Gazeta Obywatelska: Szczęście w polityce-Waldemar Maszenda

De Gaulle mistrzowsko umiał wykorzystać koniunkturę, która się nadarzyła, ale też szczęście nie zawodziło go wówczas jak i później ― w powojennej Francji uniknął 31 zamachów na swoje życie.


Pyrrus, król Epiru, po wygranej z Rzymianami bitwie pod Ausculum (na południu Italii, 279 r. p.n.e.) powiedział szczerze: jeszcze jedno takie zwycięstwo i będę zgubiony. Świetny taktyk i teoretyk wojny za cenę ogromnych strat wygrywał bitwy, ale przegrywał wojny – politykiem był dużo słabszym niż generałem. Osiągnął niewiele, choć zyskał sławę, ale nie taką o jakiej marzył. Najwyraźniej nie miał też zwykłego ludzkiego szczęścia, zginął przypadkiem podczas walk ulicznych w greckim mieście Argos, trafiony w głowę dachówką rzuconą z okna przez kobietę. Potomność pamięta o nim z racji „pyrrusowych zwycięstw”.

      W „Etyce nikomachejskiej” Arystoteles pisze, że szczęście jest najwyższym celem ludzkich działań i dotyczy zarówno ludzi jak i państw – w dążeniu do moralnej oraz umysłowej doskonałości. Polityk, który nie ma szczęścia, lub nawet jest pechowy, zwykle zawodzi, co najwyżej pozostawia świadectwo potomnym.

Walka dwóch braci

Właśnie to spotkało trybunów ludowych, braci Tyberiusza i Gajusza Grakchów w republikańskim Rzymie II wieku p.n.e. Bracia stali się przywódcami stronnictwa popularów walczących z korupcją arystokracji i posiadaczami wielkich majątków (latyfundiów), które rozrastały się kosztem zwykłych obywateli. Niezałatwienie tego problemu stanie się źródłem późniejszych kłopotów państwa rzymskiego.

   Obaj bracia sami wywodzili się z arystokracji, ale dostrzegali problem i dlatego zginęli w starciu ze swoją własną klasą społeczną (stronnictwem optymatów) w młodym wieku, nie osiągnąwszy politycznych celów. Pozostała po nich legenda.

Najbardziej szczęśliwy dowódca

Ich dziadek Scypion Afrykański Starszy kilkadziesiąt lat wcześniej miał dużo więcej szczęścia. Jako młody oficer kawalerii walczył pod Kannami (216 r. p.n.e.), gdzie okrążona przez wojska kartagińskiego wodza Hannibala, zniszczona została niemal cała rzymska armia. W ciągu kilku godzin śmierć poniosło 50 tys. legionistów. Hannibal zabronił brać jeńców, rzymski historyk Liwiusz napisze później, że cechowało go nieludzkie okrucieństwo, wiarołomstwo i brak poszanowania dla jakiejkolwiek świętości. Jednak Scypion szczęśliwie ocalał, rzymska jazda rozbita już na początku bitwy uszła z pola ― wraz ze Scypionem.

      Po raz kolejny Scypion miał szczęście, kiedy 16 lat później w północnej Afryce (pod Zamą 202 r. p.n.e.) dowodził armią rzymską, gdzie wziął pełny rewanż i rozgromił wojska Hannibala, na zawsze łamiąc potęgę Kartaginy. Wypędzony Hannibal udał się na wschód, gdzie po kilku latach popełnił samobójstwo.

      Pod Zamą Scypion szczęśliwie zastosował znany już wcześniej ryzykowny sposób walki przeciw słoniom bojowym, których tak lubił używać Hannibal. Szarża kartagińskich słoni na centrum rzymskiej armii wpuszczona została do środka ― w odpowiedniej chwili szeregi legionistów rozsunęły się na boki ― i rozszalałe zwierzęta wpadły w pustkę. Kłute rzucanymi z boku oszczepami słonie zrobiły jedyną sensowną rzecz z punktu widzenia własnego bezpieczeństwa, zawróciły tam skąd przyszły ― do swego obozu, wprowadzając niewyobrażalny chaos w kartagińskich szeregach.

Scypion Afrykański Starszy uchodzi za jednego z najbardziej szczęśliwych dowódców w całej historii wojskowości, również dlatego, że jego sukcesy militarne stały się na wieki fundamentem władzy politycznej Rzymu, który od czasu pokonania Kartaginy niepodzielnie panował nad całym obszarem Morza Śródziemnego.

Rzymowi pomogło polityczne szczęście, czyli dobra koniunktura polityczna. Podczas gdy Rzym rósł w siłę, dotychczasowe potęgi regionu, jak państwa greckie, Persja, monarchie hellenistyczne, politycznie i militarnie właśnie chyliły się ku upadkowi.

Szczęśliwe zrządzenia losu

Przenieśmy się o 2 tys. lat, mamy XIX wiek, Polacy próbują wybić się na niepodległość co kilkadziesiąt lat organizując krwawe powstania. Bez skutku, międzynarodowa koniunktura zupełnie nie sprzyja tym wysiłkom i ofiary są daremne. Przywódców i generałów powstań trudno nazwać ludźmi szczęścia i sukcesu, a przecież wielu z nich ― jak Tadeusz Kościuszko, czy Romuald Traugutt ― wzbudzają szacunek.

      W 1815 roku Kongres Wiedeński na blisko sto lat urządził ład europejski, który okazał się iście pancerny. Jednak do czasu, bo w polityce nie istnieje nic dane raz na zawsze, nie ma też rzeczy niemożliwych; ta koniunktura w końcu nadeszła, jeszcze tylko należało jej pomóc. Szczęśliwa dla nas klęska trzech zaborców w pierwszej wojnie światowej była jakby wymyślona i wymarzona. Tym szczęśliwym politykiem okazał się, liczący na taki właśnie rozwój wypadków, Józef Piłsudski.

    Kolejnym szczęśliwym zrządzeniem losu był drugi rząd po odzyskaniu niepodległości, popierany przez Piłsudskiego gabinet Jędrzeja Moraczewskiego. Wprawdzie rządził krótko, raptem dwa miesiące, ale okazał dużą determinację w poszukiwaniu bardzo nowoczesnych, jak na tamte czasy, rozwiązań politycznych i społecznych. Ustanowił powszechne prawo wyborcze bierne i czynne, również dla kobiet (Szwajcaria uczyniła to dopiero w 1971 r.), ośmiogodzinny dzień pracy, zapewnił legalność działań związków zawodowych wraz z prawem do strajku, wprowadził też inspekcję pracy, ubezpieczenia chorobowe i ochronę lokatorów.

    Te decyzje, prócz tego, że szły z duchem nadchodzących czasów, okazały się pułapką dla ruchu komunistycznego spod znaku KPP (Komunistycznej Partii Polski), która musiała radykalizować się aż do granic absurdu i hańby, postulując przystąpienie Polski do Związku Sowieckiego czy opowiadając się za przyłączeniem Górnego Śląska do Niemiec.

Zdarzył cię cud, Japonia zaatakowała USA

W pierwszej połowie XX wieku widzimy kilku innych polityków posiadających zdumiewająco szczęśliwą rękę, ale na większą uwagę zasługują dwaj z nich: Winston Churchill i Charles de Gaulle. Churchill bardzo długo czynny był w polityce, od 1899, kiedy po raz pierwszy, choć bez powodzenia, startował w wyborach do parlamentu, aż do 1955, kiedy zrezygnował ze stanowiska premiera przechodząc na emeryturę.

     W jego przypadku potwierdza się, że wielka polityka to zwykle długi marsz, a sukcesy odnosi się po latach. Kiedy Churchill po raz pierwszy obejmował stanowisko premiera Wielkiej Brytanii po rządach zwolennika udobruchania Hitlera Neville Chamberlaina, wewnętrzną sytuację miał tragiczną. W parlamencie brytyjskim dominowały nastroje pacyfistyczne, kilka miesięcy wcześniej część parlamentu głosowała przeciw powszechnej służbie wojskowej, by nie drażnić Hitlera. Ten z kolei zdobywał wszystko w Europie i szykował się na podbój Wielkiej Brytanii.

   Dziś dominuje pogląd, że Zachód musiał pokonać hitlerowskie Niemcy, ale wówczas nie było to takie oczywiste. Po latach Churchill wspomina, że kiedy Wielka Brytanii była na skraju wydolności gospodarczej i wojskowej, zdarzył się cud – Japonia 7 grudnia 1941 zaatakowała USA (Pearl Harbor) i Waszyngton przystąpił do wojny, co oczywiście okazało się decydujące.

Churchill, który miał niezwykłe serce do walki (w szkole był mistrzem w szermierce), okazał się cudownym zrządzeniem losu dla Wielkie Brytanii i świata, dziś powszechnie uważany jest za najwybitniejszego Brytyjczyka w całej historii.

Mistrzowsko wykorzystał koniunkturę

Ale kto wie, czy jeszcze więcej szczęścia nie miał gen. de Gaulle, zważywszy, że żaden kraj w Europie do tego stopnia nie kolaborował z hitlerowskimi Niemcami co Francja, gdzie w 1940 roku powstał proniemiecki rząd w Vichy współpracujący z Niemcami również przy eksterminacji Żydów.

     De Gaulle nie poparł tego rządu i od początku związał się z Wielką Brytanią, za co we Francji zaocznie skazany został na karę śmierci. Minęło kilka lat i Francja pod koniec drugiej wojny światowej nie tylko znalazła się w obozie zwycięskiej koalicji antyhitlerowskiej, ale nawet dostała własną strefę okupacyjną w Niemczech. Najmniejszą wprawdzie, ale jednak.

Co prawda de Gaulle mistrzowsko umiał wykorzystać koniunkturę, która się nadarzyła, ale też szczęście nie zawodziło go wówczas jak i później ― w powojennej Francji uniknął 31 zamachów na swoje życie.

Widmo zmian

Przenieśmy się do naszych czasów, mamy początek roku 2015, wszystkie sondaże są bezlitosne, Bronisław Komorowski, choć symbolizuje zużyty i skompromitowany system władzy, nie ma jak przegrać z kontrkandydatem w wyborach prezydenckich, mało znanym politykiem Andrzejem Dudą, wysuniętym przez PiS. A jednak sześć miesięcy później Andrzej Duda wyraźnie wygrywa.

    Dotychczas rządzącej koalicji pozostaje nadzieja, że prowadzący w sondażach PiS nie uzyska wymaganej większości i będzie musiał zawierać niepewne kompromisy, podobnie jak w latach 2005-2007, co może zakończyć się szybką utratą władzy.

     I znów koniunktura sprzyja PiS, a pomagają w tym jego przeciwnicy. Koalicja partii lewicowych KKW Zjednoczona Lewica (SLD, TW, Unia Pracy, Zieloni), idąca do wyborów pod hasłem „Szkoły budować, księży opodatkować”, uzyskuje 7,55 proc. (zamiast 8 proc.), co oznacza, że nie wchodzi do Sejmu, a jej głosy otrzymują zwycięskie partie, najwięcej PiS. Ponieważ podobny los spotkał partię Korwina-Mikke, która uzyskała 4, 76 proc. (zamiast 5 proc.) PiS uzyskał samodzielną większość w Sejmie i Senacie.

Wprawdzie PiS rządzi, ale jest atakowany w kraju i za granicą z pozycji biurokracji UE, już choćby za to, że jest formacją umiarkowanie, ale jednak prawicową, która bardziej dba o interes narodowy niż liczy się dyktatem Brukseli oraz państwami dominującymi w UE.

     Brexit był kolejnym ostrzeżeniem, że ludzie w Europie mają już dość dotychczasowych rządów, w których zwykłych ludzi nie pyta się o zdanie jak mają mieć urządzone życie. Zanim to ostrzeżenie przebrzmiało antyestablishmentowy Donald Trump wygrał „z góry przegrane” wybory w USA. W grudniu odbędą się powtórne wybory prezydenckie w Austrii, bo poprzednie okazały się nieprawidłowe, w przyszłym roku wybory w Holandii, Francji i Niemczech. Widmo zmian krąży nad Europą.

Dodajmy na koniec, że jednym ze szczęśliwszych polityków okazał się ― w świetle dokumentów IPN i teczek Kiszczaka ― Lech Wałęsa, który w latach 70. seryjnie wygrywał w toto-lotka.


 

POLECANE
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos z ostatniej chwili
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos

Ekipa prezydenta elektra Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa rozpocznie współpracę z administracją prezydenta Joe Bidena w celu osiągniecia „porozumienia” między Ukrainą i Rosją - oświadczył w niedzielę w telewizji Fox News Michael Waltz, nominowany przez Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Genialne w swej prostocie. Zaskoczenie dla fanów Familiady z ostatniej chwili
"Genialne w swej prostocie". Zaskoczenie dla fanów "Familiady"

Z okazji 30-lecia „Familiady” produkcja programu zdecydowała się ujawnić tajemnicę słynnego kącika muzycznego. Przez lata widzowie wyobrażali sobie to miejsce jako profesjonalne, dźwiękoszczelne studio - być może szklany pokój lub elegancką kabinę. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem z ostatniej chwili
Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem

Prezes IPN Karol Nawrocki zadeklarował podczas niedzielnej konwencji w Krakowie, że Polska to jego miłość, dlatego jest gotowy zostać jej prezydentem. Jego pierwszą obietnicą wyborczą jest zakończenie wojny polsko-polskiej.

Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski tylko u nas
Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski

- Mamy ponadpartyjnego kandydata, podkreślającego swoje związki ze zwykłymi Polakami, Karol Nawrocki dosyć też skutecznie wypunktował słabości przeciwnika, a z drugiej strony mówił o programie, o ambitnej Polsce, o inwestycjach, o tych wszystkich rzeczach, o których Polacy dyskutują - skomentował wybór kandydata PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Rozpłakałam się. Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
"Rozpłakałam się". Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Vanessa Aleksander, która wygrała 15. edycję „Tańca z Gwiazdami”, po tygodniu milczenia przerwała ciszę i udzieliła pierwszego wywiadu. W rozmowie w programie „Halo tu Polsat” aktorka opowiedziała o emocjach związanych z wygraną i wielu trudnych momentach na drodze do finału.

Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata z ostatniej chwili
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mamy dziś stan wojny polsko-polskiej, której Polacy nie chcą. Dlatego - jak przekonywał - potrzebny jest kandydat na prezydenta, który będzie niezależny od formacji politycznych i zakończy tę wojnę w imię interesu Polski. Dodał, że takim kandydatem jest Karol Nawrocki.

Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku z ostatniej chwili
Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku

Rok 2025 może okazać się finansowym wyzwaniem dla wielu Polaków. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów, aż 80% rodaków spodziewa się wzrostu rachunków i opłat. Najbardziej drastyczne podwyżki mogą dotknąć ogrzewania, a także innych podstawowych kosztów życia.

To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS z ostatniej chwili
To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS

Rozpoczęła się konwencja z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której ogłoszono decyzję dotyczącą poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta.

Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS z ostatniej chwili
Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS

W niedzielę, w krakowskiej Hali "Sokół", Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta podczas wydarzenia określanego jako "spotkanie obywatelskie". Choć oficjalne nazwisko nie padło, według wielu doniesień medialnych to Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ma otrzymać poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces wyłaniania kandydata był jednak burzliwy, a decyzję podjęto po długich negocjacjach.

Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat

Synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska poinformowała, że w niedzielę niemal w całej Polsce będzie pochmurnie. Kolejne dni przyniosą stopniową poprawę pogody; będzie coraz więcej przejaśnień i rozpogodzeń, choć niewykluczone są także miejscowe, silne porywy wiatru i gołoledź.

REKLAMA

Gazeta Obywatelska: Szczęście w polityce-Waldemar Maszenda

De Gaulle mistrzowsko umiał wykorzystać koniunkturę, która się nadarzyła, ale też szczęście nie zawodziło go wówczas jak i później ― w powojennej Francji uniknął 31 zamachów na swoje życie.


Pyrrus, król Epiru, po wygranej z Rzymianami bitwie pod Ausculum (na południu Italii, 279 r. p.n.e.) powiedział szczerze: jeszcze jedno takie zwycięstwo i będę zgubiony. Świetny taktyk i teoretyk wojny za cenę ogromnych strat wygrywał bitwy, ale przegrywał wojny – politykiem był dużo słabszym niż generałem. Osiągnął niewiele, choć zyskał sławę, ale nie taką o jakiej marzył. Najwyraźniej nie miał też zwykłego ludzkiego szczęścia, zginął przypadkiem podczas walk ulicznych w greckim mieście Argos, trafiony w głowę dachówką rzuconą z okna przez kobietę. Potomność pamięta o nim z racji „pyrrusowych zwycięstw”.

      W „Etyce nikomachejskiej” Arystoteles pisze, że szczęście jest najwyższym celem ludzkich działań i dotyczy zarówno ludzi jak i państw – w dążeniu do moralnej oraz umysłowej doskonałości. Polityk, który nie ma szczęścia, lub nawet jest pechowy, zwykle zawodzi, co najwyżej pozostawia świadectwo potomnym.

Walka dwóch braci

Właśnie to spotkało trybunów ludowych, braci Tyberiusza i Gajusza Grakchów w republikańskim Rzymie II wieku p.n.e. Bracia stali się przywódcami stronnictwa popularów walczących z korupcją arystokracji i posiadaczami wielkich majątków (latyfundiów), które rozrastały się kosztem zwykłych obywateli. Niezałatwienie tego problemu stanie się źródłem późniejszych kłopotów państwa rzymskiego.

   Obaj bracia sami wywodzili się z arystokracji, ale dostrzegali problem i dlatego zginęli w starciu ze swoją własną klasą społeczną (stronnictwem optymatów) w młodym wieku, nie osiągnąwszy politycznych celów. Pozostała po nich legenda.

Najbardziej szczęśliwy dowódca

Ich dziadek Scypion Afrykański Starszy kilkadziesiąt lat wcześniej miał dużo więcej szczęścia. Jako młody oficer kawalerii walczył pod Kannami (216 r. p.n.e.), gdzie okrążona przez wojska kartagińskiego wodza Hannibala, zniszczona została niemal cała rzymska armia. W ciągu kilku godzin śmierć poniosło 50 tys. legionistów. Hannibal zabronił brać jeńców, rzymski historyk Liwiusz napisze później, że cechowało go nieludzkie okrucieństwo, wiarołomstwo i brak poszanowania dla jakiejkolwiek świętości. Jednak Scypion szczęśliwie ocalał, rzymska jazda rozbita już na początku bitwy uszła z pola ― wraz ze Scypionem.

      Po raz kolejny Scypion miał szczęście, kiedy 16 lat później w północnej Afryce (pod Zamą 202 r. p.n.e.) dowodził armią rzymską, gdzie wziął pełny rewanż i rozgromił wojska Hannibala, na zawsze łamiąc potęgę Kartaginy. Wypędzony Hannibal udał się na wschód, gdzie po kilku latach popełnił samobójstwo.

      Pod Zamą Scypion szczęśliwie zastosował znany już wcześniej ryzykowny sposób walki przeciw słoniom bojowym, których tak lubił używać Hannibal. Szarża kartagińskich słoni na centrum rzymskiej armii wpuszczona została do środka ― w odpowiedniej chwili szeregi legionistów rozsunęły się na boki ― i rozszalałe zwierzęta wpadły w pustkę. Kłute rzucanymi z boku oszczepami słonie zrobiły jedyną sensowną rzecz z punktu widzenia własnego bezpieczeństwa, zawróciły tam skąd przyszły ― do swego obozu, wprowadzając niewyobrażalny chaos w kartagińskich szeregach.

Scypion Afrykański Starszy uchodzi za jednego z najbardziej szczęśliwych dowódców w całej historii wojskowości, również dlatego, że jego sukcesy militarne stały się na wieki fundamentem władzy politycznej Rzymu, który od czasu pokonania Kartaginy niepodzielnie panował nad całym obszarem Morza Śródziemnego.

Rzymowi pomogło polityczne szczęście, czyli dobra koniunktura polityczna. Podczas gdy Rzym rósł w siłę, dotychczasowe potęgi regionu, jak państwa greckie, Persja, monarchie hellenistyczne, politycznie i militarnie właśnie chyliły się ku upadkowi.

Szczęśliwe zrządzenia losu

Przenieśmy się o 2 tys. lat, mamy XIX wiek, Polacy próbują wybić się na niepodległość co kilkadziesiąt lat organizując krwawe powstania. Bez skutku, międzynarodowa koniunktura zupełnie nie sprzyja tym wysiłkom i ofiary są daremne. Przywódców i generałów powstań trudno nazwać ludźmi szczęścia i sukcesu, a przecież wielu z nich ― jak Tadeusz Kościuszko, czy Romuald Traugutt ― wzbudzają szacunek.

      W 1815 roku Kongres Wiedeński na blisko sto lat urządził ład europejski, który okazał się iście pancerny. Jednak do czasu, bo w polityce nie istnieje nic dane raz na zawsze, nie ma też rzeczy niemożliwych; ta koniunktura w końcu nadeszła, jeszcze tylko należało jej pomóc. Szczęśliwa dla nas klęska trzech zaborców w pierwszej wojnie światowej była jakby wymyślona i wymarzona. Tym szczęśliwym politykiem okazał się, liczący na taki właśnie rozwój wypadków, Józef Piłsudski.

    Kolejnym szczęśliwym zrządzeniem losu był drugi rząd po odzyskaniu niepodległości, popierany przez Piłsudskiego gabinet Jędrzeja Moraczewskiego. Wprawdzie rządził krótko, raptem dwa miesiące, ale okazał dużą determinację w poszukiwaniu bardzo nowoczesnych, jak na tamte czasy, rozwiązań politycznych i społecznych. Ustanowił powszechne prawo wyborcze bierne i czynne, również dla kobiet (Szwajcaria uczyniła to dopiero w 1971 r.), ośmiogodzinny dzień pracy, zapewnił legalność działań związków zawodowych wraz z prawem do strajku, wprowadził też inspekcję pracy, ubezpieczenia chorobowe i ochronę lokatorów.

    Te decyzje, prócz tego, że szły z duchem nadchodzących czasów, okazały się pułapką dla ruchu komunistycznego spod znaku KPP (Komunistycznej Partii Polski), która musiała radykalizować się aż do granic absurdu i hańby, postulując przystąpienie Polski do Związku Sowieckiego czy opowiadając się za przyłączeniem Górnego Śląska do Niemiec.

Zdarzył cię cud, Japonia zaatakowała USA

W pierwszej połowie XX wieku widzimy kilku innych polityków posiadających zdumiewająco szczęśliwą rękę, ale na większą uwagę zasługują dwaj z nich: Winston Churchill i Charles de Gaulle. Churchill bardzo długo czynny był w polityce, od 1899, kiedy po raz pierwszy, choć bez powodzenia, startował w wyborach do parlamentu, aż do 1955, kiedy zrezygnował ze stanowiska premiera przechodząc na emeryturę.

     W jego przypadku potwierdza się, że wielka polityka to zwykle długi marsz, a sukcesy odnosi się po latach. Kiedy Churchill po raz pierwszy obejmował stanowisko premiera Wielkiej Brytanii po rządach zwolennika udobruchania Hitlera Neville Chamberlaina, wewnętrzną sytuację miał tragiczną. W parlamencie brytyjskim dominowały nastroje pacyfistyczne, kilka miesięcy wcześniej część parlamentu głosowała przeciw powszechnej służbie wojskowej, by nie drażnić Hitlera. Ten z kolei zdobywał wszystko w Europie i szykował się na podbój Wielkiej Brytanii.

   Dziś dominuje pogląd, że Zachód musiał pokonać hitlerowskie Niemcy, ale wówczas nie było to takie oczywiste. Po latach Churchill wspomina, że kiedy Wielka Brytanii była na skraju wydolności gospodarczej i wojskowej, zdarzył się cud – Japonia 7 grudnia 1941 zaatakowała USA (Pearl Harbor) i Waszyngton przystąpił do wojny, co oczywiście okazało się decydujące.

Churchill, który miał niezwykłe serce do walki (w szkole był mistrzem w szermierce), okazał się cudownym zrządzeniem losu dla Wielkie Brytanii i świata, dziś powszechnie uważany jest za najwybitniejszego Brytyjczyka w całej historii.

Mistrzowsko wykorzystał koniunkturę

Ale kto wie, czy jeszcze więcej szczęścia nie miał gen. de Gaulle, zważywszy, że żaden kraj w Europie do tego stopnia nie kolaborował z hitlerowskimi Niemcami co Francja, gdzie w 1940 roku powstał proniemiecki rząd w Vichy współpracujący z Niemcami również przy eksterminacji Żydów.

     De Gaulle nie poparł tego rządu i od początku związał się z Wielką Brytanią, za co we Francji zaocznie skazany został na karę śmierci. Minęło kilka lat i Francja pod koniec drugiej wojny światowej nie tylko znalazła się w obozie zwycięskiej koalicji antyhitlerowskiej, ale nawet dostała własną strefę okupacyjną w Niemczech. Najmniejszą wprawdzie, ale jednak.

Co prawda de Gaulle mistrzowsko umiał wykorzystać koniunkturę, która się nadarzyła, ale też szczęście nie zawodziło go wówczas jak i później ― w powojennej Francji uniknął 31 zamachów na swoje życie.

Widmo zmian

Przenieśmy się do naszych czasów, mamy początek roku 2015, wszystkie sondaże są bezlitosne, Bronisław Komorowski, choć symbolizuje zużyty i skompromitowany system władzy, nie ma jak przegrać z kontrkandydatem w wyborach prezydenckich, mało znanym politykiem Andrzejem Dudą, wysuniętym przez PiS. A jednak sześć miesięcy później Andrzej Duda wyraźnie wygrywa.

    Dotychczas rządzącej koalicji pozostaje nadzieja, że prowadzący w sondażach PiS nie uzyska wymaganej większości i będzie musiał zawierać niepewne kompromisy, podobnie jak w latach 2005-2007, co może zakończyć się szybką utratą władzy.

     I znów koniunktura sprzyja PiS, a pomagają w tym jego przeciwnicy. Koalicja partii lewicowych KKW Zjednoczona Lewica (SLD, TW, Unia Pracy, Zieloni), idąca do wyborów pod hasłem „Szkoły budować, księży opodatkować”, uzyskuje 7,55 proc. (zamiast 8 proc.), co oznacza, że nie wchodzi do Sejmu, a jej głosy otrzymują zwycięskie partie, najwięcej PiS. Ponieważ podobny los spotkał partię Korwina-Mikke, która uzyskała 4, 76 proc. (zamiast 5 proc.) PiS uzyskał samodzielną większość w Sejmie i Senacie.

Wprawdzie PiS rządzi, ale jest atakowany w kraju i za granicą z pozycji biurokracji UE, już choćby za to, że jest formacją umiarkowanie, ale jednak prawicową, która bardziej dba o interes narodowy niż liczy się dyktatem Brukseli oraz państwami dominującymi w UE.

     Brexit był kolejnym ostrzeżeniem, że ludzie w Europie mają już dość dotychczasowych rządów, w których zwykłych ludzi nie pyta się o zdanie jak mają mieć urządzone życie. Zanim to ostrzeżenie przebrzmiało antyestablishmentowy Donald Trump wygrał „z góry przegrane” wybory w USA. W grudniu odbędą się powtórne wybory prezydenckie w Austrii, bo poprzednie okazały się nieprawidłowe, w przyszłym roku wybory w Holandii, Francji i Niemczech. Widmo zmian krąży nad Europą.

Dodajmy na koniec, że jednym ze szczęśliwszych polityków okazał się ― w świetle dokumentów IPN i teczek Kiszczaka ― Lech Wałęsa, który w latach 70. seryjnie wygrywał w toto-lotka.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe