Pilne! Łukaszenka deklaruje odejście. Przyznał że wybory były fałszowane?

„Po przyjęciu nowej konstytucji w ciągu roku trzeba będzie zmienić wiele ustaw” – zapowiedział. Wtedy ma zapaść decyzja, „kiedy odejdzie”. „Nasz kraj powinien pozostać republiką prezydencką. Także bez Łukaszenki. Ja odejdę, jeśli nie dzisiaj, to jutro. Przyjdą inni, już pukają do drzwi” – oświadczył. Jako warunki swojego odejścia wskazał „pokój, porządek i żadnych protestów”. „Jeśli do władzy przyjdą nie ci, to zapiszemy, że ani jeden włos nie może spaść z waszych – stronników obecnego prezydenta – głów” – powiedział.
Białoruski lider występował przez kilka godzin podczas VI Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego, na który z całego kraju miało przybyć 2700 delegatów i zaproszonych gości. Władze przedstawiają to forum jako ważne miejsce debaty na temat przyszłości kraju, w której uczestniczy szeroka reprezentacja społeczna. Wśród uczestników nie ma jednak przedstawicieli realnej białoruskiej opozycji.
„Nie da się dopisać 80 proc.” – mówił wcześniej, komentując wynik ubiegłorocznych wyborów prezydenckich, zakwestionowany przez protestujących masowo Białorusinów i demokratyczny świat.
„Po tych wyborach mówią: namalowali mu wynik. Powiem otwarcie, nasi gubernatorzy mają zwyczaj pokazać, u kogo jest lepiej. I ktoś mógł dopisać pół procenta lub jeden procent. No dobrze, jeśli komuś nie podoba się 80, to niech będzie 76. Albo 68 proc., jak teraz średnio (wynika z) sondaży. (…) Ale i tak my jesteśmy zwycięzcami, przeważająca większość jest po naszej stronie” – powiedział. Swoim stronnikom na zjeździe dziękował za to, że wykazali się odwagą „taką jak OMON”.
Łukaszenka powtórzył przy tym, że „kraju nikomu nie odda”, a kiedy „biegał z karabinem maszynowym, nie zgrywał bohatera, lecz działał zdecydowanie”. Chodzi o sytuację z sierpnia ub.r., gdy w czasie masowych protestów opublikowano nagranie prezydenta z jego pałacu - w pełnym rynsztunku i z karabinem maszynowym w rękach. W jednym z kadrów Łukaszenka z pokładu śmigłowca obserwuje sytuację na ulicach. "Rozbiegli się jak szczury" - mówił o protestujących.