Marek Miśko: Niemiecki Kościół idzie "swoją drogą"
Widzimy dziś na własne oczy jakie owoce daje ziarno zasiane podczas słynnej „Wiosny” lat sześćdziesiątych XX wieku. W mojej ocenie - wypowiedzenie posłuszeństwa Bogu i budowanie swojego „Kościoła”, którego główną cechą ma być jego elastyczność i dopasowywanie się do świata – robić tak „żeby było miło”.
Niemiecka schizma dotyczy również Polaków
Porażające jest również to, jak wielu świeckich katolików staje dziś w obronie niemieckiej schizmy. W głosowaniu synodalnym za Odrą i oni w miażdżącej większości zanegowali decyzję Rzymu w tej sprawie i już zapowiadają, że błogosławienie par jednopłciowych stanie się normą. Oczywiście można powiedzieć, że nas to nie obchodzi, że Polaków to nie dotyczy. Obawiam się, że takie podejście byłoby krótkowzroczne. W mojej ocenie współczesny Kościół w Niemczech to niestety zapowiedź znacznie większych problemów, które odbiją się echem również i u nas, oczywiście nie dziś, ale za 10 czy 15 lat. To niedługo.
Laicyzacja społeczeństwa, walka z tradycyjną pobożnością, silne dekadenckie prądy, uderzenie w rodzinę, brak katechezy na odpowiednim poziomie, kryzys przywództwa, oczernianie autorytetów, upadek moralności i słaby Rzym... Z tym musimy się liczyć, bo prawdopodobnie wszystko to będzie się nasilać.
Łódź nabiera wody
Kościół, a więc i my sami, znaleźliśmy się dziś w jednym z najtrudniejszych okresów w historii, łódź nabiera wody, płynie z ogromną prędkością po wzburzonym morzu, na pokładzie wybuchają pożary i bunty, a ziemski kapitan chyba nie bardzo wie jak tym wszystkim sterować.
Słabość papiestwa pod przewodnictwem Franciszka nie jest jednak przyczyną tylko rezultatem. Wszyscy chcielibyśmy wyraźnego komunikatu wypowiedzianego wprost i bez zbędnej publicystyki. W przeciwnym razie można będzie odnieść wrażenie, że utwierdzanie ludzi w ich grzechu i jego błogosławienie jest przedmiotem wyłącznie sporu kompetencyjnego, a nie moralności wynikającej z Pisma Świętego. I chociaż może się nam wydawać, że problemy te są odległe i nie powinny zaprzątać nam głowy, to prędzej czy później przyjdzie się i nam z nimi zmierzyć. Warto być gotowym