[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Optyka Pasterza

„Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. (…) Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz”. (J 10, 2-4; 14-16)
pasterz i stado
pasterz i stado / pixabay.com/FreePhotos

 

 

Nie sposób nie nawiązać, choćby pobieżnie, do wydarzenia, które w tym tygodniu zdominowało pierwsze strony katolickich - i nie tylko - mediów, mianowicie listu apostolskiego, powstałego z inicjatywy własnej papieża Franciszka, zatytułowanego „Traditionis Custodes” [opiekunowie tradycji - tłum. łac.]. Dekret ogranicza znacznie swobodę stosowania w liturgii nadzwyczajnej (przedsoborowej) formy rytu rzymskiego oraz działania grup tzw. katolickiej tradycji. Dokument nakazuje biskupom kościołów lokalnych weryfikację działających na ich terenach wspólnot tradycjonalistów oraz duchownych sprawujących msze trydenckie, a także zakazuje tworzenia nowych grup i parafii personalnych tradycjonalistów oraz sprawowania liturgii w rycie przedsoborowym w parafiach terytorialnych. W art. 1 dekretu Papież podkreślił: „Księgi liturgiczne promulgowane przez świętych papieży Pawła VI i Jana Pawła II, zgodnie z dekretami Soboru Watykańskiego II, są jedynym wyrazem lex orandi [dosł. prawa modlitwy, tu raczej normy modlitewnej] Rytu Rzymskiego”.

Papież pisze, że impulsem do podjęcia tych - przez wielu uznanych za radykalne - kroków był sondaż przeprowadzony wśród biskupów w 2020 roku w wielu częściach globu. Dotyczyć on miał kwestii skuteczności wprowadzonych kilkanaście lat wcześniej przez Benedykta XVI zmian dopuszczających swobodne stosowanie liturgii przedsoborowej m.in. w celu szerzenia jedności w Kościele katolickim. Po ukazaniu się listu posypało się wiele komentarzy. Niektóre wyważone, inne bardziej w tonie emocjonalnego wzburzenia. Jedne aprobujące papieskie decyzje, inne kontestujące czy wręcz je potępiające. Choć decyzję Papieża odczytuję jako wyraz niezgody na przypadki używania liturgii do gruntowania podziałów, a i moje osobiste doświadczenia, obserwacje czy refleksje na temat postaw tradycjonalistów są w przeważającej części niełatwe, to jednak z natury bardzo ostrożnie podchodzę do komunikowania się z innymi za pomocą nakazów lub zakazów. Nie będę wyrażać w tej sprawie jakichś pogłębionych opinii z kilku względów: po pierwsze dlatego, iż istnieje uzasadnione podejrzenie mojego braku obiektywności, a nie chciałabym być niesprawiedliwa; po drugie, nie jestem specjalistą od liturgiki; po trzecie, nie znam szczegółowych wyników ww. sondażu. Jestem przekonana, że decyzja o ograniczeniach musiała być bardzo trudna i jak wierzę, była działaniem ku większemu dobru, przynajmniej w zamierzeniu. Czy okaże się właściwa, pokaże czas. Nie chcę także absolutyzować własnego doświadczenia, gdyż z całą pewnością moje spostrzeżenia nie stanowią pełnego obrazu tego środowiska, wiadomo także, że często najbardziej widoczni są krzykacze i hejterzy, choć niejednokrotnie okazuje się, że stanowią oni w danej grupie mniejszość.

Podsumowując zatem, nie czuję się kompetentna, by szerować wyrokami lub dokonywać w tej materii socjologicznych prognoz. Dlaczego zatem w ogóle o tym piszę? Z jednego prostego powodu, bo z powołania i zamiłowania zajmuję się Bogiem. Jego przesłaniem, Jego słowem, Jego działaniem, Jego postawami, a nade wszystko Nim samym. Zastanawiając się nad sprawą papieskiego listu, jego przyczyn i konsekwencji, nie mogłam nie zauważyć dwóch rzeczy: dominującego w dzisiejszej liturgii akcentu na pasterzowanie - i to całkowite oraz niepowtarzalne pasterzowanie - Chrystusa oraz na, z pozoru niezauważalne, acz dudniące wręcz milczenie Boga w toczącej się dyskusyjnej wojnie liturgicznej.

Spór o odnowę liturgii nie trwa w Kościele od kilku czy kilkunastu lat, a od samego początku reformy mszału - z czasów papieża Pawła VI po Soborze Watykańskim II - której nie zaaprobował francuski abp Marcel Lefebvre. Odrzucił on zresztą także kilka innych posoborowych zmian. Spór między Watykanem a tzw. lefebrystami narastał przez kilkanaście lat, aż smutnym jego finałem stała się ekskomunika nałożona w 1988 roku przez papieża Jana Pawła II. Bezpośrednim jej powodem było udzielenie przez francuskiego hierarchę sakry biskupiej czterem członkom jego bractwa (Bractwo Kapłańskie św. Piusa X), ekskomunika objęła zarówno abp. Lefebvre’a, jak i jego czterech podwładnych. Publikacja listu apostolskiego papieża Benedykta XVI „Summorum Pontificum” regulującego kwestię sprawowania nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego oraz oficjalne zdjęcie ekskomuniki z czterech ww. kapłanów dwa lata później, miało stanowić m.in. podwalinę w budowaniu pomostu pomiędzy Watykanem a całym spectrum środowisk ogniskujących swoją liturgiczną wrażliwość wokół rytu przedsoborowego. Piszę o całym spectrum, ponieważ nie wszystkie grupy tradycjonalistów tkwiły w konflikcie lub tym bardziej w jawnym rozłamie z Rzymem. Kwestia stopnia radykalności, od wrażliwości ukierunkowanej na przeżywanie liturgii w starym rycie, aż po całkowite odrzucenie zmian posoborowych jest w tych środowiskach bardzo różna. Piątkowy dokument papieski stanowić ma finał konsultowanej z biskupami oceny efektów czternastu lat funkcjonowania rozwiązań dyscyplinarnych dopuszczających współistnienie zwyczajnej i nadzwyczajnej formy rytu, która - jak widać po wprowadzanych rozporządzeniach - wg Papieża jest negatywna. Tyle suchych faktów.

W tym temacie pozostaje jednak wiele emocji, jedni - a jest ich niemało - wylewają wiadra pomyj na papieża Franciszka, ilość hejtu lejącego się na zwierzchnika Kościoła katolickiego i głowę Stolicy Apostolskiej przez osoby podające się za prawowiernych katolików może w najmniejszym razie powodować uniesienie brwi, a w najgorszym szok i depresję. Inni - nie bacząc na to, komu sprawiają tym ból lub kogo prowokują do gniewu albo i wypychają z Kościoła - z radością ogłaszają „koniec tradsów”, tacy to „piewcy różnorodności”. Jeszcze inni próbują komentować zgodnie z własnymi poglądami, ale w duchu pokoju i posłuszeństwa - chwała im za to. Większość osób, spoza „oficjalnych” stron konfliktu, patrzy na to wszystko w zdziwieniu i wewnętrznym chaosie. I tu pytanie o Pasterza, czy my Go w ogóle słuchamy?

Owce idą za Pasterzem, bo znają Jego głos. Znają, bo tego głosu słuchają, idą, bo to głos Dobrego, głos Bliskiego, głos Domu. Czy my wszyscy jeszcze w ogóle chcemy Go słuchać i naśladować? Czy chcemy Mu wierzyć w Jego władzę i troskę? Czy chcemy być jak On? Głos Pasterza, to głos poniżej tsunami emocji, na cichej głębi. Im niżej pod wodę schodzimy, tym siła i ciśnienie fal przewalających się na powierzchni mniej na nas oddziałuje, tym ten sztorm łatwiej przetrwać. Pod wodą oceanu naszych uczuć  i ważkich wydarzeń dnia codziennego da się oddychać i da się słuchać. Tam odnajduje się Jego głos. A jest to głos niosący opiekę, przewodzący i kojący. Głos zarażający troską nie tylko o siebie.

I kolejne pytanie, czy my wierzymy, że Bóg ma wszystko pod kontrolą? Że będzie tak, jak On chce? Wiara to nie tylko akceptowanie Bożego istnienia, ale przede wszystkim zaufanie Jemu, Jego planom i pragnieniom, co do nas. Wiara w Jego miłość.

I ostatnia rzecz, czy chcemy przyjmować Jego optykę? Dawać Mu się przemieniać, by stawać się coraz bardziej jak On? Bo w horyzoncie Jego spojrzenia i mentalności pasterza inni są podmiotem opieki i miłości. Inni, to też ci dla nas trudni, a może przede wszystkim oni. Czy piętnujący poczynania Papieża modlą się za niego? I to nie po to, by coś wymodlić sobie, a po prostu po to, by Franciszkowi było dobrze? Czy upatrujący całego zła w Kościele w działalności i poglądach tradsów modlą się za nich i najzwyczajniej dobrze im życzą? Pragną ich zbawienia.

Bo w sercu naszego wspólnego Pasterza każdy jest upragniony, każdy poszukiwany, każdy kochany. To optyka, którą nazwać można „aż do śmierci”. Jego własnej.

Czy chcemy patrzeć na innych tak, jak On? Podpowiem, że odpowiedzi: „a bo tamci/tamten/tamta…”, to nie jest właściwy trop. Czy chcemy być kochającymi opiekunami bliźnich i przyjaciółmi Boga? Czy chcemy być chrześcijanami zakochanymi w sercu Jezusa? Czy wystarczy nam tylko bycie wyznawcami religii?


 

POLECANE
Pogotowie przeciwpowodziowe w Elblągu. Przekroczony stan ostrzegawczy z ostatniej chwili
Pogotowie przeciwpowodziowe w Elblągu. Przekroczony stan ostrzegawczy

Prezydent Elbląga Michał Missan wprowadził w nocy z soboty na niedzielę stan pogotowia przeciwpowodziowego, po tym jak poziom wody w rzece Elbląg przekroczył stan ostrzegawczy – poinformowały służby miasta.

Putin grozi dalszą ofensywą. „Cele Rosji zostaną osiągnięte” Wiadomości
Putin grozi dalszą ofensywą. „Cele Rosji zostaną osiągnięte”

Władimir Putin powtórzył w sobotę, że Rosja osiągnie wszystkie wyznaczone cele „drogą zbrojną”, jeśli Ukraina nie chce rozwiązać konfliktu pokojowo - poinformowała agencja Reutera. Putin wypowiadał się podczas narady w jednym z punktów dowodzenia sił zbrojnych.

Akcja ratunkowa w Tatrach. Turysta utknął na skalnym filarze Wiadomości
Akcja ratunkowa w Tatrach. Turysta utknął na skalnym filarze

Polscy turyści schodzący w sobotę Doliną Mięguszowiecką w słowackiej części Tatr usłyszeli wołanie o pomoc. Okazało się, że 21-letni Węgier utknął na skalnym filarze w rejonie Żabich Stawów – konieczna była ewakuacja z użyciem śmigłowca - poinformowali słowaccy ratownicy górscy.

18-latek zmarł po bójce przed dyskoteką. Nowe informacje Wiadomości
18-latek zmarł po bójce przed dyskoteką. Nowe informacje

Dwóch mężczyzn podejrzanych jest o udział w bójce przed dyskoteką w miejscowości Wnory-Wiechy (Podlaskie), gdzie wskutek obrażeń zmarł 18-latek - poinformowała w sobotę prokuratura. Okoliczności tego zdarzenia wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury.

Nie żyje druh OSP. Zasłabł podczas wyjazdu do pożaru Wiadomości
Nie żyje druh OSP. Zasłabł podczas wyjazdu do pożaru

Tragiczne wydarzenie rozegrało się w nocy z piątku na sobotę w województwie warmińsko-mazurskim. Podczas wyjazdu do pożaru domku letniskowego zmarł prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Jerzwałdzie Edward Smagała. Druh miał 69 lat.

Dawid Kubacki na podium w Engelbergu. Austriacy niepokonani z ostatniej chwili
Dawid Kubacki na podium w Engelbergu. Austriacy niepokonani

Dawid Kubacki zajął trzecie miejsce w sobotnim konkursie Pucharu Kontynentalnego w skokach narciarskich w szwajcarskim Engelbergu. Triumfował Austriak Clemens Leitner, a drugi był jego rodak Markus Mueller.

Niesamowite widowisko nad Tatrami. IMGW udostępnił zdjęcia Wiadomości
Niesamowite widowisko nad Tatrami. IMGW udostępnił zdjęcia

W Polsce słupy świetlne to prawdziwa rzadkość, a ich obserwacja jest prawdziwą gratką dla miłośników niezwykłych zjawisk atmosferycznych.

Prezydent Karol Nawrocki: W XXI wieku musimy być jak powstańcy wielkopolscy wideo
Prezydent Karol Nawrocki: W XXI wieku musimy być jak powstańcy wielkopolscy

„Powstanie Wielkopolskie spotyka dwie wspaniałe polskie tradycje: tradycję pozytywistyczną i romantyczną. Tradycję ciężkiej pracy i tradycję gotowości do insurekcji i do walki. Musimy być dzisiaj, w XXI wieku tacy sami, jak oni, gotowi do ciężkiej pracy jeśli tylko to możliwe, jeśli tylko nasze bezpieczeństwo nie jest zagrożone, ale też musimy być gotowi do tego, aby mieć odwagę, gdy przychodzi konflikt, bądź wojna” - mówił prezydent Karol Nawrocki podczas uroczystości w 107. rocznicę Powstania Wielkopolskiego.

Nie żyje znany dziennikarz radiowy i wydawca muzyczny Wiadomości
Nie żyje znany dziennikarz radiowy i wydawca muzyczny

W wieku 74 lat zmarł Andrzej Paweł Wojciechowski - dziennikarz radiowy, lektor i wydawca muzyczny, przez lata związany z Polskim Radiem oraz rynkiem fonograficznym. Informację o jego śmierci przekazali współpracownicy i przyjaciele w mediach społecznościowych. Uroczystości pożegnalne odbędą się we wtorek, 30 grudnia, o godz. 17 w Piasecznie przy ul. Technicznej 2F.

Kłopoty niemieckiego winiarstwa. Rolnicy alarmują Wiadomości
Kłopoty niemieckiego winiarstwa. Rolnicy alarmują

Niemieccy winiarze mają za sobą bardzo dobry rok pod względem jakości winogron, ale jednocześnie mierzą się z poważnymi problemami finansowymi. Nowy raport pokazuje, że sytuacja całej branży jest wyjątkowo trudna.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Optyka Pasterza

„Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. (…) Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz”. (J 10, 2-4; 14-16)
pasterz i stado
pasterz i stado / pixabay.com/FreePhotos

 

 

Nie sposób nie nawiązać, choćby pobieżnie, do wydarzenia, które w tym tygodniu zdominowało pierwsze strony katolickich - i nie tylko - mediów, mianowicie listu apostolskiego, powstałego z inicjatywy własnej papieża Franciszka, zatytułowanego „Traditionis Custodes” [opiekunowie tradycji - tłum. łac.]. Dekret ogranicza znacznie swobodę stosowania w liturgii nadzwyczajnej (przedsoborowej) formy rytu rzymskiego oraz działania grup tzw. katolickiej tradycji. Dokument nakazuje biskupom kościołów lokalnych weryfikację działających na ich terenach wspólnot tradycjonalistów oraz duchownych sprawujących msze trydenckie, a także zakazuje tworzenia nowych grup i parafii personalnych tradycjonalistów oraz sprawowania liturgii w rycie przedsoborowym w parafiach terytorialnych. W art. 1 dekretu Papież podkreślił: „Księgi liturgiczne promulgowane przez świętych papieży Pawła VI i Jana Pawła II, zgodnie z dekretami Soboru Watykańskiego II, są jedynym wyrazem lex orandi [dosł. prawa modlitwy, tu raczej normy modlitewnej] Rytu Rzymskiego”.

Papież pisze, że impulsem do podjęcia tych - przez wielu uznanych za radykalne - kroków był sondaż przeprowadzony wśród biskupów w 2020 roku w wielu częściach globu. Dotyczyć on miał kwestii skuteczności wprowadzonych kilkanaście lat wcześniej przez Benedykta XVI zmian dopuszczających swobodne stosowanie liturgii przedsoborowej m.in. w celu szerzenia jedności w Kościele katolickim. Po ukazaniu się listu posypało się wiele komentarzy. Niektóre wyważone, inne bardziej w tonie emocjonalnego wzburzenia. Jedne aprobujące papieskie decyzje, inne kontestujące czy wręcz je potępiające. Choć decyzję Papieża odczytuję jako wyraz niezgody na przypadki używania liturgii do gruntowania podziałów, a i moje osobiste doświadczenia, obserwacje czy refleksje na temat postaw tradycjonalistów są w przeważającej części niełatwe, to jednak z natury bardzo ostrożnie podchodzę do komunikowania się z innymi za pomocą nakazów lub zakazów. Nie będę wyrażać w tej sprawie jakichś pogłębionych opinii z kilku względów: po pierwsze dlatego, iż istnieje uzasadnione podejrzenie mojego braku obiektywności, a nie chciałabym być niesprawiedliwa; po drugie, nie jestem specjalistą od liturgiki; po trzecie, nie znam szczegółowych wyników ww. sondażu. Jestem przekonana, że decyzja o ograniczeniach musiała być bardzo trudna i jak wierzę, była działaniem ku większemu dobru, przynajmniej w zamierzeniu. Czy okaże się właściwa, pokaże czas. Nie chcę także absolutyzować własnego doświadczenia, gdyż z całą pewnością moje spostrzeżenia nie stanowią pełnego obrazu tego środowiska, wiadomo także, że często najbardziej widoczni są krzykacze i hejterzy, choć niejednokrotnie okazuje się, że stanowią oni w danej grupie mniejszość.

Podsumowując zatem, nie czuję się kompetentna, by szerować wyrokami lub dokonywać w tej materii socjologicznych prognoz. Dlaczego zatem w ogóle o tym piszę? Z jednego prostego powodu, bo z powołania i zamiłowania zajmuję się Bogiem. Jego przesłaniem, Jego słowem, Jego działaniem, Jego postawami, a nade wszystko Nim samym. Zastanawiając się nad sprawą papieskiego listu, jego przyczyn i konsekwencji, nie mogłam nie zauważyć dwóch rzeczy: dominującego w dzisiejszej liturgii akcentu na pasterzowanie - i to całkowite oraz niepowtarzalne pasterzowanie - Chrystusa oraz na, z pozoru niezauważalne, acz dudniące wręcz milczenie Boga w toczącej się dyskusyjnej wojnie liturgicznej.

Spór o odnowę liturgii nie trwa w Kościele od kilku czy kilkunastu lat, a od samego początku reformy mszału - z czasów papieża Pawła VI po Soborze Watykańskim II - której nie zaaprobował francuski abp Marcel Lefebvre. Odrzucił on zresztą także kilka innych posoborowych zmian. Spór między Watykanem a tzw. lefebrystami narastał przez kilkanaście lat, aż smutnym jego finałem stała się ekskomunika nałożona w 1988 roku przez papieża Jana Pawła II. Bezpośrednim jej powodem było udzielenie przez francuskiego hierarchę sakry biskupiej czterem członkom jego bractwa (Bractwo Kapłańskie św. Piusa X), ekskomunika objęła zarówno abp. Lefebvre’a, jak i jego czterech podwładnych. Publikacja listu apostolskiego papieża Benedykta XVI „Summorum Pontificum” regulującego kwestię sprawowania nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego oraz oficjalne zdjęcie ekskomuniki z czterech ww. kapłanów dwa lata później, miało stanowić m.in. podwalinę w budowaniu pomostu pomiędzy Watykanem a całym spectrum środowisk ogniskujących swoją liturgiczną wrażliwość wokół rytu przedsoborowego. Piszę o całym spectrum, ponieważ nie wszystkie grupy tradycjonalistów tkwiły w konflikcie lub tym bardziej w jawnym rozłamie z Rzymem. Kwestia stopnia radykalności, od wrażliwości ukierunkowanej na przeżywanie liturgii w starym rycie, aż po całkowite odrzucenie zmian posoborowych jest w tych środowiskach bardzo różna. Piątkowy dokument papieski stanowić ma finał konsultowanej z biskupami oceny efektów czternastu lat funkcjonowania rozwiązań dyscyplinarnych dopuszczających współistnienie zwyczajnej i nadzwyczajnej formy rytu, która - jak widać po wprowadzanych rozporządzeniach - wg Papieża jest negatywna. Tyle suchych faktów.

W tym temacie pozostaje jednak wiele emocji, jedni - a jest ich niemało - wylewają wiadra pomyj na papieża Franciszka, ilość hejtu lejącego się na zwierzchnika Kościoła katolickiego i głowę Stolicy Apostolskiej przez osoby podające się za prawowiernych katolików może w najmniejszym razie powodować uniesienie brwi, a w najgorszym szok i depresję. Inni - nie bacząc na to, komu sprawiają tym ból lub kogo prowokują do gniewu albo i wypychają z Kościoła - z radością ogłaszają „koniec tradsów”, tacy to „piewcy różnorodności”. Jeszcze inni próbują komentować zgodnie z własnymi poglądami, ale w duchu pokoju i posłuszeństwa - chwała im za to. Większość osób, spoza „oficjalnych” stron konfliktu, patrzy na to wszystko w zdziwieniu i wewnętrznym chaosie. I tu pytanie o Pasterza, czy my Go w ogóle słuchamy?

Owce idą za Pasterzem, bo znają Jego głos. Znają, bo tego głosu słuchają, idą, bo to głos Dobrego, głos Bliskiego, głos Domu. Czy my wszyscy jeszcze w ogóle chcemy Go słuchać i naśladować? Czy chcemy Mu wierzyć w Jego władzę i troskę? Czy chcemy być jak On? Głos Pasterza, to głos poniżej tsunami emocji, na cichej głębi. Im niżej pod wodę schodzimy, tym siła i ciśnienie fal przewalających się na powierzchni mniej na nas oddziałuje, tym ten sztorm łatwiej przetrwać. Pod wodą oceanu naszych uczuć  i ważkich wydarzeń dnia codziennego da się oddychać i da się słuchać. Tam odnajduje się Jego głos. A jest to głos niosący opiekę, przewodzący i kojący. Głos zarażający troską nie tylko o siebie.

I kolejne pytanie, czy my wierzymy, że Bóg ma wszystko pod kontrolą? Że będzie tak, jak On chce? Wiara to nie tylko akceptowanie Bożego istnienia, ale przede wszystkim zaufanie Jemu, Jego planom i pragnieniom, co do nas. Wiara w Jego miłość.

I ostatnia rzecz, czy chcemy przyjmować Jego optykę? Dawać Mu się przemieniać, by stawać się coraz bardziej jak On? Bo w horyzoncie Jego spojrzenia i mentalności pasterza inni są podmiotem opieki i miłości. Inni, to też ci dla nas trudni, a może przede wszystkim oni. Czy piętnujący poczynania Papieża modlą się za niego? I to nie po to, by coś wymodlić sobie, a po prostu po to, by Franciszkowi było dobrze? Czy upatrujący całego zła w Kościele w działalności i poglądach tradsów modlą się za nich i najzwyczajniej dobrze im życzą? Pragną ich zbawienia.

Bo w sercu naszego wspólnego Pasterza każdy jest upragniony, każdy poszukiwany, każdy kochany. To optyka, którą nazwać można „aż do śmierci”. Jego własnej.

Czy chcemy patrzeć na innych tak, jak On? Podpowiem, że odpowiedzi: „a bo tamci/tamten/tamta…”, to nie jest właściwy trop. Czy chcemy być kochającymi opiekunami bliźnich i przyjaciółmi Boga? Czy chcemy być chrześcijanami zakochanymi w sercu Jezusa? Czy wystarczy nam tylko bycie wyznawcami religii?



 

Polecane