Bp Shwe: "Uciekliśmy razem z ludźmi". Na terenie Mjanmy wojsko okupuje kościoły
„Cały kompleks katedralny jest nadal okupowany przez wojsko. Katedra Chrystusa Króla została częściowo uszkodzona. Żołnierze pozostają wewnątrz kościoła i bezczeszczą wszystkie przedmioty liturgiczne. Nagłośnienie i sprzęt multimedialny zostały skradzione. Otwarto również jeden z grobów zmarłych księży pochowanych w podziemiach katedry. Włamano się do wszystkich pomieszczeń diecezjalnego centrum duszpasterskiego i skradziono wszystko co się dało, w tym kable elektryczne, klimatyzatory i meble” – tak sytuację w Loikaw opisał miejscowy ordynariusz.
Czytaj także: Bp Berardi: W Arabii Saudyjskiej jest już milion katolików
Tragiczna sytuacja przesiedleńców
Bp Shwe podkreślił, że wraz z wszystkimi kapłanami i siostrami zakonnymi w diecezji też został zmuszony do ewakuacji. - Pasterz zna swoje owce i z nimi zostaje – powiedział w rozmowie z włoską agencją SIR. Zauważył, że w wyniku działań prowadzonych przez juntę wojskową miasto Loikaw zostało praktycznie zniszczone, podobnie jak okoliczne wioski.
- Bardzo niewielu mieszkańców wróciło do swoich domów, ponieważ większość z nich została całkowicie zniszczona, ludzie nie wiedzą, dokąd się udać. Istnieje duże niebezpieczeństwo min i niewybuchów, a wielu uważa, że walki w Loikaw mogą zostać wznowione w każdej chwili – podkreślił bp Shwe. Zauważył, że walki na terenie stanu Kayah cały czas trwają, choć powodują mniej ofiar niż na początku.
- Mieszkam teraz w odległej parafii, która znajduje się w pobliżu wielu obozów stworzonych dla przesiedleńców. Wszyscy księża, zakonnicy i siostry zakonne zostali wysiedleni wraz ze swoimi parafianami. Niektórzy mieszkają z ludźmi w prowizorycznych namiotach w obozach, inni w parafiach, które nie ucierpiały a leżą nieopodal – powiedział ordynariusz Loikaw.
Hierarcha zauważył, że większość ludzi żyje w dramatycznych warunkach od trzech lat. Chcą wrócić do domu, ale nie mają gwarancji bezpieczeństwa. Muszą polegać na darczyńcach we wszystkim: w otrzymywaniu żywności, schronieniu i opiece zdrowotnej. Dzieci chodzą do szkół w obozach. Brakuje wykwalifikowanych nauczycieli i materiałów dydaktycznych. Nauczyciele-wolontariusze otrzymują zapomogę pozwalającą na przetrwanie. Najbardziej narażone w obecnej sytuacji są dzieci, ludzie starsi, kobiety w ciąży i osoby niepełnosprawne.
Czytaj także: Papież otrzymał partyturę skomponowanej dla niego „Mszy Miłosierdzia”
Duchowni trwają przy wiernych
W miarę swych możliwości Kościół trwa przy ludziach – niezależnie na ich przynależność etnicznej i religijnej – niosąc im wsparcie humanitarne, medyczne, edukacyjne i duszpasterskie. - Sytuacja jest dramatyczna, ponieważ brakuje żywności i lekarstw a wojsko uniemożliwia dostarczanie transportów z pomocą humanitarną na te tereny – wyznał bp Shwe. Podkreślił on, że ludzie potrzebują kapłanów i zakonników, także po to, by nieśli im wsparcie duchowe i sakramenty. Biskup przypomniał, że w Mjanmie wypełniają się obecnie słowa św. Pawła z listu do Koryntian: "Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział”. Hierarcha wskazał, że w obecnej kryzysowej sytuacji Kościół uczynił swą zwyczajną posługę nadzwyczajną.
- Odpowiadamy na obecny kryzys organizując miejsca schronienia dla ludzi, troszczymy się o dystrybucję żywności i leków oraz prowadzimy mini szpitale i kliniki mobilne – podkreślił bp Shwe. Wskazał on, że duszpasterze dużą wagę przykładają też do kontynuowania edukacji dzieci i młodzieży, a nawet prowadzą kursy szkolenia zawodowego – stolarki dla mężczyzn, a tkactwa oraz kroju i szycia dla kobiet. - To nie tylko pomaga zdobyć konkretne umiejętności, ale przede wszystkim daje możliwość wyjścia z ogromnego marazmu i braku nadziei – podkreślił biskup-wygnaniec.
Pytany przez agencję SIR o to, co chciałby powiedzieć Ojcu Świętemu, który nieustannie przypomina o dramacie Mjanmy. - Jesteśmy bardzo wdzięczni papieżowi Franciszkowi, ponieważ czujemy, że podziela nasze cierpienie i modli się za naszą ojczyznę. Czerpiemy od niego odwagę i siłę, ponieważ zwraca się bezpośrednio do światowych przywódców w sprawie cierpiącej ludności Mjanmy - stwierdził.
mela