"Mieszkaniowy horror". Nasz rynek mieszkaniowy staje się coraz bardziej azjatycki

Nasz rynek mieszkaniowy od lat jest obiektem krytycznych czy wręcz alarmujących analiz, a zmiana panującej na nim sytuacji – jedną z niespełnialnych obietnic wyborczych. Obecna koalicja buksuje w miejscu, poprzednia poniosła w tej kwestii jedną z dotkliwszych porażek. Proponowane zmiany na ogół ostatecznie pomagają jedynie silnym graczom. Czy coraz bliżej nam do modelu znanego z dalekiej Azji będącego symbolem deweloperskich patologii? Być może na to pytanie pozwoli odpowiedzieć Netflix, który zaproponował właśnie polskim widzom koreański thriller „Od ściany do ściany”, film tak trudny, jak pokazany w nim problem.
/ fot. pixabay

Co musisz wiedzieć:

  • Dostęp do nowych, własnościowych mieszkań w Korei obwarowany jest zaskakującymi formami pośrednimi, takimi jak loterie dla potencjalnych właścicieli.
  • Coraz więcej osób popada w długi, coraz więcej decyduje się na życie w pojedynkę, coraz później też zawierane są małżeństwa.
  • Nasz rynek mieszkaniowy staje się coraz bardziej azjatycki.

 

Kto ogląda koreańskie produkcje (a jak wiadomo, takich osób jest coraz więcej i w ciągu dziesięciu lat z absolutnej niszy trafiły one na listy najchętniej oglądanych seriali czy filmów w streamingach), ten na pewno zauważył, że kwestia mieszkaniowa to jeden z częściej przewijających się przez nie problemów społecznych. Czasem spotykamy się z tym gdzieś w tle, gdy obserwujemy, jak bohaterowie zmagający się z życiem po ciężkiej pracy wracają do klitki w lokalnym odpowiedniku hotelu robotniczego, na zaadaptowane poddasze lub do starego, parterowego domu, do którego trzeba się wdrapać pod górę, bo położony jest w biednej dzielnicy na seulskich pagórkach. W kultowym i chyba wciąż najbardziej w ostatnich latach popularnym „Parasite” śmiertelna walka rozegrała się między mieszkańcami ekskluzywnej willi z ogrodem (kolejny, ale w prawdziwym życiu najrzadszy wariant mieszkaniowy dla Koreańczyka), a rodziną zalegającą w zalewanej deszczem i odchodami suterenie.

 

Mieszkaniowy horror

To na pozór filmowe i serialowe przerysowania, jednak będące odbiciem koreańskiej i szerzej azjatyckiej rzeczywistości. Od kilkudziesięciu lat tradycyjna zabudowa ustępuje miejsca kolejnym połaciom wielkich bloków, przez kalki językowe nazywanych apartamentowcami, choć z naszego punktu widzenia są to częściej mrówkowce. Oprócz nich sporo jest niższych bloków podobnych do tych, które spotyka się również u nas, przy czym w niskim i średnim budownictwie wielorodzinnym dużo bardziej niż w polskich budynkach popularny jest model, w którym każde z mieszkań ma autonomiczne wejście nie z klatki schodowej, a z długiego, zewnętrznego korytarza. Najwięcej mieszkań buduje się w metropoliach, zwłaszcza w stolicy, podczas gdy prowincja boryka się raczej ze stagnacją i wyludnieniem. W Seulu ceny rosną dużo szybciej niż w reszcie kraju. Kupno własnego mieszkania, kulturowo zwłaszcza od młodych mężczyzn wręcz oczekiwane, jest bardzo trudne z przyczyn finansowych, ale nie tylko dlatego. Co zaskakujące, nie wszystko reguluje tu tylko wolny rynek.

Dostęp do nowych, własnościowych mieszkań obwarowany jest zaskakującymi formami pośrednimi, takimi jak loterie dla potencjalnych właścicieli. Aby wziąć w nich udział, trzeba – nieraz przez lata – wpłacać pieniądze na specjalne konto, równocześnie zaś za rozmaite życiowe okoliczności można uzyskiwać punkty zwiększające szanse na zakup. W pewien zaskakujący sposób przypomina to mechanizmy znane z PRL, które tak trafnie pokazał Stanisław Bareja w serialu „Alternatywy 4”. Do tego dochodzą rządowe próby regulacji rynku kredytowego, które również utrudniają dostęp do własnego mieszkania młodym nabywcom. Trudno więc dziwić się, że dla kogoś może to stać się obsesją, jak dla bohaterki hongkońskiego slashera „Dream house” z 2010 roku, mordującej po kolei mieszkańców bloku z pięknym widokiem na port – by ceny spadły, a ich mieszkania trafiły na rynek. Zatajanie problemów w celu uniknięcia obniżki wartości nieruchomości (lub zbrodni, by ją uzyskać) to też zresztą bardzo częsty motyw w koreańskiej kinematografii. Pojawia się również w „Od ściany do ściany”.

 

Lokalna specjalność

Ten, którego nie stać na kupno lub zwyczajnie nie może czekać, musi zdecydować się na wynajem. I tu też sprawy wyglądają miejscami dość zaskakująco, tak jakby ktoś bardzo lubił komplikować sobie życie. Popularniejszy od klasycznego czynszu jest mianowicie system jeonse polegający na wynajmie po uregulowaniu jednorazowej kaucji w wysokości nawet do 80% wartości mieszkania. Sprawia to, że wynajem, zwłaszcza dla młodych, nie jest rzeczą prostą, a dodatkowo taka formuła prowadzi do wielu sporów i nadużyć. W czasach rosnących cen nieruchomości nie przestaje też być atrakcyjna dla samych właścicieli, niemniej zwyczaj ma się dobrze. Trochę łatwiej niż parom jest – jak wszędzie – samotnym i mniej wymagającym. Ci skorzystać mogą z goshiwonów, a jeśli mają trochę więcej pieniędzy, również z officeteli.

Obie te formy łączy bardzo ograniczony poziom prywatności, jednak oferują za to czasem pewne dodatkowe korzyści. Goshiwony powstały przed laty jako specyficzna oferta dla młodych ludzi przygotowujących się do egzaminów: jednoosobowe pokoje, że wspólnymi kuchniami i łazienkami zapewniać miały miejsce do nauki zwłaszcza dla tych, którzy planowali zostać urzędnikami państwowymi. Dziś z tej formy korzystają również inni: urzędnicy, robotnicy, czasem też osoby, którym w jakiś sposób powinęła się noga lub po prostu funkcjonują na marginesie rynku nieruchomości. Co ciekawe, czasem właściciele takich przybytków swoim mieszkańcom zapewniają za darmo niektóre produkty żywnościowe, jeżeli sami (na przykład mając rodzinę na wsi lub własne ogród czy gospodarstwo) mają do nich dostęp. Officetele to lokale równie małe, posiadające jednak trochę wyższy standard, pozwalające na łączenie funkcji mieszkalnej i biurowej. Jedne i drugie – poza wyjątkowymi sytuacjami – traktować należy jako lokale przejściowe, w których najemca nie zagrzeje za długo miejsca. W dramach i kryminałach często robią one za kryjówki rozmaitych uciekinierów.

 

Łapiemy poślizg

Konsekwencje społeczne tego stanu rzeczy są łatwe do przewidzenia. W zeszłym roku w artykule „W piekle Joseon nie rodzą się dzieci. Kryzys demograficzny w Korei Południowej” opisałem, jak wygląda sytuacja w państwie mającym w tej chwili najniższy wskaźnik dzietności na świecie.

Trudny dostęp do mieszkań jest oczywiście jednym z głównych powodów tego dramatycznego stanu rzeczy. Po drodze pojawia się jednak wiele problemów pośrednich. Coraz więcej osób popada w długi, coraz więcej decyduje się na życie w pojedynkę, coraz później też zawierane są małżeństwa. Wśród trzydziesto- trzydziestoczterolatków według danych z 2024 roku aż 86,1% mężczyzn i 76,7% kobiet nie było żonatych/zamężnych. W Polsce brak dokładnych aktualnych statystyk, wiemy jednak, że rośnie liczba osób mieszkających dłużej z rodzicami, samotnych i żyjących w związkach nieformalnych, coraz później też zawieramy małżeństwa. Już dostępne dane sprzed ok. 10 lat wskazują na kryzys, choć jest on wciąż łagodniejszy od opisywanych zjawisk dotyczących Korei Południowej. To jednak marne pocieszenie: nasz rynek mieszkaniowy staje się coraz bardziej azjatycki, w internecie narasta mur niechęci między coraz większymi grupami kobiet i mężczyzn, można więc założyć, że jesteśmy na podobnej złej drodze.

 

Klaustrofobia i chaos

Film, który stał się pretekstem do tych rozważań, nie jest niestety kolejnym arcydziełem koreańskiej kinematografii. Opowieść o bloku gnębionym przez tajemnicze hałasy, za które wini się jednego z lokatorów to materiał na tragifarsę w stylu przywołanego już Barei lub dość banalny, ale sprawdzający się punkt wyjścia do miejskiego horroru. Tym razem dramat o próbującym utrzymać się na powierzchni pracowniku korporacji po trzydziestce (w tej roli popularny i często obsadzany aktor Kang Ha-Neul, dla wielu widzów jego udział to chyba najbardziej wartościowy element filmu) stopniowo zmienia się w pełen brutalności thriller, przytłaczający i duszny, lecz niewynagradzający tego oryginalnością czy spójnością fabuły.

Scenom przemocy też daleko do typowego dla Korei wysmakowania i poetyki. Odpowiedzialny za scenariusz i reżyserię Kim Tae-Joon być może marzył o stworzeniu czegoś na miarę „Parasite”, jednak kolejne zwroty akcji są coraz bardziej chaotyczne i coraz mniej wiarygodne. Zaskakiwać widza też trzeba umieć. Kim Tae-Joon to twórca z niewielkim doświadczeniem, na koncie mający jeszcze tylko thriller „Zgubiony telefon” (również dostępny na Netfliksie) będący jednak remakiem japońskiego filmu. I choć temat poruszony w „Od ściany do ściany” jest ważny i niewątpliwie inspirujący, tu doszło raczej do zmarnowania potencjału, dlatego polecam go przede wszystkim tym, których po prostu interesuje ta sfera życia. Z komentarzy w internecie wynika, że moje odczucia podziela większość widzów chwaląca konsekwentnie klaustrofobiczny klimat, lecz narzekająca na zbyt chaotyczne rozwinięcie akcji i niezrozumiałe zakończenie. Podobne i dość zgodne są również reakcje krytyki zarzucającej filmowi odejście od krytyki społecznej w stronę gatunkowego zagubienia.


 

POLECANE
Wykłady nt. wpływu myśli chrześcijańskiej na społeczeństwo i gospodarkę Wiadomości
Wykłady nt. wpływu myśli chrześcijańskiej na społeczeństwo i gospodarkę

Powszechny Uniwersytet Nauczania Chrześcijańsko-Społecznego (PUNCS) to działanie edukacyjne prowadzone przez fundację Instytut Myśli Schumana.

Siemoniak przyznał: W Wyrykach spadła nasza rakieta z ostatniej chwili
Siemoniak przyznał: "W Wyrykach spadła nasza rakieta"

Tomasz Siemoniak w rozmowie z Moniką Olejnik w TVN24 przyznał, że w Wyrykach spadła polska rakieta wystrzelona z F-16. Dom został uszkodzony, a mieszkańcy mogą wrócić tylko na parter. Minister tłumaczy się, że „świat nie jest taki prosty”.

Jak protestować przeciwko Centrom Integracji Cudzoziemców - jest raport gorące
Jak protestować przeciwko Centrom Integracji Cudzoziemców - jest raport

W środę 17 września Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris opublikował swój nowy raport pod tytułem „Podstawy sprzeciwu wobec koncepcji Centrów Integracji Cudzoziemców. Odpowiedzialna polityka migracyjna wymaga selekcji, deportacji i asymilacji”.

Planowali zamachy terrorystyczne w Polsce i Europie. Litewska prokuratura ujawnia szokujące szczegóły pilne
Planowali zamachy terrorystyczne w Polsce i Europie. Litewska prokuratura ujawnia szokujące szczegóły

Litewska prokuratura wraz z policją rozbiły groźną siatkę terrorystyczną, która przygotowywała cztery zamachy w krajach Europy. W ręce służb trafili obywatele Litwy, Rosji, Łotwy, Estonii i Ukrainy, a tropy prowadzą wprost do rosyjskich służb specjalnych. Część śmiercionośnych ładunków trafiła do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Polski.

Doradca Zełenskiego o akcji polskiego wojska: Udawanie, że to sukces, brzmi dziwnie Wiadomości
Doradca Zełenskiego o akcji polskiego wojska: "Udawanie, że to sukces, brzmi dziwnie"

Według doradcy szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Mychajło Podolaka atak dronów na Polskę to był test dla natowskich systemów obrony przeciwrakietowej. W jego opinii obnażył on brak skuteczności polskiej obrony.

Dla Niemca wszystko tylko u nas
Dla Niemca wszystko

Niemieckie media piszą, że wizyta prezydenta Karola Nawrockiego w Berlinie „niesie potencjał konfliktu”. Konflikt? Nie – to przypomnienie długu, którego Niemcy od dekad unikają.

Kurski do Tuska: Mścij się na mnie, zostaw syna Wiadomości
Kurski do Tuska: "Mścij się na mnie, zostaw syna"

Były prezes TVP Jacek Kurski oskarża Donalda Tuska o polityczną zemstę. Prokuratura w Toruniu postawiła jego synowi zarzuty, a Kurski nie ma wątpliwości: to zemsta premiera, a nie wymiaru sprawiedliwości.

Hennig-Kloska: Park Narodowy Dolnej Odry powstanie nawet mimo weta prezydenta pilne
Hennig-Kloska: Park Narodowy Dolnej Odry powstanie nawet mimo weta prezydenta

– W środę rząd przyjął projekt ustawy o utworzeniu Parku Doliny Dolnej Odry – poinformowała minister klimatu Paulina Hennig-Kloska. Nowy park ma powstać w województwie zachodniopomorskim w 2026 r. i objąć teren 3,8 tys. ha. Przeciwnicy alarmują: to cios w żeglugę, gospodarkę i porty Szczecina.

PiS złożył projekt uchwały ws. wywłaszczenia ambasady Rosji Wiadomości
PiS złożył projekt uchwały ws. wywłaszczenia ambasady Rosji

PiS złożył w Sejmie projekt uchwały dotyczącej pilnego zabezpieczenia terenu wokół Ministerstwa Obrony Narodowej. Jarosław Kaczyński zapowiedział, że chodzi m.in. o wywłaszczenie rosyjskiej ambasady w Warszawie.

Amerykanie kłócą się o nominowanego ambasadora USA w Polsce. Dwa głosy przewagi z ostatniej chwili
Amerykanie kłócą się o nominowanego ambasadora USA w Polsce. Dwa głosy przewagi

Nominowany na ambasadora USA w Polsce Tom Rose uzyskał w środę poparcie senackiej komisji spraw zagranicznych, choć nie poparł go żaden polityk Demokratów. Nominacja Rose'a wciąż musi uzyskać większość głosów w Senacie.

REKLAMA

"Mieszkaniowy horror". Nasz rynek mieszkaniowy staje się coraz bardziej azjatycki

Nasz rynek mieszkaniowy od lat jest obiektem krytycznych czy wręcz alarmujących analiz, a zmiana panującej na nim sytuacji – jedną z niespełnialnych obietnic wyborczych. Obecna koalicja buksuje w miejscu, poprzednia poniosła w tej kwestii jedną z dotkliwszych porażek. Proponowane zmiany na ogół ostatecznie pomagają jedynie silnym graczom. Czy coraz bliżej nam do modelu znanego z dalekiej Azji będącego symbolem deweloperskich patologii? Być może na to pytanie pozwoli odpowiedzieć Netflix, który zaproponował właśnie polskim widzom koreański thriller „Od ściany do ściany”, film tak trudny, jak pokazany w nim problem.
/ fot. pixabay

Co musisz wiedzieć:

  • Dostęp do nowych, własnościowych mieszkań w Korei obwarowany jest zaskakującymi formami pośrednimi, takimi jak loterie dla potencjalnych właścicieli.
  • Coraz więcej osób popada w długi, coraz więcej decyduje się na życie w pojedynkę, coraz później też zawierane są małżeństwa.
  • Nasz rynek mieszkaniowy staje się coraz bardziej azjatycki.

 

Kto ogląda koreańskie produkcje (a jak wiadomo, takich osób jest coraz więcej i w ciągu dziesięciu lat z absolutnej niszy trafiły one na listy najchętniej oglądanych seriali czy filmów w streamingach), ten na pewno zauważył, że kwestia mieszkaniowa to jeden z częściej przewijających się przez nie problemów społecznych. Czasem spotykamy się z tym gdzieś w tle, gdy obserwujemy, jak bohaterowie zmagający się z życiem po ciężkiej pracy wracają do klitki w lokalnym odpowiedniku hotelu robotniczego, na zaadaptowane poddasze lub do starego, parterowego domu, do którego trzeba się wdrapać pod górę, bo położony jest w biednej dzielnicy na seulskich pagórkach. W kultowym i chyba wciąż najbardziej w ostatnich latach popularnym „Parasite” śmiertelna walka rozegrała się między mieszkańcami ekskluzywnej willi z ogrodem (kolejny, ale w prawdziwym życiu najrzadszy wariant mieszkaniowy dla Koreańczyka), a rodziną zalegającą w zalewanej deszczem i odchodami suterenie.

 

Mieszkaniowy horror

To na pozór filmowe i serialowe przerysowania, jednak będące odbiciem koreańskiej i szerzej azjatyckiej rzeczywistości. Od kilkudziesięciu lat tradycyjna zabudowa ustępuje miejsca kolejnym połaciom wielkich bloków, przez kalki językowe nazywanych apartamentowcami, choć z naszego punktu widzenia są to częściej mrówkowce. Oprócz nich sporo jest niższych bloków podobnych do tych, które spotyka się również u nas, przy czym w niskim i średnim budownictwie wielorodzinnym dużo bardziej niż w polskich budynkach popularny jest model, w którym każde z mieszkań ma autonomiczne wejście nie z klatki schodowej, a z długiego, zewnętrznego korytarza. Najwięcej mieszkań buduje się w metropoliach, zwłaszcza w stolicy, podczas gdy prowincja boryka się raczej ze stagnacją i wyludnieniem. W Seulu ceny rosną dużo szybciej niż w reszcie kraju. Kupno własnego mieszkania, kulturowo zwłaszcza od młodych mężczyzn wręcz oczekiwane, jest bardzo trudne z przyczyn finansowych, ale nie tylko dlatego. Co zaskakujące, nie wszystko reguluje tu tylko wolny rynek.

Dostęp do nowych, własnościowych mieszkań obwarowany jest zaskakującymi formami pośrednimi, takimi jak loterie dla potencjalnych właścicieli. Aby wziąć w nich udział, trzeba – nieraz przez lata – wpłacać pieniądze na specjalne konto, równocześnie zaś za rozmaite życiowe okoliczności można uzyskiwać punkty zwiększające szanse na zakup. W pewien zaskakujący sposób przypomina to mechanizmy znane z PRL, które tak trafnie pokazał Stanisław Bareja w serialu „Alternatywy 4”. Do tego dochodzą rządowe próby regulacji rynku kredytowego, które również utrudniają dostęp do własnego mieszkania młodym nabywcom. Trudno więc dziwić się, że dla kogoś może to stać się obsesją, jak dla bohaterki hongkońskiego slashera „Dream house” z 2010 roku, mordującej po kolei mieszkańców bloku z pięknym widokiem na port – by ceny spadły, a ich mieszkania trafiły na rynek. Zatajanie problemów w celu uniknięcia obniżki wartości nieruchomości (lub zbrodni, by ją uzyskać) to też zresztą bardzo częsty motyw w koreańskiej kinematografii. Pojawia się również w „Od ściany do ściany”.

 

Lokalna specjalność

Ten, którego nie stać na kupno lub zwyczajnie nie może czekać, musi zdecydować się na wynajem. I tu też sprawy wyglądają miejscami dość zaskakująco, tak jakby ktoś bardzo lubił komplikować sobie życie. Popularniejszy od klasycznego czynszu jest mianowicie system jeonse polegający na wynajmie po uregulowaniu jednorazowej kaucji w wysokości nawet do 80% wartości mieszkania. Sprawia to, że wynajem, zwłaszcza dla młodych, nie jest rzeczą prostą, a dodatkowo taka formuła prowadzi do wielu sporów i nadużyć. W czasach rosnących cen nieruchomości nie przestaje też być atrakcyjna dla samych właścicieli, niemniej zwyczaj ma się dobrze. Trochę łatwiej niż parom jest – jak wszędzie – samotnym i mniej wymagającym. Ci skorzystać mogą z goshiwonów, a jeśli mają trochę więcej pieniędzy, również z officeteli.

Obie te formy łączy bardzo ograniczony poziom prywatności, jednak oferują za to czasem pewne dodatkowe korzyści. Goshiwony powstały przed laty jako specyficzna oferta dla młodych ludzi przygotowujących się do egzaminów: jednoosobowe pokoje, że wspólnymi kuchniami i łazienkami zapewniać miały miejsce do nauki zwłaszcza dla tych, którzy planowali zostać urzędnikami państwowymi. Dziś z tej formy korzystają również inni: urzędnicy, robotnicy, czasem też osoby, którym w jakiś sposób powinęła się noga lub po prostu funkcjonują na marginesie rynku nieruchomości. Co ciekawe, czasem właściciele takich przybytków swoim mieszkańcom zapewniają za darmo niektóre produkty żywnościowe, jeżeli sami (na przykład mając rodzinę na wsi lub własne ogród czy gospodarstwo) mają do nich dostęp. Officetele to lokale równie małe, posiadające jednak trochę wyższy standard, pozwalające na łączenie funkcji mieszkalnej i biurowej. Jedne i drugie – poza wyjątkowymi sytuacjami – traktować należy jako lokale przejściowe, w których najemca nie zagrzeje za długo miejsca. W dramach i kryminałach często robią one za kryjówki rozmaitych uciekinierów.

 

Łapiemy poślizg

Konsekwencje społeczne tego stanu rzeczy są łatwe do przewidzenia. W zeszłym roku w artykule „W piekle Joseon nie rodzą się dzieci. Kryzys demograficzny w Korei Południowej” opisałem, jak wygląda sytuacja w państwie mającym w tej chwili najniższy wskaźnik dzietności na świecie.

Trudny dostęp do mieszkań jest oczywiście jednym z głównych powodów tego dramatycznego stanu rzeczy. Po drodze pojawia się jednak wiele problemów pośrednich. Coraz więcej osób popada w długi, coraz więcej decyduje się na życie w pojedynkę, coraz później też zawierane są małżeństwa. Wśród trzydziesto- trzydziestoczterolatków według danych z 2024 roku aż 86,1% mężczyzn i 76,7% kobiet nie było żonatych/zamężnych. W Polsce brak dokładnych aktualnych statystyk, wiemy jednak, że rośnie liczba osób mieszkających dłużej z rodzicami, samotnych i żyjących w związkach nieformalnych, coraz później też zawieramy małżeństwa. Już dostępne dane sprzed ok. 10 lat wskazują na kryzys, choć jest on wciąż łagodniejszy od opisywanych zjawisk dotyczących Korei Południowej. To jednak marne pocieszenie: nasz rynek mieszkaniowy staje się coraz bardziej azjatycki, w internecie narasta mur niechęci między coraz większymi grupami kobiet i mężczyzn, można więc założyć, że jesteśmy na podobnej złej drodze.

 

Klaustrofobia i chaos

Film, który stał się pretekstem do tych rozważań, nie jest niestety kolejnym arcydziełem koreańskiej kinematografii. Opowieść o bloku gnębionym przez tajemnicze hałasy, za które wini się jednego z lokatorów to materiał na tragifarsę w stylu przywołanego już Barei lub dość banalny, ale sprawdzający się punkt wyjścia do miejskiego horroru. Tym razem dramat o próbującym utrzymać się na powierzchni pracowniku korporacji po trzydziestce (w tej roli popularny i często obsadzany aktor Kang Ha-Neul, dla wielu widzów jego udział to chyba najbardziej wartościowy element filmu) stopniowo zmienia się w pełen brutalności thriller, przytłaczający i duszny, lecz niewynagradzający tego oryginalnością czy spójnością fabuły.

Scenom przemocy też daleko do typowego dla Korei wysmakowania i poetyki. Odpowiedzialny za scenariusz i reżyserię Kim Tae-Joon być może marzył o stworzeniu czegoś na miarę „Parasite”, jednak kolejne zwroty akcji są coraz bardziej chaotyczne i coraz mniej wiarygodne. Zaskakiwać widza też trzeba umieć. Kim Tae-Joon to twórca z niewielkim doświadczeniem, na koncie mający jeszcze tylko thriller „Zgubiony telefon” (również dostępny na Netfliksie) będący jednak remakiem japońskiego filmu. I choć temat poruszony w „Od ściany do ściany” jest ważny i niewątpliwie inspirujący, tu doszło raczej do zmarnowania potencjału, dlatego polecam go przede wszystkim tym, których po prostu interesuje ta sfera życia. Z komentarzy w internecie wynika, że moje odczucia podziela większość widzów chwaląca konsekwentnie klaustrofobiczny klimat, lecz narzekająca na zbyt chaotyczne rozwinięcie akcji i niezrozumiałe zakończenie. Podobne i dość zgodne są również reakcje krytyki zarzucającej filmowi odejście od krytyki społecznej w stronę gatunkowego zagubienia.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe