Aleksandra Jakubiak: Tragiczny chaos w gradacji praw
Kiedy o tym przeczytałam skojarzyła mi się nieomal od razu niedawna sprawa polskiej lekarki, która, zwolniona z pracy za postawę pro-life walczyła w Norwegii o prawo do wolności sumienia dla lekarzy rodzinnych oraz o prawo do niedyskryminowania jej w miajscu pracy. Proces przegrała nie dlatego, że jej prawa człowieka nie zostały naruszone, tylko dlatego, że nie mogąc kierować mężczyzn do innego lekarza na założenie wczesnoporonnej wkładki domacicznej, dyskryminuje kobietę płciowo, kiedy tam ją przekierowuje.
Oba te przypadki wydają się być zupełnie różne, w gruncie rzeczy sprowadzają się jednak do tego samego. Prolajferzy próbując ratować prawo dziecka do życia uderzają w prawo kobiety do decyzji o aborcji, czyli odebraniu życia temu dziecku, według parlamentu francuskiego uderzają zatem w wolność kobiety. Katarzyna Jachimowicz, kierując kobiety pragnące założyć spiralę wczesnoporonną do innego lekarza, uderza w prawa kobiet, ponieważ z tego samego powodu nie może tam skierować mężczyzn, którzy nie posiadają macicy. Jest to zdaniem norweskiego sądu nierówne traktowanie płci. Czy to absurdalne uzasadnienie wyroku? Oczywiście, wie o tym najprawodopodobniej także sam sędzia. Jest ono jednak zgodne z obowiązującym prawem.
Oba te przypadki wskazują zatem na to, że prawa kobiet stoją ponad prawami człowieka, nawet, a może zwłaszcza tak podstawowymi, jak prawo do życia. Czy nie jest to jakieś tragiczne pomieszanie porządków rzeczy?
Co jednak, kiedy sprawę zagmatwamy dodatkowo poprzez pytanie: jak postąpić w wypadku konfliktu pomiędzy prawem do życia i prawem kobiety u samych kobiet? Ano to, że wolno je poddać eutanazji, wolno abortować, wolno bez pytania odłączyć od maszym podtrzymujących życie, ale nie wolno wysłać do innego lekarza w tej samej przychodni, ani przekonywać do aktu łaski wobec własnego dziecka.
To jednak jeszcze nie koniec paradoksów. W wyniku wojen giną tysiące chrześcijanek, jazydek, muzułmanek. Czy jakaś z organizacji feministycznych leje łzy nad ich losem? Nie jest to w tym kluczu dziwne, bo chodzi tylko o ich życie, nie od prawa płci. Co zatem z dziewczynkami, które w kulturze muzułmańskiej wydawane są za mąż za dorosłych, często starych mężczyzn, czy tu nikt nie łamie ich kobiecych praw? I dzieje się to nie tylko na Bliskim Wschodzie, czy w Afryce, gdzie jurysdykcje krajów unijnych nie sięgaja, ale i w samej UE. Czy są zatem kobiety lepsze i gorsze, czy może to znowu gradacja praw: najpierw prawo kobiety ponad prawem człowieka, potem prawo religijne wyznaniowej mniejszości ponad prawem kobiety? Dokąd zawiedzie nas to szaleństwo politpoprawności? Odpowiem z łatwością: do piekła i to już za życia, tu i teraz.
Na koniec, wracając do decyzji władz francuskich chciałam zadać ostatnie dziś pytanie, gdzie was prowadzi zmutowana już solidnie myśl oświeceniowa? Jak na razie chyba tylko do zamordyzmu, absurdów życia społecznego i ku zakazowi wolności słowa. Ważne jednak, że w sterylnych warunkach i za zamkniętymi drzwiami.