał tam wielokrotnie. Poznał bardzo dobrze wszystko, co było eksponowane na terenie muzeum, stojąc na stanowisku, że nikt nie ma prawa zmieniać czy akceptować zmian w tym tak ważnym miejscu dla byłych więźniów jak i ich rodzin, a co stworzyli naoczni świadkowie obozu – byli polscy więźniowie, którzy stworzyli to Muzeum w 1947 r.

Od owego pierwszego przybycia do KL Auschwitz, przyobozowa ziemia Oświęcimia stała się dla niego ziemią świętą. Przecież leżą na niej rozsypane prochy tysięcy więźniów zamordowanych w KL Auschwitz-Birkenau, a następnie spalonych w obozowych krematoriach. Ich popioły rozsypywane były na pobliskich polach, wywożone oraz topione w stawach i rzekach, a także wsypywane do dołów spaleniskowych.

Nie ulega wątpliwości dla Pana Jerzego, że cały terenu obozowy byłego KL Auschwitz przesiąknięty jest krwią katowanych i rozstrzeliwanych więźniów. Nadal odczuwa to bardzo mocno. Śmierć była tam stałym zagrożeniem dla osadzonych w obozie od momentu jego powstania – przywiezienia pierwszego transportu polskich więźniów politycznych z Tarnowa 14 czerwca 1940 r., aż do ostatnich chwil funkcjonowania tej „fabryki śmierci”, gdy więźniowie, którzy przeżyli w nim swoją golgotę, ewakuowani byli pod nadzorem hitlerowskich oprawców w marszach ewakuacyjnych, zwanych „Marszami Śmierci”.

Ma już 85 lat. Od 1989 r. rozpoczął zbieranie informacji życiorysowych o prześladowanych osobach z okresu okupacji. Z wieloma byłymi więźniami niemieckich obozów rozmawiał osobiście, otrzymywał od Nich spisane wspomnienia, zaś o innych - zbierał dane życiorysowe od Ich rodzin. W ten oto sposób, po wielu latach pracy nad upamiętnianiem informacji o tych wyjątkowych bohaterach i patriotach, udało się zgromadzić ok. 20 000 biogramów! Utrwala niestrudzenie pamięć o ofiarach niemieckiego zniewolenia i śmierci w niemieckich obozach koncentracyjnych (nie tylko w KL Auschwitz).Stało się to misją Jego życia, wewnętrznym przymusem z poczucia obowiązku względem pomordowanych tam niewinnych ludzi. Pracuje po 14 do 16 godzin codziennie nad tymi opracowaniami. Nie ma w związku z tym prywatnego życia „na emeryturze”. Nie otrzymał jak dotychczas żadnego dowodu wdzięczności za to co robi i nie upomina się o nie – robi to dla TYCH którzy złożyli ofiarę życia w obronie Ojczyzny (a między nimi był jego Ojciec i wujek). Wykonawszy przez 20 lat - 20 opracowań, ani razu nie występował o honorarium za wykonane opracowania, zbierając jedynie w różnych instytucjach wsparcie na druk książki.

24 lutego 2021r. przed sądem w Warszawie – odbędzie się rozprawa przeciwko panu Jerzemu Klistale z powództwa Muzeum KL Auschwitz. Przeciwko człowiekowi, którego 85 letnie życie już od dzieciństwa znaczy Syndrom KZ- obecnie nazywany PSTD? Syndrom, który tak mocno odcisnął się na więźniach niemieckich obozów koncentracyjnych i ich najbliższych. Pochylając się nad losem byłych więźniów obozów o tym trzeba wiedzieć – bo to jest nigdy niegojąca się rana, która powoduje, że te przeżycia nigdy nie bledną. Towarzyszą poranionemu człowiekowi do końca – realnie, jak żywe. I bolą. Dlatego teren przyobozowy nigdy nie będzie dla nich STREFĄ KLIENTA, najstraszniejszy cmentarz świata nie stanie się nigdy nowoczesnym muzealnym kombinatem, w którym płaci się za bilety, ani nigdy nie będzie w nich zgody na zwiększanie przepustowości zwiedzających w jak największym tempie jak największej liczby osób. To dla nich miejsce święte, a eksponaty są dla nich relikwiami i powinny pozostać nienaruszone. Pisał o tym także w liście do Prezydenta Polski nieżyjący już Pan Bogumił Sojecki, najstarszy wówczas więzień KL Auschwitz.

Pan Jerzy Klistała pisał o zmianach, które bacznie obserwuje w Muzeum KL Auschwitz, a które bolą go do żywego. Pisze według swojej najlepszej wiedzy i woli. Stojąc na stanowisku, że nikt nie ma prawa zmieniać czy akceptować zmian w tym tak ważnym miejscu dla byłych więźniów jak i ich rodzin, miejscu które stworzyli naoczni świadkowie obozu – byli polscy więźniowie, którzy stworzyli to Muzeum w 1947 r. Muzeum urządzali byli więźniowie i pieczołowicie dbali o to, by przekazywać odwiedzającym oraz przyszłemu pokoleniu obraz tego, w jakich warunkach żyli, w jakich warunkach byli uśmiercani. Oni byli tam pierwszymi przewodnikami, dyrektorami. Muzeum to miało stale dawać świadectwo uzasadnionemu określeniu byłej „fabryki śmierci”. Protestuje zatem przeciwko zmianie ekspozycji w bloku 11 (BLOKU ŚMIERCI) - usunięto stamtąd prycze a wstawiono jedynie banery. Nie do zaakceptowania dla niego jest informacja o słabym stropie w bloku 11, a jednocześnie fakt nieprzeprowadzania tam remontu, by zabezpieczyć sufit, skutkiem czego, może dojść do uszkodzenia przedśmiertnych napisów jakie więźniowie wykonali na belkach stropowych tegoż bloku tuż przed śmiercią. Wszystko co dotyczy byłego obozu dotyka go bardzo osobiście. Obojętnym być nie potrafi. Nie może. Tak jak nie mógł być obojętnym 102 letni Pan Bogumił Sojecki i inni byli więźniowie. Czy ma prawo o tym mówić głośno? Jeżeli nie on – to kto? Czy można pozywać Go za to do sądu i jeszcze żądać 10 000 zł zadośćuczynienia od 85 letniego emeryta? Czy dyrekcja muzeum KL Auschwitz powinna tak postępować? I kto kogo powinien przeprosić?

Pierwsza rozprawa już jutro.

Dorobek wydawniczy Jerzego Klistały. Zdjęcie: Jerzy Klistała



 

Polecane
Emerytury
Stażowe