„Starałem się nie myśleć o jedzeniu”. Mija 40 lat od zakończenia protestu głodowego w ZK w Strzelinie

Mija 40 lat od bodaj najdłuższego protestu głodowego osadzonych w ZK w latach osiemdziesiątych, przeprowadzonego na przełomie lat 1983 i 1984 przez więźniów Zakładu Karnego w Strzelinie. Protest prowadziło łącznie kilkunastu osadzonych z powodu swojej działalności opozycyjnej. Walczyli przede wszystkim o przyznanie statusu więźniów politycznych. Bezskutecznie.
Więzienie - zdjęcie poglądowe „Starałem się nie myśleć o jedzeniu”. Mija 40 lat od zakończenia protestu głodowego w ZK w Strzelinie
Więzienie - zdjęcie poglądowe / for. pixabay.com

Oficjalnie Ośrodek Odosobnienia w ZK w Strzelinie funkcjonował od 3 września do 28 grudnia 1982 roku i był jednym z ostatnich ośrodków w Polsce powołanych w stanie wojennym. W późniejszym czasie trafiali do niego jednak wciąż więźniowie, którzy formalnie nie byli więźniami politycznymi, ale o taki status walczyli. Często w dramatycznych okolicznościach. Jeden z nich Czesław Lipka pisał, że po tak zwanej amnestii w lipcu 1983 roku w Zakładzie Karnym w Strzelinie pozostało około 20 takich więźniów.

„W 1984 roku miała miejsce seria strajków głodowych przeprowadzona przez więźniów politycznych oraz przez więźniów sumienia. Jedną głodówkę protestacyjną w Strzelinie więźniowie rozpoczęli pod koniec 1983 roku w proteście przeciwko złemu traktowaniu, zatruciom pokarmowym dotyczącym każdego więźnia (wynikającym ze złego stanu żywności) oraz niewystarczającej opiece medycznej” – doniósł w 1985 roku Amnesty International.

Bezpośrednim impulsem do rozpoczęcia głodówki było zatrucie dużej liczby więźniów zepsutą kaszanką z gronkowcem. Oprócz poprawy warunków w więzieniu osadzeni domagali się jednak przede wszystkim uznania ich za więźniów politycznych.

O status więźnia politycznego

– Zdając sobie [...] sprawę z powagi i skutków podjęcia protestu głodowego, zdecydowaliśmy pewne sprawy załatwić na płaszczyźnie porozumienia z administracją zakładu karnego. Gdy to zawiodło, postanowiliśmy podjąć protest ostrzegawczy. Polegał on na nieprzyjmowaniu posiłków z kuchni zakładu karnego, a spożywaniu swoich własnych – wspominał rok później Czesław Lipka.
– Ta forma protestu [...] trwała około 7 lub 10 dni, dokładnie nie pamiętam. Ponieważ administracja zakładu karnego nie zareagowała na nasz protest, postanowiliśmy od 5 grudnia 1983 roku podjąć protest ścisły – dodawał.

W „Z Dnia na Dzień” pisano, że skazani wystąpili z żądaniami przyznania im statusu więźniów politycznych, cywilnych ubrań, dłuższych spacerów, poprawy warunków żywieniowych, częstszych paczek. „Stanowisko komendanta było nieustępliwe, część wycofała się więc z głodówki. Pozostali nadal głodowali” – podawano.

– Większość z nas przystępowała do głodówki po raz pierwszy w życiu. Zapewne każdy z nas zadawał sobie pytanie, jak długo to wszystko potrwa i jak się w tym wszystkim sprawdzi. 5 grudnia 1983 roku obudziłem się z uczuciem dużego napięcia psychicznego już o godz. 4.30 rano. Czekałem na 6.00, jak na jakiś sygnał do ataku – wspominał Lipka.

„Jedzenia po prostu nie ma i już”

– Wydaje mi się, że w celi panowała jak gdyby podniosła atmosfera wynikająca ze świadomości podjętej walki. Starałem się nie myśleć o jedzeniu. Powiedziałem sobie, że jedzenia po prostu nie ma i już. Poranny głód oszukałem wypiciem pół litra wody. Nawet pomogło. Unikaliśmy rozmów o jedzeniu, żeby nie pobudzać pustych żołądków – opowiadał. – Pewne kłopoty sprawiał mi jeszcze moment, w którym klawisz otwierał drzwi i pytał, czy będziemy jeść obiad. Właśnie wtedy na skutek zapachu jedzenia odczuwałem dość dotkliwy głód. Było to jednak uczucie krótkotrwałe i całkowicie do opanowania. Wspominając to z perspektywy czasu, mogę stwierdzić, że głód nie sprawił mi większych kłopotów – dodawał. Wspominał też, że po około dwóch tygodniach zaczął patrzeć na jedzenie jak na rzecz martwą i zupełnie obojętną.

Szczególnym przeżyciem były święta Bożego Narodzenia. – Myślami byliśmy przy naszych najbliższych. W tym samym stopniu myślałem jednak o nas samych i o tym, co nas jeszcze czeka. Podczas mszy św. widziałem łzy w oczach księdza Tympalskiego, gdy śpiewaliśmy „Pieśń Konfederatów Barskich”, a w szczególności zwrotkę rozpoczynającą się słowami „Nie złamie nas głód ni żaden frasunek” – wspominał Lipka.

„Odcięto wszelką łączność z więźniami”

Tymczasem o głodówce dowiadywało się coraz więcej osób. Pisały o niej pisma podziemne, nie tylko „Z Dnia na Dzień”, a także m.in. „Tygodnik Mazowsze”. „Głodówka trwa już 45 dni bez przerwy. Sytuacja jest dramatyczna. Odcięto wszelką łączność z więźniami głodującymi. Dostęp do nich ma tylko raz w tygodniu proboszcz ze Strzelina. Nie otrzymują i nie mogą wysyłać żadnej korespondencji” – pisano w „Z Dnia na Dzień”. Donoszono, że arcybiskup Henryk Gulbinowicz próbował dwukrotnie dostać się na rozmowę do więźniów, ale nie został wpuszczony przez naczelnika ZK.

„Więźniowie po 20 dniach przyjmują dla podtrzymania organizmu 1/2 litra ryżu z wodą, oprócz tego piją herbatę i kawę z cukrem. Innych posiłków nie przyjmują. Stracili na wadze ok. 15 kg. Ci, co mają siły chodzić na spacery, po paru minutach mdleją. Wśród głodujących panuje pełna determinacja. Żaden z nich nie chce przerwać głodówki. Postulat – status więźnia politycznego” – pisano.
Protestujący zmagali się z przyznawanymi im karami regulaminowymi i mimo coraz słabszej kondycji fizycznej byli zdeterminowani, by protestować dalej.

„Władzy, która przed zagranicą odgrywa komedię normalizacji, a tak bezwzględnie traktuje niewinnych ludzi, oświadczamy, że sprawy więźniów ze Strzelina nie pozwolimy zatuszować!” – wspierali ich redaktorzy „Z Dnia na Dzień”.

„Kończymy protest, ale nie walkę”

Najbardziej wycieńczonych więźniów zaczęto z czasem przewozić do szpitala więziennego we Wrocławiu. Zaczęto ich także dokarmiać.
Wreszcie 27 stycznia 1984 roku, po 54 dniach głodówki, większość więźniów zakończyła protest. „Większość więźniów politycznych w Strzelinie przerwała morderczą głodówkę, nie uzyskawszy przynależnych im praw” – podawała „Solidarność Walcząca”.

„Decyzję podjęliśmy mimo braku reakcji pozytywnej władz na nasz główny postulat – status więźnia politycznego. Uważaliśmy i nadal uważamy, że zastosowanie wobec nas obowiązującego od wielu lat regulaminu więziennego jest świadomą próbą przedstawienia problemu więźniów politycznych jako zjawiska marginalnego. Swoją postawą chcieliśmy wykazać, jak ważny jest ten problem nie tylko w Strzelinie, lecz również w pozostałych więzieniach i aresztach, gdzie przebywa wielu naszych kolegów” – pisali w swoim oświadczeniu więźniowie. Przypomnieli również, że walka o status więźnia politycznego prowadzona jest w różnych formach od początku stanu wojennego.

„Kończąc protest głodowy, nie zaprzestaniemy walki o nasze niezbywalne prawa. Zwracamy się do wszystkich niezależnych organizacji, instytucji oraz do całego społeczeństwa o pomoc w osiągnięciu zamierzonego celu” – dodawali. Prosili również te osoby, które kontynuowały głodówkę, do zawieszenia jej. Czesław Lipka i Czesław Stasiak zakończyli głodówkę 11 lutego 1984 roku po 68 dniach.
Najdłużej głodował Janusz Pałubicki – 104 dni. Jego protest był dramatyczny również z powodu stanu zdrowia. O pomoc dla niego po wycieńczającej głodówce apelował m.in. „Tygodnik Mazowsze”. „Pałubicki w wyniku dwumiesięcznej głodówki ważył 48 kg. Utracił 1/3 wagi – pisano w lutym. – Pozostawienie Pałubickiego w więzieniu, uniemożliwienie mu operacji, wreszcie stosowanie wobec niego przemocy może w każdej chwili spowodować zatrzymanie akcji serca. […] Tylko solidarny nacisk na władze może uratować jego życie”.
Czesław Lipka zaś wspominał: – Po oddaniu naszego oświadczenia przez pewien okres drzwi od celi praktycznie się nie zamykały. Każdy z mniejszych lub większych szarżą klawiszy chciał się dowiedzieć o powodzie przerwania głodówki. Jednemu z bardziej natrętnych z całym spokojem odpowiedziałem: „Skończyliśmy, bo byliśmy głodni”.

Pisząc tekst, korzystałam przede wszystkim z archiwalnych numerów „Tygodnika Mazowsze”, „Z Dnia na Dzień” i „Solidarności Walczącej”, a także wspomnień Czesława Lipki opublikowanych w „Pulsie Polonii”.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Andrzej Duda: Solidarność trzyma rękę na pulsie, a ja trzymam z Solidarnością

Tekst pochodzi z 4 (1825) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Debata Republiki. Karol Nawrocki: To, co robi Tusk, to odwrócony Hołd Pruski Wiadomości
Debata Republiki. Karol Nawrocki: To, co robi Tusk, to odwrócony Hołd Pruski

– Stać nas na to, nie musimy być niczyim podwykonawcą. Zacznę od naprawienia relacji z państwem niemieckim i przywrócenia właściwych relacji partnerstwa. To, co dziś robi rząd Donalda Tuska, to jest odwrócony hołd pruski – mówił na antenie Telewizji Republika kandydat na prezydenta popierany przez PiS oraz NSZZ Solidarność Karol Nawrocki.

Debata Republiki najpopularniejszym streamem YouTube na świecie Wiadomości
Debata Republiki najpopularniejszym streamem YouTube na świecie

Debata prezydencka zorganizowana przez Telewizję Republika jest najchętniej oglądanym streamem na platformie YouTube – wynika z danych serwisu streamscharts.com.

Debata TV Republika. Stanowski wyjął nagle książkę Trzaskowskiego Wiadomości
Debata TV Republika. Stanowski wyjął nagle książkę Trzaskowskiego

– Bardzo żałuję, że nie ma z nami Rafała Trzaskowskiego. Chciałbym mu oddać swój głos – powiedział na antenie Telewizji Republika Krzysztof Stanowski, po czym wyjął biografię Trzaskowskiego pt. "Rafał".

Książę Harry rezygnuje. Szok i rozpacz Wiadomości
Książę Harry rezygnuje. "Szok i rozpacz"

Książę Harry jest "zrozpaczony i oszołomiony" po zarzutach ze strony fundacji Sentebale. Przyjaciel porównuje sytuację do "utraty palca".

W debacie TV Republika pojawił się... kartonowy Rafał Trzaskowski z ostatniej chwili
W debacie TV Republika pojawił się... kartonowy Rafał Trzaskowski

Na debacie prezydenckiej w Telewizji Republika pojawił się kartonowy wizerunek Rafała Trzaskowskiego. Sprawa wywołała sporo emocji.

Wybory prezydenckie 2025. Debata w TV Republika gorące
Wybory prezydenckie 2025. Debata w TV Republika

Telewizja Republika zaprasza na debatę prezydencką z udziałem 9 kandydatów. Wśród nich Karol Nawrocki, Szymon Hołownia czy Sławomir Mentzen. Nie pojawią się Rafał Trzaskowski i Magdalena Biejat.

Przyjdzie za to odpowiadać. Komorowski uderzył w w TVP w programie na żywo z ostatniej chwili
"Przyjdzie za to odpowiadać". Komorowski uderzył w w TVP w programie na żywo

– TVP może, a także powinna relacjonować debatę, tylko jest różnica, czy organizuje się debatę jedynie dwóch kandydatów, czy organizuje się debatę, na którą mają prawo przyjść wszyscy. Myślę, że zabrakło tutaj trochę wyobraźni i przyjdzie za to odpowiadać długo, długo telewizji publicznej – tak były prezydent Bronisław Komorowski skomentował stanowisko TVP dotyczące piątkowej debaty zorganizowanej przez sztab Rafała Trzaskowskiego.

Ujawniono umowę na wynajem hali na debatę Trzaskowskiego. Jest kwota pilne
Ujawniono umowę na wynajem hali na debatę Trzaskowskiego. Jest kwota

Debata w Końskich odbyła się w wynajętej hali za 20 tys. zł brutto. Umowę zawarto ze spółką Dom Mediowy AM Studio, której prezesem jest Andrzej Moebus, znajomy Donalda Tuska – informuje Telewizja Republika.

Dziennikarka neo-TVP twierdziła, że Mentzen przed nią uciekał. Okazało się, że była nagrywana Wiadomości
Dziennikarka neo-TVP twierdziła, że Mentzen przed nią uciekał. Okazało się, że była nagrywana

W studiu TVP Info dziennikarka Magdalena Pernet w kontekście nieobecności kandydata na prezydenta Sławomira Mentzena na debatach w Końskich opowiadała o tym, jak jakiś czas temu miał "uciekać" przed pytaniami zadawanymi w Sejmie. Okazało się, że kamera Mentzena, którą nagrywał "Dzień z Mentzenem", uchwyciła moment rozmowy z dziennikarką.

CBA zatrzymało dziennikarza TVN. Jest reakcja stacji z ostatniej chwili
CBA zatrzymało dziennikarza TVN. Jest reakcja stacji

Stacja TVN zareagowała oświadczeniem na informację o zatrzymaniu dziennikarza TVN24 Mateusza W. przez funkcjonariuszy CBA.

REKLAMA

„Starałem się nie myśleć o jedzeniu”. Mija 40 lat od zakończenia protestu głodowego w ZK w Strzelinie

Mija 40 lat od bodaj najdłuższego protestu głodowego osadzonych w ZK w latach osiemdziesiątych, przeprowadzonego na przełomie lat 1983 i 1984 przez więźniów Zakładu Karnego w Strzelinie. Protest prowadziło łącznie kilkunastu osadzonych z powodu swojej działalności opozycyjnej. Walczyli przede wszystkim o przyznanie statusu więźniów politycznych. Bezskutecznie.
Więzienie - zdjęcie poglądowe „Starałem się nie myśleć o jedzeniu”. Mija 40 lat od zakończenia protestu głodowego w ZK w Strzelinie
Więzienie - zdjęcie poglądowe / for. pixabay.com

Oficjalnie Ośrodek Odosobnienia w ZK w Strzelinie funkcjonował od 3 września do 28 grudnia 1982 roku i był jednym z ostatnich ośrodków w Polsce powołanych w stanie wojennym. W późniejszym czasie trafiali do niego jednak wciąż więźniowie, którzy formalnie nie byli więźniami politycznymi, ale o taki status walczyli. Często w dramatycznych okolicznościach. Jeden z nich Czesław Lipka pisał, że po tak zwanej amnestii w lipcu 1983 roku w Zakładzie Karnym w Strzelinie pozostało około 20 takich więźniów.

„W 1984 roku miała miejsce seria strajków głodowych przeprowadzona przez więźniów politycznych oraz przez więźniów sumienia. Jedną głodówkę protestacyjną w Strzelinie więźniowie rozpoczęli pod koniec 1983 roku w proteście przeciwko złemu traktowaniu, zatruciom pokarmowym dotyczącym każdego więźnia (wynikającym ze złego stanu żywności) oraz niewystarczającej opiece medycznej” – doniósł w 1985 roku Amnesty International.

Bezpośrednim impulsem do rozpoczęcia głodówki było zatrucie dużej liczby więźniów zepsutą kaszanką z gronkowcem. Oprócz poprawy warunków w więzieniu osadzeni domagali się jednak przede wszystkim uznania ich za więźniów politycznych.

O status więźnia politycznego

– Zdając sobie [...] sprawę z powagi i skutków podjęcia protestu głodowego, zdecydowaliśmy pewne sprawy załatwić na płaszczyźnie porozumienia z administracją zakładu karnego. Gdy to zawiodło, postanowiliśmy podjąć protest ostrzegawczy. Polegał on na nieprzyjmowaniu posiłków z kuchni zakładu karnego, a spożywaniu swoich własnych – wspominał rok później Czesław Lipka.
– Ta forma protestu [...] trwała około 7 lub 10 dni, dokładnie nie pamiętam. Ponieważ administracja zakładu karnego nie zareagowała na nasz protest, postanowiliśmy od 5 grudnia 1983 roku podjąć protest ścisły – dodawał.

W „Z Dnia na Dzień” pisano, że skazani wystąpili z żądaniami przyznania im statusu więźniów politycznych, cywilnych ubrań, dłuższych spacerów, poprawy warunków żywieniowych, częstszych paczek. „Stanowisko komendanta było nieustępliwe, część wycofała się więc z głodówki. Pozostali nadal głodowali” – podawano.

– Większość z nas przystępowała do głodówki po raz pierwszy w życiu. Zapewne każdy z nas zadawał sobie pytanie, jak długo to wszystko potrwa i jak się w tym wszystkim sprawdzi. 5 grudnia 1983 roku obudziłem się z uczuciem dużego napięcia psychicznego już o godz. 4.30 rano. Czekałem na 6.00, jak na jakiś sygnał do ataku – wspominał Lipka.

„Jedzenia po prostu nie ma i już”

– Wydaje mi się, że w celi panowała jak gdyby podniosła atmosfera wynikająca ze świadomości podjętej walki. Starałem się nie myśleć o jedzeniu. Powiedziałem sobie, że jedzenia po prostu nie ma i już. Poranny głód oszukałem wypiciem pół litra wody. Nawet pomogło. Unikaliśmy rozmów o jedzeniu, żeby nie pobudzać pustych żołądków – opowiadał. – Pewne kłopoty sprawiał mi jeszcze moment, w którym klawisz otwierał drzwi i pytał, czy będziemy jeść obiad. Właśnie wtedy na skutek zapachu jedzenia odczuwałem dość dotkliwy głód. Było to jednak uczucie krótkotrwałe i całkowicie do opanowania. Wspominając to z perspektywy czasu, mogę stwierdzić, że głód nie sprawił mi większych kłopotów – dodawał. Wspominał też, że po około dwóch tygodniach zaczął patrzeć na jedzenie jak na rzecz martwą i zupełnie obojętną.

Szczególnym przeżyciem były święta Bożego Narodzenia. – Myślami byliśmy przy naszych najbliższych. W tym samym stopniu myślałem jednak o nas samych i o tym, co nas jeszcze czeka. Podczas mszy św. widziałem łzy w oczach księdza Tympalskiego, gdy śpiewaliśmy „Pieśń Konfederatów Barskich”, a w szczególności zwrotkę rozpoczynającą się słowami „Nie złamie nas głód ni żaden frasunek” – wspominał Lipka.

„Odcięto wszelką łączność z więźniami”

Tymczasem o głodówce dowiadywało się coraz więcej osób. Pisały o niej pisma podziemne, nie tylko „Z Dnia na Dzień”, a także m.in. „Tygodnik Mazowsze”. „Głodówka trwa już 45 dni bez przerwy. Sytuacja jest dramatyczna. Odcięto wszelką łączność z więźniami głodującymi. Dostęp do nich ma tylko raz w tygodniu proboszcz ze Strzelina. Nie otrzymują i nie mogą wysyłać żadnej korespondencji” – pisano w „Z Dnia na Dzień”. Donoszono, że arcybiskup Henryk Gulbinowicz próbował dwukrotnie dostać się na rozmowę do więźniów, ale nie został wpuszczony przez naczelnika ZK.

„Więźniowie po 20 dniach przyjmują dla podtrzymania organizmu 1/2 litra ryżu z wodą, oprócz tego piją herbatę i kawę z cukrem. Innych posiłków nie przyjmują. Stracili na wadze ok. 15 kg. Ci, co mają siły chodzić na spacery, po paru minutach mdleją. Wśród głodujących panuje pełna determinacja. Żaden z nich nie chce przerwać głodówki. Postulat – status więźnia politycznego” – pisano.
Protestujący zmagali się z przyznawanymi im karami regulaminowymi i mimo coraz słabszej kondycji fizycznej byli zdeterminowani, by protestować dalej.

„Władzy, która przed zagranicą odgrywa komedię normalizacji, a tak bezwzględnie traktuje niewinnych ludzi, oświadczamy, że sprawy więźniów ze Strzelina nie pozwolimy zatuszować!” – wspierali ich redaktorzy „Z Dnia na Dzień”.

„Kończymy protest, ale nie walkę”

Najbardziej wycieńczonych więźniów zaczęto z czasem przewozić do szpitala więziennego we Wrocławiu. Zaczęto ich także dokarmiać.
Wreszcie 27 stycznia 1984 roku, po 54 dniach głodówki, większość więźniów zakończyła protest. „Większość więźniów politycznych w Strzelinie przerwała morderczą głodówkę, nie uzyskawszy przynależnych im praw” – podawała „Solidarność Walcząca”.

„Decyzję podjęliśmy mimo braku reakcji pozytywnej władz na nasz główny postulat – status więźnia politycznego. Uważaliśmy i nadal uważamy, że zastosowanie wobec nas obowiązującego od wielu lat regulaminu więziennego jest świadomą próbą przedstawienia problemu więźniów politycznych jako zjawiska marginalnego. Swoją postawą chcieliśmy wykazać, jak ważny jest ten problem nie tylko w Strzelinie, lecz również w pozostałych więzieniach i aresztach, gdzie przebywa wielu naszych kolegów” – pisali w swoim oświadczeniu więźniowie. Przypomnieli również, że walka o status więźnia politycznego prowadzona jest w różnych formach od początku stanu wojennego.

„Kończąc protest głodowy, nie zaprzestaniemy walki o nasze niezbywalne prawa. Zwracamy się do wszystkich niezależnych organizacji, instytucji oraz do całego społeczeństwa o pomoc w osiągnięciu zamierzonego celu” – dodawali. Prosili również te osoby, które kontynuowały głodówkę, do zawieszenia jej. Czesław Lipka i Czesław Stasiak zakończyli głodówkę 11 lutego 1984 roku po 68 dniach.
Najdłużej głodował Janusz Pałubicki – 104 dni. Jego protest był dramatyczny również z powodu stanu zdrowia. O pomoc dla niego po wycieńczającej głodówce apelował m.in. „Tygodnik Mazowsze”. „Pałubicki w wyniku dwumiesięcznej głodówki ważył 48 kg. Utracił 1/3 wagi – pisano w lutym. – Pozostawienie Pałubickiego w więzieniu, uniemożliwienie mu operacji, wreszcie stosowanie wobec niego przemocy może w każdej chwili spowodować zatrzymanie akcji serca. […] Tylko solidarny nacisk na władze może uratować jego życie”.
Czesław Lipka zaś wspominał: – Po oddaniu naszego oświadczenia przez pewien okres drzwi od celi praktycznie się nie zamykały. Każdy z mniejszych lub większych szarżą klawiszy chciał się dowiedzieć o powodzie przerwania głodówki. Jednemu z bardziej natrętnych z całym spokojem odpowiedziałem: „Skończyliśmy, bo byliśmy głodni”.

Pisząc tekst, korzystałam przede wszystkim z archiwalnych numerów „Tygodnika Mazowsze”, „Z Dnia na Dzień” i „Solidarności Walczącej”, a także wspomnień Czesława Lipki opublikowanych w „Pulsie Polonii”.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Andrzej Duda: Solidarność trzyma rękę na pulsie, a ja trzymam z Solidarnością

Tekst pochodzi z 4 (1825) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe