"W 'Memoriale' będę kontynuować pracę do końca…, a nawet później". Świadectwo Darii Krotowej

Mieliśmy dziwne poczucie jednoczesnej beznadziejności i nadziei. Być może, właśnie tym razem doszło do mnie, że nadzieja zawsze umiera ostatnia. Co więcej, nie umarła ona po ogłoszeniu wyroku. Ja sama, dokładnie tak jak i moi koledzy nadal pracuję i planuję przyszłe projekty. Mamy jakieś wspólne rozumienie tego, że my wszyscy nadal będziemy robić to, co robiliśmy, ale już nie otwarcie, ani nie wprost, co wymusza konieczność dostosowania się do sytuacji, w której znaleźliśmy się.
Dla mnie Memoriał - miejsce, które - jakkolwiek banalne by to zabrzmiało - było drugim moim domem, choć nie mogę powiedzieć, że spędziłam w nim wiele czasu. Pracuję jako fotograf i operator, przeto nie uczestniczę w analizie archiwów, w zachowywaniu pamięci, ani w przygotowywaniu wystaw. Ciągle jednak łapię się na myślach o tym, jak komfortowo czuję się w Memoriale. Wspaniali współpracownicy: ludzie bardzo różni, ale przy tym tak bliscy. Nawet z moim mężem poznałam się w trakcie mojej pierwszej wizyty w Memoriale. Tak więc, cała atmosfera tego miejsca jest dla mnie tak cenna, również dzięki temu faktowi.
Teraz zajmuję się przeprowadzaniem wywiadów z ludźmi, którzy stali u źródeł organizacji. Tak się zdarzyło, że ten projekt powstał prawie równocześnie z ogłoszeniem pozwu przez prokuraturę. Troszeczkę wcześniej. Ale właśnie teraz doświadczyłam bardzo głębokiego kontaktu z bardzo różnymi współpracownikami. Zaczynam patrzeć na mały odcinek historii oczami różnych ludzi, niezwykle pracowitych, gdyż Memoriał to przede wszystkim codzienna praca ludzi, których zadaniem jest opieka nad pamięcią. Ludzie powierzyli niewielu osobom swoje archiwalne dokumenty, zdjęcia i osobiste historie. A Memoriał starannie przechowuje powierzoną mu Pamięć. Naprawdę bardzo szanuję tę ich żmudną pracę.
Niezmiernie kocham tę organizację! Kocham ludzi, których udaje mi się zachować w historii za pomocą zdjęć i filmów. Z każdą twarzą, z każdym kawałkiem budynku, mam bardzo bliski kontakt poprzez kilka soczewek obiektywu. Dlatego likwidacja (jeszcze i słowo takie...) Memoriału jest czymś, czego nie wyobrażam sobie. I będę kontynuować pracę tutaj do końca. A nawet później.