Szymon Hołownia nie ma wyjścia

Marszałek Sejmu powinien powiedzieć całą prawdę o okolicznościach wywierania na niego nacisku. Kto, jak i kiedy.
Szymon Hołownia Szymon Hołownia nie ma wyjścia
Szymon Hołownia / Screen TVN24

Co musisz wiedzieć:

  • Wybory prezydenckie wygrał kandydat obywatelski popierany przez PiS i Solidarność, Karol Nawrocki
  • Radykalne środowiska związane z Koalicją 13 grudnia kwestionują wyniki wyborów
  • Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ujawnił w Polsat News, że był namawiany do przeprowadzenia zamachu stanu i uniemożliwienia objęcia urzędu przez Karola Nawrockiego

 

Albo był namawiany do uniemożliwienia Karolowi Nawrockiemu objęcia urzędu prezydenta, czyli de facto był nakłaniany do przeprowadzenia zamachu stanu, albo marszałek Sejmu totalnie nie liczy się ze słowami. Nie ma trzeciej możliwości.

 

Nawrocki to dla Tuska kataklizm

Po pierwsze, trzeba przyznać, że Szymon Hołownia -  zapowiadając zwołanie Zgromadzenia Narodowego i zaprzysiężenie Karola Nawrockiego - robi dokładnie to, co powinien. A to jest w polskiej polityce dużo: zrobić to, co nakazuje Konstytucja, co jest zgodne z prawem. Pozornie wydaje się dziwnym chwalenie kogoś za to, że po prostu wypełnia swój obowiązek. Jednak nie zapominajmy, że jest to pierwszy przypadek, gdy lider Polski 2050 stanowczo sprzeciwia się - podejmując uczciwą i odważną decyzję - celom PO, czyli partii pełniącej główną rolę w rządzącej koalicji. Nie każdy by tak postąpił. Dzięki tej postawie Hołownia zostanie zapamiętany dobrze przez historię.

Najważniejszym celem koalicji było mieć własnego prezydenta - Rafała Trzaskowskiego. To się nie udało. Dla PO i jej szefa, Donalda Tuska, obecność Karola Nawrockiego w Pałacu Prezydenckim jest najgorszym z politycznych kataklizmów. Koszmarem. Dlatego ta formacja polityczna nie chciała się pogodzić z wolą wyborców. Tusk zezwalał na kampanię podważania wyniku wyborów w wykonaniu Giertycha i wyczekiwał. W mediach pojawiały się pomysły na obejście, zlekceważenie, nieuznanie wyniku wyborów. Kluczowa była postawa marszałka Sejmu. Jednak czy i jakie bezpośrednie naciski były wywierane na Szymona Hołownię pozostawało dotąd wyłącznie w sferze domysłów.

 

Sensacyjne zwierzenia Hołowni

Dowiedzieliśmy się nieco więcej na ten temat w ostatnich dniach. W rozmowie w Polsacie Hołownia powiedział: "Wielokrotnie proponowano, czy sugerowano mi, czy rozpytywano mnie, czy jestem gotowy przeprowadzić zamach stanu, bo do tego się to sprowadza...".

Te słowa Hołowni wywołały szok. Zresztą Hołownia natychmiast tłumaczył się z użycia tych słów: "Ja to nazywam zamachem stanu. To oczywiście nie wypełnia kryteriów prawdopodobnie prawnych zamachu stanu, ale ja mówię o zamachu stanu mając na myśli sytuację, w której prezydent został wybrany, a ja mówię: no nie podoba mi się ten prezydent, to może ja go nie zaprzysięgnę, pobędę sobie prezydentem, bo przecież takie były koncepcje."  Czyli Hołownia chciał powiedzieć, że nie tyle dosłownie namawiano go do zamachu stanu, co sugerowano decyzje, które by do niego doprowadziłyby. To on sam by tego zamachu dokonał, gdyby się na te sugestie zgodził. Z punktu widzenia prawa, użycie określenia "zamach stanu" jest więc przesadą.

 

Nikt nie powie "zrób zamach stanu"

Ale czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z przesadą? Nie. Każdy, kto w jakikolwiek sposób nakłaniał Szymona Hołownię do rezygnacji z zaprzysiężenia prezydenta-elekta, podżegał go do zamachu stanu. Forma nakłaniania jest nieistotna. Przecież oczywistością jest, że nikt, kto przychodzi do marszałka Sejmu RP, żeby go namówić do złamania Konstytucji, z pewnością ani razu nie użyje słów "zamach stanu". Będzie mówił o słuszności planowanych działań, o ratowaniu demokracji, o wypełnianiu woli wyborców. Powoła się na wspaniały, "całkiem legalny" pomysł prof. Andrzeja Zolla. Będzie mówił o konieczności poszanowania każdego głosu, o naprawie Rzeczypospolitej.

Mrzonki Zolla

Mrzonki o tym, że Hołownia mógłby otworzyć Zgromadzenie, po czym je natychmiast zawiesić pod pretekstem ponownego liczenia głosów, a następnie ogłosić się prezydentem, to pomysł, który poddał profesor Andrzej Zoll. Portal TVN24 już 27 czerwca poinformował, że prof. Zoll proponuje taki plan działania:

"marszałek Hołownia, zgodnie z Konstytucją, musi zwołać Zgromadzenie Narodowe 6 sierpnia, ale Zgromadzenie Narodowe może zawiesić swoje postępowanie. I wtedy kończy się kadencja prezydenta Dudy, a urząd prezydenta będzie sprawował pan marszałek Hołownia"

Portal informował, że profesor Zoll wyjaśniał:

"Myślę, że Polacy nie są tak nierozsądni, żeby uważać, że to jest jakiś zamach stanu."

Oczywiście, profesor się mylił. To jak najbardziej byłby zamach stanu i Szymon Hołownia dobrze to zrozumiał. Chwała mu za to. Jego decyzja o zwołaniu Zgromadzenia Narodowego przesądziła, że - jak to dobitnie nazwał - "uniknęliśmy rozpadu państwa".

 

Co Hołownia miał na myśli?

Czy emerytowanemu profesorowi prawa wolno ogłaszać pomysły unieważnienia wyniku wyborów pod pretekstem ochrony wyniku wyborów? Oczywiście, że wolno. Nie przystoi, powinno być wstyd, ale nie jest to nielegalne. Problem prawny zaczyna się przecież nie wówczas, gdy ktoś publicznie ogłasza pomysł zastosowania brudnej zagrywki, ale wtedy, gdy ktoś przychodzi do marszałka Sejmu i chce go przekonać do wcielenia tego pomysłu w życie.

"Zamach stanu"

To jest sedno sprawy: czy te naciski to były jedynie publiczne głosy polityków, prawników i publicystów, czy też były to bezpośrednie rozmowy z marszałkiem Hołownią, podczas których wywierano na niego presję w jakiejkolwiek formie?

Jeżeli to drugie, to sprawa jest skrajnie poważna i nie może pozostać tajemnicą. Dlatego wtedy najważniejsze byłoby pytanie o sprawców: kto usiłował wpłynąć na decyzję Szymona Hołowni? Kto próbował zburzyć konstytucyjny porządek państwa? Ktokolwiek to jest, powinien być ujawniony i ponieść konsekwencje.

Jeżeli natomiast to pierwsze, to w wypowiedzi Hołowni nie miały w ogóle prawa pojawić się słowa "zamach stanu".
 
Hołownia umie zrobić show. Dowodem jest, że wszyscy o tym mówią. I przecież ma kręgosłup. Dowodem będzie 6 sierpnia. Jednak niejasności wokół tej całej sytuacji udowadniają, że w polityce porusza się wciąż jak słoń w składzie porcelany. 


 

POLECANE
Brawurowe zwycięstwo Igi Świątek w 1. rundzie wielkoszlemowego US Open z ostatniej chwili
Brawurowe zwycięstwo Igi Świątek w 1. rundzie wielkoszlemowego US Open

Iga Świątek awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju US Open w Nowym Jorku. Rozstawiona z numerem drugim polska tenisistka wygrała we wtorek z Kolumbijką Emilianą Arango 6:1, 6:2. Spotkanie trwało równo godzinę.

Czy Tusk przybędzie na Radę Gabinetową? Rzecznik rządu odpowiada z ostatniej chwili
Czy Tusk przybędzie na Radę Gabinetową? Rzecznik rządu odpowiada

Rzecznik rządu Adam Szłapka przekazał, że premier Donald Tusk weźmie udział w środę w zwołanej przez prezydenta Karola Nawrockiego Radzie Gabinetowej. Jak dodał, premier zabierze głos w pierwszej części spotkania, otwartej dla mediów.

Komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Wrocław planuje rozbudowę infrastruktury komunikacyjnej na południowo-wschodnich obrzeżach miasta. Istniejąca obecnie linia tramwajowa zakończona na pętli Księże Małe zostanie wydłużona o 2,3 km – aż do granicy administracyjnej miasta.

Walka o życie konia. Zwierzę wpadło do studni Wiadomości
Walka o życie konia. Zwierzę wpadło do studni

Do nietypowej akcji straży pożarnej doszło w miejscowości Szuminka (woj. lubelskie). Strażacy przez wiele godzin walczyli o życie konia, który wpadł do studni. 

Kryzys parlamentarny we Francji. Rząd Bayrou może upaść 8 września z ostatniej chwili
Kryzys parlamentarny we Francji. Rząd Bayrou może upaść 8 września

Minister sprawiedliwości Francji Gerald Darmanin powiedział we wtorek, że nie można wykluczyć możliwości rozwiązania parlamentu w razie upadku rządu premiera Francois Bayrou, któremu grozi fiasko podczas głosowania nad wotum zaufania w parlamencie 8 września.

A kiedy żołnierzy przeprosisz?!. Krzyki z widowni na spektaklu z Kurdej-Szatan z ostatniej chwili
"A kiedy żołnierzy przeprosisz?!". Krzyki z widowni na spektaklu z Kurdej-Szatan

Podczas premiery spektaklu w Teatrze Muzycznym w Gdyni Barbara Kurdej-Szatan musiała zmierzyć się z pytaniem, które od lat ciąży nad jej wizerunkiem. W pewnym momencie ciszę na sali przerwał głos widza: "A kiedy żołnierzy naszych przeprosisz?!".

Akcja ratunkowa w  Alpach. Dramatyczne poszukiwania Polaków z ostatniej chwili
Akcja ratunkowa w Alpach. Dramatyczne poszukiwania Polaków

W szwajcarskich Alpach trwa intensywna akcja poszukiwawcza dwóch polskich turystów, którzy zaginęli podczas wyprawy w rejonie masywu Weissmies. Mężczyźni, mający 52 i 76 lat, wyruszyli w góry 16 sierpnia, dzień po przyjeździe do Szwajcarii, i od tego czasu nie nawiązali kontaktu z rodziną.

Weto prezydenta Nawrockiego ws. Ukrainy. Jest oświadczenie KE z ostatniej chwili
Weto prezydenta Nawrockiego ws. Ukrainy. Jest oświadczenie KE

Zgodnie z dyrektywą o ochronie tymczasowej pomoc Ukraińcom musi być udzielona, ale poziom świadczeń socjalnych i rodzinnych określają państwa członkowskie – oświadczył we wtorek rzecznik Komisji Europejskiej Markus Lammert.

Waldemar Żurek przybył do KRS i groził sędziom z ostatniej chwili
Waldemar Żurek przybył do KRS i groził sędziom

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek po raz pierwszy od objęcia urzędu pojawił się w siedzibie Krajowej Rady Sądownictwa. Podczas swojego przemówienia otwierającego posiedzenie Rady wygłosił ostrą krytykę jej obecnego składu, podważając legalność sędziowskiej części KRS. Groził przy tym zebranym konsekwencjami prawnymi i stwierdził, że będzie dążył, by sędziowie Rady opuścili budynek.

Prokurator Ewa Wrzosek delegowana do Ministerstwa Sprawiedliwości pilne
Prokurator Ewa Wrzosek delegowana do Ministerstwa Sprawiedliwości

Prokurator Ewa Wrzosek objęła stanowisko radcy generalnego w biurze ministra sprawiedliwości – podał w komunikacie resort sprawiedliwości.

REKLAMA

Szymon Hołownia nie ma wyjścia

Marszałek Sejmu powinien powiedzieć całą prawdę o okolicznościach wywierania na niego nacisku. Kto, jak i kiedy.
Szymon Hołownia Szymon Hołownia nie ma wyjścia
Szymon Hołownia / Screen TVN24

Co musisz wiedzieć:

  • Wybory prezydenckie wygrał kandydat obywatelski popierany przez PiS i Solidarność, Karol Nawrocki
  • Radykalne środowiska związane z Koalicją 13 grudnia kwestionują wyniki wyborów
  • Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ujawnił w Polsat News, że był namawiany do przeprowadzenia zamachu stanu i uniemożliwienia objęcia urzędu przez Karola Nawrockiego

 

Albo był namawiany do uniemożliwienia Karolowi Nawrockiemu objęcia urzędu prezydenta, czyli de facto był nakłaniany do przeprowadzenia zamachu stanu, albo marszałek Sejmu totalnie nie liczy się ze słowami. Nie ma trzeciej możliwości.

 

Nawrocki to dla Tuska kataklizm

Po pierwsze, trzeba przyznać, że Szymon Hołownia -  zapowiadając zwołanie Zgromadzenia Narodowego i zaprzysiężenie Karola Nawrockiego - robi dokładnie to, co powinien. A to jest w polskiej polityce dużo: zrobić to, co nakazuje Konstytucja, co jest zgodne z prawem. Pozornie wydaje się dziwnym chwalenie kogoś za to, że po prostu wypełnia swój obowiązek. Jednak nie zapominajmy, że jest to pierwszy przypadek, gdy lider Polski 2050 stanowczo sprzeciwia się - podejmując uczciwą i odważną decyzję - celom PO, czyli partii pełniącej główną rolę w rządzącej koalicji. Nie każdy by tak postąpił. Dzięki tej postawie Hołownia zostanie zapamiętany dobrze przez historię.

Najważniejszym celem koalicji było mieć własnego prezydenta - Rafała Trzaskowskiego. To się nie udało. Dla PO i jej szefa, Donalda Tuska, obecność Karola Nawrockiego w Pałacu Prezydenckim jest najgorszym z politycznych kataklizmów. Koszmarem. Dlatego ta formacja polityczna nie chciała się pogodzić z wolą wyborców. Tusk zezwalał na kampanię podważania wyniku wyborów w wykonaniu Giertycha i wyczekiwał. W mediach pojawiały się pomysły na obejście, zlekceważenie, nieuznanie wyniku wyborów. Kluczowa była postawa marszałka Sejmu. Jednak czy i jakie bezpośrednie naciski były wywierane na Szymona Hołownię pozostawało dotąd wyłącznie w sferze domysłów.

 

Sensacyjne zwierzenia Hołowni

Dowiedzieliśmy się nieco więcej na ten temat w ostatnich dniach. W rozmowie w Polsacie Hołownia powiedział: "Wielokrotnie proponowano, czy sugerowano mi, czy rozpytywano mnie, czy jestem gotowy przeprowadzić zamach stanu, bo do tego się to sprowadza...".

Te słowa Hołowni wywołały szok. Zresztą Hołownia natychmiast tłumaczył się z użycia tych słów: "Ja to nazywam zamachem stanu. To oczywiście nie wypełnia kryteriów prawdopodobnie prawnych zamachu stanu, ale ja mówię o zamachu stanu mając na myśli sytuację, w której prezydent został wybrany, a ja mówię: no nie podoba mi się ten prezydent, to może ja go nie zaprzysięgnę, pobędę sobie prezydentem, bo przecież takie były koncepcje."  Czyli Hołownia chciał powiedzieć, że nie tyle dosłownie namawiano go do zamachu stanu, co sugerowano decyzje, które by do niego doprowadziłyby. To on sam by tego zamachu dokonał, gdyby się na te sugestie zgodził. Z punktu widzenia prawa, użycie określenia "zamach stanu" jest więc przesadą.

 

Nikt nie powie "zrób zamach stanu"

Ale czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z przesadą? Nie. Każdy, kto w jakikolwiek sposób nakłaniał Szymona Hołownię do rezygnacji z zaprzysiężenia prezydenta-elekta, podżegał go do zamachu stanu. Forma nakłaniania jest nieistotna. Przecież oczywistością jest, że nikt, kto przychodzi do marszałka Sejmu RP, żeby go namówić do złamania Konstytucji, z pewnością ani razu nie użyje słów "zamach stanu". Będzie mówił o słuszności planowanych działań, o ratowaniu demokracji, o wypełnianiu woli wyborców. Powoła się na wspaniały, "całkiem legalny" pomysł prof. Andrzeja Zolla. Będzie mówił o konieczności poszanowania każdego głosu, o naprawie Rzeczypospolitej.

Mrzonki Zolla

Mrzonki o tym, że Hołownia mógłby otworzyć Zgromadzenie, po czym je natychmiast zawiesić pod pretekstem ponownego liczenia głosów, a następnie ogłosić się prezydentem, to pomysł, który poddał profesor Andrzej Zoll. Portal TVN24 już 27 czerwca poinformował, że prof. Zoll proponuje taki plan działania:

"marszałek Hołownia, zgodnie z Konstytucją, musi zwołać Zgromadzenie Narodowe 6 sierpnia, ale Zgromadzenie Narodowe może zawiesić swoje postępowanie. I wtedy kończy się kadencja prezydenta Dudy, a urząd prezydenta będzie sprawował pan marszałek Hołownia"

Portal informował, że profesor Zoll wyjaśniał:

"Myślę, że Polacy nie są tak nierozsądni, żeby uważać, że to jest jakiś zamach stanu."

Oczywiście, profesor się mylił. To jak najbardziej byłby zamach stanu i Szymon Hołownia dobrze to zrozumiał. Chwała mu za to. Jego decyzja o zwołaniu Zgromadzenia Narodowego przesądziła, że - jak to dobitnie nazwał - "uniknęliśmy rozpadu państwa".

 

Co Hołownia miał na myśli?

Czy emerytowanemu profesorowi prawa wolno ogłaszać pomysły unieważnienia wyniku wyborów pod pretekstem ochrony wyniku wyborów? Oczywiście, że wolno. Nie przystoi, powinno być wstyd, ale nie jest to nielegalne. Problem prawny zaczyna się przecież nie wówczas, gdy ktoś publicznie ogłasza pomysł zastosowania brudnej zagrywki, ale wtedy, gdy ktoś przychodzi do marszałka Sejmu i chce go przekonać do wcielenia tego pomysłu w życie.

"Zamach stanu"

To jest sedno sprawy: czy te naciski to były jedynie publiczne głosy polityków, prawników i publicystów, czy też były to bezpośrednie rozmowy z marszałkiem Hołownią, podczas których wywierano na niego presję w jakiejkolwiek formie?

Jeżeli to drugie, to sprawa jest skrajnie poważna i nie może pozostać tajemnicą. Dlatego wtedy najważniejsze byłoby pytanie o sprawców: kto usiłował wpłynąć na decyzję Szymona Hołowni? Kto próbował zburzyć konstytucyjny porządek państwa? Ktokolwiek to jest, powinien być ujawniony i ponieść konsekwencje.

Jeżeli natomiast to pierwsze, to w wypowiedzi Hołowni nie miały w ogóle prawa pojawić się słowa "zamach stanu".
 
Hołownia umie zrobić show. Dowodem jest, że wszyscy o tym mówią. I przecież ma kręgosłup. Dowodem będzie 6 sierpnia. Jednak niejasności wokół tej całej sytuacji udowadniają, że w polityce porusza się wciąż jak słoń w składzie porcelany. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe