PPS odebrał prawo do nazwy i znaku uciekinierom z Lewicy

Wyjaśnił on, że decydującą kwestią było krytyczne nastawienie pozostałych członków koła PPS wobec sojuszu z Nową Lewicą. Dodał, że próbował zmienić tę sytuację od wewnątrz, jednak próby te nie powiodły się. Stąd taka, a nie inna decyzja.
– Pozostali członkowie koła rzeczywiście bardzo sceptycznie zapatrywali się na współpracę z innymi partiami lewicowymi, bardziej ciągnęło ich w stronę innych ugrupowań. Wypowiedzi np. posła Rozenka, który już zapowiedział, że nie wyklucza startu z listy KO, były nieco przedwczesne – tak można to łagodnie określić. Bez decyzji Rady Naczelnej PPS takie wypowiedzi nie powinny mieć miejsca. Niewątpliwie to była jedna z przyczyn, ale czynników tej decyzji było wiele, związanych z brakiem współpracy między kołem parlamentarnym a partią i takim wielkim poczuciem autonomii koła wobec partii. Bardzo ważne decyzje koła nie tylko nie były uzgadniane z władzami partii, ale nawet partia nie była o nich informowana. Taka sytuacja stwarzała podłoże do tego, że trzeba było się zastanowić, czy to jest właściwe – podkreślił Konieczny.
Ponadto zauważył, że osoby z byłego koła PPS angażowały się w budowę Stowarzyszenia Lewicy Demokratycznej, która, jak ocenił, „nie jest przyszłością PPS-u”.
– Stawianie na pierwszym planie tej organizacji przez osoby, które zobowiązane są do działania na rzecz PPS-u, również były źle odbierane. Niestety były też takie wypowiedzi, że uchwały partii nie obowiązują wszystkich członków koła itd. To pieczętowało tę współpracę w ten sposób, że musieliśmy ją zakończyć – dodał.
Wyjaśnił, że PPS przegłosowała przystąpienie do porozumienia czterech ugrupowań lewicowych. Wymienił tutaj Unię Pracy, Nową Lewicę, Lewicę Razem i PPS.
Kwiatkowski: Jestem zaskoczony uchwałą
Należący do koła parlamentarnego formacji Robert Kwiatkowski ma nieco inne spojrzenie na tę sprawę. Jak przyznał, jest zaskoczony tą uchwałą. Dodał, że partia na własne życzenie zrezygnowała z jego pomocy i dzisiaj nie odgrywa zbyt wielkiej roli.
– Zastrzegam się, że nie byłem i nie będę członkiem PPS-u, ale to pierwszy znany mi przypadek, gdy partia polityczna rezygnuje ze swojej reprezentacji parlamentarnej – mówił Kwiatkowski, który ocenił, że decyzji tej nie warto rozpatrywać w kategorii kary lub nagrody.
Kwiatkowski podkreślił, że ci, którzy należą do byłego koła PPS, są zdania, że potrzebna jest szeroka współpraca wyborcza opozycji. Wspominają tu o jednej liście.
– Jeśli się nie da, by była to jedna lista, to przynajmniej, żeby powstała lista maksymalnie szeroka. Natomiast w Lewicy wbrew formalnym zaklęciom kierunek jest raczej na konfrontację. Wystarczy zresztą posłuchać, co mówią Partia Razem i Adrian Zandberg, żeby się zorientować, że linia konfliktu będzie trochę inaczej przebiegała, między Lewicą a PO. Myślę, że Lewica w ten sposób popełnia kardynalny błąd – wyjaśnił.