Rzekome naruszenie przestrzeni powietrznej Białorusi przez polski śmigłowiec szturmowy. Nowe informacje

Inne zdanie w tek kwestii ma grupa białoruska, opozycyjna Hajun śledząca ruchy wojsk na Białorusi. Według cytowanej przez Biełsat grupy, rzeczywiście jakiś śmigłowiec 1 września był obecny w przestrzeni powietrznej Białorusi około godziny 16.00, a nagranie powstało z maszyny patrolującej granicę, tzw. żyroplanu.
Jednak według grupy nie da się jednoznacznie stwierdzić do kogo należała maszyna, szturmowy śmigłowiec Mi-24. Jak stwierdza Hajun, Polska posiada już niewiele tego typu śmigłowców, ponieważ przekazała je Ukrainie, za to sporo egzemplarzy posiada armia Białorusi. Badaczy zastanawia również fakt, że strona białoruska nie podjęła żadnych działań. W ich ocenie możliwości są dwie: albo to był rzeczywiście polski śmigłowiec, albo był to śmigłowiec białoruski.
Była kandydatka Trzeciej Drogi przeprosiła Władimira Putina
Oskar Szafarowicz startuje w wyborach? To oświadczenie rozwiewa wątpliwości
Rzekome naruszenie przestrzeni powietrznej Białorusi
Do białoruskiego MSZ wezwano charge d'affaires Polski. Poinformowano, że strona "polska została zobowiązana do złożenia stosownych wyjaśnień i przeprowadzenia dokładnego śledztwa w sprawie incydentu".
- Będziemy analizowali sytuację, trzeba podchodzić z bardzo dużą ostrożnością do oświadczeń ze strony Białorusi
- powiedział w piątek w Polsat News wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, pytany o informacje o przekroczeniu granicy polsko-białoruskiej przez polski śmigłowiec MI-24.
"Będziemy analizowali sytuację, natomiast z bardzo dużą ostrożnością trzeba podchodzić do tego rodzaju oświadczeń ze strony służb białoruskich, ponieważ są one bezpośrednim przedłużeniem reżimu Łukaszenki" - powiedział Jabłoński.
Wyjaśnił, że to, "co mówią (służby białoruskie - PAP), zwykle nie jest oparte na prawdzie, a mają one do osiągnięcia cel polityczny". Wyjaśnił, że "tym celem jest najczęściej działanie nieprzyjazne wobec Polski, bo oni nas traktują jako państwo nieprzyjazne".
Jak podały w piątkowy wieczór agencje Reutera i AFP, powołując się na Białoruską Straż Graniczną, polski śmigłowiec MI-24 miał przekroczyć granicę Białorusi i wlecieć w głąb kraju na 1200 m, a następnie powrócić do Polski.