Jóżef Dziki dla "TS": W Polsce w dalszym ciągu dochodzi do dyskryminacji związkowców
– Spotykamy się co dwa lata po to, aby podsumować naszą działalność i przedyskutować działania na przyszłość, nasze cele. Stawiamy sobie dwa priorytety, które od lat są niezmienne. Po pierwsze chcemy w jak największym stopniu pomagać pracownikom, wspierać ich w stosunkach pracy. Po drugie zależy nam na stałym rozwoju NSZZ Solidarność, dlatego też nasz region ściśle współpracuje z działem rozwoju Komisji Krajowej. Bez rozwoju będziemy tracić swoją siłę. Im nas mniej, tym gorzej dla praw pracowników w Polsce. Podczas WZD będziemy chcieli omówić też działania podjęte przez poszczególne organizacje związkowe, by je zaktywizować. Nie ma zgody na istnienie organizacji, których działalność polega jedynie na wyborze władz. Problemem, który też poruszymy, będzie kwestia inspekcji pracy. Po pierwsze nie ma ona zbyt wiele wykonawczych uprawnień w stosunku do pracodawców łamiących prawa pracowników. Po drugie inspektorzy nie są chętni do podejmowania stanowczych działań. Musimy walczyć o wszystko, jak chociażby konflikty w szpitalach, gdzie w białych rękawiczkach dokonuje się prywatyzacji. Pracownicy przesuwani są do zewnętrznych firm bez jakichkolwiek zabezpieczeń. Władze szpitali cechuje ogromna ignorancja. Nikt nie rozmawia z organizacjami związkowymi w sprawach ich dotyczących.
– Jaka jest obecnie sytuacja związku w regionie?
– Nasz region liczy około 200 organizacji związkowych. Nie są to wielkie. Mamy kilka mających po kilkaset członków, ale są i takie, do których należy kilkanaście osób. Małe organizacje powstają także w prywatnych przedsiębiorstwach. I cieszymy się, że w naszym regionie są firmy, gdzie związek można bez problemu zakładać, ale niestety w większości firm pracownicy wprost boją się założenia organizacji zakładowej, gdyż często wylatuje się za to z pracy.
– Wspomniał Pan o bezrobociu. W województwie warmińsko-mazurskim jest ono ogromne.
– Według danych Głównego Urzędu Statystycznego na koniec II kwartału 2016 roku stopa bezrobocia zarejestrowanego w województwie wyniosła 14,1 proc. [W tym samym czasie stopa bezrobocia zarejestrowanego w kraju wyniosła 8,8 proc. – przyp. red.] Są miejsca, gdzie bezrobocie sięga blisko 25 proc. Tak jest m.in. w powiatach braniewskim (24,7 proc.) i kętrzyńskim (24,3 proc.). Z wielu powodów inwestycje w naszym regionie są nieopłacalne. Jesteśmy trudnym terenem do rozwoju biznesu i dlatego inwestorzy niechętnie zostawiają u nas pieniądze. Należałoby przełamać ten negatywny stosunek do naszego regionu.
Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (39/2016) oraz w wersji cyfrowej tutaj