[Tylko u nas] "Kopalnia to drugi dom. Będzie wojna". Barbórka w Turowie. Unikalne zdjęcia

– Będzie wojna – słyszę od młodego chłopaka. – Jaka znowu wojna? – dopytuję zdziwiony. – A daj pan spokój, jak zamkną Turów, to będzie wojna. My tak mówimy, bo dla nas to oznacza prawdziwą katastrofę, tragedię. To będzie koniec. – Koniec czego? – Koniec nas.
Kopalnia Węgla Brunatnego
Kopalnia Węgla Brunatnego "Turów" / Marcin Żegliński "TS"

Jako jedyna ogólnopolska redakcja mieliśmy możliwość wejścia na teren kopalni węgla brunatnego „Turów”. Przed największy zakład pracy w regionie nie raz już przyjeżdżały telewizje, zarówno TVN, Polsat, jak i TVP. Wszystkie materiały robili jednak sprzed bramy kopalni. Tym większą radość odczuliśmy, gdy w okolicach Barbórki, wielkiego górniczego święta, zostaliśmy zaproszeni do odwiedzenia odkrywkowej kopalni w Bogatyni.

Zostaną emeryci

Bogatynia to miasteczko na samym krańcu Polski. Do zwiedzania raczej niewiele, ale miejsce to słynie z domów przysłupowych, charakterystycznych dla dzisiejszego pogranicza z Czechami i Niemcami. Przyjechaliśmy dzień wcześniej. A raczej wieczór wcześniej. Chodzimy po mieście. Po godzinie 22 czynną znaleźliśmy jedynie stację paliw. To tam pracujący młody chłopak, na oko 20 lat, wypowiada słowa zacytowane na początku tego tekstu. Widać po nim, że faktycznie jest przejęty panującą sytuacją. – O tym, że Unia Europejska na polecenie Czechów chce zamknąć naszą kopalnię, słyszeliśmy wszyscy. I wszyscy się tego boimy. To największy zakład pracy w regionie. Co, jak go zamkną? Gdzie tysiące ludzi znajdzie zatrudnienie? Na pewno nie w Bogatyni. Miasto opustoszeje zupełnie. Zostaną tylko emeryci – mówi chłopak. A pracująca z nim starsza o kilkanaście lat kobieta dodaje, że praktycznie w każdej rodzinie mieszkającej w Bogatyni jest ktoś, kto pracuje w KWB „Turów”, czy to mąż, ojciec, czy syn.

Naczynia połączone

Godzina 9. Koniec listopada. W radiu mówią, że nad Polską pojawił się pierwszy śnieg. W Bogatyni nie padał, ale szyby samochodu musimy czyścić skrobaczką, bo są całe zaszronione. Udało się. Jedziemy do kopalni. Bramka, kontrola, jesteśmy. – To było lato. Pamiętam doskonale ten dzień, gdy gruchnęła wiadomość: zamykają Turów! Byłem zszokowany. Osoba, która wydała taką decyzję, nie miała pojęcia, że zamknięcie kopalni spowoduje też zamknięcie elektrowni. A jeżeli zamknięta zostałaby elektrownia, to praktycznie można mówić o tym, że nie ma Bogatyni. Miasto jest zależne od elektrowni: prąd, ogrzewanie, ciepła woda. Ktoś, kto wydaje takie decyzje, nie ma zielonego pojęcia, jaka jest charakterystyka naszej pracy i całego naszego terenu. Ludzi chce się przez to zostawić bez ogrzewania i bez ciepłej wody! To katastrofa społeczna. Kopalnia związana jest z elektrownią, a elektrownia z całym miastem. Jeśli ktoś chce zamknąć kopalnię, to faktycznie zamyka całe miasto. To są naczynia połączone – opowiada Grzegorz Jurczak, elektromonter pracujący w kopalni. Mężczyzna głównie zajmuje się usuwaniem awarii, które występują na koparkach i zwałowarkach. Co w przypadku, gdy naprawdę kopalnia zostanie zamknięta? – Nie mamy żadnej alternatywy, by móc pociągnąć prąd czy ogrzewanie dla całego miasta z innego źródła. Co wtedy? Mamy siedzieć w zimnych domach czy wyjechać do pracy do Czech, czy Niemiec? Może właśnie o to w tym chodzi, żeby sąsiedzi znaleźli tanią siłę roboczą – zastanawia się Jurczak.

Mandarynki 

– Przebierzcie się. Tam jest straszne błoto, wybrudzicie się – słyszymy od jednego z pracowników administracji KWB. Dostajemy robocze koszule, gumiaki, kufajki. I oczywiście kaski. Dla bezpieczeństwa. Jedziemy obejrzeć maszyny. Śmiejemy się, że wyglądamy komicznie. Choć pracownicy tak właśnie tu się ubierają, dla nas to nowość. Do śmiechu już mi nie jest chwilę później, gdy wspinam się po zaszronionych schodach i drabinkach, by móc dojść na szczyt wielonaczyniowej koparki obrotowej. Jest strasznie ślisko. – Zmęczyłem się – rzucam mniej więcej w połowie drogi do kabiny operatora. – A my musimy tak wchodzić i schodzić przynajmniej kilka razy dziennie. To ciężka praca – słyszę od górnika, który oprowadza nas po tym kolosie. – Ile ta koparka waży? – pytam z ciekawości. – 1,8 tys. tony. Ale mamy jeszcze większe i cięższe koparki. Poczekaj, aż zaraz zacznie wydobywać węgiel… 
Po chwili operator kończy swoją przerwę i w mig wielka maszyna wchodzi w obroty tak mocne, że trzeba się kurczowo trzymać, by z niej nie spaść. – Zobacz, jak „lata” kabina operatora. Cała drga i telepie się na boki. Choć osadzona jest na amortyzatorach i poduszkach powietrznych. Największy problem dla takich pracowników to ból kręgosłupa. Wyobraź sobie, że trzęsie tobą tak bez przerwy przez niemal całą zmianę. Coś o tym wiem, bo sam mam problemy z kręgosłupem – opowiada mi nasz „przewodnik” po koparce. Wydobycie w Turowie trwa niemal nieprzerwanie, nie licząc przestojów. Także w nocy. W upały. W 20-stopniowe mrozy. W weekendy. W święta. Wchodzimy do kabiny operatora. Czuć właśnie zapach zbliżających się świąt. W czasie przerwy mężczyzna jadł bowiem mandarynki.

Czwarte pokolenie

W kopalni Turów zatrudnionych jest ok. 2,4 tys. osób. W elektrowni 1,2 tys. Do tego dochodzą pracownicy podległych spółek. Każdy pracownik ma rodziny, osoby, które musi utrzymać. Moi rozmówcy podkreślają, że gdyby doszło do zamknięcia kopalni, to wielkie i bolesne konsekwencje tego odczuje blisko 80 tys. ludzi z całego regionu! A w kopalni pracują całe pokolenia. – Cała moja rodzina jest związana z kopalnią Turów. Mój dziadek przyszedł do pracy w kopalni już w latach 50. Potem także mój ojciec tu się zatrudnił. Ja pracuje w Turowie od 1991 roku. A ostatnio razem ze mną pracuje również mój syn. Takich rodzin jest więcej. Trzeba też pamiętać, że te tereny to ziemie odzyskane. Po wojnie zjeżdżały się więc całe rodziny, a kopalnia była największym zakładem pracy w regionie, więc wszyscy szli tu pracować – przyznaje górnik Bogdan Szydłowski. Górników w kopalni zatrudnionych jest oczywiście najwięcej. Ale oprócz nich, czy elektromonterów, wielu jest tzw. sprzętowców, czyli operatorów dźwigów, ładowarek czy spycharek, niezbędnych do utrzymania ciągłego ruchu kopalni. 

Całe życie

Tadeusz Słabicki jest operatorem dźwigu. Do pracy w kopalni przyszedł 1 marca 1981 roku. Uprawnienia do obsługiwania dźwigów samojezdnych zdobył w szkole w Grudziądzu. Potem odbywał obowiązkową służbę wojskową w 4. Brygadzie Saperów, gdzie zajmował się budową mostów przez różnego rodzaju przeprawy. – Od razu po wojsku przyszedłem tu pracować. Siadłem na dźwig i przez 40 lat z niego nie zszedłem. Mam już 64 lata. Nie wyobrażam sobie, żebym na starość, na ostatnie lata przed emeryturą miał wszystko rzucać, wszystko zmieniać, zostawać jakimś ochroniarzem czy pracownikiem sklepu, tylko dlatego, że ktoś gdzieś w Unii Europejskiej, kto nigdy nawet nie był u nas, kto nie wie, jak wygląda nasza praca, postanowił sobie zamknąć kopalnię – mówi Tadeusz Słabicki. – Nie mogę na to pozwolić. Turów to mój zakład pracy. Dla mnie ta kopalnia to drugi dom. Musimy o nią walczyć. 
 

 

...


 

POLECANE
Spoty promujące Trzaskowskiego i uderzające w rywali. Prezes PiS reaguje z ostatniej chwili
Spoty promujące Trzaskowskiego i uderzające w rywali. Prezes PiS reaguje

Anonimowe profile na Facebooku "Wiesz Jak Nie Jest" i "Stół Dorosłych" wydały od 10 kwietnia ok. 420 tys. zł na reklamy wspierające Rafała Trzaskowskiego i krytykujące Karola Nawrockiego oraz Sławomira Mentzena.

Groźne zdarzenie na Bałtyku. Reakcja myśliwców NATO i Rosji z ostatniej chwili
Groźne zdarzenie na Bałtyku. Reakcja myśliwców NATO i Rosji

Estońska marynarka próbowała zatrzymać statek należący do rosyjskiej floty cieni. Statki te służą do przewożenia ropy z pominięciem sankcji. Załoga jednostki nie podporządkowała się Estończykom, a rosyjskie siły wysłały w ten rejon samolot myśliwski, który wleciał w estońską strefę. Walka z flotą cieni jest brana pod uwagę przez UE w ramach stosowania nowych sankcji. 

Ingerencja w wybory. Sztab Trzaskowskiego odcina się od filmów wspierających kandydata KO z ostatniej chwili
Ingerencja w wybory. Sztab Trzaskowskiego odcina się od filmów wspierających kandydata KO

Anonimowe profile na Facebooku ''Wiesz Jak Nie Jest'' i ''Stół Dorosłych'' wydały od 10 kwietnia ok. 420 tys. zł na reklamy wspierające Rafała Trzaskowskiego i krytykujące Karola Nawrockiego oraz Sławomira Mentzena. Sztab kandydata KO odciął się od tych kampanii.

Wałęsa ma przeprosić Cenckiewicza z ostatniej chwili
Wałęsa ma przeprosić Cenckiewicza

Prof. Sławomir Cenckiewicz wygrał prawomocny proces z Lechem Wałęsą. Wałęsa ma zakaz twierdzenia o fałszerstwie dokumentów TW "Bolek", a także musi opublikować własnoręcznie podpisane przeprosiny na Facebooku i X.

Powołanie Barbary Engelking na stanowisko przewodniczącej Rady Muzeum Auschwitz. Jest protest: Apelujemy o zmianę tylko u nas
Powołanie Barbary Engelking na stanowisko przewodniczącej Rady Muzeum Auschwitz. Jest protest: "Apelujemy o zmianę"

Minister kultury w rządzie Donalda Tuska Hanna Wróblewska powołała Barbarę Engelking na przewodniczącą Rady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Występująca w roli historyka usiłującego rewidować historię Holocaustu Barbara Engelking znana jest ze skandalicznych wypowiedzi i publikacji.

Zaskakujący sondaż nt. bezpieczeństwa. Komu najbardziej ufają Polacy, a na kogo stawiają Bułgarzy i Słowacy? Wiadomości
Zaskakujący sondaż nt. bezpieczeństwa. Komu najbardziej ufają Polacy, a na kogo stawiają Bułgarzy i Słowacy?

Mieszkańców krajów wschodniej flanki NATO zapytano o gotowość do obrony ojczyzny oraz poproszono o wskazanie strategicznego partnera w sprawach bezpieczeństwo i obronności. Według sondażu przeprowadzonego przez słowacki think-tank GLOBSEC nacją najbardziej chętną do obrony swojego kraju są Polacy, stawiający na sojusz z USA. Jak wypadli w tym badaniu nasi natowscy sojusznicy ze wschodniej flanki ?

Trump przybędzie na rozmowy Rosji z Ukrainą. Stawia jednak warunek z ostatniej chwili
Trump przybędzie na rozmowy Rosji z Ukrainą. Stawia jednak warunek

Prezydent USA Donald Trump ogłosił w czwartek w Katarze, że może udać się w piątek na rozmowy między Ukrainą a Rosją w Turcji. Stawia jednak warunek: musi dojść do postępu w tych negocjacjach. W czwartek w Stambule mają się rozpocząć rokowania między oboma państwami.

Ingerencja w wybory. Kto stoi za ukrytą promocją Rafała Trzaskowskiego na Facebooku? z ostatniej chwili
Ingerencja w wybory. Kto stoi za ukrytą promocją Rafała Trzaskowskiego na Facebooku?

Kto stoi za publikowanymi w internecie reklamami politycznymi promującymi Rafała Trzaskowskiego i atakującymi Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena? Według Wirtualnej Polski może być to "pracownik i wolontariusze fundacji Akcja Demokracja". W środę publicysta Wojciech Mucha rozpoznał i opisał osoby będące "aktorami" udającymi przechodniów, a w czwartek sprawę opisała Wirtualna Polska.

Ważny komunikat dla mieszkańców Kielc. Remont jednej z głównej arterii miasta z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Kielc. Remont jednej z głównej arterii miasta

Jeszcze w czerwcu może się rozpocząć modernizacja fragmentu jednej z najważniejszych kieleckich arterii drogowych. Chodzi o odcinek ul. Warszawskiej: od ul. Turystycznej do rejonu skrzyżowania z ul. Jesionową – donosi Radio Kielce. 

Tragedia na trasie S2. Zginęło pięć osób z ostatniej chwili
Tragedia na trasie S2. Zginęło pięć osób

Aż pięć osób zginęło, a trzy zostały ranne w wypadku, do którego doszło w nocy ze środy na czwartek na Mazowszu, na trasie S2. Pełny pasażerów bus uderzył w stojącą na poboczu ciężarówkę.

REKLAMA

[Tylko u nas] "Kopalnia to drugi dom. Będzie wojna". Barbórka w Turowie. Unikalne zdjęcia

– Będzie wojna – słyszę od młodego chłopaka. – Jaka znowu wojna? – dopytuję zdziwiony. – A daj pan spokój, jak zamkną Turów, to będzie wojna. My tak mówimy, bo dla nas to oznacza prawdziwą katastrofę, tragedię. To będzie koniec. – Koniec czego? – Koniec nas.
Kopalnia Węgla Brunatnego
Kopalnia Węgla Brunatnego "Turów" / Marcin Żegliński "TS"

Jako jedyna ogólnopolska redakcja mieliśmy możliwość wejścia na teren kopalni węgla brunatnego „Turów”. Przed największy zakład pracy w regionie nie raz już przyjeżdżały telewizje, zarówno TVN, Polsat, jak i TVP. Wszystkie materiały robili jednak sprzed bramy kopalni. Tym większą radość odczuliśmy, gdy w okolicach Barbórki, wielkiego górniczego święta, zostaliśmy zaproszeni do odwiedzenia odkrywkowej kopalni w Bogatyni.

Zostaną emeryci

Bogatynia to miasteczko na samym krańcu Polski. Do zwiedzania raczej niewiele, ale miejsce to słynie z domów przysłupowych, charakterystycznych dla dzisiejszego pogranicza z Czechami i Niemcami. Przyjechaliśmy dzień wcześniej. A raczej wieczór wcześniej. Chodzimy po mieście. Po godzinie 22 czynną znaleźliśmy jedynie stację paliw. To tam pracujący młody chłopak, na oko 20 lat, wypowiada słowa zacytowane na początku tego tekstu. Widać po nim, że faktycznie jest przejęty panującą sytuacją. – O tym, że Unia Europejska na polecenie Czechów chce zamknąć naszą kopalnię, słyszeliśmy wszyscy. I wszyscy się tego boimy. To największy zakład pracy w regionie. Co, jak go zamkną? Gdzie tysiące ludzi znajdzie zatrudnienie? Na pewno nie w Bogatyni. Miasto opustoszeje zupełnie. Zostaną tylko emeryci – mówi chłopak. A pracująca z nim starsza o kilkanaście lat kobieta dodaje, że praktycznie w każdej rodzinie mieszkającej w Bogatyni jest ktoś, kto pracuje w KWB „Turów”, czy to mąż, ojciec, czy syn.

Naczynia połączone

Godzina 9. Koniec listopada. W radiu mówią, że nad Polską pojawił się pierwszy śnieg. W Bogatyni nie padał, ale szyby samochodu musimy czyścić skrobaczką, bo są całe zaszronione. Udało się. Jedziemy do kopalni. Bramka, kontrola, jesteśmy. – To było lato. Pamiętam doskonale ten dzień, gdy gruchnęła wiadomość: zamykają Turów! Byłem zszokowany. Osoba, która wydała taką decyzję, nie miała pojęcia, że zamknięcie kopalni spowoduje też zamknięcie elektrowni. A jeżeli zamknięta zostałaby elektrownia, to praktycznie można mówić o tym, że nie ma Bogatyni. Miasto jest zależne od elektrowni: prąd, ogrzewanie, ciepła woda. Ktoś, kto wydaje takie decyzje, nie ma zielonego pojęcia, jaka jest charakterystyka naszej pracy i całego naszego terenu. Ludzi chce się przez to zostawić bez ogrzewania i bez ciepłej wody! To katastrofa społeczna. Kopalnia związana jest z elektrownią, a elektrownia z całym miastem. Jeśli ktoś chce zamknąć kopalnię, to faktycznie zamyka całe miasto. To są naczynia połączone – opowiada Grzegorz Jurczak, elektromonter pracujący w kopalni. Mężczyzna głównie zajmuje się usuwaniem awarii, które występują na koparkach i zwałowarkach. Co w przypadku, gdy naprawdę kopalnia zostanie zamknięta? – Nie mamy żadnej alternatywy, by móc pociągnąć prąd czy ogrzewanie dla całego miasta z innego źródła. Co wtedy? Mamy siedzieć w zimnych domach czy wyjechać do pracy do Czech, czy Niemiec? Może właśnie o to w tym chodzi, żeby sąsiedzi znaleźli tanią siłę roboczą – zastanawia się Jurczak.

Mandarynki 

– Przebierzcie się. Tam jest straszne błoto, wybrudzicie się – słyszymy od jednego z pracowników administracji KWB. Dostajemy robocze koszule, gumiaki, kufajki. I oczywiście kaski. Dla bezpieczeństwa. Jedziemy obejrzeć maszyny. Śmiejemy się, że wyglądamy komicznie. Choć pracownicy tak właśnie tu się ubierają, dla nas to nowość. Do śmiechu już mi nie jest chwilę później, gdy wspinam się po zaszronionych schodach i drabinkach, by móc dojść na szczyt wielonaczyniowej koparki obrotowej. Jest strasznie ślisko. – Zmęczyłem się – rzucam mniej więcej w połowie drogi do kabiny operatora. – A my musimy tak wchodzić i schodzić przynajmniej kilka razy dziennie. To ciężka praca – słyszę od górnika, który oprowadza nas po tym kolosie. – Ile ta koparka waży? – pytam z ciekawości. – 1,8 tys. tony. Ale mamy jeszcze większe i cięższe koparki. Poczekaj, aż zaraz zacznie wydobywać węgiel… 
Po chwili operator kończy swoją przerwę i w mig wielka maszyna wchodzi w obroty tak mocne, że trzeba się kurczowo trzymać, by z niej nie spaść. – Zobacz, jak „lata” kabina operatora. Cała drga i telepie się na boki. Choć osadzona jest na amortyzatorach i poduszkach powietrznych. Największy problem dla takich pracowników to ból kręgosłupa. Wyobraź sobie, że trzęsie tobą tak bez przerwy przez niemal całą zmianę. Coś o tym wiem, bo sam mam problemy z kręgosłupem – opowiada mi nasz „przewodnik” po koparce. Wydobycie w Turowie trwa niemal nieprzerwanie, nie licząc przestojów. Także w nocy. W upały. W 20-stopniowe mrozy. W weekendy. W święta. Wchodzimy do kabiny operatora. Czuć właśnie zapach zbliżających się świąt. W czasie przerwy mężczyzna jadł bowiem mandarynki.

Czwarte pokolenie

W kopalni Turów zatrudnionych jest ok. 2,4 tys. osób. W elektrowni 1,2 tys. Do tego dochodzą pracownicy podległych spółek. Każdy pracownik ma rodziny, osoby, które musi utrzymać. Moi rozmówcy podkreślają, że gdyby doszło do zamknięcia kopalni, to wielkie i bolesne konsekwencje tego odczuje blisko 80 tys. ludzi z całego regionu! A w kopalni pracują całe pokolenia. – Cała moja rodzina jest związana z kopalnią Turów. Mój dziadek przyszedł do pracy w kopalni już w latach 50. Potem także mój ojciec tu się zatrudnił. Ja pracuje w Turowie od 1991 roku. A ostatnio razem ze mną pracuje również mój syn. Takich rodzin jest więcej. Trzeba też pamiętać, że te tereny to ziemie odzyskane. Po wojnie zjeżdżały się więc całe rodziny, a kopalnia była największym zakładem pracy w regionie, więc wszyscy szli tu pracować – przyznaje górnik Bogdan Szydłowski. Górników w kopalni zatrudnionych jest oczywiście najwięcej. Ale oprócz nich, czy elektromonterów, wielu jest tzw. sprzętowców, czyli operatorów dźwigów, ładowarek czy spycharek, niezbędnych do utrzymania ciągłego ruchu kopalni. 

Całe życie

Tadeusz Słabicki jest operatorem dźwigu. Do pracy w kopalni przyszedł 1 marca 1981 roku. Uprawnienia do obsługiwania dźwigów samojezdnych zdobył w szkole w Grudziądzu. Potem odbywał obowiązkową służbę wojskową w 4. Brygadzie Saperów, gdzie zajmował się budową mostów przez różnego rodzaju przeprawy. – Od razu po wojsku przyszedłem tu pracować. Siadłem na dźwig i przez 40 lat z niego nie zszedłem. Mam już 64 lata. Nie wyobrażam sobie, żebym na starość, na ostatnie lata przed emeryturą miał wszystko rzucać, wszystko zmieniać, zostawać jakimś ochroniarzem czy pracownikiem sklepu, tylko dlatego, że ktoś gdzieś w Unii Europejskiej, kto nigdy nawet nie był u nas, kto nie wie, jak wygląda nasza praca, postanowił sobie zamknąć kopalnię – mówi Tadeusz Słabicki. – Nie mogę na to pozwolić. Turów to mój zakład pracy. Dla mnie ta kopalnia to drugi dom. Musimy o nią walczyć. 
 

 

...



 

Polecane
Emerytury
Stażowe