Mieczysław Gil dla "TS": Z tą Polską zawsze są kłopoty...
Wszystko wskazuje na to, że wraz ze zmianą władzy we Francji wewnątrz Unii Europejskiej uformuje się oś Paryż – Berlin. Czy Emmanuel Macron okaże się równorzędnym partnerem dla Angeli Merkel? Raczej wątpię. Że marzy o tym, to oczywiste. Sama Unia, stojąca przed wielkim wyzwaniem, jakim jest zreformowanie jej struktur i sposobu funkcjonowania, gasi pożar benzyną. Informacje z tajnego spotkania dwóch unijnych komisarzy z wybranymi europosłami w Strasburgu, ujawnione przez „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, wprawiają w osłupienie. Gazeta twierdzi, że do 2025 r. Komisja Europejska chce wprowadzić wspólną walutę we wszystkich krajach Unii. Podstawy prawne takiego działania? Dania zastrzegła sobie prawo niewstępowania do strefy euro, a byłe kraje socjalistyczne, jak Polska, Czechy, Węgry, Chorwacja, Rumunia i Bułgaria nie spełniają wymagań. Deklarowaliśmy chęć przystąpienia do strefy euro, ale bez sprecyzowania, kiedy to nastąpi. Minister ds. europejskich Konrad Szymański zauważył, że dziś nie wiemy, jak będzie wyglądała strefa euro w 2025 r. „Zanim będziemy się w tej sprawie wypowiadali, chcemy zobaczyć, w jaki sposób strefa euro pokona wewnętrzne sprzeczności, które dzisiaj są nierozwiazywalne” – dodał.
Jedno wiem ponad wszelką wątpliwość: Polska będzie poddawana bardzo silnej presji, by jak najszybciej weszła do strefy euro. Leży to w interesie zagranicznych inwestorów, mocno w Polsce umocowanych. Wspólna waluta to dla nich gwarancja stabilności w sytuacji wahnięć walutowych. Ale rząd musi brać pod uwagę również konsekwencje, jakie ta decyzja niesie dla współobowateli i własnej gospodarki. Inaczej się nie da.
Mieczysław Gil
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (22/2017) dostępnego także w wersji cyfrowej tutaj.
#REKLAMA_POZIOMA#