[Tylko u nas] Bruszewski: Taliban ogłosił ministrów. Inauguracja była planowana na rocznicę ataku na WTC
![[Tylko u nas] Bruszewski: Taliban ogłosił ministrów. Inauguracja była planowana na rocznicę ataku na WTC](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16313967356fc2e706a569bb421d558af99af8a4491d6de60377374c411d92aae27e6749cd.jpg)
W Polsce talibowie mają tak pozytywny PR w mediach, iż mam wrażenie że część ekspertów zgłosi ich niebawem do Pokojowej Nagrody Nobla. Tymczasem przed Joe Bidenem kolejne niespokojne konferencje prasowe, ponieważ jak logicznie wytłumaczyć międzynarodowej opinii publicznej, iż w Afganistanie pozwolono dojść do władzy terrorystom ściganym oficjalnie przez FBI albo przetrzymywanym w Guantanamo? Z listy opublikowanych 33 nazwisk oraz nom de guerre, które będą stanowić nowy rząd Islamskiego Emiratu Afganistanu wynika, iż Taliban stawia na starą-nową gwardię antyamerykańskiej rebelii. Frukty władzy przejęli Ci, którzy z następcami mułły Omara próbowali odwojować Afganistan. Talibowie władzą z nikim dzielić się nie zamierzają. Jak podają media w Indiach, na oficjalnych zaproszeniach do międzynarodowych delegacji, datę inauguracji rządu Islamskiego Emiratu Afganistanu wyznaczono właśnie dzisiaj, czyli 11 września 2021 roku. To nieprzypadkowa data, ponieważ wypada w dwudziestą „rocznicę” zamachów terrorystycznych Al-Kaidy na wieże World Trade Center w Nowym Jorku. Media z New Delhi raportują obecnie, iż talibowie - czemu dziwić się nie można - wzburzyli partnerów do których zaproszenia trafiły. Muhammad Suhail Shaheen, wysłannik talibów w Rosji, był pytany o datę inauguracji ale odpowiedział wymijająca, iż nie zna szczegółów.
Przed tygodniem do Kabulu z ważną misją udał się szef pakistańskiego wywiadu - Inter-Services Intelligence (ISI), Faiz Hammed. Media rozpisywały się, iż miał za zadanie nakłonić talibów do zbudowania rządu „ocalenia narodowego”, który by skorzystał z ministrów republikańskich władz, a nawet sięgnął po broniących się w Dolinie Pandższiru ludzi Masuda. Względnie się nad nimi wszystkimi ulitować i jakoś ich zagospodarować. To w międzynarodowej prasie zbudowało poczucie, iż talibowie postawią na dialog. Kulis misji ISI nie poznamy, ale wspominana hipoteza od początku wydawała się wątpliwa. Talibowie są od swego zarania protegowanymi pakistańskiego wywiadu. Nawet jeżeli zachowują dozę niezależności to na łaskę ISI byli skazani przez wiele lat, by tylko wspomnieć schronienie jakie w Pakistanie znaleźli nie tylko przedstawiciele obecnej wierchuszki Talibanu, ale współpracownik afgańskich talibów i lider Al-Kaidy – Osama bin Laden. Ktoś nad nimi rozłożył parasol ochronny. Sam Pakistan zawsze może mieć problem z lokalnym odłamem talibów (TTP), więc układ w którym ISI kanalizuje zapędy islamistów w ramach swojej polityki był wygodny dla Islamabadu. Do tego dodajmy kwestie etniczne, ponieważ tzw. Linia Duranda która stanowi obecnie granicę pakistańsko-afgańską, rozdarła naród Pasztunów na dwa państwowe organizmy – Afganistan oraz Pakistan (wcześniej Indie). Talibowie rekrutują się głównie z pasztuńskiej części Afganistanu a oba terytoria nacjonaliści nazywają Pasztunistanem. Islamabad woli więc grać talibami niż czekać na separatystyczną pasztuńską rebelię. To wepchnęło jeszcze mocniej ISI w talibskie ramiona. W tym kontekście amerykańska polityka wobec regionu poniosła podwójne fiasko – ponieważ Afgańska Armia Narodowa oddała z łatwością sprzęt rodem z USA, a dotowany przez Waszyngton Pakistan dogadywał się za ich plecami z Talibanem. Wróćmy do misji Faiza Hammeda. Nie musiał on więc wcale lecieć do Kabulu by poznać intencję nowej władzy Islamskiego Emiratu Afganistanu i wiedzieć co wierchuszka Talibanu planuje, bo to już wiedziano gdy przyszły rząd czekał ze spakowanymi walizkami w Pakistanie. Lista talibskich ministrów potwierdziła, iż nie ma mowy o dopuszczeniu republikańskich czynników do rządzenia krajem.
Syn mułły Omara – Mohammad Jagob został ministrem obrony, a ministrem spraw wewnętrznych przedstawiciel terrorystycznej sieci Hakkani – Siradżuddin. Widzimy pierwsze efekty takiej polityki. Dolina Pandższiru, pozbawiona zewnętrznego wsparcia, po kilku dniach oporu w końcu osłabła do tego stopnia, że talibowie wdarli się w jej głąb. O tym, że sytuacja obrońców jest dramatyczna świadczyła kapitulacja Bazaraku, kluczowej miejscowości do kontroli Doliny Pięciu Lwów. Talibowie pochwalili się w Internecie, iż przejęli śmigłowce ukrywającego się w Dolinie wiceprezydenta Saleha (który ogłosił się prezydentem po ucieczce Ghaniego). Do zdobycia Doliny – czego nie kryli – islamiści użyli zdobycznej broni, w tym artylerii polowej. Brutalnie stłumiono także protesty w kraju, które maszerowały pod hasłami równych praw dla kobiet i… niemieszania się Pakistanu w Afganistanie. Pojawiają się pierwsze sygnały o przesłuchiwaniu i biciu dziennikarzy (wcześniej o czystkach raportowały ONZ oraz Amnesty International).
Nowy rząd Talibanu to wszelkie wymazanie złudzeń wobec podtrzymania dokonań republikańskich władz. Zlikwidowano Ministerstw Spraw Kobiet i przywrócono owiane złą sławą Ministerstwo Cnoty i Zapobiegania Rozpustowi – znane w każdym państwie ostrego szariatu jako dowodzące policją obyczajową (hisbah), która brutalnie egzekwuje nowe prawo. Szarymi eminencjami nowych władz jest ród Hakkanich, których zasłynął jako operatorzy jednej z najgroźniejszych sieci terrorystycznych. Siradżuddin jest synem Dżalaluddina Hakkaniego, zmarłego nestora siatki. Siradżuddin to poszukiwany dotąd przez FBI terrorysta, który miał dowodzić antyamerykańskimi operacjami z bazy w Waziristanie. Ma być zamieszany w zamach terrorystyczny na hotel w Kabulu, gdzie zginęli także Amerykanie oraz na atak wymierzony w ówczesnego prezydenta Hamida Karzaja. Paradoksalnie, Karzaj został w Afganistanie i zdał się na łaskę nowych talibskich władz. Łącznie siatka Hakkani dostała cztery ministerstwa. Poza armią, będą przewodzili: Ministerstwem ds. Uchodźców, Ministerstwem Komunikacji oraz Ministerstwem Edukacji Wyższej. Afganistan – jak pisałem w poprzednim felietonie – jest poligonem przechodzącym z ojca na syna. Szef resortu obrony Islamskiego Emiratu Afganistanu jak już wspominałem to syn mułły Omara – mułła Mohammad Jagob. Doliny Pandższiru bronił przed nim syn Ahmada Szaha Masuda – Ahmad Masud. Ojcowie także walczyli o kontrolę nad Doliną. Zachodnie media już odnotowały, że w rządzie nie ma żadnej kobiety, a zdjęcie szefa banku centralnego z kałasznikowem na biurku stało się popularnym „memem”. Afgańczykom nie będzie wszelako do śmiechu. Ministrem resortu kultury i informacji (sic!) został były więzień Guantanamo - Khairullah Khairkhwah. W amerykańskim areszcie na Kubie był przetrzymywany pod zarzutem współpracy z Al-Kaidą i pracą dla afgańskich karteli narkotykowych. Abdul Latif Mansoor został Ministrem Energii i Wody, dotąd widniał na amerykańskich i brytyjskich listach zagrożenia jako terrorysta. Był ministrem rolnictwa w czasach ancien regime, za Talibanu 1.0.
Pęknięcie Afganistanu po szwach etnicznych uprawdopodobnia fakt, iż nowy rząd bazuje na Pasztunach i to rodem z bastionu talibskiego w Kandaharze. Szefem rządu został Mohammad Hassan Akhund, który był gubernatorem Kandaharu oraz szefem spraw zagranicznych za Talibanu 1.0. Zasłynął tym, że… rzucił czajnikiem i stołem w pracowników ONZ. Ma opinię osoby, która bardzo szybko wpada we wściekłość. Był bliskim współpracownikiem mułły Omara. „Pracujemy nad rządem wielu opcji, reprezentowanym przez wszystkie grupy w Afganistanie” – zapewniał mułła Baradar, gdy przybył do Kabulu. A zachodnie media i eksperci mu… uwierzyli.
Michał Bruszewski