"Sprawy zaszły za daleko". Premier Morawiecki: Rozważamy uruchomienie artykułu 4. NATO

Polska granica będzie skuteczną i ostateczną barierą dla działań Alaksandra Łukaszenki; z premierami Litwy i Łotwy rozważamy uruchomienie artykułu 4. NATO – powiedział PAP premier Mateusz Morawiecki.
/ flickr.com / Kancelaria Premiera / Public Domain Mark 1.0

PAP: Panie premierze cały czas ze wschodniej granicy docierają informacje o kolejnych próbach nielegalnego przekroczenia granicy. W sobotę Straż Graniczna podała, że białoruscy żołnierze niszczyli zaporę graniczną. Takie informacje chyba powinny zintensyfikować działania Unii Europejskiej wymierzone w reżim Alaksandra Łukaszenki? Jak przebiegają Pana negocjacje w tej sprawie z unijnymi przywódcami?

Mateusz Morawiecki: Polska granica będzie skuteczną i ostateczną barierą dla działań Łukaszenki. Nie ma wątpliwości, że sprawy zaszły za daleko. Wiemy już, że żeby zatrzymać reżim białoruski nie wystarczą same słowa. Mamy świadomość, że potrzebne będą wzmocnione sankcje. W obecnej sytuacji właściwie codziennie rozmawiam z przywódcami europejskich państw w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią. Bardzo blisko współpracujemy z premierami Litwy i Łotwy, rozmawiałem z nimi w sobotę. Kilka dni temu spotkałem się z szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem, wcześniej kontaktowałem się z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, która w ostatnim czasie rozmawiała z prezydentem Joe Bidenem. Prezydent Biden ma świadomość akcji prowokacyjnej ze strony Łukaszenki.

W UE rośnie przekonanie, że kryzys z którym się mierzymy to nie tylko sprawa Litwy, Łotwy, Polski, ale że jest to sprawa całej wspólnoty. Więcej, jest też zrozumienie dla faktu, że Łukaszenka nie zrezygnuje z tego szturmu na granicę jeśli nie zaczniemy działać razem. W związku z tym będziemy na pewno dyskutować o kolejnych sankcjach, łącznie z całkowitym zamknięciem granicy, a więc odcięciem reżimu od korzyści gospodarczych. O dodatkowych sankcjach będziemy dyskutować już podczas najbliższego specjalnego szczytu Rady Europejskiej, o który wnioskowałem.

PAP: Sobotnia rozmowa z premierami Litwy i Łotwy zakończyła się jakimiś konkluzjami?

M.M.: Dyskutujemy z Łotwą i w szczególności z Litwą, czy nie uruchomić artykułu 4. NATO. To rozwiązanie, które przewiduje, że strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą: integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo któregokolwiek z państw sojuszniczych. Wydaje się, że jest to coraz bardziej potrzebne. Bo nie wystarczy już tylko byśmy publicznie wyrażali swoje zaniepokojenie - teraz potrzebne są już konkretne kroki i zaangażowanie całego sojuszu.

PAP: W poniedziałek szefowie dyplomacji państw UE mają przyjąć nowe kryteria dotyczące sankcji wobec Białorusi. Lista osób i podmiotów objętych sankcjami ma zostać przyjęta później i mają się na niej znaleźć osoby i podmioty odpowiedzialne za kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Jak pan ocenia te doniesienia? Szef BBN Paweł Soloch uważa, że to krok w dobrym kierunku, ale Polska będzie zabiegać o ich zwiększenie.

M.M.: W pełni się zgadzam z ministrem Solochem. Blokowanie dostępu do UE osobom z otoczenia Łukaszenki jest działaniem ważnym, ale daleko niewystarczającym. Dlatego w ostatnich kilku dniach podjęliśmy bardzo intensywne zabiegi dyplomatyczne, aby zablokować te linie lotnicze, które bezpośrednio biorą udział w procederze przerzutu migrantów na Białoruś.

Nasza akcja już okazała się - przynajmniej częściowo – skuteczna. Zarówno linie tureckie i irackie zadeklarowały, że odstąpią od uczestnictwa w scenariuszu pisanym w Mińsku. Zwrócę też uwagę, że nasze służby zatrzymały już blisko 400 osób trudniących się przemytem migrantów. Tym osobom będą postawione zarzuty.

PAP: W piątkowym podcaście wspomniał Pan, że wojna hybrydowa toczy się przede wszystkim na polu informacyjnym i że białoruskie służby wpuszczają zmanipulowane zdjęcia i filmy w medialny obieg.

M.M.: Kłamstwo, manipulacja i dezinformacja to podstawowa broń Rosji, a teraz również Białorusi. Sowieci byli w tym mistrzami i te umiejętności nie zaniknęły wraz z upadkiem Związku Sowieckiego. Dziś doświadczamy tego z ogromnym natężeniem. Weźmy chociażby materiał w jednej z amerykańskich stacji, w którym opisano sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Kiedy to zobaczyłem włosy stanęły mi dęba. To była ewidentna manipulacja. Obawiam się, że część dziennikarzy z wdzięczności za to, że zostaną dopuszczeni do miejsc gdzie przebywają migranci, zrobią i powiedzą dokładnie to, czego zażyczy sobie Łukaszenka. Tak się kreuje alternatywną rzeczywistość, w której wybiela się winnych, a odpowiedzialność zrzuca na Polskę.

Jeśli migranci potrzebują wsparcia humanitarnego, jesteśmy gotowi natychmiast dostarczyć każdą ilość jedzenia, środków medycznych, ciepłych ubrań, śpiworów. Wystarczy, że władze białoruskie nie będą blokowały transportów, które niejednokrotnie wysyłaliśmy.

PAP: Jakie więc działania podejmuje rząd, aby przeciwdziałać tym manipulacjom?

M.M.: Kłamstwo można zwalczać tylko prawdą, dlatego stworzyliśmy specjalny portal informacyjny Gov.pl/granica ze zdjęciami i wideo, bo na tę ofensywę dezinformacyjną Łukaszenki i jego mocodawców musimy odpowiedzieć kontrofensywą informacyjną. Apeluję też do dziennikarzy, którzy stali się dziś ważnym ogniwem w walce o bezpieczeństwo Polski. Nie dajcie się państwo zwieść pokusie "klikalności". Wszyscy wiemy, że sensacyjne newsy najlepiej się sprzedają, ale na takiej logice żeruje dzisiaj białoruski reżim. Dlatego wyłącznie rzetelna, potwierdzona informacja jest najlepszą bronią w walce z białoruską machiną dezinformacji.

PAP: Z końcem listopada kończy się obowiązywanie stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym. Jak można się domyślać, do tego czasu sytuacja się nie uspokoi. Jakie więc działania zamierza podjąć rząd, przedłużenie stanu wyjątkowego nie wchodzi przecież w grę.

M.M.: Potrzebujemy nowych rozwiązań na płaszczyźnie ustawowej i kończymy opracowywać takie rozwiązania. Projekt w trybie pilnym planujemy przedstawić w najbliższym tygodniu. Na pewno wdrożymy dodatkowe reguły, które pozwolą w dalszym ciągu skutecznie działać naszym służbom.

PAP: A co z dziennikarzami, zostaną wpuszczeni na teren przygraniczny?

M.M.: Reżim białoruski ma do dyspozycji dwa rodzaje "broni": posługiwanie się ludźmi jako żywymi tarczami i dezinformację. Nie mam obaw, jeśli chodzi o prezentowanie prawdziwych danych z granicy, natomiast obawiam się, że w obecności kamer prowokacje będą się tylko nasilać.

Dziś sytuacja jest na tyle napięta, że w przypadku przerwania kordonu wzdłuż granicy dziennikarze, byliby narażeni na bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia.

PAP: W piątek pojawiła się na razie nieoficjalna informacja, że w związku z kryzysem bezpieczeństwa na granicy polsko-białoruskiej Komisja Europejska zaproponowała zwiększenie o 25 mln euro środków w Funduszu Zintegrowanego Zarządzania Granicami (IBMF). Jak pan ocenia taką propozycję?

M.M.: Polska broni dziś nie tylko swojego terytorium, ale broni również całej UE. Ale nie będziemy czekać aż jakiekolwiek środki zostaną przyznane. Zresztą, 25 mln euro nie rozwiąże problemu. Warto pamiętać, że zapora na granicy będzie kosztować grubo ponad 1 mld zł; być może nawet powyżej nawet 1,5 mld zł. Jest dla mnie jasne, że cała wspólnota powinna solidarnie złożyć się na ten projekt. Polska codziennie ponosi wysokie koszty obrony wschodniej granicy Unii.

PAP: Według zapowiedzi po weekendzie rząd ma przedstawić tzw. tarczę antyinflacyjną, czy to aktualne?

M.M.: Tak. W ciągu kilku dni chcemy zaprezentować pakiet rozwiązań wspierających Polaków, zwłaszcza mniej zamożną część społeczeństwa. To ma być tarcza, która częściowo zamortyzuje wzrost cen ciepła, gazu, paliw czy żywności. Będą to działania skierowane w pierwszej kolejności do grup szczególnie wrażliwych, czyli gospodarstw o niskich i średnich dochodach, ale z niektórych skorzystają wszyscy Polacy. Znaczna część instrumentów zacznie działać jeszcze w grudniu.

Jeśli chodzi o ochronę w związku ze wzrostem cen energii, będziemy stosować kryterium dochodu na osobę w gospodarstwie domowym. Warto też zaznaczyć że ceny energii bardzo znacząco przekładają się na wzrost cen ogółem. A przyczyną wzrostu cen energii są manipulacje cenowe i szantaż gazowy Rosji oraz polityka klimatyczna UE, która wywindowała koszty uprawnień do emisji CO2.

PAP: Czy w związku z czwartą fala pandemii koronawirusa rząd rozważa wprowadzanie jakichś dodatkowych ograniczeń, bądź lokalnych lockdownów?

M.M.: Nie planujemy lockdownu w takiej formie, jaką znamy z poprzednich fal wzrostu zachorowań na Covid-19. Jeśli obecnie obowiązujące restrykcje będą skrupulatnie przestrzegane, to na pewno ocalimy wiele istnień ludzkich. Lockdown był rozwiązaniem, kiedy nie mieliśmy innych narzędzi walki z wirusem. Ale dziś dysponujemy szczepionkami i nasz los jest w naszych rękach. To nie znaczy, że nie będziemy podejmować konkretnych działań. Dużo zależy od stanu obłożenia szpitali. Dziś, mimo dużej liczby zakażeń, szpitale są obciążone w mniejszym stopniu niż w czasie poprzednich fal, bo zakażenia i ciężki przebieg choroby są rzadsze, m.in. wśród seniorów. Dlaczego? Dlatego, że seniorzy dali nam dobry przykład i są jedną z grup z największym odsetkiem zaszczepionych.

Uważnie sprawdzamy też wszystkie nowe preparaty leczące Covid-19 i je zamawiamy. Cały czas mamy też bufor jeśli chodzi o łóżka szpitalne dla chorych na Covid-19 - mamy przygotowanych 19 tys. łóżek, a zajętych jest ponad 13 tys.

PAP: 16 listopada przypada rocznica powołania rządu PiS. Czy w związku z tą rocznicą planuje Pan podsumowanie tych sześciu lat?

M.M.: Tak. Wspólnie z premier Beatą Szydło oraz prezesem Jarosławem Kaczyńskim zamierzamy takie syntetyczne podsumowanie dokonać. Jednak potrzebujemy nie tylko bilansu naszych dokonań, lecz zwłaszcza odpowiedzi na nadchodzące wyzwania. I na tym przede wszystkim się wszyscy koncentrujemy. (PAP)


 

POLECANE
Atak ukraińskich dronów. Płoną rosyjskie rafinerie z ostatniej chwili
Atak ukraińskich dronów. Płoną rosyjskie rafinerie

Po nocnym ataku ukraińskich dronów wybuchł pożar w rafinerii Afipski w Kraju Krasnodarskim na południowym zachodzie Rosji - poinformował w czwartek rosyjski portal Lenta, powołując się na władze lokalne. Obiekt był już wcześniej - w sierpniu oraz w ubiegłych latach - celem ataków bezzałogowców.

Nowy sondaż: Co Polacy myślą o wecie prezydenta ws. Ukraińców? Tuskowi to się nie spodoba z ostatniej chwili
Nowy sondaż: Co Polacy myślą o wecie prezydenta ws. Ukraińców? Tuskowi to się nie spodoba

Zdecydowana większość Polaków pozytywnie ocenia decyzję prezydenta Karola Nawrockiego o zawetowaniu ustawy dotyczącej pomocy obywatelom Ukrainy — wynika z sondażu przeprowadzonego przez pracownię SW Research dla Onetu.

Nawrocki zmienia reguły gry tylko u nas
Nawrocki zmienia reguły gry

Nawrocki gra w polityce rolę nietypową. Nie tylko krytykuje, ale też proponuje alternatywy, systematyzuje i przypomina. To nie jest już prezydent, który podpisuje albo wetuje. To nie jest też strażnik konstytucyjnego ognia, którego realny wpływ kończy się na groźbie zawetowania ustawy. Karol Nawrocki postawił sobie za cel coś znacznie ambitniejszego – stworzenie politycznego laboratorium, w którym to on rozdaje pytania do testu, a rządzący muszą odpowiadać.

Seria spotkań prezydenta Nawrockiego. Wiadomo, które państwa odwiedzi po powrocie z USA z ostatniej chwili
Seria spotkań prezydenta Nawrockiego. Wiadomo, które państwa odwiedzi po powrocie z USA

Prezydent Karol Nawrocki spotka się 3 września w Waszyngtonie z prezydentem USA Donaldem Trumpem, a w drodze powrotnej 5 września w Rzymie z premier Włoch Georgią Meloni i z papieżem Leonem XIV. To jednak nie wszystko.

Adam Niedzielski pobity. Opanujcie się! z ostatniej chwili
Adam Niedzielski pobity. "Opanujcie się!"

W środę były minister zdrowia Adam Niedzielski został pobity w centrum Siedlec. Napastnicy mieli głośno krytykować decyzje byłego ministra podczas pandemii COVID-19. Do sprawy odniósł się były premier Mateusz Morawiecki.

PGE wydała pilny komunikat dla klientów z ostatniej chwili
PGE wydała pilny komunikat dla klientów

PGE Obrót ostrzega przed kampanią phishingową "Zwrot nadpłaty". To nie są wiadomości spółki – uważaj na fałszywe linki i prośby o dane. Wydano specjalny komunikat w tej sprawie.

To kapitulacja. Niemcy mają problem z ostatniej chwili
"To kapitulacja". Niemcy mają problem

Projekt rządu Niemiec, wprowadzający nowy model służby wojskowej, to kapitulacja przed rzeczywistością – twierdzą niemieckie media.

tylko u nas
W hołdzie św. Janowi Pawłowi II – niezwykła wystawa w historycznej Sali BHP

W historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej, miejscu, gdzie rodziła się wolność, otwarto w sobotę 23 sierpnia wyjątkową wystawę filatelistyczną poświęconą św. Janowi Pawłowi II. Ekspozycja, będąca częścią obchodów 45. rocznicy powstania NSZZ „Solidarność”, przypomina o nierozerwalnych więzach łączących papieża Polaka z walką o niepodległość i godność człowieka.

Atak na kościół w USA. Wiele ofiar z ostatniej chwili
Atak na kościół w USA. Wiele ofiar

Policja w Minneapolis poinformowała, że w środę rano w ataku na kościół przy tamtejszej szkole katolickiej zginęło dwoje dzieci, a 17 osób, w tym 14 dzieci, zostało rannych. 20-letni napastnik strzelał do ludzi przez okna świątyni.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

Zakończono postępowanie przed Krajową Izbą Odwoławczą w sprawie wyboru oferty na budowę nowego węzła na autostradzie A4 w Ostrowie koło Ropczyc – informuje Samorząd Województwa Podkarpackiego.

REKLAMA

"Sprawy zaszły za daleko". Premier Morawiecki: Rozważamy uruchomienie artykułu 4. NATO

Polska granica będzie skuteczną i ostateczną barierą dla działań Alaksandra Łukaszenki; z premierami Litwy i Łotwy rozważamy uruchomienie artykułu 4. NATO – powiedział PAP premier Mateusz Morawiecki.
/ flickr.com / Kancelaria Premiera / Public Domain Mark 1.0

PAP: Panie premierze cały czas ze wschodniej granicy docierają informacje o kolejnych próbach nielegalnego przekroczenia granicy. W sobotę Straż Graniczna podała, że białoruscy żołnierze niszczyli zaporę graniczną. Takie informacje chyba powinny zintensyfikować działania Unii Europejskiej wymierzone w reżim Alaksandra Łukaszenki? Jak przebiegają Pana negocjacje w tej sprawie z unijnymi przywódcami?

Mateusz Morawiecki: Polska granica będzie skuteczną i ostateczną barierą dla działań Łukaszenki. Nie ma wątpliwości, że sprawy zaszły za daleko. Wiemy już, że żeby zatrzymać reżim białoruski nie wystarczą same słowa. Mamy świadomość, że potrzebne będą wzmocnione sankcje. W obecnej sytuacji właściwie codziennie rozmawiam z przywódcami europejskich państw w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią. Bardzo blisko współpracujemy z premierami Litwy i Łotwy, rozmawiałem z nimi w sobotę. Kilka dni temu spotkałem się z szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem, wcześniej kontaktowałem się z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, która w ostatnim czasie rozmawiała z prezydentem Joe Bidenem. Prezydent Biden ma świadomość akcji prowokacyjnej ze strony Łukaszenki.

W UE rośnie przekonanie, że kryzys z którym się mierzymy to nie tylko sprawa Litwy, Łotwy, Polski, ale że jest to sprawa całej wspólnoty. Więcej, jest też zrozumienie dla faktu, że Łukaszenka nie zrezygnuje z tego szturmu na granicę jeśli nie zaczniemy działać razem. W związku z tym będziemy na pewno dyskutować o kolejnych sankcjach, łącznie z całkowitym zamknięciem granicy, a więc odcięciem reżimu od korzyści gospodarczych. O dodatkowych sankcjach będziemy dyskutować już podczas najbliższego specjalnego szczytu Rady Europejskiej, o który wnioskowałem.

PAP: Sobotnia rozmowa z premierami Litwy i Łotwy zakończyła się jakimiś konkluzjami?

M.M.: Dyskutujemy z Łotwą i w szczególności z Litwą, czy nie uruchomić artykułu 4. NATO. To rozwiązanie, które przewiduje, że strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą: integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo któregokolwiek z państw sojuszniczych. Wydaje się, że jest to coraz bardziej potrzebne. Bo nie wystarczy już tylko byśmy publicznie wyrażali swoje zaniepokojenie - teraz potrzebne są już konkretne kroki i zaangażowanie całego sojuszu.

PAP: W poniedziałek szefowie dyplomacji państw UE mają przyjąć nowe kryteria dotyczące sankcji wobec Białorusi. Lista osób i podmiotów objętych sankcjami ma zostać przyjęta później i mają się na niej znaleźć osoby i podmioty odpowiedzialne za kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Jak pan ocenia te doniesienia? Szef BBN Paweł Soloch uważa, że to krok w dobrym kierunku, ale Polska będzie zabiegać o ich zwiększenie.

M.M.: W pełni się zgadzam z ministrem Solochem. Blokowanie dostępu do UE osobom z otoczenia Łukaszenki jest działaniem ważnym, ale daleko niewystarczającym. Dlatego w ostatnich kilku dniach podjęliśmy bardzo intensywne zabiegi dyplomatyczne, aby zablokować te linie lotnicze, które bezpośrednio biorą udział w procederze przerzutu migrantów na Białoruś.

Nasza akcja już okazała się - przynajmniej częściowo – skuteczna. Zarówno linie tureckie i irackie zadeklarowały, że odstąpią od uczestnictwa w scenariuszu pisanym w Mińsku. Zwrócę też uwagę, że nasze służby zatrzymały już blisko 400 osób trudniących się przemytem migrantów. Tym osobom będą postawione zarzuty.

PAP: W piątkowym podcaście wspomniał Pan, że wojna hybrydowa toczy się przede wszystkim na polu informacyjnym i że białoruskie służby wpuszczają zmanipulowane zdjęcia i filmy w medialny obieg.

M.M.: Kłamstwo, manipulacja i dezinformacja to podstawowa broń Rosji, a teraz również Białorusi. Sowieci byli w tym mistrzami i te umiejętności nie zaniknęły wraz z upadkiem Związku Sowieckiego. Dziś doświadczamy tego z ogromnym natężeniem. Weźmy chociażby materiał w jednej z amerykańskich stacji, w którym opisano sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Kiedy to zobaczyłem włosy stanęły mi dęba. To była ewidentna manipulacja. Obawiam się, że część dziennikarzy z wdzięczności za to, że zostaną dopuszczeni do miejsc gdzie przebywają migranci, zrobią i powiedzą dokładnie to, czego zażyczy sobie Łukaszenka. Tak się kreuje alternatywną rzeczywistość, w której wybiela się winnych, a odpowiedzialność zrzuca na Polskę.

Jeśli migranci potrzebują wsparcia humanitarnego, jesteśmy gotowi natychmiast dostarczyć każdą ilość jedzenia, środków medycznych, ciepłych ubrań, śpiworów. Wystarczy, że władze białoruskie nie będą blokowały transportów, które niejednokrotnie wysyłaliśmy.

PAP: Jakie więc działania podejmuje rząd, aby przeciwdziałać tym manipulacjom?

M.M.: Kłamstwo można zwalczać tylko prawdą, dlatego stworzyliśmy specjalny portal informacyjny Gov.pl/granica ze zdjęciami i wideo, bo na tę ofensywę dezinformacyjną Łukaszenki i jego mocodawców musimy odpowiedzieć kontrofensywą informacyjną. Apeluję też do dziennikarzy, którzy stali się dziś ważnym ogniwem w walce o bezpieczeństwo Polski. Nie dajcie się państwo zwieść pokusie "klikalności". Wszyscy wiemy, że sensacyjne newsy najlepiej się sprzedają, ale na takiej logice żeruje dzisiaj białoruski reżim. Dlatego wyłącznie rzetelna, potwierdzona informacja jest najlepszą bronią w walce z białoruską machiną dezinformacji.

PAP: Z końcem listopada kończy się obowiązywanie stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym. Jak można się domyślać, do tego czasu sytuacja się nie uspokoi. Jakie więc działania zamierza podjąć rząd, przedłużenie stanu wyjątkowego nie wchodzi przecież w grę.

M.M.: Potrzebujemy nowych rozwiązań na płaszczyźnie ustawowej i kończymy opracowywać takie rozwiązania. Projekt w trybie pilnym planujemy przedstawić w najbliższym tygodniu. Na pewno wdrożymy dodatkowe reguły, które pozwolą w dalszym ciągu skutecznie działać naszym służbom.

PAP: A co z dziennikarzami, zostaną wpuszczeni na teren przygraniczny?

M.M.: Reżim białoruski ma do dyspozycji dwa rodzaje "broni": posługiwanie się ludźmi jako żywymi tarczami i dezinformację. Nie mam obaw, jeśli chodzi o prezentowanie prawdziwych danych z granicy, natomiast obawiam się, że w obecności kamer prowokacje będą się tylko nasilać.

Dziś sytuacja jest na tyle napięta, że w przypadku przerwania kordonu wzdłuż granicy dziennikarze, byliby narażeni na bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia.

PAP: W piątek pojawiła się na razie nieoficjalna informacja, że w związku z kryzysem bezpieczeństwa na granicy polsko-białoruskiej Komisja Europejska zaproponowała zwiększenie o 25 mln euro środków w Funduszu Zintegrowanego Zarządzania Granicami (IBMF). Jak pan ocenia taką propozycję?

M.M.: Polska broni dziś nie tylko swojego terytorium, ale broni również całej UE. Ale nie będziemy czekać aż jakiekolwiek środki zostaną przyznane. Zresztą, 25 mln euro nie rozwiąże problemu. Warto pamiętać, że zapora na granicy będzie kosztować grubo ponad 1 mld zł; być może nawet powyżej nawet 1,5 mld zł. Jest dla mnie jasne, że cała wspólnota powinna solidarnie złożyć się na ten projekt. Polska codziennie ponosi wysokie koszty obrony wschodniej granicy Unii.

PAP: Według zapowiedzi po weekendzie rząd ma przedstawić tzw. tarczę antyinflacyjną, czy to aktualne?

M.M.: Tak. W ciągu kilku dni chcemy zaprezentować pakiet rozwiązań wspierających Polaków, zwłaszcza mniej zamożną część społeczeństwa. To ma być tarcza, która częściowo zamortyzuje wzrost cen ciepła, gazu, paliw czy żywności. Będą to działania skierowane w pierwszej kolejności do grup szczególnie wrażliwych, czyli gospodarstw o niskich i średnich dochodach, ale z niektórych skorzystają wszyscy Polacy. Znaczna część instrumentów zacznie działać jeszcze w grudniu.

Jeśli chodzi o ochronę w związku ze wzrostem cen energii, będziemy stosować kryterium dochodu na osobę w gospodarstwie domowym. Warto też zaznaczyć że ceny energii bardzo znacząco przekładają się na wzrost cen ogółem. A przyczyną wzrostu cen energii są manipulacje cenowe i szantaż gazowy Rosji oraz polityka klimatyczna UE, która wywindowała koszty uprawnień do emisji CO2.

PAP: Czy w związku z czwartą fala pandemii koronawirusa rząd rozważa wprowadzanie jakichś dodatkowych ograniczeń, bądź lokalnych lockdownów?

M.M.: Nie planujemy lockdownu w takiej formie, jaką znamy z poprzednich fal wzrostu zachorowań na Covid-19. Jeśli obecnie obowiązujące restrykcje będą skrupulatnie przestrzegane, to na pewno ocalimy wiele istnień ludzkich. Lockdown był rozwiązaniem, kiedy nie mieliśmy innych narzędzi walki z wirusem. Ale dziś dysponujemy szczepionkami i nasz los jest w naszych rękach. To nie znaczy, że nie będziemy podejmować konkretnych działań. Dużo zależy od stanu obłożenia szpitali. Dziś, mimo dużej liczby zakażeń, szpitale są obciążone w mniejszym stopniu niż w czasie poprzednich fal, bo zakażenia i ciężki przebieg choroby są rzadsze, m.in. wśród seniorów. Dlaczego? Dlatego, że seniorzy dali nam dobry przykład i są jedną z grup z największym odsetkiem zaszczepionych.

Uważnie sprawdzamy też wszystkie nowe preparaty leczące Covid-19 i je zamawiamy. Cały czas mamy też bufor jeśli chodzi o łóżka szpitalne dla chorych na Covid-19 - mamy przygotowanych 19 tys. łóżek, a zajętych jest ponad 13 tys.

PAP: 16 listopada przypada rocznica powołania rządu PiS. Czy w związku z tą rocznicą planuje Pan podsumowanie tych sześciu lat?

M.M.: Tak. Wspólnie z premier Beatą Szydło oraz prezesem Jarosławem Kaczyńskim zamierzamy takie syntetyczne podsumowanie dokonać. Jednak potrzebujemy nie tylko bilansu naszych dokonań, lecz zwłaszcza odpowiedzi na nadchodzące wyzwania. I na tym przede wszystkim się wszyscy koncentrujemy. (PAP)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe