[Tylko u nas] prof. Kik: Kałuża, który jako „zdrajca” przeszedł z .N do PiS, może dziś żądać przeprosin
![[Tylko u nas] prof. Kik: Kałuża, który jako „zdrajca” przeszedł z .N do PiS, może dziś żądać przeprosin](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/26803.jpg)
Prof. Kazimierz Kik: W tej logice są trzy punkty wyjściowe. Po pierwsze dzisiaj głównymi motywacjami jakimi kierują się ludzie idący do polityki są motywacje ekonomiczne. Po drugie nie wartości, a interesy kierują i ludźmi i partiami i po trzecie w końcu dzisiaj do polityki nie idą ludzie z pobudek ideologicznych, tylko dla interesów partykularnych własnych, a potem partyjnych. Dziś to Wojciech Kałuża może powiedzieć posłom PO, którzy wieszali na nim psy, „patrzcie byłem pierwszy, poszliście moim śladem” i żądać przeprosin, kiedy żegnali go słowami „zdrajca”.
Jak zatem skomentował by Pan słowa Sławomira Neumanna z PO, który krzyczał, że "Kałuża jest Judaszem. Do końca życia będzie miał piętno zdrajcy", a wczoraj wraz z siedmioma posłami .N, którzy przeszli do PO tłumaczył, "wspólny klub parlamentarny PO z Nowoczesną, to dobry pomysł. To element konsolidacji opozycji, Polacy oczekują tego, że będą kolejne kroki, że będziemy się poszerzali", to już nie zdrajcy i Judasze?
To pokazuje jak niski poziom kultury polityczny w Polsce panuje. Ne tylko nie ma tutaj myślenia o żadnym dobru wspólnym, co też słyszeliśmy na taśmach Sikorski-Kulczyk, gdzie były szef MSZ denerwuje się nie dlatego, że przepłacili za ambasadę w USA w wyniku niedopatrzenia procedur, ale dlatego, że to wyszło na jaw i dowiedziała się opinia publiczna. I Neumann i Sikorski i wszyscy ludzie uprawiający dzisiaj w Polsce politykę pokazują, że myślą tylko kategoriami zysków i strat w odniesieniu do własnej partii. To bardzo niewychowawcze, patrzą na to młodzi ludzie, młodzi działacze tych partii, aż strach pomyśleć jak będzie wyglądało kolejne pokolenie polityków. Takie działania pokazują także stosunek polityków do wyborców. Oni zakładają, że ludzie nie czytają, nie oglądają nie widzą i szybko zapominają.
A z może z punktu widzenia działaczy Nowoczesnej stała się rzecz dobra, bo ta partia i tak nie miała wielkich szans na sukces, w terenie jej nie było, a teraz podczepiając się pod silniejszego, który daje lepsze nadzieje na ewentualne zyski nie muszą już drżeć o przetrwanie i skupią się na pracy partyjnej?
Oczywiście, że tak. Dla członków Nowoczesnej wyszło dobrze. Intencje były różne, ale wyszło dobrze nie tylko dla członków Nowoczesnej, ale dla formacji liberalnej. Biorąc pod uwagę system wyborczy D'Hondta, który premiuje duże ugrupowania, to ucieczka do przodu. Zatem ci działacze Nowoczesnej, którzy przeszli do PO i jeszcze pewnie będą przechodzić, mimowolnie działają na rzecz formacji liberalnej w Polsce.
A może te transfery nie powinny nikogo dziwić, bo jak stara jest polityka, tak stare jest krążenie polityków między różnymi partiami?
Te transfery są nie do pogodzenia z klasyczną demokracją parlamentarną, która mówi o czymś takim jak ideologia, programy ideowe i przekonania ideowe. Dzisiaj w dobie bezideowej polityki i klasy politycznej takie transfery stały się rzeczą normalną, bo do polityki nie idzie się, żeby być wiernym komuś, czemuś, tylko jak mówiłem idzie się z motywacji ekonomicznych. To dziś naturalne, inna rzecz czy czasem nie naganne.
Polacy chyba nie lubią chińskich podróbek także w polityce dlatego nikt nie ominie PiS z prawej strony i PO po stronie liberalnej?
Dokładnie tak jest. To typowe w naszej polityce, a nie wyjątkowe i nie wróży to nic dobrego, bo ludzie często muszą wybierać między mniejszym złem. Przez tak spolaryzowaną scenę polityczną duże partie zjadają przystawki, a to sprawia z kolei, że bardzo wielu wyborców nie ma swojej reprezentacji parlamentarnej. To niezdrowy objaw.