W sieci zła. Czy kontrolujemy to, co każde dziecko może znaleźć w internecie?

Postawienie zarzutów popularnemu wśród nastolatków youtuberowi zmusza do zadania pytania: czy kontrolujemy to, co każde dziecko może znaleźć w internecie? 
 W sieci zła. Czy kontrolujemy to, co każde dziecko może znaleźć w internecie?
/ Fotolia
Mateusz Kosiński 

W ostatnich latach dzięki rewolucji cyfrowej dużą popularność wśród internautów zyskał streaming (czyt. striming). To co kiedyś było domeną najbogatszych mediów – możliwość transmisji na żywo, teraz dostępne jest na wyciągnięcie ręki trzymającej telefon komórkowy. Dziś transmisje na żywo umożliwiają największe platformy internetowe jak YouTube i Facebook. Postęp przyniósł dużo pozytywów – dzięki streamingowi przy pomocy smartfona możemy transmitować na cały świat chociażby mecz piłkarski, konferencję naukową czy demonstrację. Niestety jest też druga strona medalu: w ostatnich miesiącach największą popularnością na YouTubie zyskali tzw. patostreamerzy. 

Biznes dla każdego
Patostreamerzy najczęściej prowadzą transmisję ze swoich mieszkań, w których odbywają się libacje. Język głównych bohaterów jest dość prymitywny, alkohol leje się strumieniami i jak to na melinach bywa – ktoś zwróci zawartość żołądka, inny nieprzytomny uśnie na podłodze, dojdzie do kłótni, czasem rękoczynów. W takich streamach najczęściej pojawiają się ludzie znajdujący się na marginesie życia, wcale nie mający ochoty tego marginesu opuszczać. 

Bo patostreaming stał się niezłym biznesem. Widzowie, najczęściej nastolatkowie w wieku gimnazjalnym, mają możliwość poprzez błyskawiczny przelew, smsa czy kryptowalutę przekazać podglądanej osobie pieniądze. Najczęściej to drobne kilka złotych, jednak zdarzały się i przelewy na kilkanaście tysięcy złotych. Na niektórych streamach po przekazaniu wpłaty istnieje możliwość przesłania krótkiej wiadomości, która zostanie odczytana przez syntezator mowy. Słowa sympatii pojawiają się równie często jak wulgaryzmy. Za zaledwie trzy złote internauta ma więc możliwość zbluzgać prowadzącego i jego gości. Każdy patostreamer, wśród których dominują dwudziestokilkuletni mężczyźni, „słynie” z czegoś innego – jeden do biesiad zaprasza własną matkę, inny często doprowadza do kłótni ze swoją dziewczyną, podczas których plucie w twarz jest normą, a zdarzały się i pobicia. Wszystko to dzieje się przy wielotysięcznej publice, która na „show” nie szczędzi złotówek. Niekwestionowanym królem patostreamu w ostatnich miesiącach był „Gural”. 

Policyjny zakaz udzielania się w internecie 
Dzięki relacji w najbardziej opiniotwórczych mediach o zatrzymaniu Grzegorza G. ps. „Gural” usłyszała cała Polska. – Postawiono mu zarzuty nawoływania do nienawiści. Zdecydowano także o objęciu dozorem policyjnym oraz poręczeniem majątkowym. Nałożono również zakaz wystąpień publicznych w internecie – poinformował Andrzej Borowiak, rzecznik poznańskiej policji. „Gural” jest pierwszym polskim youtuberem, który dostał od policji zakaz udzielania się w sieci. 

Grzegorz G. swoje mieszkanie streamował przez 24 godziny na dobę. Internauci mogli obserwować go podczas powrotu z imprez, w trakcie przyjmowania kolędy, wykonywania telefonów na seks-linię, relatywnie zabawnych wygłupów, jak rozstawianie namiotu w mieszkaniu i udawanie biwakowania, czy wideorozmów z innymi internautami. To właśnie podczas tych rozmów „Guralowi” puszczały hamulce. Zaczęło się od wulgarnych wyzwisk, następnie „Gural” polubił napuszczanie swoich widzów na atakowanie profilów innych streamujących. W transmisjach częściej pojawiły się zaczepki do młodych kobiet. Odmowy spotykały się z ostrą reakcją. „Życzę ci żebyś zdechała, bo jesteś szmatą. Życzę ci żeby cię jakiś psychopata zgwałcił i poderżnął gardło” – zaatakował „Gural” nastolatkę, która nie chciała z nim rozmawiać. Coraz mocniejsze teksty wiązały się z większymi wpływami na konto. Spirala nienawiści nakręcała się z dnia na dzień. Ośmielony brakiem reakcji „Gural” zaczął składać seksualne propozycje wyglądającym na 12-latki dziewczynkom. Doszło do tego, że streamer nakłonił do rozebrania się nieletnią dziewczynkę, która była przekonana, że rozmowa jest prywatna. W rzeczywistości śledziły ją tysiące osób. Do akcji wkroczyli inni internauci, z najpopularniejszym polskim youtuberem Sylwestrem Wardęgą na czele, którzy nagłośnili problem. Gdy policja podjęła interwencję, kontrowersyjny streamer był śledzony przez 250 tysięcy osób, głównie nieletnich...



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
NATO zgodziło się na uruchomienie art. 4 pilne
NATO zgodziło się na uruchomienie art. 4

Drony nad Polską zmusiły Warszawę do sięgnięcia po jeden z najważniejszych artykułów Traktatu Północnoatlantyckiego. NATO uruchomiło art. 4 – konsultacje sojuszników już się rozpoczęły.

Eksplozje pod Wilnem. Płoną wagony Orlenu z ostatniej chwili
Eksplozje pod Wilnem. Płoną wagony Orlenu

W środę rano na stacji w podwileńskich Trokach Wokach zapaliło się osiem wagonów kolejowych przewożących gaz płynny. Jak poinformowały służby, zgłoszenie wpłynęło o 9.46. W wyniku zdarzenia jedna osoba została ranna.

Drony nad Polską. Jest komunikat Sztabu Generalnego z ostatniej chwili
Drony nad Polską. Jest komunikat Sztabu Generalnego

Oficjalnie potwierdzono naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez wojskowe drony. Jest nowy komunikat Sztabu Generalnego.

MSWiA: Nie było konieczności wysyłania alertów RCB z ostatniej chwili
MSWiA: Nie było konieczności wysyłania alertów RCB

– Państwo w nocy czuwało, czuwało wojsko, MON, MSWiA i wszystkie służby, żeby obywatele mogli spać. Wysłanie komunikatu RCB w nocy lub rankiem, gdy nie było bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia, spowodowałoby niebywałą panikę – stwierdziła podczas spotkania z dziennikarzami rzecznik MSWiA Karolina Gałecka.

Jeden z dronów uderzył w budynek mieszkalny. Trwa akcja służb z ostatniej chwili
Jeden z dronów uderzył w budynek mieszkalny. Trwa akcja służb

Jeden z dronów, które naruszyły dzisiaj polską przestrzeń powietrzną, uderzył w dom mieszkalny w miejscowości Wyryki w woj. lubelskim. Maszyna uszkodziła dach budynku i samochód stojący nieopodal domu.

Drony nad Polską i uruchomienie art. 4 NATO. Co to oznacza dla Polski? z ostatniej chwili
Drony nad Polską i uruchomienie art. 4 NATO. Co to oznacza dla Polski?

Nocny atak dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną, może mieć poważne konsekwencje polityczne i wojskowe. Premier Donald Tusk poinformował w Sejmie, że Polska uruchamia artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego. Co to właściwie oznacza i jak może wpłynąć na nasze bezpieczeństwo?

Tusk: Uruchamiamy art. 4 Traktatu NATO pilne
Tusk: Uruchamiamy art. 4 Traktatu NATO

Premier Donald Tusk poinformował w Sejmie, że Polska uruchamia artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego. Szef rządu zaznaczył, że decyzja została podjęta wspólnie z prezydentem.

Drony nad Polską. Jest stanowisko Białorusi z ostatniej chwili
Drony nad Polską. Jest stanowisko Białorusi

Po bezprecedensowych naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej głos zabrała Białoruś. Szef tamtejszego Sztabu Generalnego, generał major Paweł Murawiejko, opublikował oświadczenie, w którym odniósł się do zdarzeń z nocy z wtorku na środę, gdy polskie i sojusznicze siły NATO zestrzeliły drony nad terytorium naszego kraju, których część nadleciała z Białorusi.

Donald Tusk: Atak był od strony Białorusi pilne
Donald Tusk: Atak był od strony Białorusi

Polska znalazła się w centrum niebezpiecznej eskalacji. W nocy naszą przestrzeń powietrzną wielokrotnie naruszyły rosyjskie drony. Donald Tusk potwierdził, że trzy z nich zostały zestrzelone, a aż 19 odnotowano jako bezpośrednie wtargnięcia.

Agencja Reutera: Według wstępnych danych wtargnięcie rosyjskich dronów do Polski było celowe z ostatniej chwili
Agencja Reutera: Według wstępnych danych wtargnięcie rosyjskich dronów do Polski było celowe

Wstępne dane wskazują, że wtargnięcie rosyjskich dronów w przestrzeń powietrzną Polski było celowe – poinformowało Agencję Reutera źródło w NATO. Jak dodało, Sojusz nie traktuje tego zdarzenia jako ataku. Według źródła było to 6–10 bezzałogowych statków powietrznych.

REKLAMA

W sieci zła. Czy kontrolujemy to, co każde dziecko może znaleźć w internecie?

Postawienie zarzutów popularnemu wśród nastolatków youtuberowi zmusza do zadania pytania: czy kontrolujemy to, co każde dziecko może znaleźć w internecie? 
 W sieci zła. Czy kontrolujemy to, co każde dziecko może znaleźć w internecie?
/ Fotolia
Mateusz Kosiński 

W ostatnich latach dzięki rewolucji cyfrowej dużą popularność wśród internautów zyskał streaming (czyt. striming). To co kiedyś było domeną najbogatszych mediów – możliwość transmisji na żywo, teraz dostępne jest na wyciągnięcie ręki trzymającej telefon komórkowy. Dziś transmisje na żywo umożliwiają największe platformy internetowe jak YouTube i Facebook. Postęp przyniósł dużo pozytywów – dzięki streamingowi przy pomocy smartfona możemy transmitować na cały świat chociażby mecz piłkarski, konferencję naukową czy demonstrację. Niestety jest też druga strona medalu: w ostatnich miesiącach największą popularnością na YouTubie zyskali tzw. patostreamerzy. 

Biznes dla każdego
Patostreamerzy najczęściej prowadzą transmisję ze swoich mieszkań, w których odbywają się libacje. Język głównych bohaterów jest dość prymitywny, alkohol leje się strumieniami i jak to na melinach bywa – ktoś zwróci zawartość żołądka, inny nieprzytomny uśnie na podłodze, dojdzie do kłótni, czasem rękoczynów. W takich streamach najczęściej pojawiają się ludzie znajdujący się na marginesie życia, wcale nie mający ochoty tego marginesu opuszczać. 

Bo patostreaming stał się niezłym biznesem. Widzowie, najczęściej nastolatkowie w wieku gimnazjalnym, mają możliwość poprzez błyskawiczny przelew, smsa czy kryptowalutę przekazać podglądanej osobie pieniądze. Najczęściej to drobne kilka złotych, jednak zdarzały się i przelewy na kilkanaście tysięcy złotych. Na niektórych streamach po przekazaniu wpłaty istnieje możliwość przesłania krótkiej wiadomości, która zostanie odczytana przez syntezator mowy. Słowa sympatii pojawiają się równie często jak wulgaryzmy. Za zaledwie trzy złote internauta ma więc możliwość zbluzgać prowadzącego i jego gości. Każdy patostreamer, wśród których dominują dwudziestokilkuletni mężczyźni, „słynie” z czegoś innego – jeden do biesiad zaprasza własną matkę, inny często doprowadza do kłótni ze swoją dziewczyną, podczas których plucie w twarz jest normą, a zdarzały się i pobicia. Wszystko to dzieje się przy wielotysięcznej publice, która na „show” nie szczędzi złotówek. Niekwestionowanym królem patostreamu w ostatnich miesiącach był „Gural”. 

Policyjny zakaz udzielania się w internecie 
Dzięki relacji w najbardziej opiniotwórczych mediach o zatrzymaniu Grzegorza G. ps. „Gural” usłyszała cała Polska. – Postawiono mu zarzuty nawoływania do nienawiści. Zdecydowano także o objęciu dozorem policyjnym oraz poręczeniem majątkowym. Nałożono również zakaz wystąpień publicznych w internecie – poinformował Andrzej Borowiak, rzecznik poznańskiej policji. „Gural” jest pierwszym polskim youtuberem, który dostał od policji zakaz udzielania się w sieci. 

Grzegorz G. swoje mieszkanie streamował przez 24 godziny na dobę. Internauci mogli obserwować go podczas powrotu z imprez, w trakcie przyjmowania kolędy, wykonywania telefonów na seks-linię, relatywnie zabawnych wygłupów, jak rozstawianie namiotu w mieszkaniu i udawanie biwakowania, czy wideorozmów z innymi internautami. To właśnie podczas tych rozmów „Guralowi” puszczały hamulce. Zaczęło się od wulgarnych wyzwisk, następnie „Gural” polubił napuszczanie swoich widzów na atakowanie profilów innych streamujących. W transmisjach częściej pojawiły się zaczepki do młodych kobiet. Odmowy spotykały się z ostrą reakcją. „Życzę ci żebyś zdechała, bo jesteś szmatą. Życzę ci żeby cię jakiś psychopata zgwałcił i poderżnął gardło” – zaatakował „Gural” nastolatkę, która nie chciała z nim rozmawiać. Coraz mocniejsze teksty wiązały się z większymi wpływami na konto. Spirala nienawiści nakręcała się z dnia na dzień. Ośmielony brakiem reakcji „Gural” zaczął składać seksualne propozycje wyglądającym na 12-latki dziewczynkom. Doszło do tego, że streamer nakłonił do rozebrania się nieletnią dziewczynkę, która była przekonana, że rozmowa jest prywatna. W rzeczywistości śledziły ją tysiące osób. Do akcji wkroczyli inni internauci, z najpopularniejszym polskim youtuberem Sylwestrem Wardęgą na czele, którzy nagłośnili problem. Gdy policja podjęła interwencję, kontrowersyjny streamer był śledzony przez 250 tysięcy osób, głównie nieletnich...



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe