Byliśmy u głodujących w Sejmie rolników: Nawet operatorzy nieprzychylnych stacji TV nas dopingują

W szóstym dniu strajku głodowego w Sejmie, dwóch protestujących z powodów zdrowotnych zostało zabranych przez pogotowie. Stan obu nich jest już dobry, obaj musieli wrócić do domu. Obecnie w Sejmie zostało 4 rolników. O tym, co obecnie się dzieje jeden z nich - Mariusz Borowiak - opowiedział w rozmowie z portalem Tysol.pl
pomoc medyczna dla protestujących rolników Byliśmy u głodujących w Sejmie rolników: Nawet operatorzy nieprzychylnych stacji TV nas dopingują
pomoc medyczna dla protestujących rolników / Monika Rutke

- Co się stało protestującym zabranym przez pogotowie? 

- U dwóch kolegów, których badali dzisiaj ratownicy medyczni stwierdzono zagrożenie zdrowia. Medycy zdecydowali o przewiezieniu ich do szpitala. Tam, po udzieleniu im pomocy - podaniu kroplówki, jeden z nich został od razu wypisany, drugi po tym, jak lepiej się poczuł, też wrócił do domu, pomimo wskazania, żeby został jeszcze w szpitalu. Obaj nie mieli już możliwości powrotu na protest, niestety. 

- Jak się czują pozostali rolnicy, w tym pan?

- U mnie jest najniższy poziom cukru, bo jestem najchudszy z chłopaków, ale nie jest źle. Spożywamy wodę więc miejmy nadzieję, że wytrzymamy jak najdłużej. Dzisiaj jest weekend więc nikt się raczej nie pojawi w Sejmie, są przygotowania do Nocy Muzeów, posłów nie ma. Musimy poczekać do poniedziałku. Damy radę. W środę będzie posiedzenie Sejmu, liczymy na to, że Donald Tusk pojawi się w Sejmie i spotka się z nami.

 

Spotkania z politykami 

- Dzisiaj mija już jedenasty dzień protestu i szósty dzień głodówki, czy w tym czasie dostaliście informację z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, że jest wola ze strony premiera żeby się z wami spotkał?

- Rozpoczęliśmy ten protest w czwartek, licząc, że przebywający tego dnia w Sejmie Donald Tusk spotka się z nami. Jednak ten nie zamierzał z nami rozmawiać, wyszedł tylnym wyjściem Dlatego zostaliśmy w Sejmie.

Nie dostaliśmy żadnej informacji, docierają do nas jedynie informacje medialne ale niekoniecznie prawdziwe. Im dłużej tutaj zostajemy, tym bardziej widzimy, jaka ta polityka jest zagmatwana. My oczywiście chcemy rozmawiać ze wszystkimi, bez znaczenia z jakiej opcji politycznej. Uważamy, że pan premier niczym nie ryzykuje spotykając się z nami rolnikami, a być może nawet mógłby zyskać.

- Jak wyglądała rozmowa z ministrem Siekierskim, który do was wyszedł?

- To był pierwszy dzień naszego protestu. Ta rozmowa jednak nie miała większego znaczenia dla naszej sytuacji. Od tego czasu już nikt z PSL się u nas nie pojawił. Być może powinien przyjść do nas również Władysław Kosiniak- Kamysz, jako prezes PSL, może ta rozmowa była by konstruktywna, tak jak spotkanie z Jarosławem Sachajko było interesujące, bo przedstawił nam bardzo ciekawe rozwiązania, pomysły na odbudowę rolnictwa. Musimy się jednak spotkać z premierem, bo los polskiego rolnictwa w dużej mierze leży w jego rękach. Będziemy cierpliwie czekać. 

- Czego oczekujecie od Donalda Tuska?

- 15 czy 20 minut rozmowy, tak jak udało nam się porozmawiać z marszałkiem Hołownią. On powiedział nam, że wspiera nas, rozumie, ale może tylko za siebie odpowiadać i podejmować decyzje  w zakresie swoich kompetencji i niestety nie może narzucić premierowi spotkania. To jest wszystko po stronie Donalda Tuska. Myślę, że premier wyszedłby zadowolony z tej rozmowy.

- Jak myślicie, dlaczego w takim razie jeszcze się z wami nie spotkał?

- Wynika to pewnie z tego, że wiceminister rolnictwa, Michał Kołodziejczak próbuje udowodnić, że on reprezentuje rolników, a to jest potężny błąd, że ta osoba stoi na takim zaszczytnym stanowisku. Uważam, że pierwszy lepszy rolnik lepiej by reprezentował interes rolnictwa. Myślę, że to on zdyskredytował nas w oczach pana premiera i pewnie robi wszystko, żebyśmy się nie z nim nie spotkali. 

- Michał Kołodziejczak zarzuca wam, że nie reprezentujecie rolników. Jak pan się do tego odniesie?

- Zorganizowaliśmy telekonferencje, na której każdy z nas tutaj strajkujących, poinformował czym się zajmuje, ile ma hektarów, co uprawia, z jakiego jest województwa, jak się nazywa więc można nas sprawdzić w Agencji restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.  Tutaj znowu wychodzi to, że pan Kołodziejczak na siłę próbuje nas zdyskredytować., bo to, że ktoś z nas jest elektrykiem lub kierowcą, to nie znaczy, że nie jest rolnikiem. Sytuacja jest na tyle dramatyczna, że musimy też uciekać w inne działalności, żeby utrzymać gospodarstwo.

Czytaj także: Wielki reset pamięci: jak liberałowie próbują zamazać, kto jeszcze niedawno bratał się z Putinem

 

Cele protestujących rolników 

- Reprezentuje pan Związek Rolników ORKA, co to za organizacja?

- Jest to nowy związek powstały z rolników, którzy nie należą do żadnej organizacji, ani politycznej, ani innej. Są to wyłącznie rolnicy, którzy mają dość reprezentowania naszych interesów przez osoby, które są niekompetentne. 

- Co będzie dalej?

- Chcielibyśmy wrócić do naszych domów, wrócić na pole, do pracy. Bo tam czekają na nas nasze gospodarstwa. U mnie akurat pomaga mi tata, ale wszystkiego też nie jest w stanie zrobić, bo jest już schorowany. 

- Tymczasem oficjalnie postulaty nie zostały przekazane ? 

- Mamy przygotowane na piśmie postulaty, mamy spisane nasze pomysły, jak pomóc polskiemu rolnictwu. Marszałek Hołownia chciał, żebyśmy za jego pośrednictwem przekazali postulaty premierowi, ale nam zależy na tym, żeby Donald Tusk otrzymał je od nas osobiście. Nie daliśmy też ich dziennikarzom. Nie chcielibyśmy, żeby były one wykorzystywane politycznie. Po prostu są to nasze postulaty dla Donalda Tuska. I mam nadzieję, że premier łaskawym okiem na to spojrzy.

- Protesty rolnicze trwają już od dłuższego czasu, mam na myśli protesty które ogarnęły Polskę już zimą,  co przez ten czas udało się osiągnąć?

- Protesty trwają już od grudnia. I cały czas stoimy w tym samym miejscu, a nawet się uwsteczniamy. Z każdym dniem coraz więcej rolników nie jest w stanie wykarmić swoich rodzin, coraz więcej z nas traci swoje płynność finansową. Dochodzi do samobójstw, bo ludzie tracą cały dobytek, całe ojcowizny na które dorabiały się całe pokolenia. I dlatego tutaj jesteśmy, żeby zatrzymać tę tendencje, żebyśmy za kilka lat nie mieli głodu w Polsce. 

- Protestujecie zarówno przeciwko zapisom polityki klimatycznej Unii Europejskiej, czyli tzw. Zielonemu Ładowi, ale także przed niekontrolowanym napływem produktów spożywczych z Ukrainy i innych krajów spoza UE.

- Tak, nie tylko żądamy kontroli tych towarów, ale także badania tych produktów, które wjeżdzają do Polski. Chcemy mieć pewność, że spełniają one te same normy, które nam narzuca UE. To jest bardzo ważne, ponieważ jesteśmy zalewani żywnością niezdrową, która nie spełnia standardów, a my takiej żywności nie produkujemy i nie chcemy produkować. Uważamy, że Polska jest krajem, który w całej Europie chyba najbardziej dbał o ekologię. Na przykład Holandia też ma inne standardy, oni stosują ponad 10 kg środków chemicznych na hektar, a dla przykładu w Polsce 2,3 kg. Zielony Ład narzuca natomiast - wszystkim krajom tych norm o połowę  - nie wyrównać do naszego standardu, tylko wszyscy mają obniżyć o połowę. To jest bardzo krzywdzące dla naszych rolników. Niestety nasi europosłowie są bardzo ulegli w negocjacjach w Unii Europejskiej. Mam wrażenie, że bardzo słabo dbają o interes Polski w tym zakresie.

Czytaj także: Imperium Europejskie narodu niemieckiego - odsłaniamy ukryte granice projektu centralizacji UE

 

Sytuacja w środowisku rolniczym 

- Jak wasz protest jest odbierany w środowisku rolniczym?

W środowisku typowo rolniczym czujemy duże wsparcie. Otrzymujemy różne sygnały, także takie, żebyśmy nie narażali swojego zdrowia, bo nie warto, bo nie za wszystkich trzeba się bić. My uważamy wręcz odwrotnie, że rolnictwo tego potrzebuje więc stoimy na posterunku i nie poddajemy się. 

- Czy jest w was otwartość na scalanie się środowiska rolniczego, obserwując dotychczasowe negocjacje z rządem, a właściwie ich niepowodzenie, można odnieść wrażenie, że przyczyną był właśnie brak tej jedności?

- Część z tych prawie 16 związków rolniczych jest związkami martwymi. Nie mają struktur, nie mają składek. I gdy przychodzi potem do negocjacji, do bronienia racji rolniczej, to się okazuje, że te związki są sztuczne, nie są w stanie wyjść na ulicę. Dlatego po wyjściu stąd, jak już dojdzie do naszego spotkania z premierem, chcielibyśmy sprawdzić sami, które związki chcą nadal działać. Musimy pokazać opinii publicznej, że jest tylko kilka związków rolniczych, które naprawdę pracują. 

- Czy macie jakiś apel do społeczeństwa?

Tak, apelujemy do Polaków, żeby jak najwięcej czytali, zapoznawali się z informacjami na temat Zielonego Ładu, żeby się zastanowili, co ich czeka. Tutaj w sejmie rozmawiamy np. z operatorami kamer, tymi z nieprzychylnych nam stacji prorządowych, mówią, że są z nami, dopingują nas. Bo wiedzą, że Zielony Ład dotknie wszystkich. Nie wolno nam się dzielić. 

Rozmawiała: Monika Rutke


 

POLECANE
Komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Port Lotniczy Wrocław po raz pierwszy w historii przekroczył granicę 600 tysięcy obsłużonych pasażerów w ciągu jednego miesiąca.

Południowokoreański koncern jądrowy wycofuje się z Polski z ostatniej chwili
Południowokoreański koncern jądrowy wycofuje się z Polski

Południowokoreański koncern jądrowy Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP) potwierdził we wtorek zakończenie działalności w Polsce

Skandal ws. wykładowcy „języka” śląskiego. Jest oświadczenie Uniwersytetu Warszawskiego z ostatniej chwili
Skandal ws. wykładowcy „języka” śląskiego. Jest oświadczenie Uniwersytetu Warszawskiego

W wydanym w środę oświadczeniu Uniwersytet Warszawski informuje, że podjęto decyzję o zerwaniu współpracy z Bartłomiejem Wanotem, który miał prowadzić zajęcia z „języka” śląskiego. Władze uczelni podkreślają, że nigdy wcześniej nie był on wykładowcą UW, a po medialnych kontrowersjach zdecydowano o nienawiązywaniu umowy.

Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy

Warszawiacy i turyści szykują się na wielką zmianę. W 2027 roku stolica uruchomi nowy Warszawski System Biletowy, który całkowicie zmieni sposób płatności za przejazdy komunikacją miejską. Umowę na realizację projektu podpisał dziś Zarząd Transportu Miejskiego (ZTM) z Mennicą Polską.

Najprawdopodobniej mamy do czynienia z dronem. Szef MON zabiera głos ws. eksplozji na Lubelszczyźnie z ostatniej chwili
"Najprawdopodobniej mamy do czynienia z dronem". Szef MON zabiera głos ws. eksplozji na Lubelszczyźnie

Obiekt, który spadł w nocy z wtorku na środę w miejscowości Osiny (Lubelskie) to najprawdopodobniej dron, który się rozbił - mówił w środę szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że trwa analiza, czy był to dron o charakterze militarnym czy przemytniczym. Nie wykluczył aktu sabotażu.

Wojsko wyjechało na drogi. Pilny komunikat sztabu z ostatniej chwili
Wojsko wyjechało na drogi. Pilny komunikat sztabu

Od połowy sierpnia do końca września na drogach niemal całego kraju będzie wzmożony ruch pojazdów wojskowych, związany z ćwiczeniami "Żelazny Obrońca-25" - poinformował Sztab Generalny Wojska Polskiego. Wojsko apeluje do kierowców o szczególną ostrożność.

Niepokojące informacje z granicy. Pilny komunikat Straży Granicznej pilne
Niepokojące informacje z granicy. Pilny komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy, która znajduje się pod naciskiem ataku hybrydowego zarówno ze strony Białorusi, jak i Niemiec.

Generał Gromadziński: Polska stanie się trzecią armią lądową w Europie z ostatniej chwili
Generał Gromadziński: Polska stanie się trzecią armią lądową w Europie

Były dowódca Eurokorpusu, gen. Jarosław Gromadziński, w rozmowie z Ryszardem Czarneckim opowiedział o kulisach pomocy wojskowej dla Ukrainy, modernizacji polskiej armii i nagłym odwołaniu ze stanowiska. – Wiarygodność to najcenniejsza waluta w dyplomacji. Polska ją straciła – skomentował sposób, w jaki został odwołany.

Magazyn Anity Gargas: Skazał na śmierć polskiego żołnierza i nie poniósł żadnych konsekwencji z ostatniej chwili
Magazyn Anity Gargas: Skazał na śmierć polskiego żołnierza i nie poniósł żadnych konsekwencji

22 dni - tyle zajęło komunistom schwytanie, skazanie na śmierć i wykonanie wyroku na Edwardzie Pytce - pilocie, który próbował wyrwać się ze stalinowskiego terroru. Ponad 1900 dni - tyle zajęła polskim sądom w III RP próba pociągnięcia do odpowiedzialności karnej stalinowskiego sędziego Bogdana Dzięcioła, który skazał Pytkę na śmierć. Z jakim rezultatem? 

Pilny komunikat: Nie klikaj w to. Nowy sposób oszustów gorące
Pilny komunikat: "Nie klikaj w to". Nowy sposób oszustów

Zespół CERT Polska wydał ostrzeżenie przed nową technika oszustów. Na pierwszy rzut oka mechanizm wygląda nie tylko na legalny, ale i znajomy, dlatego łatwo dać się nabrać i w rezultacie stracić swoje pieniądze.

REKLAMA

Byliśmy u głodujących w Sejmie rolników: Nawet operatorzy nieprzychylnych stacji TV nas dopingują

W szóstym dniu strajku głodowego w Sejmie, dwóch protestujących z powodów zdrowotnych zostało zabranych przez pogotowie. Stan obu nich jest już dobry, obaj musieli wrócić do domu. Obecnie w Sejmie zostało 4 rolników. O tym, co obecnie się dzieje jeden z nich - Mariusz Borowiak - opowiedział w rozmowie z portalem Tysol.pl
pomoc medyczna dla protestujących rolników Byliśmy u głodujących w Sejmie rolników: Nawet operatorzy nieprzychylnych stacji TV nas dopingują
pomoc medyczna dla protestujących rolników / Monika Rutke

- Co się stało protestującym zabranym przez pogotowie? 

- U dwóch kolegów, których badali dzisiaj ratownicy medyczni stwierdzono zagrożenie zdrowia. Medycy zdecydowali o przewiezieniu ich do szpitala. Tam, po udzieleniu im pomocy - podaniu kroplówki, jeden z nich został od razu wypisany, drugi po tym, jak lepiej się poczuł, też wrócił do domu, pomimo wskazania, żeby został jeszcze w szpitalu. Obaj nie mieli już możliwości powrotu na protest, niestety. 

- Jak się czują pozostali rolnicy, w tym pan?

- U mnie jest najniższy poziom cukru, bo jestem najchudszy z chłopaków, ale nie jest źle. Spożywamy wodę więc miejmy nadzieję, że wytrzymamy jak najdłużej. Dzisiaj jest weekend więc nikt się raczej nie pojawi w Sejmie, są przygotowania do Nocy Muzeów, posłów nie ma. Musimy poczekać do poniedziałku. Damy radę. W środę będzie posiedzenie Sejmu, liczymy na to, że Donald Tusk pojawi się w Sejmie i spotka się z nami.

 

Spotkania z politykami 

- Dzisiaj mija już jedenasty dzień protestu i szósty dzień głodówki, czy w tym czasie dostaliście informację z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, że jest wola ze strony premiera żeby się z wami spotkał?

- Rozpoczęliśmy ten protest w czwartek, licząc, że przebywający tego dnia w Sejmie Donald Tusk spotka się z nami. Jednak ten nie zamierzał z nami rozmawiać, wyszedł tylnym wyjściem Dlatego zostaliśmy w Sejmie.

Nie dostaliśmy żadnej informacji, docierają do nas jedynie informacje medialne ale niekoniecznie prawdziwe. Im dłużej tutaj zostajemy, tym bardziej widzimy, jaka ta polityka jest zagmatwana. My oczywiście chcemy rozmawiać ze wszystkimi, bez znaczenia z jakiej opcji politycznej. Uważamy, że pan premier niczym nie ryzykuje spotykając się z nami rolnikami, a być może nawet mógłby zyskać.

- Jak wyglądała rozmowa z ministrem Siekierskim, który do was wyszedł?

- To był pierwszy dzień naszego protestu. Ta rozmowa jednak nie miała większego znaczenia dla naszej sytuacji. Od tego czasu już nikt z PSL się u nas nie pojawił. Być może powinien przyjść do nas również Władysław Kosiniak- Kamysz, jako prezes PSL, może ta rozmowa była by konstruktywna, tak jak spotkanie z Jarosławem Sachajko było interesujące, bo przedstawił nam bardzo ciekawe rozwiązania, pomysły na odbudowę rolnictwa. Musimy się jednak spotkać z premierem, bo los polskiego rolnictwa w dużej mierze leży w jego rękach. Będziemy cierpliwie czekać. 

- Czego oczekujecie od Donalda Tuska?

- 15 czy 20 minut rozmowy, tak jak udało nam się porozmawiać z marszałkiem Hołownią. On powiedział nam, że wspiera nas, rozumie, ale może tylko za siebie odpowiadać i podejmować decyzje  w zakresie swoich kompetencji i niestety nie może narzucić premierowi spotkania. To jest wszystko po stronie Donalda Tuska. Myślę, że premier wyszedłby zadowolony z tej rozmowy.

- Jak myślicie, dlaczego w takim razie jeszcze się z wami nie spotkał?

- Wynika to pewnie z tego, że wiceminister rolnictwa, Michał Kołodziejczak próbuje udowodnić, że on reprezentuje rolników, a to jest potężny błąd, że ta osoba stoi na takim zaszczytnym stanowisku. Uważam, że pierwszy lepszy rolnik lepiej by reprezentował interes rolnictwa. Myślę, że to on zdyskredytował nas w oczach pana premiera i pewnie robi wszystko, żebyśmy się nie z nim nie spotkali. 

- Michał Kołodziejczak zarzuca wam, że nie reprezentujecie rolników. Jak pan się do tego odniesie?

- Zorganizowaliśmy telekonferencje, na której każdy z nas tutaj strajkujących, poinformował czym się zajmuje, ile ma hektarów, co uprawia, z jakiego jest województwa, jak się nazywa więc można nas sprawdzić w Agencji restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.  Tutaj znowu wychodzi to, że pan Kołodziejczak na siłę próbuje nas zdyskredytować., bo to, że ktoś z nas jest elektrykiem lub kierowcą, to nie znaczy, że nie jest rolnikiem. Sytuacja jest na tyle dramatyczna, że musimy też uciekać w inne działalności, żeby utrzymać gospodarstwo.

Czytaj także: Wielki reset pamięci: jak liberałowie próbują zamazać, kto jeszcze niedawno bratał się z Putinem

 

Cele protestujących rolników 

- Reprezentuje pan Związek Rolników ORKA, co to za organizacja?

- Jest to nowy związek powstały z rolników, którzy nie należą do żadnej organizacji, ani politycznej, ani innej. Są to wyłącznie rolnicy, którzy mają dość reprezentowania naszych interesów przez osoby, które są niekompetentne. 

- Co będzie dalej?

- Chcielibyśmy wrócić do naszych domów, wrócić na pole, do pracy. Bo tam czekają na nas nasze gospodarstwa. U mnie akurat pomaga mi tata, ale wszystkiego też nie jest w stanie zrobić, bo jest już schorowany. 

- Tymczasem oficjalnie postulaty nie zostały przekazane ? 

- Mamy przygotowane na piśmie postulaty, mamy spisane nasze pomysły, jak pomóc polskiemu rolnictwu. Marszałek Hołownia chciał, żebyśmy za jego pośrednictwem przekazali postulaty premierowi, ale nam zależy na tym, żeby Donald Tusk otrzymał je od nas osobiście. Nie daliśmy też ich dziennikarzom. Nie chcielibyśmy, żeby były one wykorzystywane politycznie. Po prostu są to nasze postulaty dla Donalda Tuska. I mam nadzieję, że premier łaskawym okiem na to spojrzy.

- Protesty rolnicze trwają już od dłuższego czasu, mam na myśli protesty które ogarnęły Polskę już zimą,  co przez ten czas udało się osiągnąć?

- Protesty trwają już od grudnia. I cały czas stoimy w tym samym miejscu, a nawet się uwsteczniamy. Z każdym dniem coraz więcej rolników nie jest w stanie wykarmić swoich rodzin, coraz więcej z nas traci swoje płynność finansową. Dochodzi do samobójstw, bo ludzie tracą cały dobytek, całe ojcowizny na które dorabiały się całe pokolenia. I dlatego tutaj jesteśmy, żeby zatrzymać tę tendencje, żebyśmy za kilka lat nie mieli głodu w Polsce. 

- Protestujecie zarówno przeciwko zapisom polityki klimatycznej Unii Europejskiej, czyli tzw. Zielonemu Ładowi, ale także przed niekontrolowanym napływem produktów spożywczych z Ukrainy i innych krajów spoza UE.

- Tak, nie tylko żądamy kontroli tych towarów, ale także badania tych produktów, które wjeżdzają do Polski. Chcemy mieć pewność, że spełniają one te same normy, które nam narzuca UE. To jest bardzo ważne, ponieważ jesteśmy zalewani żywnością niezdrową, która nie spełnia standardów, a my takiej żywności nie produkujemy i nie chcemy produkować. Uważamy, że Polska jest krajem, który w całej Europie chyba najbardziej dbał o ekologię. Na przykład Holandia też ma inne standardy, oni stosują ponad 10 kg środków chemicznych na hektar, a dla przykładu w Polsce 2,3 kg. Zielony Ład narzuca natomiast - wszystkim krajom tych norm o połowę  - nie wyrównać do naszego standardu, tylko wszyscy mają obniżyć o połowę. To jest bardzo krzywdzące dla naszych rolników. Niestety nasi europosłowie są bardzo ulegli w negocjacjach w Unii Europejskiej. Mam wrażenie, że bardzo słabo dbają o interes Polski w tym zakresie.

Czytaj także: Imperium Europejskie narodu niemieckiego - odsłaniamy ukryte granice projektu centralizacji UE

 

Sytuacja w środowisku rolniczym 

- Jak wasz protest jest odbierany w środowisku rolniczym?

W środowisku typowo rolniczym czujemy duże wsparcie. Otrzymujemy różne sygnały, także takie, żebyśmy nie narażali swojego zdrowia, bo nie warto, bo nie za wszystkich trzeba się bić. My uważamy wręcz odwrotnie, że rolnictwo tego potrzebuje więc stoimy na posterunku i nie poddajemy się. 

- Czy jest w was otwartość na scalanie się środowiska rolniczego, obserwując dotychczasowe negocjacje z rządem, a właściwie ich niepowodzenie, można odnieść wrażenie, że przyczyną był właśnie brak tej jedności?

- Część z tych prawie 16 związków rolniczych jest związkami martwymi. Nie mają struktur, nie mają składek. I gdy przychodzi potem do negocjacji, do bronienia racji rolniczej, to się okazuje, że te związki są sztuczne, nie są w stanie wyjść na ulicę. Dlatego po wyjściu stąd, jak już dojdzie do naszego spotkania z premierem, chcielibyśmy sprawdzić sami, które związki chcą nadal działać. Musimy pokazać opinii publicznej, że jest tylko kilka związków rolniczych, które naprawdę pracują. 

- Czy macie jakiś apel do społeczeństwa?

Tak, apelujemy do Polaków, żeby jak najwięcej czytali, zapoznawali się z informacjami na temat Zielonego Ładu, żeby się zastanowili, co ich czeka. Tutaj w sejmie rozmawiamy np. z operatorami kamer, tymi z nieprzychylnych nam stacji prorządowych, mówią, że są z nami, dopingują nas. Bo wiedzą, że Zielony Ład dotknie wszystkich. Nie wolno nam się dzielić. 

Rozmawiała: Monika Rutke



 

Polecane
Emerytury
Stażowe