Tadeusz Płużański: Zaatakowali premier Szydło bo powiedziała prawdę o Auschwitz
AUSCHWITZ POWSTAŁ ZATEM Z MYŚLĄ O EKSTERMINACJI POLAKÓW; pierwsze transporty były wyłącznie polskie; to Polaków zmuszano do budowy baraków; przez długie miesiące Polacy byli jedynymi więźniami - potworny Holokaust Żydów miał miejsce później; do obozu deportowano w sumie około 150 tys. Polaków, a 75 tys. spośród nich zginęło (ofiar wśród Żydów - według ostatnich, wiarygodnych badań - było około miliona).
Również napis na bramie w Auschwitz wykonał Polak. Aż dziw, że nikomu nie przyszło jeszcze do głowy, aby połączyć ten fakt z "polskimi obozami". Jakże pięknie by pasowało. I nie byłoby istotne, że Jan Liwacz, na wolności mistrz kowalstwa artystycznego, w obozie nr 1010 był więźniem i pracował pod batem niemieckiego kapo obozowej ślusarni, niejakiego Kurta Müllera.
Na świecie ma obowiązywać inny przekaz, że w Auschwitz byli więzieni i ginęli tylko Żydzi. To kłamstwo oświęcimskie obnażyła premier Szydło. I stąd taki atak na Polskę. Bo funkcjonariusze zakłamanego Przedsiębiorstwa Holocaust nie chcą słyszeć, że Żydzi, w przeciwieństwie do Polaków, nie trafiali do Auschwitz (choć zdarzały się wyjątki), nie pracowali niewolniczo w tym obozie, tylko od razu byli kierowani z rampy do komór gazowych. Takie unicestwianie Żydów dokonywało się nie w Auschwitz, oznaczonym przez Niemców numerem I (Auschwitz I), ale w odległym o kilka kilometrów Birkenau (Auschwitz II - Birkenau).
Dziś przybywające licznie do obozu żydowskie wycieczki pytają, dlaczego napis "Arbeit macht frei" nie znajduje się nad bramą wejściową do Birkenau? Na zdziwieniu jednak się kończy. Nad tym, aby młodzież z Izraela prawdy nie poznała, czuwają oficerowie Mosadu, który pilnują też, aby przy "swoich" nie plątało się za dużo polskiej młodzieży. Auschwitz to Auschwitz (czasem, aby obarczyć winą Polaków mówi się: Oświęcim, mimo iż miasto o tej nazwie jest jeszcze kilka kilometrów dalej). Mieszanie w głowach Żydom to skutek uboczny zakłamywania historii dla korzyści materialnych - żerowania na tragedii ofiar.
Jaki z tego morał? O prawdę o Auschwitz, a szerzej o prawdę historyczną musimy cały czas walczyć. Również po to, aby obronić polską premier przed absurdalnymi atakami z zewnątrz wspieranymi od wewnątrz przez pożytecznych idiotów.
Zamiast prawdy o Auschwitz mamy drugie kłamstwo - o „polskich obozach koncentracyjnych”. 14 czerwca – w tym szczególnym dniu – znów takiego określenia użyła niemiecka gazeta. Ale przeciw temu kłamstwu oświęcimskiemu mało kto w polskojęzycznych mediach protestował.