2 sierpnia 1943 - bunt w Treblince. Przywódcą konspiracji był oficer Wojska Polskiego

Więzień niemieckiego obozu śmierci, Samuel Willenberg tak wspominał po latach: "Nadszedł pamiętny dzień 2 sierpnia 1943 r. Było upalnie i słonecznie. Nad całym obozem Treblinka roznosił się odór spalonych, rozkładających się ciał tych, którzy przedtem zostali zagazowani. Ten dzień był dla nas dniem wyjątkowym. Mieliśmy nadzieję, że spełni się w nim to, o czym od dawna marzyliśmy. Nie myśleliśmy, czy pozostaniemy przy życiu. Jedyne, co nas absorbowało, to myśl, aby zniszczyć fabrykę śmierci, w której się znajdowaliśmy".
Obóz zagłady w Treblince podpalony przez zbuntowanych więźniów 2 sierpnia 1943 - bunt w Treblince. Przywódcą konspiracji był oficer Wojska Polskiego
Obóz zagłady w Treblince podpalony przez zbuntowanych więźniów / Wikipedia domena publiczna

Co musisz wiedzieć:

 

Więźniowie zaatakowali wachmanów, nie wiadomo, czy i ilu zabili. Podpalili obozowe budynki, ale nie udało się im zniszczyć komór gazowych. Niemcy i Ukraińcy zaczęli ostrzeliwać buntowników. Cała rewolta trwała około 20-30 minut. Ci, którzy nie zostali zastrzeleni, wybiegli z obozu. Niemcy ruszyli za nimi w pościg.

 

Dlaczego nie stawiano oporu

Bunt nie mógł być rozpoczęty przez ludzi, których w wagonach przywożono na śmierć. Byli wycieńczeni nieludzkimi warunkami podróży, wygłodniali, spragnieni wody, często chorzy. Wystraszeni, zdezorientowani, niewiedzący, co ich czeka. Wielu ufało niemieckim obietnicom, że jadą do obozów pracy „na wschód”, gdzie czeka ich życie w lepszych warunkach, niż w warszawskim getcie. Tacy ludzie nie byli, rzecz oczywista, ani zdolni do jakiegokolwiek buntu, ani w żaden sposób do niego psychicznie i fizycznie przygotowani. Najmniejszy protest, opieszałość, jakakolwiek odmowa natychmiastowego wypełnienia niemieckich poleceń, była karana błyskawiczną śmiercią w drodze do komór gazowych, które były przedstawiane jako łaźnie. Dlatego zdarzały się jedynie sporadyczne przypadki niesubordynacji ze strony więźniów.

Kłamstwo, terror i nadzieja

Niemcy stosowali dwie metody, które powodowały, że do komór gazowych przez miesiące - bez protestu - płynął strumień ludzi. Jedną było oszukiwanie przywożonych na śmierć. Do samego końca dawano im złudzenie, że przeżyją. Drugą metodą było stosowanie terroru i przemocy. Droga od peronu kolejowego do komory gazowej odbywała się wśród krzyków i bicia. Trzeci czynnik wykluczający bunt był naturalnie „zainstalowany” w ludziach kierowanych do komór gazowych. To nadzieja, która zawsze umiera ostatnia. U skazanych na śmierć, naturalny mechanizm psychologiczny podtrzymywał w nich wiarę, że uda im się - mimo zagrożeń - przeżyć. Natomiast jakikolwiek opór oznaczał pewną i natychmiastową śmierć.

 

Arbeitsjuden

Jednak poza ludźmi skazanymi na komory gazowe bezpośrednio po przyjeździe do obozu, była jeszcze druga kategoria – tak zwani „Arbeitsjuden”. Niemcy dążyli wykorzystania Żydów w procesie ludobójstwa. Mechanizm obozu wymagał, żeby wszelkie prace fizyczne były wykonywane przez więźniów. To oni opróżniali wagony, odbierali bagaże od przyjezdnych, zabierali im odzież, strzygli kobiety, sortowali zagrabione przedmioty i kosztowności. To byli więźniowie tzw. „dolnego obozu” i liczba ich wahała się od około 700 do nawet 1500. Inna grupa (około 300 osobowa) spośród „Arbeitsjuden” była zatrudniona w tzw. „górnym obozie”. Opróżniali oni komory gazowe, pozbawiali zmarłych złotych zębów, grzebali ich ciała w zbiorowych grobach a w późniejszym okresie – palili je na metalowych rusztach. Dlatego z nadchodzących transportów Niemcy wybierali najmniej wyniszczonych mężczyzn do prac obozowych.

Ludzie ci byli traktowani przez niemiecką obsługę obozu z brutalnością i okrucieństwem, mordowani pod każdym możliwym pretekstem lub bez powodu - wyłącznie po to, żeby odbierać im jakąkolwiek wolę oporu. Takie bezwzględne traktowanie „Arbeitsjuden” powodowało częste zastępowanie zamordowanych więźniami z kolejnych transportów. Obniżało to „wydajność” pracy. Dlatego nowy komendant, który objął stanowisko we wrześniu 1942 roku zarządził utworzenie stałych komand roboczych. Zmniejszono liczbę egzekucji „Arbeitsjuden”, a warunki ich życia uległy poprawie. W nowych warunkach, więźniowie nawiązywali przyjaźnie ułatwiające konspirację.

W tej sytuacji Arbeitsjuden mogli zacząć myśleć o swoim losie. Wiedzieli, że są potrzebni teraz, ale będą dla Niemców - jako świadkowie zbrodni -  niebezpieczni, więc wkrótce muszą umrzeć. Gdy zabraknie kolejnych transportów Żydów przywożonych na śmierć, lub gdy zbliży się front, zostaną wymordowani. Właśnie wówczas dotarły do nich informacje o klęskach niemieckiej armii. Likwidacja obozu stawała się coraz bardziej prawdopodobna. W tym samym czasie Niemcy zaostrzyli kontrole w obozie, co uniemożliwiło indywidualne ucieczki. W tej sytuacji wśród Arbeitsjuden narodziła się myśl o zorganizowanym buncie i zbiorowej ucieczce.

 

Oficer Wojska Polskiego przywódcą buntu

Plany ucieczki omawiane były w nocnych rozmowach. W początku 1943 roku w „dolnym obozie” powstał „Komitetu Organizacyjny” powstania z inicjatywy i pod dowództwem dr Juliana Chorążyckiego. Był on - co kluczowe - oficerem Wojska Polskiego, legionistą i uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej. Niestety, został zamordowany przez zastępcę komendanta obozu, Kurta Franza przed wybuchem rewolty. Początkowo, powstanie miało rozpocząć się 15 czerwca. Celem było podpalenie budynków, zniszczenie komór gazowych i zabicie personelu obozowego. Broń próbowano kupić od ukraińskich strażników lub przemycić do obozu z zewnątrz. Śmierć Chorążyckiego pokrzyżowała te plany. Zdecydowano, że broń musi zostać zdobyta wewnątrz obozu. Podczas naprawy drzwi pancernych w zbrojowni, więźniowie - zatrudnieni jako ślusarze - zdobyli wzór klucza i zrobili jego kopię. Umożliwiło to zdobycie skrzynki granatów.

Przeżyło siedemdziesięciu

W sumie z około 850 więźniów, będących wówczas w obozie, około 350–400 zginęło podczas rewolty, w tym jej nowy przywódca - inż. Marceli Galewski - kapitan Wojska Polskiego i prawa ręka Chorążyckiego - Želomir Bloch, porucznik armii czechosłowackiej. Z obozu uciekło prawie 400 więźniów, około setce z nich udało się zmylić pogoń. Wojnę przeżyło prawdopodobnie siedemdziesięciu. Dzięki nim świat dowiedział się o zbrodni ludobójstwa, popełnionej przez państwo niemieckie w Treblince.

Po stłumieniu rewolty, Niemcy zagazowali jeszcze kilka transportów Żydów, w tym ponad 7 tysięcy ludzi z getta w Białymstoku. W listopadzie obóz został zlikwidowany, ponieważ akcja wymordowania polskich Żydów, została zakończona. Jesienią 1943 r. niemieccy ludobójcy rozebrali wszystkie budynki, łącznie z komorami gazowymi, a teren obozu zaorali i obsiali łubinem, żeby zatrzeć ślady swojej zbrodni. 

Niemcy w komorach gazowych Treblinki wymordowali w ciągu 15 miesięcy około 800 tysięcy Żydów, przede wszystkim z Polski. Wśród nich około 250 tysięcy stanowili mieszkańcy getta warszawskiego.

 

Po wojnie

W roku 1945, obaj przywódcy buntu - Julian Chorążycki i Marceli Galewski - zostali odznaczeni pośmiertnie Krzyżem Walecznych.

Najpotworniejszy morderca i sadysta Treblinki - Kurt Franz (najpierw zastępca komendanta obozu, a później jego komendant) dopiero 20 lat po wojnie stanął przed sądem w Düsseldorfie. Skazany na dożywocie w roku 1965, został jednak zwolniony z więzienia i ostatnie lata życia, aż do śmierci w roku 1998, spędził w niemieckim domu spokojnej starości.


 

POLECANE
Prezydent podpisał postanowienie ws. zagranicznych wojsk w Polsce z ostatniej chwili
Prezydent podpisał postanowienie ws. zagranicznych wojsk w Polsce

Prezydent Karol Nawrocki podpisał postanowienie o wyrażeniu zgody na pobyt na terytorium RP komponentu wojsk obcych Państw-Stron Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, jako wzmocnienie RP w ramach operacji „Eastern Sentry” - poinformowało w niedzielę Biuro Bezpieczeństwa Narodowego na platformie X.

Niebezpieczne zdarzenie na krakowskim lotnisku. Loty przekierowane do Katowic z ostatniej chwili
Niebezpieczne zdarzenie na krakowskim lotnisku. Loty przekierowane do Katowic

Samolot Enter Air lecący z Antalyi podczas lądowania na lotnisku Kraków Airport wypadł z pasa. Lotnisko wstrzymało przyloty i odloty. Zdołano już ewakuować wszystkich pasażerów

Niezwykłe zjawisko przy jednej z pobliskich gwiazd Wiadomości
Niezwykłe zjawisko przy jednej z pobliskich gwiazd

Fomalhaut, jedna z najjaśniejszych gwiazd widocznych na nocnym niebie, od dawna jest obiektem szczególnego zainteresowania badaczy. To dlatego, że znajduje się "blisko" - zaledwie 25 lat świetlnych od Ziemi – i jest stosunkowo młoda, bo liczy około 440 mln lat. Dla porównania nasz Układ Słoneczny ma około 4,6 miliarda lat.

Komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Po kilku miesiącach prac modernizacyjnych MPK Wrocław zakończyło remont skrzyżowania Pomorska/Dubois. Od soboty tramwaje i autobusy wróciły na swoje stałe trasy, a mieszkańcy mogą korzystać z odnowionej infrastruktury.

Aneta Rygielska ze srebrnym medalem mistrzostw świata w boksie Wiadomości
Aneta Rygielska ze srebrnym medalem mistrzostw świata w boksie

Aneta Rygielska wywalczyła w Liverpoolu srebrny medal mistrzostw świata w boksie w kategorii 60 kg. W finale przegrała z Brazylijką Rebecą de Lima Santos 2:3 (28:29, 29:28, 29:28, 28:29, 27:30).

Powstanie arabskie NATO? Negocjacje na szczycie w Katarze z ostatniej chwili
Powstanie arabskie "NATO"? Negocjacje na szczycie w Katarze

Egipt naciska na utworzenie wspólnych arabskich sił zbrojnych na wzór NATO, które byłyby zdolne do ochrony każdego państwa członkowskiego narażonego na agresję. Według dziennika „The Arab News” Kair liczy na poparcie tej inicjatywy na poniedziałkowym szczycie arabsko-islamskim w Dosze w Katarze.

Komunikat dla mieszkańców Poznania Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Poznania

W niedzielę, z okazji 100-lecia kursowania autobusów po Poznaniu oraz w ramach obchodów 145-lecia komunikacji miejskiej, ulicami stolicy Wielkopolski przejedzie parada autobusów. Wydarzenie będzie okazją do tego, by wsiąść zarówno do zabytkowych pojazdów, jak i do tych najnowocześniejszych.

Totalny paraliż. Gwiazdor TVN przeszedł poważną operację Wiadomości
"Totalny paraliż". Gwiazdor TVN przeszedł poważną operację

Znany stylista fryzur gwiazd, Łukasz Urbański, przeszedł operację usunięcia guza mózgu. Informacją podzielił się z fanami na Instagramie, publikując zdjęcie ze szpitalnego łóżka i opatrując je żartobliwym komentarzem:

Ulewne deszcze w Polsce. Alarm na Śląsku z ostatniej chwili
Ulewne deszcze w Polsce. Alarm na Śląsku

Ponad sto razy wyjeżdżali już strażacy w województwie śląskim do zdarzeń związanych z intensywnymi opadami deszczu. Najwięcej interwencji odnotowano w Katowicach, a stan alarmowy przekroczono na wodowskazie Szabelnia na Brynicy na Śląsku.

Niemcy grają na dwa fronty. Dostarczają do Rosji rekordowe ilości protez Wiadomości
"Niemcy grają na dwa fronty". Dostarczają do Rosji rekordowe ilości protez

Mimo trwającej wojny w Ukrainie i obowiązujących sankcji wobec Rosji, niemiecki eksport produktów technologii medycznej nie tylko nie spada, ale, jak czytamy na portalu welt.de, "wręcz kwitnie". Największe wzrosty dotyczą protez i sztucznych stawów, które w pierwszym półroczu 2025 roku sprzedawano za granicę znacznie częściej niż rok wcześniej. Publicystka współpracująca z portalem Tysol.pl, Aleksandra Fedorska, komentuje: "Niemcy grają na dwa fronty".

REKLAMA

2 sierpnia 1943 - bunt w Treblince. Przywódcą konspiracji był oficer Wojska Polskiego

Więzień niemieckiego obozu śmierci, Samuel Willenberg tak wspominał po latach: "Nadszedł pamiętny dzień 2 sierpnia 1943 r. Było upalnie i słonecznie. Nad całym obozem Treblinka roznosił się odór spalonych, rozkładających się ciał tych, którzy przedtem zostali zagazowani. Ten dzień był dla nas dniem wyjątkowym. Mieliśmy nadzieję, że spełni się w nim to, o czym od dawna marzyliśmy. Nie myśleliśmy, czy pozostaniemy przy życiu. Jedyne, co nas absorbowało, to myśl, aby zniszczyć fabrykę śmierci, w której się znajdowaliśmy".
Obóz zagłady w Treblince podpalony przez zbuntowanych więźniów 2 sierpnia 1943 - bunt w Treblince. Przywódcą konspiracji był oficer Wojska Polskiego
Obóz zagłady w Treblince podpalony przez zbuntowanych więźniów / Wikipedia domena publiczna

Co musisz wiedzieć:

 

Więźniowie zaatakowali wachmanów, nie wiadomo, czy i ilu zabili. Podpalili obozowe budynki, ale nie udało się im zniszczyć komór gazowych. Niemcy i Ukraińcy zaczęli ostrzeliwać buntowników. Cała rewolta trwała około 20-30 minut. Ci, którzy nie zostali zastrzeleni, wybiegli z obozu. Niemcy ruszyli za nimi w pościg.

 

Dlaczego nie stawiano oporu

Bunt nie mógł być rozpoczęty przez ludzi, których w wagonach przywożono na śmierć. Byli wycieńczeni nieludzkimi warunkami podróży, wygłodniali, spragnieni wody, często chorzy. Wystraszeni, zdezorientowani, niewiedzący, co ich czeka. Wielu ufało niemieckim obietnicom, że jadą do obozów pracy „na wschód”, gdzie czeka ich życie w lepszych warunkach, niż w warszawskim getcie. Tacy ludzie nie byli, rzecz oczywista, ani zdolni do jakiegokolwiek buntu, ani w żaden sposób do niego psychicznie i fizycznie przygotowani. Najmniejszy protest, opieszałość, jakakolwiek odmowa natychmiastowego wypełnienia niemieckich poleceń, była karana błyskawiczną śmiercią w drodze do komór gazowych, które były przedstawiane jako łaźnie. Dlatego zdarzały się jedynie sporadyczne przypadki niesubordynacji ze strony więźniów.

Kłamstwo, terror i nadzieja

Niemcy stosowali dwie metody, które powodowały, że do komór gazowych przez miesiące - bez protestu - płynął strumień ludzi. Jedną było oszukiwanie przywożonych na śmierć. Do samego końca dawano im złudzenie, że przeżyją. Drugą metodą było stosowanie terroru i przemocy. Droga od peronu kolejowego do komory gazowej odbywała się wśród krzyków i bicia. Trzeci czynnik wykluczający bunt był naturalnie „zainstalowany” w ludziach kierowanych do komór gazowych. To nadzieja, która zawsze umiera ostatnia. U skazanych na śmierć, naturalny mechanizm psychologiczny podtrzymywał w nich wiarę, że uda im się - mimo zagrożeń - przeżyć. Natomiast jakikolwiek opór oznaczał pewną i natychmiastową śmierć.

 

Arbeitsjuden

Jednak poza ludźmi skazanymi na komory gazowe bezpośrednio po przyjeździe do obozu, była jeszcze druga kategoria – tak zwani „Arbeitsjuden”. Niemcy dążyli wykorzystania Żydów w procesie ludobójstwa. Mechanizm obozu wymagał, żeby wszelkie prace fizyczne były wykonywane przez więźniów. To oni opróżniali wagony, odbierali bagaże od przyjezdnych, zabierali im odzież, strzygli kobiety, sortowali zagrabione przedmioty i kosztowności. To byli więźniowie tzw. „dolnego obozu” i liczba ich wahała się od około 700 do nawet 1500. Inna grupa (około 300 osobowa) spośród „Arbeitsjuden” była zatrudniona w tzw. „górnym obozie”. Opróżniali oni komory gazowe, pozbawiali zmarłych złotych zębów, grzebali ich ciała w zbiorowych grobach a w późniejszym okresie – palili je na metalowych rusztach. Dlatego z nadchodzących transportów Niemcy wybierali najmniej wyniszczonych mężczyzn do prac obozowych.

Ludzie ci byli traktowani przez niemiecką obsługę obozu z brutalnością i okrucieństwem, mordowani pod każdym możliwym pretekstem lub bez powodu - wyłącznie po to, żeby odbierać im jakąkolwiek wolę oporu. Takie bezwzględne traktowanie „Arbeitsjuden” powodowało częste zastępowanie zamordowanych więźniami z kolejnych transportów. Obniżało to „wydajność” pracy. Dlatego nowy komendant, który objął stanowisko we wrześniu 1942 roku zarządził utworzenie stałych komand roboczych. Zmniejszono liczbę egzekucji „Arbeitsjuden”, a warunki ich życia uległy poprawie. W nowych warunkach, więźniowie nawiązywali przyjaźnie ułatwiające konspirację.

W tej sytuacji Arbeitsjuden mogli zacząć myśleć o swoim losie. Wiedzieli, że są potrzebni teraz, ale będą dla Niemców - jako świadkowie zbrodni -  niebezpieczni, więc wkrótce muszą umrzeć. Gdy zabraknie kolejnych transportów Żydów przywożonych na śmierć, lub gdy zbliży się front, zostaną wymordowani. Właśnie wówczas dotarły do nich informacje o klęskach niemieckiej armii. Likwidacja obozu stawała się coraz bardziej prawdopodobna. W tym samym czasie Niemcy zaostrzyli kontrole w obozie, co uniemożliwiło indywidualne ucieczki. W tej sytuacji wśród Arbeitsjuden narodziła się myśl o zorganizowanym buncie i zbiorowej ucieczce.

 

Oficer Wojska Polskiego przywódcą buntu

Plany ucieczki omawiane były w nocnych rozmowach. W początku 1943 roku w „dolnym obozie” powstał „Komitetu Organizacyjny” powstania z inicjatywy i pod dowództwem dr Juliana Chorążyckiego. Był on - co kluczowe - oficerem Wojska Polskiego, legionistą i uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej. Niestety, został zamordowany przez zastępcę komendanta obozu, Kurta Franza przed wybuchem rewolty. Początkowo, powstanie miało rozpocząć się 15 czerwca. Celem było podpalenie budynków, zniszczenie komór gazowych i zabicie personelu obozowego. Broń próbowano kupić od ukraińskich strażników lub przemycić do obozu z zewnątrz. Śmierć Chorążyckiego pokrzyżowała te plany. Zdecydowano, że broń musi zostać zdobyta wewnątrz obozu. Podczas naprawy drzwi pancernych w zbrojowni, więźniowie - zatrudnieni jako ślusarze - zdobyli wzór klucza i zrobili jego kopię. Umożliwiło to zdobycie skrzynki granatów.

Przeżyło siedemdziesięciu

W sumie z około 850 więźniów, będących wówczas w obozie, około 350–400 zginęło podczas rewolty, w tym jej nowy przywódca - inż. Marceli Galewski - kapitan Wojska Polskiego i prawa ręka Chorążyckiego - Želomir Bloch, porucznik armii czechosłowackiej. Z obozu uciekło prawie 400 więźniów, około setce z nich udało się zmylić pogoń. Wojnę przeżyło prawdopodobnie siedemdziesięciu. Dzięki nim świat dowiedział się o zbrodni ludobójstwa, popełnionej przez państwo niemieckie w Treblince.

Po stłumieniu rewolty, Niemcy zagazowali jeszcze kilka transportów Żydów, w tym ponad 7 tysięcy ludzi z getta w Białymstoku. W listopadzie obóz został zlikwidowany, ponieważ akcja wymordowania polskich Żydów, została zakończona. Jesienią 1943 r. niemieccy ludobójcy rozebrali wszystkie budynki, łącznie z komorami gazowymi, a teren obozu zaorali i obsiali łubinem, żeby zatrzeć ślady swojej zbrodni. 

Niemcy w komorach gazowych Treblinki wymordowali w ciągu 15 miesięcy około 800 tysięcy Żydów, przede wszystkim z Polski. Wśród nich około 250 tysięcy stanowili mieszkańcy getta warszawskiego.

 

Po wojnie

W roku 1945, obaj przywódcy buntu - Julian Chorążycki i Marceli Galewski - zostali odznaczeni pośmiertnie Krzyżem Walecznych.

Najpotworniejszy morderca i sadysta Treblinki - Kurt Franz (najpierw zastępca komendanta obozu, a później jego komendant) dopiero 20 lat po wojnie stanął przed sądem w Düsseldorfie. Skazany na dożywocie w roku 1965, został jednak zwolniony z więzienia i ostatnie lata życia, aż do śmierci w roku 1998, spędził w niemieckim domu spokojnej starości.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe