Rosyjscy oficerowie gwałcili żołnierzy m.in trzonkiem od mopa. Wszystko nagrywali

Obrazy z Ukrainy szokują, ale pewne światło na stosunki panujące w rosyjskiej armii rzuca sprawa, która stała się głośna w Rosji pod koniec zeszłego roku. W kraju Chabarowskim śledztwem objęto dwóch szefów jednostki wojskowej sił specjalnych GRU, dowódcę kompanii sił specjalnych 14. brygady Dowództwa Sztabu Generalnego, majora Olega Panowa i jego zastępcę, kapitaną Aleksandra Jeruszewicza, którzy są podejrzani o nadużywanie władzy i akty przemocy o charakterze seksualnym wobec podwładnych. Podejrzewa się, że ofiarami nadużyć mogło paść co najmniej 20 żołnierzy, co przy tej skali trudno uznać za odosobniony przypadek.
Gwałty, pobicia, szantaż
Jako pierwszy doniósł o tym projekt Gulagu.net, zajmujący się prawami człowieka, według którego 6 stycznia 2021 roku Panow fizycznie zaatakował jednego z szeregowych. Następnie kazał sanitariuszowi zrobić nagiemu żołnierzowi lewatywę z wody i zmusił go do kucnięcia, co spowodowało wypłynięcie kału wraz z wodą. Następnie Panow kazał mu położyć się na stole na brzuchu i zgwałcił go trzonkiem od mopa z nałożoną nań prezerwatywą. Wszystko zostało sfilmowane. Według innych doniesień mogło to służyć późniejszemu szantażowaniu żołnierza.
W toku śledztwa ustalono, że w ramach "rozmowy wychowawczej" Panow miał grozić innym żołnierzom podobną "procedurą".
W innym przypadku Panow, niezadowolony z tego, że jeden z żołnierzy odmówił przekazania pieniędzy, kazał mu się rozebrać do naga i pobił go. Następnie szeregowca związano. W tym czasie Panow bił żołnierza gałęzią, znieważał go i groził, że przybije jego przyrodzenie do drzewa za pomocą zszywacza budowlanego, który trzymał w ręku.
Przestępczy proceder usiłowano ukryć na różnych szczeblach dowódczych, a śledztwo było możliwe dopiero kiedy żołnierze zostali zwolnieni i mogli zeznawać na wolności.