[Ważne!] W roku czterdziestolecia Tygodnika Solidarność, wesprzemy wolność słowa we Francji!
![katedra Notre Dame Paryż [Ważne!] W roku czterdziestolecia Tygodnika Solidarność, wesprzemy wolność słowa we Francji!](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16145374771d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372eb93dd3585aaeb8737db13644b8a11d3.jpg)
W tym roku Tygodnik Solidarność obchodzi 40-lecie swojego istnienia. 3 kwietnia 1981 roku w nakładzie 500 tysięcy egzemplarzy, ukazał się pierwszy numer pierwszego wolnego pisma po tej stronie Żelaznej Kurtyny. I stał się częścią tych solidarnościowych przemian, które zmieniły świat, czyniąc go bardziej wolnym. W tym sensie Tygodnik Solidarność stał się pomnikiem wolności słowa o skali nie tylko polskiej, ani nawet europejskiej, ale światowej.
Jednym z aspektów wolności, która przechodzi dziś na szeroko pojętym Zachodzie ciężkie chwile, jest wolność słowa. A być może nawet przede wszystkim wolność słowa. Ogromne korporacje zmonopolizowały przepływ informacji i opinii w internecie, który, kto dziś o tym pamięta, miał nam dać nieograniczoną swobodę. I dziś zamykają usta tym, z którymi się nie zgadzają. Przypadek Donalda Trumpa, prezydenta Stanów Zjednoczonych, jest tutaj najbardziej jaskrawym, choć ani pierwszym, ani prawdopodobnie niestety ostatnim przykładem.
Nie jest to jednak jedyny aspekt powolnego konania wolności słowa. Tak zwane „wiodące media” ocenzurowanie wypowiedzi urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych uznały za „wielki dzień dziennikarstwa”. A w wielu krajach Europy trudno już o telewizje, gazety czy portale, które nie mieściłyby się w dominującym nurcie lewicowo-liberalnej poprawności politycznej. My w Europie środkowej i wschodniej doskonale ten efekt znamy z czasów komuny, kiedy to owszem, mieliśmy do dyspozycji liczne media, ale jakoś tak dziwnie, wszystkie mówiły jednym głosem. Dziś obserwujemy to samo na Zachodzie.
Należymy jednak do narodu, który się nie poddaje. Więcej, do narodu, który stał się, szczególnie w ostatnich latach, latarnią, która daje nadzieję tym, którzy w swoich krajach nie mają prawa głosu. Dla nich znak Solidarności, który jest i naszym wielce honorowym udziałem, jest światłem nadziei, które czasem z trudem przebija się przez mrok cenzury.
Z prośbą o pomoc zwrócili się do nas nasi konserwatywni francuscy przyjaciele, których głos we własnym kraju jest tłamszony. Nie tylko przy pomocy twardych przepisów, takich jak zakaz krytykowania aborcji, ale również wykluczania z debaty i różnego rodzaju systemowych utrudnień - Każdy, kto mówi prawdę jest natychmiast atakowany sądem przez organizacje pozarządowe, nawet jeśli wiedzą one z góry, że przegrają. Nazywa się to we Francji sądowym dżihadem. Celem takich działań jest zniszczenie finansowe i znękanie psychiczne tych, którzy ośmielają się mówić prawdę. Ma to być przestrogą dla innych – pisze Patrick Edery, który zajmie się prowadzeniem francuskojęzycznego Tysol.fr.
W roku czterdziestolecia Tygodnika Solidarność podejmujemy rękawicę i stawiamy czoło cenzurze. Ze znaczkiem Solidarności odwołujemy się do hasła „Za wolność naszą i Waszą” i pamiętając o tym jak Francuzi dali polskiej myśli wolnościowej schronienie w Hotelu Lambert w smutnym okresie zaborów, tak my dziś, na tyle na ile potrafimy, damy schronienie francuskiej wolności.
A jeśli projekt się powiedzie, pukają już do nas przedstawiciele kolejnych krajów, którzy uznają, że warto się u nas schronić. Ktoś powie, że porywamy się z motyką na słońce? Być może. Ale to samo słyszeli robotnicy Stoczni Gdańskiej i innych zakładów. A zmienili świat.
🍾Heureux de vous annoncer la naissance d'un nouveau média❗️
— Patrick Edery (@patrick_edery) February 28, 2021
Pour ses 40 ans l'hebdo du syndicat Solidarność offre à tous les Français un site d'info où ni politiquement correct, ni la nomenklatura ne font leur loi✌️✌️✌️✌️#40latTygodnikaSolidarność pic.twitter.com/MJSEMZpiin