Grzegorz J. Kałuża: Powściągliwy jak Polak, szczery jak Brytyjczyk
1. Obronę brytyjskiej mniejszości muzułmańskiej przed oskarżeniami o związki z zamachowcem i tworzenie ideowego zaplecza dla takich zbrodniczych aktów. Argumentem użytym przez MacShane'a są formalne wyrazy potępienia zamachu ze strony liderów tych środowisk oraz uznanie ofiar dawnych zamachów IRA nie za ofiary wojny domowej i Irlandczyków, lecz za ofiary ... religijnego terroryzmu katolickiego (!). MacShane sugeruje to wyraźnie i podkreśla, że ich liczba znacznie przekracza "dokonania" islamistów.
2. Obronę imigrantów ze świata kultury islamu, szczególnie najnowszej fali zapoczątkowanej deklaracjami kanclerz Merkel, przed posądzeniem o związki z obecnym i tymi z 2005 roku aktami islamskiego terroryzmu na ziemi brytyjskiej. Autor podkreśla, że sprawcami tych czynów były osoby urodzone w Zjednoczonym Królestwie. Oczywiście starannie omija fakt, że ludzie ci byli potomkami imigrantów, żyjącymi w muzułmańskich gettach kulturowych, oraz ich radykalizację przez arabskich duchownych, którym pozwolono na wieloletnie działanie w meczetach Londynu, Birmingham i innych miast Anglii.
3. Sugestię, że to polski napływ imigracyjny wzbudził wzrost ksenofobii Brytyjczyków i spowodował w rezultacie Brexit. Brytyjczycy mają nie zauważać innych mankamentów Unii, np. brukselskiej biurokracji usiłującej narzucać swoje koncepcje i regulacje niczym omnipotentny rząd Europy. Mają także być znacznie bardziej tolerancyjni wobec przybyszów z dawnych kolonii niż Polaków.
4. Uświadomienie premier Beacie Szydło niestosowności formy jej kondolencji dla narodu brytyjskiego i premier May, bowiem zawierały one sugestię wzrostu zagrożenia terrorystycznego Europy z powodu napływu muzułmańskich imigrantów. Jako wzorowe i godne pochwały pan MacShane podał zachowanie prezydenta Hollande'a, który był nie tylko pierwszy, ale nawet kazał wyłączyć oświetlenie wieży Eiffla. Dobre wrażenie mają też robić władze Izraela, które oświetliły jakiś budynek w kolory flagi brytyjskiej. Tymczasem zachowanie premier Szydło ma nie tylko wpisywać się w falę europejskich nacjonalizmów, jakże prymitywnych, lecz także peszyć premier May. No cóż - kunszt polityczny prezydenta Hollande odzwierciedla jego 3% poparcia wśród Francuzów, a subtelności Izraela w podejściu do islamu i Arabów trudno dorównać.
5. Oskarżenie, bardzo zgodne z rosyjską wizją świata, krajów Zachodu o spowodowanie fali imigracji arabskiej destrukcją panujących tam reżimów. Autor starannie pomija wewnętrzną falę buntu, zwaną "arabską wiosną" oraz skutki psychologiczne i polityczne napaści Saddama Husajna na Kuwejt i zamachu na World Trade Center. Ten ostatni element traktujmy jako osobisty sprzeciw MacShane'a wobec polityki rządu, którego był członkiem i wówczas sprzeciwu nie wyrażał.
Najciekawszą jest postać autora tego tekstu, bowiem "Rzeczpospolita" przedstawiając go w notatce, pomija kilka faktów. Denis MacShane urodził się w 1948 jako Denis Matyjaszek (!). Jest ekonomistą, politykiem i posłem Partii Pracy, znanym z pozycji proeuropejskich i umiłowania kultury francuskiej. Jest byłym ministrem stanu ds. europejskich (Minister of State for Europe) w Foreign Office w rządzie Tony Blaira. Bywał w Polsce w latach 80-tych, za kontakty z "Solidarnością" został wtedy deportowany przez władze PRL. Ma przyjaciół z kręgu dawnej opozycji, dziś niechętnych rządowi PiS. Podsumowując - kolejny raz Polskę i Polaków upomina człowiek polskiego pochodzenia, zatajający ten fakt. Częste to wśród autorów niemieckich opinii prasowych, tym razem mamy to w wersji brytyjskiej. Oczywiście można być człowiekiem o polskich korzeniach i zarazem wybitnym Brytyjczykiem. Najpiękniejszym przykładem jest tu Joseph Conrad - Korzeniowski, człowiek, na którego książkach uczy się na Oxfordzie czy Harvardzie stylistyki prozatorskiej języka angielskiego. Pan MacShane-Matyjaszek to jednak nie Conrad, tylko cięty z metra euroliberał, podzielający wszelkie poglądy, czyli przesądy, swojej formacji politycznej. To polityk opozycji, sugerujący znajomość odczuć i opinii Theresy May, którą zwalcza. To człowiek polskiego pochodzenia, starający się wmówić Polakom ich niezdolność zrozumienia brytyjskich realiów.
Rzeczpospolita" postąpiła podobnie, jak wielokrotnie "Wyborcza". Zaserwowała swoim czytelnikom głos faceta związanego ze środowiskiem dzisiejszej opozycji, jako niezależną opinię obcokrajowca. Mam własne zdanie na temat dzieci naszych emigrantów, oparte na własnych doświadczeniach w okresie pobytu poza krajem. Są wśród nich ludzie reprezentujący cnoty społeczeństwa, którego są obywatelami i cnoty wyniesione z polskiego domu. Są też osobnicy gromadzący wady i słabości typowe dla obu kultur. MacShane-Matyjaszek należy chyba do tych drugich.