Cezary Krysztopa: Piłka nożna? Nie, dziękuję

Spotykam się ostatnio z pytaniami o piłkę nożną. Nie potrafię na nie odpowiedzieć. I jest mi z tym dobrze.
Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa: Piłka nożna? Nie, dziękuję
Cezary Krysztopa / Tygodnik Solidarność

Moje pierwsze doświadczenie z tym sportem to mundial w 1982 roku. Miałem wtedy osiem lat i w pełnym biedy i szarości PRL-u doświadczyłem iluminacji. Eksplozji emocji. Mój śp. Tata, wiejski nauczyciel WF, darł się wniebogłosy (cztery lata później podczas mundialu w Meksyku już wynosił telewizor, żeby go wyrzucić przez balkon). Zresztą wrzaski słychać było zewsząd, podobnie jak piosenki takie jak Bohdana Łazuki „Entliczek, pentliczek, co zrobi Piechniczek?”. Po każdym golu strzelonym przez Polaków Tata wrzeszczał przez balkon albo kładł się na plecach i walił piętami w ścianę do sąsiada. A na koniec kupił mi mundialowy album, do którego trzeba było zbierać naklejki. Polska zajęła wtedy trzecie miejsce. Pozostał niedosyt. Polacy uważali, że złoto było w zasięgu. 

 

Mój pierwszy mundial

Pamiętam, że znałem na wyrywki przebieg każdego z meczów Polaków, składy. Jeszcze lata później potrafiłem, już jako nastolatek, opowiedzieć przy ognisku o każdym z tych epickich pojedynków. Nie pamiętam mundialu w 1974 roku z „Orłami Górskiego”, który był wydarzeniem formacyjnym dla starszych ode mnie (urodziłem się w 1974 roku), ale mundial 1982 roku z drużyną Antoniego Piechniczka był takim wydarzeniem dla mnie. 

Później było już tylko gorzej. To znaczy były dające radość wyjątki, ale tak naprawdę moim udziałem stała się wieczna depresja polskiego kibica, który łazi za swoją drużyną jak pies, łudząc się nie wiadomo czym, ale w głębi duszy wiedząc, że nic z tego nie będzie. No, ale tak, łudziłem się za każdym razem, za każdym razem miałem nadzieję. A nawet usiłowałem się przekonać, że warto oglądać polską ligę (przy czym sukcesy Jagiellonii Białystok rzeczywiście dały mi dużo radości). Nigdy nie byłem kibicem stadionowym, ale kibicem kapciowym byłem dosyć wiernym.

 

Piłka nożna? Już nie dla mnie… chyba

I już nie mogę. Przyznaję, że w decyzjach pomogło mi to, że po prostu mam dużo pracy, a niewiele czasu do dyspozycji. Ale od jakiegoś czasu nie czuję już potrzeby oglądania meczów piłki nożnej. Kiedy Robert Lewandowski obraża się na reprezentację, to mnie to jeszcze zaboli, ale kiedy ktoś mnie o to pyta, już nie czuję potrzeby wyrażania opinii. A kiedy pyta mnie o „ostatni mecz” – nie wiem, o czym mówi. Słyszę oczywiście, że jakiś jest, czy był, bo ciągle ktoś krzyczy, ciągle ktoś w ten czy w inny sposób wyraża emocje. Ciągle widzę, że jest „dzień meczowy”, choćby w sklepie, da się to poznać po reklamówkach piw na taśmach kas. Ale powiem Wam szczerze, że o ile ktoś mnie nie zaprosi, żebyśmy wspólnie jakiś mecz obejrzeli, to chyba już mnie to niespecjalnie porusza. I dobrze mi z tym. Niech zblazowani paniczykowie w trefionych fryzurkach udają dla kogoś innego.

Ale jeśli zaczną cokolwiek grać, to dajcie znać. Może jeszcze obejrzę. Na pewno obejrzę.

[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 24/2025]


 

POLECANE
Bezradna antytrumpowska histeria. A jaki pomysł ma Europa? tylko u nas
Bezradna antytrumpowska histeria. A jaki pomysł ma Europa?

Histeria antytrumpowska wylała się już z piątku na sobotę. Media i politycy rozpoczęli krytykowanie Trumpa za spotkanie z Putinem. Europa daje w ten sposób kolejny dowód swojej naiwności i bezradności.

Rosja sprzeciwiła się wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę z ostatniej chwili
Rosja sprzeciwiła się wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę

Rosja sprzeciwia się rozmieszczeniu wojsk NATO na Ukrainie – podało w poniedziałek rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych, cytowane przez agencję Reutera.

Donald Trump ośmieszył europejskich liderów gorące
Donald Trump ośmieszył "europejskich liderów"

Zakończyła się rozmowa Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim. Na swoją kolej czekali "europejscy liderzy", którzy przylecieli z Zełenskim.

Europejscy liderzy spotkali się z Donaldem Trumpem z ostatniej chwili
Europejscy liderzy spotkali się z Donaldem Trumpem

Władimir Putin zgodził się na gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy – poinformował prezydent USA Donald Trump na początku spotkania z europejskimi przywódcami i prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Trump zapowiedział również dyskusję o wymianie terytoriów.

Paweł Jabłoński: Część niemieckich polityków i przemysłowców ucieszyłaby się ze wznowienia relacji z Rosją tylko u nas
Paweł Jabłoński: Część niemieckich polityków i przemysłowców ucieszyłaby się ze wznowienia relacji z Rosją

- Część niemieckich polityków ucieszyłaby się ze wznowienia relacji z Rosją – mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim Paweł Jabłoński, poseł PiS.

Zełenski wyciągnął list. To nie dla Ciebie z ostatniej chwili
Zełenski wyciągnął list. "To nie dla Ciebie"

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wręczył w poniedziałek prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi list od swojej żony, Ołeny Zełenskiej. Poprosił amerykańskiego przywódcę o przekazanie go swojej małżonce, Melanii.

Niemieckie media: Kto przeprosi Ruchniewicza i Niemców? gorące
Niemieckie media: "Kto przeprosi Ruchniewicza i Niemców?"

''Kto przeprosi Ruchniewicza i Niemców za cios w niemiecko-polską przyjaźń?'' – pyta specjalizująca się w sprawach polsko-niemieckich niemiecka publicystka Gabriele Lesser na łamach ''Die Tageszeitung''. Pytanie odnosi się oczywiście do szeregu skandali, które wywołał nowy szef Instytutu Pileckiego Krzysztof Ruchniewicz, i ich konsekwencji.

Trump: Będziemy omawiać z Zełenskim ochronę podobną do artykułu 5 z ostatniej chwili
Trump: Będziemy omawiać z Zełenskim ochronę podobną do artykułu 5

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przybył do Białego Domu na spotkanie z przywódcą USA Donaldem Trumpem. – Będziemy omawiać ochronę podobną do artykułu 5, damy Ukrainie dobrą ochronę – przekazał Donald Trump.

PKO BP wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKO BP wydał pilny komunikat

Oszuści wysyłają fałszywe e-maile ze złośliwym oprogramowaniem. Nie klikaj w linki ani załączniki – ostrzega PKO Bank Polski.

Zełenski przybył do Białego Domu. Wyjaśniło się, czy założył garnitur z ostatniej chwili
Zełenski przybył do Białego Domu. Wyjaśniło się, czy założył garnitur

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przybył do Białego Domu w czarnej marynarce bez krawata. Przywitał go prezydent USA Donald Trump. Wcześniej media zastanawiały się, czy ukraiński polityk będzie miał na sobie oficjalny strój.

REKLAMA

Cezary Krysztopa: Piłka nożna? Nie, dziękuję

Spotykam się ostatnio z pytaniami o piłkę nożną. Nie potrafię na nie odpowiedzieć. I jest mi z tym dobrze.
Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa: Piłka nożna? Nie, dziękuję
Cezary Krysztopa / Tygodnik Solidarność

Moje pierwsze doświadczenie z tym sportem to mundial w 1982 roku. Miałem wtedy osiem lat i w pełnym biedy i szarości PRL-u doświadczyłem iluminacji. Eksplozji emocji. Mój śp. Tata, wiejski nauczyciel WF, darł się wniebogłosy (cztery lata później podczas mundialu w Meksyku już wynosił telewizor, żeby go wyrzucić przez balkon). Zresztą wrzaski słychać było zewsząd, podobnie jak piosenki takie jak Bohdana Łazuki „Entliczek, pentliczek, co zrobi Piechniczek?”. Po każdym golu strzelonym przez Polaków Tata wrzeszczał przez balkon albo kładł się na plecach i walił piętami w ścianę do sąsiada. A na koniec kupił mi mundialowy album, do którego trzeba było zbierać naklejki. Polska zajęła wtedy trzecie miejsce. Pozostał niedosyt. Polacy uważali, że złoto było w zasięgu. 

 

Mój pierwszy mundial

Pamiętam, że znałem na wyrywki przebieg każdego z meczów Polaków, składy. Jeszcze lata później potrafiłem, już jako nastolatek, opowiedzieć przy ognisku o każdym z tych epickich pojedynków. Nie pamiętam mundialu w 1974 roku z „Orłami Górskiego”, który był wydarzeniem formacyjnym dla starszych ode mnie (urodziłem się w 1974 roku), ale mundial 1982 roku z drużyną Antoniego Piechniczka był takim wydarzeniem dla mnie. 

Później było już tylko gorzej. To znaczy były dające radość wyjątki, ale tak naprawdę moim udziałem stała się wieczna depresja polskiego kibica, który łazi za swoją drużyną jak pies, łudząc się nie wiadomo czym, ale w głębi duszy wiedząc, że nic z tego nie będzie. No, ale tak, łudziłem się za każdym razem, za każdym razem miałem nadzieję. A nawet usiłowałem się przekonać, że warto oglądać polską ligę (przy czym sukcesy Jagiellonii Białystok rzeczywiście dały mi dużo radości). Nigdy nie byłem kibicem stadionowym, ale kibicem kapciowym byłem dosyć wiernym.

 

Piłka nożna? Już nie dla mnie… chyba

I już nie mogę. Przyznaję, że w decyzjach pomogło mi to, że po prostu mam dużo pracy, a niewiele czasu do dyspozycji. Ale od jakiegoś czasu nie czuję już potrzeby oglądania meczów piłki nożnej. Kiedy Robert Lewandowski obraża się na reprezentację, to mnie to jeszcze zaboli, ale kiedy ktoś mnie o to pyta, już nie czuję potrzeby wyrażania opinii. A kiedy pyta mnie o „ostatni mecz” – nie wiem, o czym mówi. Słyszę oczywiście, że jakiś jest, czy był, bo ciągle ktoś krzyczy, ciągle ktoś w ten czy w inny sposób wyraża emocje. Ciągle widzę, że jest „dzień meczowy”, choćby w sklepie, da się to poznać po reklamówkach piw na taśmach kas. Ale powiem Wam szczerze, że o ile ktoś mnie nie zaprosi, żebyśmy wspólnie jakiś mecz obejrzeli, to chyba już mnie to niespecjalnie porusza. I dobrze mi z tym. Niech zblazowani paniczykowie w trefionych fryzurkach udają dla kogoś innego.

Ale jeśli zaczną cokolwiek grać, to dajcie znać. Może jeszcze obejrzę. Na pewno obejrzę.

[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 24/2025]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe