Się porobiło. Niemcy namawiają Holandię do wydobycia gazu, a Holandia Niemcy do energetyki atomowej

Niderlandzka gazeta "Financieele Dagblad" przekazała za swoimi informatorami w Hadze i Brukseli, że niemiecki minister gospodarki Robert Habeck podczas ostatniego spotkania naciskał na holenderskiego ministra energii i klimatu Roba Jettena, aby Niderlandy wznowiły wydobycie gazu z pól w regionie Groningen na północy kraju. Jetten miał odmówić i zasugerować Habeckowi w odpowiedzi, aby Niemcy nie zamykały swoich elektrowni atomowych.
Dziennik wskazał, że rozmowy toczyły się w "życzliwej atmosferze". Rzecznik ministra Jettena powiedział, że nie ma żadnego formalnego wniosku w tej sprawie.
W ocenie "FD" presja ze strony Niemiec wynika z obawy, że Rosja całkowicie zakręci kurek z gazem i Berlin gorączkowo poszukuje nowych źródeł tego surowca.
Pomimo ogromnych złóż gazu w okolicach Groningen holenderski rząd ogranicza wydobycie tego surowca ze względu na występujące z tego powodu trzęsienia ziemi. Mieszkańcy prowincji oraz lokalne władze od lat protestowały przeciwko eksploatacji pól gazowych.
Obecnie Holandia ma długoterminowy kontrakt z Niemcami, który wygaśnie dopiero pod koniec dekady. Na mocy tej umowy Niderlandy są zobowiązane do dostarczania gazu do około 5 mln gospodarstw domowych w północnych i zachodnich Niemczech.
Dziś nie ulega wątpliwości, że Niemcy postrzegani jako Ojczyzna Zielonych z każdym dniem coraz bardziej mierzą się z absurdalnym poleganiem na żywiołach i na Putinie w zakresie energii. Już wcześniej punktował to m.in. dziennik „Le Figaro”. Warto również tu wspomnieć o Timmermansie - czołowym strategu polityki klimatycznej Unii Europejskiej zwanej „Zielonym Ładem”. Forsujący natychmiastowe odejście od węgla na rzecz gazu i źródeł odnawialnych polityk zmienił front, gdy inflacja w jego kraju przekroczyła 10 proc., a rosnące ceny energii stały się problemem dla obywateli.
CZYTAJ WIĘCEJ: Niemcy wracają do węgla. "Zielony" Timmermans na ratunek: Powrót do węgla jest konieczny