"WSJ": Dostawy HIMARS zmieniły równowagę na polu bitwy

Jak powiedzieli dziennikowi ukraińscy żołnierze obsługujący nową broń, dostawa systemów - wraz z rakietami o zasięgu 70 km - pozwoliła Ukraińcom uderzyć w cele, które wcześniej były dla nich nieosiągalne, takie jak rosyjskie dowództwo polowe w Iziumie. W rezultacie ataku na ten ośrodek miało zginąć 17 żołnierzy, w tym pułkownik i dwóch majorów, zaś 20 innych zostało rannych.
Wśród innych celów były rosyjskie koszary zlokalizowane za linią frontu oraz składy amunicji. Spodziewanym efektem ma być degradacja rosyjskich zdolności do ostrzału ukraińskich pozycji oraz odsunięcie rosyjskiego sprzętu od frontu i rozciągnięcie linii zaopatrzenia.
Według cytowanego przez dziennik porucznika Walentyna Kowala, amerykańskie zestawy są łatwiejsze i szybsze w obsłudze, a także bardziej precyzyjne niż jego posowieckie odpowiedniki, jak Smiercz i Uragan. Wystrzelenie rakiety możliwe jest po 2-3 minutach od zaparkowania pojazdu, który gotowy jest do odjazdu 20 sekund później.
"Naciskasz trzy przyciski. Kilka sekund później system jest gotowy do strzału" - powiedział Kowal.
Dostarczone przez USA rakiety GMLRS, naprowadzane za pomocą GPS, mają zasięg ok. 70 km, lecz nie są najbardziej zaawansowanymi, które są kompatybilne z HIMARS. Ukraina stara się o pociski ATACMS, które są zdolne do rażenia celów w odległości do 300 km. Jak dotąd Waszyngton nie zgodził się na ich dostarczenie, uważając, że nie są one konieczne w użyciu na polu bitwy.
Dotychczas USA dostarczyły Ukrainie cztery wyrzutnie HIMARS, zaś cztery kolejne trafią na Ukrainę w lipcu. Dodatkowo Wielka Brytania i Niemcy mają wysłać po trzy sztuki swoich zestawów starszej, gąsienicowej wersji tego systemu M270 MLRS.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ jm/