[Tylko u nas] Wojciech Osiński: "Bundeswehra szkodzi zielonej transformacji". Niemiecka lewica martwi się o planetę i Rosję
Panegiryści kanclerza Olafa Scholza niemal codziennie dają o sobie znać. Do „intelektualistów” sprzeciwiających się dostawom ciężkiej broni na Ukrainę dołączyli wczoraj redaktorzy radia publicznego RBB. Niejaki Torsten Mandalka zauważył, że „operacje wojskowe” (zbieżność terminologiczna pewnie nieprzypadkowa) są „białymi plamami na mapie ekologicznej”.
"Myśliwce wydzielają CO2"
Autor martwi się, że myśliwce Tornado, czyli jedyne niemieckie maszyny zdolne do przenoszenia broni jądrowej, przyczyniają się do wzrostu stężenia dwutlenku węgla. Mandalka dodaje, że w ośrodkach Bundeswehry emisja gazów cieplarnianych niepowstrzymanie rośnie, a jej inspektorzy nie zrozumieli „wyzwań klimatyczno-ekologicznych” i „wizji rozwoju”, jakie kryje w sobie „zielona transformacja”.
Następnie dowiadujemy się, że materiał RBB jest najeżony „twardymi danymi”, zebranymi między innymi przez deputowaną Lewicy Sevim Dagdelen. Tak, to ta sama polityk, która tuż przed rosyjskim atakiem na Ukrainę nazwała Władimira Putina „roztropnym graczem”, dalekim od wszczynania konfliktów zbrojnych i wtrącania się do polityki wewnętrznej władz w Kijowie. Posłanka Die Linke utrzymuje, że świat nie jest „czarno-biały” i należy do niego wprowadzić „odcienie szarości”. Według niej zachodni przywódcy nie dostrzegają, że rozszerzenie NATO o Finlandię i Szwecję „zaburza równowagę bezpieczeństwa w Europie”.
Czy odbudowa Ukrainy nie zaszkodzi klimatowi?
Podobnych przykładów głupoty (zainteresowanych odsyłam do strony internetowej pani Dagdelen) starczyłoby na całą książkę. Gorzej, że niemieckie media publiczne udzielają tego typu politykom rozgrzeszenia, przedrukowując, cytując i powielając ich bzdury. Sevim Dagdelen i Sahra Wagenknecht licytują się w potępieniach dla „imperializmu” państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, a największym ich problemem zdaje się być pytanie, czy powojenna odbudowa Ukrainy będzie przebiegać zgodnie z „celami klimatycznymi”.
Ostatnie wybory do landtagów w Szlezwiku-Holsztynie i Nadrenii Północnej-Westfalii pokazały, że właśnie z powodu dyrdymałów płynących z ust swoich liderów Lewica pogrąża się w odmętach politycznego niebytu. Ale to jest akurat mało istotne. Niezdolnością wyobrażenia sobie skutków własnych poczynań media publiczne i uczniowie Lenina wyręczają niemiecki rząd w brudnej robocie. Czy ktoś jeszcze zastanawia się, dlaczego pierwsze niemieckie Gepardy mają zostać wysłane na Ukrainę dopiero w lipcu?
[Autor jest korespondentem Polskiego Radia]