Prof. David Engels: Zła niemiecka „droga synodalna”

Chyba trudno w ostatnich latach czy dziesięcioleciach o coś bardziej dojmującego niż wrażenie, że Niemcy coraz szybciej odchodzą od tego, co u ich sąsiadów nadal traktowane jest jako coś powszechnie obowiązującego.
Uroczystości
Uroczystości "Dnia pamięci osób transpłciowych". Ilustracja poglądowa / Wikipedia CC BY-SA 2,0 Ted Eytan

Niemcy same, na własne życzenie czynią się przypadkiem specjalnym i odosobnionym w Europie i grożą wciągnięciem na tę drogę całego kontynentu – nie byłby to pierwszy tego rodzaju przypadek w najnowszej historii Europy. Czy gdy chodzi o otwarcie europejskich granic dla nieokiełznanej imigracji z ogarniętej ubóstwem Afryki i Bliskiego Wschodu, które to otwarcie Niemcy wymusiły wbrew oporowi większości swoich sąsiadów; czy o zamykanie elektrowni jądrowych, czyniące Niemcy energetycznym karłem uzależnionym od Rosji, a mimo to próbujące narzucić tę swoją odrębną ścieżkę (i swój import z Rosji) swoim sąsiadom; czy gdy mowa o polityce Niemiec wobec Ukrainy, gdzie ów samozwańczy „lider” na kontynencie, pomimo ogłoszonej hucznie „Zeitenwende” (punku zwrotnego), miesiącami udaremniał wszelką zachodnioeuropejską pomoc wojskową dla Ukrainy; czy wreszcie gdy idzie o narzucanie i wdrażanie absurdalnych ideologii gender i LGBT, które za sprawą Niemiec mają teraz obowiązywać wszystkie sąsiednie kraje, a nawet stać się częścią europejskiego prawodawstwa – w każdym z tych przypadków Niemcy odegrały w ostatnich latach nader wątpliwą rolę, przyczyniając się do rozpadu procesu europejskiej integracji znacznie bardziej niż którykolwiek z ich sąsiadów – nie wyłączając owych rzekomo „nieliberalnych” i „antyeuropejskich” rządów na wschodzie UE.

 

„Droga synodalna”

I nie dość na tym, gdyż teraz ostatnia już instytucja, która w szerszym, niepolitycznym, moralnym i kulturowym konsensusie wiązała jeszcze Niemcy z sąsiadami (zależała bowiem od decyzji pozostających poza zasięgiem politycznym i medialnym elit RFN), ma zostać zniszczona. A chodzi o tak zwaną drogę synodalną Kościoła katolickiego w Niemczech, ten bowiem ku przerażeniu całego Kościoła światowego zdecydował się na pakiet reform, których wdrożenie w sposób nieuchronny i definitywny przekształciłoby to, co pozostało jeszcze z katolicyzmu w Niemczech w odmianę politycznie poprawnego kościoła protestanckiego. Lista rezolucji, jaką poparła większość biskupów i innych uczestników (o ile wcześniej w proteście nie odżegnali się od tego projektu), jest bardzo długa i brzmi jak podsumowanie wszystkich tych „żądań”, które dotąd dochodziły jedynie z kręgów tzw. przebudzonych: a więc udzielanie pseudosakramentalnego błogosławieństwa parom homoseksualnym, otwarcie ksiąg kościelnych dla wpisów tożsamościowych w rodzaju „trans” czy „interpłciowy”, a nawet zniesienie celibatu kapłańskiego – krótko mówiąc, niemiecki Kościół katolicki bierze pełny rozbrat z większością tego, co stanowiło dotąd konsensus w kościele powszechnym od 2000 lat.

Niezależnie od wyniku obecnego rozwoju sytuacji nastąpi nieuchronnie dalsze pogłębianie tejże niemieckiej ścieżki specjalnej –  a raczej drogi donikąd – z dramatycznymi konsekwencjami dla całej Europy. Jeśli zatem papież nie odmówi (po raz kolejny) wyrażenia zgody, to daleko idąca schizma niemieckiego Kościoła jest już na wyciągnięcie ręki, mogąc przy tym liczyć nie tylko na aplauz mediów i polityków, ale również, podobnie jak w XVI wieku, znaleźć naśladowców wszędzie tam, gdzie społeczeństwa chcą być tak „postępowe” jak w RFN. Z drugiej strony jeśli papież udzieli błogosławieństwa tej niemieckiej „Sonderweg”, to będzie to miało dalekosiężne skutki dla całego Kościoła światowego i niewykluczone, że zasieje to w nim wielki ferment, gdyby w takiej sytuacji siły konserwatywne również postanowiły odłączyć się od Kościoła większościowego. Tak więc, aby uniknąć poważnego zerwania, Watykan nie zdoła powstrzymać „żądań” niemieckiej „drogi synodalnej”, tak aby umarła ona śmiercią naturalną, staniemy w obliczu sytuacji historycznej o głębokich reperkusjach dla całych przyszłych dziejów Europy.

 

Pogłębienie kontrastu

Dotyczy to również stosunków niemiecko-polskich. Oczywiste jest, że Kościół polski w obecnym kształcie raczej nie będzie skłonny do popierania niemieckiej „Sonderweg”, co jeszcze pogłębi coraz większy kontrast kulturowy i polityczny między obydwoma krajami, złagodzony niemal wyłącznie odwoływaniem się do wspólnej tradycji katolickiej w Polsce i Niemczech Zachodnich. Możliwe obszary kompromisu topnieją zatem obecnie jak śnieg na słońcu, a jeśli katolicyzm zaniknie, trudno będzie o wspólną podstawę do dyskusji i porozumienia, pomijając tymczasowe i zmienne meandry władzy i bieżące tematy z zakresu polityki gospodarczej. Albo inaczej: są to obecnie jedyne i niestety zanikające obszary styku wymiany kulturowo-patriotycznej między Polską i Niemcami, natomiast obszary globalistycznego i „postępowego” kompromisu stale rosną.

Trwające obecnie dyskusje wokół Jana Pawła II pokazują dobitnie, że polski Kościół katolicki w obecnym kształcie bardziej niż kiedykolwiek od upadku komunizmu znalazł się pod krzyżowym ogniem mediów, aktywistów, działaczy i polityków opozycyjnych i powoli, lecz nieuchronnie traci swoje niemal jednomyślne poparcie w narodzie, co wyróżniało go przez tak długie wieki. Gdyby zgodnie z oczekiwaniami odbiło się to również na wyniku kolejnych jesiennych wyborów parlamentarnych i władzę przejąłby nowy, zdominowany przez siły lewicowo-liberalne rząd koalicyjny, to miałoby to bezpośrednie konsekwencje również dla przyszłości Kościoła katolickiego w Polsce, który z powodu osłabienia jego roli zwornika państwowości znalazłby się pod ogromną presją i prędzej czy później, podobnie jak kościoły Europy Zachodniej, uległby pokusie zawarcia aliansu z mediami głównego nurtu. A tym samym prędzej czy później tak zwana „droga synodalna” niemieckiego sąsiada stałaby się także wzorem dla sił reformatorskich w Kościele katolickim w Polsce. I nawet jeśli gotowość społeczeństwa do zaakceptowania tak daleko idących reform jest – wciąż jeszcze – dość ograniczona, to nie da się nie zauważyć, że w ostatnich latach nastąpiło duże przyspieszenie w zakresie samoadaptowania się Polski do społecznych i kulturowych przejawów dezintegracji na Zachodzie. A zatem Niemcy, będące w średniowieczu najważniejszym wektorem chrystianizacji Polski, stałyby się wówczas katalizatorem rozpadu jej strzeżonej do tej pory tradycyjnej tożsamości religijnej – jakże  smutna to perspektywa.

[z niemieckiego tłumaczył Marian Panic]


 

POLECANE
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata z ostatniej chwili
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mamy dziś stan wojny polsko-polskiej, której Polacy nie chcą. Dlatego - jak przekonywał - potrzebny jest kandydat na prezydenta, który będzie niezależny od formacji politycznych i zakończy tę wojnę w imię interesu Polski. Dodał, że takim kandydatem jest Karol Nawrocki.

Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku z ostatniej chwili
Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku

Rok 2025 może okazać się finansowym wyzwaniem dla wielu Polaków. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów, aż 80% rodaków spodziewa się wzrostu rachunków i opłat. Najbardziej drastyczne podwyżki mogą dotknąć ogrzewania, a także innych podstawowych kosztów życia.

To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS z ostatniej chwili
To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS

Rozpoczęła się konwencja z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której ogłoszono decyzję dotyczącą poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta.

Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS z ostatniej chwili
Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS

W niedzielę, w krakowskiej Hali "Sokół", Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta podczas wydarzenia określanego jako "spotkanie obywatelskie". Choć oficjalne nazwisko nie padło, według wielu doniesień medialnych to Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ma otrzymać poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces wyłaniania kandydata był jednak burzliwy, a decyzję podjęto po długich negocjacjach.

Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat

Synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska poinformowała, że w niedzielę niemal w całej Polsce będzie pochmurnie. Kolejne dni przyniosą stopniową poprawę pogody; będzie coraz więcej przejaśnień i rozpogodzeń, choć niewykluczone są także miejscowe, silne porywy wiatru i gołoledź.

Niemcy planują sprowadzenie nowej fali wykwalifikowanych imigrantów tylko u nas
Niemcy planują sprowadzenie nowej fali wykwalifikowanych imigrantów

Niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych prognozuje wydanie około 200 000 wiz w celu zatrudnienia w Niemczech. To stanowi wzrost o ponad dziesięć procent w porównaniu z rokiem poprzednim.

Najgroźniejszy rywal Trzaskowskiego? Ekspert wskazał problem z ostatniej chwili
Najgroźniejszy rywal Trzaskowskiego? Ekspert wskazał problem

Rafał Trzaskowski, kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, rozpoczął kampanię z mocnym poparciem swojej partii. W prawyborach zdobył aż 74% głosów, pokonując Radosława Sikorskiego. - Jestem przekonany, że wychodzimy z tych prawyborów wzmocnieni. Mam bardzo mocny mandat, dużo determinacji i odwagi, by wygrać z PiS-em. Zachowywaliśmy się w czasie tej kampanii po rycersku, co daje mi ogromną energię na dalszą walkę - komentował swoją przewagę Trzaskowski.

Prof. Boštjan M. Turk: Huragan Trump i brukselska mgła tylko u nas
Prof. Boštjan M. Turk: Huragan Trump i brukselska mgła

Zwycięstwo Trumpa jest logiczną konsekwencją ostatnich wydarzeń. Potwierdziło to podobne wydarzenie w Europie 9 czerwca 2024 r., podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego. Przy tej okazji wyborcy wymierzyli prawdziwy policzek partiom neosocjalistycznym, które broniły takich kwestii jak niekontrolowana migracja, zielona transformacja i kwestie LGBT.

Wybrałam najtrudniejszą opcję. Doda wydała oświadczenie z ostatniej chwili
"Wybrałam najtrudniejszą opcję". Doda wydała oświadczenie

Doda, jedna z największych gwiazd polskiego show-biznesu, zabrała głos na Instagramie. Piosenkarka postanowiła poruszyć temat hejtu.

Niemcy: płonie ośrodek dla imigrantów. Trwa akcja służb z ostatniej chwili
Niemcy: płonie ośrodek dla imigrantów. Trwa akcja służb

Poważny pożar w centralnym ośrodku dla imigrantów w mieście Vogelsang w Eifel. Zatrzymano 35-latka podejrzanego o dokonanie podpalenia.

REKLAMA

Prof. David Engels: Zła niemiecka „droga synodalna”

Chyba trudno w ostatnich latach czy dziesięcioleciach o coś bardziej dojmującego niż wrażenie, że Niemcy coraz szybciej odchodzą od tego, co u ich sąsiadów nadal traktowane jest jako coś powszechnie obowiązującego.
Uroczystości
Uroczystości "Dnia pamięci osób transpłciowych". Ilustracja poglądowa / Wikipedia CC BY-SA 2,0 Ted Eytan

Niemcy same, na własne życzenie czynią się przypadkiem specjalnym i odosobnionym w Europie i grożą wciągnięciem na tę drogę całego kontynentu – nie byłby to pierwszy tego rodzaju przypadek w najnowszej historii Europy. Czy gdy chodzi o otwarcie europejskich granic dla nieokiełznanej imigracji z ogarniętej ubóstwem Afryki i Bliskiego Wschodu, które to otwarcie Niemcy wymusiły wbrew oporowi większości swoich sąsiadów; czy o zamykanie elektrowni jądrowych, czyniące Niemcy energetycznym karłem uzależnionym od Rosji, a mimo to próbujące narzucić tę swoją odrębną ścieżkę (i swój import z Rosji) swoim sąsiadom; czy gdy mowa o polityce Niemiec wobec Ukrainy, gdzie ów samozwańczy „lider” na kontynencie, pomimo ogłoszonej hucznie „Zeitenwende” (punku zwrotnego), miesiącami udaremniał wszelką zachodnioeuropejską pomoc wojskową dla Ukrainy; czy wreszcie gdy idzie o narzucanie i wdrażanie absurdalnych ideologii gender i LGBT, które za sprawą Niemiec mają teraz obowiązywać wszystkie sąsiednie kraje, a nawet stać się częścią europejskiego prawodawstwa – w każdym z tych przypadków Niemcy odegrały w ostatnich latach nader wątpliwą rolę, przyczyniając się do rozpadu procesu europejskiej integracji znacznie bardziej niż którykolwiek z ich sąsiadów – nie wyłączając owych rzekomo „nieliberalnych” i „antyeuropejskich” rządów na wschodzie UE.

 

„Droga synodalna”

I nie dość na tym, gdyż teraz ostatnia już instytucja, która w szerszym, niepolitycznym, moralnym i kulturowym konsensusie wiązała jeszcze Niemcy z sąsiadami (zależała bowiem od decyzji pozostających poza zasięgiem politycznym i medialnym elit RFN), ma zostać zniszczona. A chodzi o tak zwaną drogę synodalną Kościoła katolickiego w Niemczech, ten bowiem ku przerażeniu całego Kościoła światowego zdecydował się na pakiet reform, których wdrożenie w sposób nieuchronny i definitywny przekształciłoby to, co pozostało jeszcze z katolicyzmu w Niemczech w odmianę politycznie poprawnego kościoła protestanckiego. Lista rezolucji, jaką poparła większość biskupów i innych uczestników (o ile wcześniej w proteście nie odżegnali się od tego projektu), jest bardzo długa i brzmi jak podsumowanie wszystkich tych „żądań”, które dotąd dochodziły jedynie z kręgów tzw. przebudzonych: a więc udzielanie pseudosakramentalnego błogosławieństwa parom homoseksualnym, otwarcie ksiąg kościelnych dla wpisów tożsamościowych w rodzaju „trans” czy „interpłciowy”, a nawet zniesienie celibatu kapłańskiego – krótko mówiąc, niemiecki Kościół katolicki bierze pełny rozbrat z większością tego, co stanowiło dotąd konsensus w kościele powszechnym od 2000 lat.

Niezależnie od wyniku obecnego rozwoju sytuacji nastąpi nieuchronnie dalsze pogłębianie tejże niemieckiej ścieżki specjalnej –  a raczej drogi donikąd – z dramatycznymi konsekwencjami dla całej Europy. Jeśli zatem papież nie odmówi (po raz kolejny) wyrażenia zgody, to daleko idąca schizma niemieckiego Kościoła jest już na wyciągnięcie ręki, mogąc przy tym liczyć nie tylko na aplauz mediów i polityków, ale również, podobnie jak w XVI wieku, znaleźć naśladowców wszędzie tam, gdzie społeczeństwa chcą być tak „postępowe” jak w RFN. Z drugiej strony jeśli papież udzieli błogosławieństwa tej niemieckiej „Sonderweg”, to będzie to miało dalekosiężne skutki dla całego Kościoła światowego i niewykluczone, że zasieje to w nim wielki ferment, gdyby w takiej sytuacji siły konserwatywne również postanowiły odłączyć się od Kościoła większościowego. Tak więc, aby uniknąć poważnego zerwania, Watykan nie zdoła powstrzymać „żądań” niemieckiej „drogi synodalnej”, tak aby umarła ona śmiercią naturalną, staniemy w obliczu sytuacji historycznej o głębokich reperkusjach dla całych przyszłych dziejów Europy.

 

Pogłębienie kontrastu

Dotyczy to również stosunków niemiecko-polskich. Oczywiste jest, że Kościół polski w obecnym kształcie raczej nie będzie skłonny do popierania niemieckiej „Sonderweg”, co jeszcze pogłębi coraz większy kontrast kulturowy i polityczny między obydwoma krajami, złagodzony niemal wyłącznie odwoływaniem się do wspólnej tradycji katolickiej w Polsce i Niemczech Zachodnich. Możliwe obszary kompromisu topnieją zatem obecnie jak śnieg na słońcu, a jeśli katolicyzm zaniknie, trudno będzie o wspólną podstawę do dyskusji i porozumienia, pomijając tymczasowe i zmienne meandry władzy i bieżące tematy z zakresu polityki gospodarczej. Albo inaczej: są to obecnie jedyne i niestety zanikające obszary styku wymiany kulturowo-patriotycznej między Polską i Niemcami, natomiast obszary globalistycznego i „postępowego” kompromisu stale rosną.

Trwające obecnie dyskusje wokół Jana Pawła II pokazują dobitnie, że polski Kościół katolicki w obecnym kształcie bardziej niż kiedykolwiek od upadku komunizmu znalazł się pod krzyżowym ogniem mediów, aktywistów, działaczy i polityków opozycyjnych i powoli, lecz nieuchronnie traci swoje niemal jednomyślne poparcie w narodzie, co wyróżniało go przez tak długie wieki. Gdyby zgodnie z oczekiwaniami odbiło się to również na wyniku kolejnych jesiennych wyborów parlamentarnych i władzę przejąłby nowy, zdominowany przez siły lewicowo-liberalne rząd koalicyjny, to miałoby to bezpośrednie konsekwencje również dla przyszłości Kościoła katolickiego w Polsce, który z powodu osłabienia jego roli zwornika państwowości znalazłby się pod ogromną presją i prędzej czy później, podobnie jak kościoły Europy Zachodniej, uległby pokusie zawarcia aliansu z mediami głównego nurtu. A tym samym prędzej czy później tak zwana „droga synodalna” niemieckiego sąsiada stałaby się także wzorem dla sił reformatorskich w Kościele katolickim w Polsce. I nawet jeśli gotowość społeczeństwa do zaakceptowania tak daleko idących reform jest – wciąż jeszcze – dość ograniczona, to nie da się nie zauważyć, że w ostatnich latach nastąpiło duże przyspieszenie w zakresie samoadaptowania się Polski do społecznych i kulturowych przejawów dezintegracji na Zachodzie. A zatem Niemcy, będące w średniowieczu najważniejszym wektorem chrystianizacji Polski, stałyby się wówczas katalizatorem rozpadu jej strzeżonej do tej pory tradycyjnej tożsamości religijnej – jakże  smutna to perspektywa.

[z niemieckiego tłumaczył Marian Panic]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe