Wojciech Stanisławski: Czytam, chadzam, doradzam, odradzam. Aż po horyzont

Senna pastereczka usiłująca pochwycić pajęczą nitkę, z czarnym kundelkiem na drugim planie, jest znajoma od dziecka, opatrzona do bólu.
Józef Chełmoński,
Józef Chełmoński, "Babie lato" / fot. Wikimedia Commons/domena publiczna

Gdyby wyróżniano kategorie „Najbardziej upupiony (w gombrowiczowskim rozumieniu tego słowa) polski malarz”, myślę, że załapałby się na podium, razem z dwoma powszechnie znanymi: Janem Matejką i Stanisławem Wyspiańskim. Bo motywy z jego obrazów trafiają do dziś na kubki i breloczki, na okładki bombonierek, notesów i zeszytów, na T-shirty i do kalendarzy ściennych. Wycinane z kalendarzy zdobią ściany w niewielkich zakładach rzemieślniczych i w klasach co uboższych podstawówek (przynajmniej za PRL było to powszechną praktyką). „Babie lato”. „Bociany”. „Czwórka”. Krótko mówiąc – Józef Chełmoński.

Banalizacja

Oczywiście, jest to dowód sławy, nawet jeśli od reprodukcji w kalendarzach nie są już płacone tantiemy. Ale też – narzędzie banalizacji. Senna pastereczka usiłująca pochwycić pajęczą nitkę, z czarnym kundelkiem na drugim planie, jest znajoma od dziecka, opatrzona do bólu. Na obrazku, jak mógłby zauważyć błyskotliwy nastoletni komentator, „niewiele się dzieje”. A i kolory nie rżną po oczach, jak u fowistów, kapistów czy innych dzikich, od których zaroi się w sztuce u progu XX wieku: brązy i szarości, siwobłękitne niebo, zielonkawa gleba, złamana biel świtki; jeden piesek trochę bardziej wyrazisty… Stylistki kilka lat temu mówiły na takie zestawienie „kolory ziemi”, ale na reprodukcji kiepskiej jakości wszystko to zlewa się w szarobure beże, i pasuje jak ulał do hasła „naturalizm w sztuce”, i do najgorszego możliwego tematu na zajęciach z historii, czyli „sprawy chłopskiej w drugiej połowie XIX wieku”. Nuda, panie. Jak pisał Czesław Miłosz: „Nudno i płasko do samych Skierniewic./ Nudno i płasko dalej, do Uralu”.

Retrospektywa

By odkryć, jaka paleta kolorów kryje się w obrazach Chełmońskiego, wystarczy pójść na jego wystawę, wielką, krążącą od Poznania przez Warszawę do Krakowa, retrospektywę. Horyzont, niemal nieodmiennie płaski (nie widać go tylko w przypadku „Drogi w lesie” z 1887 r., „Dniestr w nocy” z 1906 r. też jest zamglony i przesłonięty chmurami), przestanie razić, kiedy spojrzymy na te obrazy jak na konstrukcję – i zdamy sobie sprawę, że rzadko zdarza się tak rygorystyczna oś, takie wymuszenie porządku, taki radykalny podział całego płótna na dwie płaszczyzny. Jest na wystawie w Narodowym sporo szkiców – i widać, że te sielanki projektowane były z użyciem cyrkla i z myślą o ciągu Fibonacciego.

Ale najwięcej namysłu wymaga pogodzenie się z „realizmem”. Nurt sprzed 150 lat (zresztą, nurt już wówczas szeroki jak Dniestr, z odnogami sielankowymi, krytycznymi i miejskimi) stał się podwójnie odległy za sprawą fotografii i kolejnych metod mechanicznego utrwalania rzeczywistości. Jaki sens dokumentowania tych wszystkich wypasów, podorywek, kartoflisk i przejażdżek rozhukaną czwórką koni – tym bardziej w sytuacji, w której wszystkie te sytuacje są równie odległe od dzisiejszego naszego doświadczenia, co nowelki o Antku i Janku Muzykancie, które wymagają dziesiątków objaśnień i przypisów?

Bunt

Z historii sztuki wiemy jednak, jak rewolucyjny to był wysiłek, jakie buntownicze posunięcie: namalować wieśniaka nie w grecko-rzymskim kostiumie (czego wymagał klasycyzm) i nie z twarzą natchnioną uczuciem lub wiarą (czego oczekiwał romantyzm). Ot, PO PROSTU: zagapionego, z nieco bulwiastym nosem, szczeciniastym podbródkiem, zmierzwioną, a może i skołtunioną, strzechą włosów. To była rewolucja – którą przeprowadzić trzeba było nie tylko przeciw mecenasom i potencjalnym nabywcom, ale i przeciw samemu sobie, przeciw ołówkowi i pędzlowi nauczonym, by było „ładnie”.

Józef Chełmoński, ze swoją naturą ekscentryka (jeszcze na studiach w Monachium w latach 70. XIX wieku, gdy inni ustawiali się już w blokach do wyścigu o przychylność krytyków, prowokował, przebierał się w dziwaczne stroje, pracował na tytuł dziwaka) nadawał się do tego zrywu jak mało kto. A zarazem – miał wszelkie dane, by rozgryźć ten krajobraz, tę powściągliwą, burozieloną paletę. Ze zubożałej rodziny ziemiańskiej, jak wszyscy chyba jego rówieśnicy-realiści (Adam Chmielowski, Maksymilian Gierymski, Stanisław Witkiewicz), ale też przypisany do tej równiny, że nie można ciaśniej: powiaty jego urodzenia (łowicki) i śmierci (żyrardowski) dzieli kilkadziesiąt kilometrów. I rzeczywiście, mglisto między nimi i płasko do samych Skierniewic.

A to – jak zauważył inny z malarzy upupionych reprodukcjami – Polska właśnie.

Józef Chełmoński, Muzeum Narodowe w Warszawie, 27 września 2024 – 26 stycznia 2025, Kuratorzy: Ewa Micke-Broniarek, Wojciech Głowacki.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sprawa wiewiórki uderza w kampanię Kamali Harris

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Niemcy: koalicja rządowa trzeszczy w szwach


 

POLECANE
Marek Jakubiak: Jestem przekonany, że Donald Tusk robi wszystko, żeby wprowadzić nas do wojny wideo
Marek Jakubiak: Jestem przekonany, że Donald Tusk robi wszystko, żeby wprowadzić nas do wojny

„Zaczynam mieć przekonanie graniczące z pewnością, że Donald Tusk robi wszystko, żeby wprowadzić nas do wojny, albo tą wojnę wywołać” - powiedział poseł Marek Jakubiak (Wolni Republikanie) na nagraniu w mediach społecznościowych.

Właściciel TVN Warner Bros. Discovery może trafić w ręce sojusznika Donalda Trumpa. Nowe informacje gorące
Właściciel TVN Warner Bros. Discovery może trafić w ręce sojusznika Donalda Trumpa. Nowe informacje

Właściciel TVN, amerykański koncern medialny Warner Bros. Discovery znajduje się na poważnym zakręcie. Przyjęto trzy oferty na kupno popadającego w kłopoty WBD. Oferty złożyły Netflix, Comcast i Paramount. Ostatnią ofertę uważa się za wspieraną przez Donalda Trumpa.

Smutna wiadomość z Kanady. Nie żyje 33-letni aktor Wiadomości
Smutna wiadomość z Kanady. Nie żyje 33-letni aktor

Do mediów trafiła smutna informacja o śmierci Spencera Lofranco – kanadyjskiego aktora kojarzonego z produkcjami „Jamesy Boy”, „Gotti” czy „Niezłomny”. Doniesienia potwierdził jego brat, Santino Lofranco, który opublikował poruszający wpis w mediach społecznościowych.

Atak nożownika w galerii handlowej. Są nowe informacje Wiadomości
Atak nożownika w galerii handlowej. Są nowe informacje

W bydgoskim centrum handlowym doszło do brutalnego ataku, w którym 14-letni chłopiec został kilkukrotnie raniony nożem w przymierzalni jednego ze sklepów. W sprawie przekazano nowe informacje.

Kłopoty rządu Tuska. Prawie połowa Polaków jest mu przeciwnych z ostatniej chwili
Kłopoty rządu Tuska. Prawie połowa Polaków jest mu przeciwnych

W badaniu z listopada 34 proc. badanych poparło rząd, 41 proc. było mu przeciwnych, a 22 proc. wyraziło obojętność – wynika z sondażu CBOS.

Zmiany w Polsce 2050. Jest kandydatura na przewodniczącą partii Wiadomości
Zmiany w Polsce 2050. Jest kandydatura na przewodniczącą partii

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zdecydowała się na start w wyborach na przewodniczącą Polski 2050. Minister funduszy i polityki regionalnej planuje wzmocnić partię i przygotować ją do samodzielnego startu w wyborach. Podkreśliła, że jest w Polsce 2050 od początku i stała m.in. za zwycięską kampanią w 2023 roku.

10 000 rolników ma protestować w Brukseli przeciwko unijnej polityce rolnej. Copa-Cogeca wydała komunikat pilne
10 000 rolników ma protestować w Brukseli przeciwko unijnej polityce rolnej. Copa-Cogeca wydała komunikat

Jak poinformowały organizacje Copa-Cogeca, oczekuje się, że 18 grudnia przyjedzie do Brukseli 10 000 rolników, aby wyrazić swój sprzeciw wobec umowy UE-Mercosur i całej unijnej polityce rolnej.

Czy gwiazda „Klanu” odejdzie z produkcji? Są komentarze z planu Wiadomości
Czy gwiazda „Klanu” odejdzie z produkcji? Są komentarze z planu

Mimo intensywnego rozgłosu związanego z „Tańcem z gwiazdami” i zmian w życiu prywatnym Agnieszka Kaczorowska nie porzuciła serialu, z którym jest związana od dziecka. W produkcji pojawia się rzadziej, jednak wciąż bierze udział w zdjęciach. Potwierdza to Laura Łącz, która od lat pracuje z nią na planie.

Zastępca szefa BBN o wypowiedziach Sikorskiego: „To jest część wojny hybrydowej, wprowadzanie dezinformacji” gorące
Zastępca szefa BBN o wypowiedziach Sikorskiego: „To jest część wojny hybrydowej, wprowadzanie dezinformacji”

Zastępca szefa BBN gen. bryg. rez. Mirosław Bryś w rozmowie z Tadeuszem Płużańskim w telewizji wPolsce.pl odniósł się do wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego pod adresem Prezydenta Karola Nawrockiego.

Po eksplozji na Mazowszu rusza operacja „Tor” Wiadomości
Po eksplozji na Mazowszu rusza operacja „Tor”

W piątek komendant główny policji zarządził operację policyjną pod kryptonimem Tor. Funkcjonariusze będą patrolować tereny infrastruktury kolejowej, współpracując ze Strażą Ochrony Kolei i z wojskiem – poinformowała Komenda Główna Policji.

REKLAMA

Wojciech Stanisławski: Czytam, chadzam, doradzam, odradzam. Aż po horyzont

Senna pastereczka usiłująca pochwycić pajęczą nitkę, z czarnym kundelkiem na drugim planie, jest znajoma od dziecka, opatrzona do bólu.
Józef Chełmoński,
Józef Chełmoński, "Babie lato" / fot. Wikimedia Commons/domena publiczna

Gdyby wyróżniano kategorie „Najbardziej upupiony (w gombrowiczowskim rozumieniu tego słowa) polski malarz”, myślę, że załapałby się na podium, razem z dwoma powszechnie znanymi: Janem Matejką i Stanisławem Wyspiańskim. Bo motywy z jego obrazów trafiają do dziś na kubki i breloczki, na okładki bombonierek, notesów i zeszytów, na T-shirty i do kalendarzy ściennych. Wycinane z kalendarzy zdobią ściany w niewielkich zakładach rzemieślniczych i w klasach co uboższych podstawówek (przynajmniej za PRL było to powszechną praktyką). „Babie lato”. „Bociany”. „Czwórka”. Krótko mówiąc – Józef Chełmoński.

Banalizacja

Oczywiście, jest to dowód sławy, nawet jeśli od reprodukcji w kalendarzach nie są już płacone tantiemy. Ale też – narzędzie banalizacji. Senna pastereczka usiłująca pochwycić pajęczą nitkę, z czarnym kundelkiem na drugim planie, jest znajoma od dziecka, opatrzona do bólu. Na obrazku, jak mógłby zauważyć błyskotliwy nastoletni komentator, „niewiele się dzieje”. A i kolory nie rżną po oczach, jak u fowistów, kapistów czy innych dzikich, od których zaroi się w sztuce u progu XX wieku: brązy i szarości, siwobłękitne niebo, zielonkawa gleba, złamana biel świtki; jeden piesek trochę bardziej wyrazisty… Stylistki kilka lat temu mówiły na takie zestawienie „kolory ziemi”, ale na reprodukcji kiepskiej jakości wszystko to zlewa się w szarobure beże, i pasuje jak ulał do hasła „naturalizm w sztuce”, i do najgorszego możliwego tematu na zajęciach z historii, czyli „sprawy chłopskiej w drugiej połowie XIX wieku”. Nuda, panie. Jak pisał Czesław Miłosz: „Nudno i płasko do samych Skierniewic./ Nudno i płasko dalej, do Uralu”.

Retrospektywa

By odkryć, jaka paleta kolorów kryje się w obrazach Chełmońskiego, wystarczy pójść na jego wystawę, wielką, krążącą od Poznania przez Warszawę do Krakowa, retrospektywę. Horyzont, niemal nieodmiennie płaski (nie widać go tylko w przypadku „Drogi w lesie” z 1887 r., „Dniestr w nocy” z 1906 r. też jest zamglony i przesłonięty chmurami), przestanie razić, kiedy spojrzymy na te obrazy jak na konstrukcję – i zdamy sobie sprawę, że rzadko zdarza się tak rygorystyczna oś, takie wymuszenie porządku, taki radykalny podział całego płótna na dwie płaszczyzny. Jest na wystawie w Narodowym sporo szkiców – i widać, że te sielanki projektowane były z użyciem cyrkla i z myślą o ciągu Fibonacciego.

Ale najwięcej namysłu wymaga pogodzenie się z „realizmem”. Nurt sprzed 150 lat (zresztą, nurt już wówczas szeroki jak Dniestr, z odnogami sielankowymi, krytycznymi i miejskimi) stał się podwójnie odległy za sprawą fotografii i kolejnych metod mechanicznego utrwalania rzeczywistości. Jaki sens dokumentowania tych wszystkich wypasów, podorywek, kartoflisk i przejażdżek rozhukaną czwórką koni – tym bardziej w sytuacji, w której wszystkie te sytuacje są równie odległe od dzisiejszego naszego doświadczenia, co nowelki o Antku i Janku Muzykancie, które wymagają dziesiątków objaśnień i przypisów?

Bunt

Z historii sztuki wiemy jednak, jak rewolucyjny to był wysiłek, jakie buntownicze posunięcie: namalować wieśniaka nie w grecko-rzymskim kostiumie (czego wymagał klasycyzm) i nie z twarzą natchnioną uczuciem lub wiarą (czego oczekiwał romantyzm). Ot, PO PROSTU: zagapionego, z nieco bulwiastym nosem, szczeciniastym podbródkiem, zmierzwioną, a może i skołtunioną, strzechą włosów. To była rewolucja – którą przeprowadzić trzeba było nie tylko przeciw mecenasom i potencjalnym nabywcom, ale i przeciw samemu sobie, przeciw ołówkowi i pędzlowi nauczonym, by było „ładnie”.

Józef Chełmoński, ze swoją naturą ekscentryka (jeszcze na studiach w Monachium w latach 70. XIX wieku, gdy inni ustawiali się już w blokach do wyścigu o przychylność krytyków, prowokował, przebierał się w dziwaczne stroje, pracował na tytuł dziwaka) nadawał się do tego zrywu jak mało kto. A zarazem – miał wszelkie dane, by rozgryźć ten krajobraz, tę powściągliwą, burozieloną paletę. Ze zubożałej rodziny ziemiańskiej, jak wszyscy chyba jego rówieśnicy-realiści (Adam Chmielowski, Maksymilian Gierymski, Stanisław Witkiewicz), ale też przypisany do tej równiny, że nie można ciaśniej: powiaty jego urodzenia (łowicki) i śmierci (żyrardowski) dzieli kilkadziesiąt kilometrów. I rzeczywiście, mglisto między nimi i płasko do samych Skierniewic.

A to – jak zauważył inny z malarzy upupionych reprodukcjami – Polska właśnie.

Józef Chełmoński, Muzeum Narodowe w Warszawie, 27 września 2024 – 26 stycznia 2025, Kuratorzy: Ewa Micke-Broniarek, Wojciech Głowacki.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sprawa wiewiórki uderza w kampanię Kamali Harris

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Niemcy: koalicja rządowa trzeszczy w szwach



 

Polecane
Emerytury
Stażowe