[Tylko u nas] Jakub Pacan: Terapia lasem w czasie pandemii
W dobie pandemii i de facto nieustannych lockdownów oraz ciągłego lęku przed zarażeniem koronawirusem, gdzie każdy inny człowiek może być potencjalnym agresorem noszącym w sobie śmiercionośny COVID-19, zaczynamy jako społeczeństwo wysiadać psychicznie. Lęk i złość wynikające z zaistniałej sytuacji, na którą nie ma naszej zgody rodzą m.in., takie skutki uboczne pandemii jak: wzrost przemocy domowej, rozwodów i alkoholizmu.
Las oczyszcza i otula
Obok destrukcyjnych sposobów radzenia sobie z pandemią szukamy na szczęście konstruktywnych „wentyli” bezpieczeństwa, by nie zwariować i nie zrobić krzywdy sobie i innym. Doskonałym sposobem na zadbanie o dobrostan naszego zdrowia zarówno fizycznego jak i psychicznego jest las, a mówiąc dosadniej terapia lasem.
Las izoluje nas od świata, z którego przybyliśmy. Wchodząc do lasu zostawiamy za sobą codzienne problemy, stanowisko pracy, obowiązki czekające na wykonanie. To bardzo ważne, bo las jest miejscem komfortu psychicznego i oczyszczania, swoistego katharsis. Las to sanktuarium przyrody, z którą człowiek intymnie obcuje, przeżywa jej celebrację i misterium. W świecie niepewności, kryzysów, epidemii jest las, a w nim drzewa mające kilkaset lat, dające poczucie czegoś stałego, zakotwiczenia. Ponad stuletnie drzewa, na które patrzymy przeżyły już niejedno zawirowanie dziejowe, wojny.
Spacery leśne obniżają poziom stresu, polepszają nastrój, zmniejszają poziom agresji i zwiększają odporność. Artur Rutkiewicz i Monika Agnieszka Hulewicz z SGGW podają w pracy pt. „Leśny produkt turystyczny „Leczenie Lasem” – analiza przypadku” następujące oddziaływanie siedlisk borowych na zdrowie człowieka: rozszerzające naczynia krwionośne, uspokajające, obniżające ciśnienie krwi, przeciw astmatyczne, przeciw gruźlicze, przeciw bronchitowe, odkażające, wzmacniające odporność. Czas minimalnego pobytu dla uzyskania pożądanego efektu zdrowotnego autorzy wskazują 1 godzinę.
- Las jeśli chodzi o wirusy przeziębienia, grypy czy COVID-19 to środowisko bezpieczne, nie ma tam ludzi, nikt nas nie zarazi. Chyba, że nagle pojawią się w nim tłumy, jak miało miejsce na początku pandemii. Od psychologicznej strony jesteśmy tam bezpieczni. Las to miejsce, które zaspakaja nasze podstawowe potrzeby życiowe- oferuje żywność, wodę, schronienie nie ulega zmianom, a więc kojarzy się z czymś stabilnym, zakorzenionym, stałym, pewnym, to nam daje na poziomie podświadomym poczucie stabilności, ciągłości. Las nas nie ocenia, nie musimy tam być oficjalnie, odgrywać różnych ról społecznych, nie potrzebujemy udawać kogoś lepszego, możemy tam sobie odpuścić, las nas akceptuje. W lesie jest miejsce na wszystkie nasze niedoskonałości. Od strony biochemicznej las daje wzmocnioną odporność organizmu. Przebywanie w leśnych ostępach obniża poziom kortyzolu, co pozwala nam lepiej odpocząć po stresie. W lesie występuje naturalny bioaerozol: bakterie, strzępki grzybów, fragmenty glonów, zarodniki i pyłki dają prawdziwe bogactwo mikrobiotyczne. Fitoncydy z kolei wspomagają walkę z infekcjami i mogą też wpływać ochronnie na komórki nerwowe (o działaniu neuroprotekcyjnym nie słyszałam, natomiast wspomagają pracę mózgu na drodze metabolicznej), wspomagać pracę mózgu. Olejki eteryczne, których w lesie nie brakuje działają przeciwzapalnie i bakteriobójczo oraz zwiększając uczucie odprężenia. Do tego dochodzi korzystna dla zdrowia jonizacja ujemna powietrza – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” psychiatra dr n. med. Katarzyna Simonienko, pierwszy w Polsce certyfikowany przewodnik kąpieli leśnych Forest Therapy Institute.
Las na recepcie
Terapia lasem w krajach wysoko rozwiniętych od kilku dekad wspomaga medycynę akademicką w przywracaniu pacjentów do zdrowia. Japończycy już w 1982 roku sformułowali termin – „shinrinyoku” (leśna kąpiel). Prekursorem terapii lasem był dr Qing Li. W latach 2004-2006 Ministerstwo Rolnictwa Leśnictwa i Rybołówstwa Japonii wdrożyło program badawczy pod nazwą „Therapeutic Effects of Forest Plan”, zakładający weryfikację efektów terapeutycznego wpływu lasu na zdrowie ludzkie. Na program przeznaczono aż 4 mld dolarów. Terapię lasem przyjęli w końcu przedstawiciele medycyny konwencjonalnej, jako działania profilaktyczne, ale nie lecznicze. Dziś w Japonii jest już 31 ośrodków terapii lasem. W Korei Południowej funkcjonuje Narodowe Centrum Terapii Leśnej obejmujące niemal czterdzieści lasów przeznaczonych do terapii od seniorów po przedszkolaków.
W Polsce terapia lasem także zdobywa coraz więcej zwolenników wśród medyków.
- Jako lekarz psychiatra kompleksowo traktuję terapię swoich pacjentów i oprócz wypisywania leków i posyłania na psychoterapię staram się wpleść spacery leśne oraz kontakt z przyrodą. W zależności od pacjenta polecam jogging leśny, mindfulness w lesie, birdwatching, shinrin-yoku lub techniki oddechowe. Sama będąc kiedyś u pediatry z dzieckiem usłyszałam, że mam z nim iść do lasu, bo to początek infekcji i faktycznie po dłuższym spacerze leśnym dziecko wyzdrowiało szybciej, niż zwykle – mówi dr. Simonienko.
Ciekawe badanie o obserwacji ptaków w dobie pandemii opublikowali na łamach Psychiatrii i Psychologia Klinicznej w nr 20 z br. roku psychiatra dr Sławomir Murawiec i zoolog prof. Piotr Tryjanowski w artykule „Psychiatra patrzy na ptaki w czasie pandemii COVID-19: obserwacje, introspekcje, interpretacje”.
Psychiatrzy pracujący w różnych miejscach Polski zostali zapytani przez autorów jak na ich kondycję psychiczną wpływa obserwacja ptaków. Niektóre opisy mogą zaskakiwać. W zagadnieniu „Poczucie istnienia bezpiecznej przestrzeni, która nie ulega destrukcji w czasie powszechnej destrukcji związanej z koronawirusem” lekarze odpowiadali: „Tu dzieją się takie dramaty, ale jest coś stałego, czyli życie ptaków wokół nas”, „To dla mnie podtrzymanie, że nie jest to absolutna katastrofa; jest katastrofa w pewnym obszarze, ale coś jest stałe, niezmienne”, „Świat nasz zwariował, ale jest też jakaś część normalna”, „Pomyślałem, że mimo koszmarów z tym wirusem wokół toczy się życie”, „Dla ptaków nic się nie zmieniło”, „Ptaki wydają mi się niezmiennym elementem rzeczywistości, która tak drastycznie się zmieniła. Obserwowanie ich daje poczucie, że są pewne rzeczy stałe, mimo katastrof i trudności natura nadal ma swoje cykle, rządzi się swoimi prawami i nasz kryzys też kiedyś się skończy”, „Życie, to biologiczne, toczy się normalnie”, „Tu jest bezpiecznie, przyroda dąży do stabilizacji i regeneracji, więc my jako jej element również mamy szansę przetrwać, zregenerować się i trwać”.
Z kolei w zagadnieniu „Poczucie przeniesienia się do innej, bezpiecznej rzeczywistości, diametralnie różnej i oddzielonej od rzeczywistości, w której dominuje zagrożenie związane z koronawirusem” psychiatrzy tak opisywali swoje stany: „Odpręża, zwłaszcza po telefonie ze szpitala”, „Aż wstyd się przyznać, ale jest mi dobrze”, „100-procentowe oderwanie od pozostałej rzeczywistości”, „Obserwacja ptaków skupia całą uwagę, to pozwala odreagować choćby wiele godzin pracy w szpitalu”, „Patrząc na nie, można wyłączyć w głowie »kanał COVID« i przez chwilę pobyć z czymś zupełnie innym”.
Nawet „Przywołanie pozytywnych, bezpiecznych śladów pamięciowych (wspomnień)” działa kojąco na naszą psyche. „Odwołanie do pozytywnych wspomnień, wzbudzenie pozytywnych stanów emocjonalnych, wspomnień”, „Obserwowanie ich jest dla mnie tak starym nawykiem, że daje poczucie powrotu do wcześniejszych, dobrych lat, a więc poniekąd poczucie bezpieczeństwa” - dzielą się swoimi emocjami ankietowani.
Czas dla lasu
Najlepsze efekty terapii lasem można wynieść wtedy, gdy podejdziemy do niej świadomie. Najlepiej po prostu pozwolić sobie na to, że tę godzinę chcemy „stracić” dla lasu, albo dla siebie w lesie, żeby potem nie było wyrzutów sumienia o „bezsensowne” chodzenie po nim. To „tracenie” czasu ma ogromny sens. To przecież inwestowanie w siebie i podnoszenie swojego potencjału.
- By jak najwięcej wynieść z lasu potrzeba cierpliwości i uważności. Tu się nie nastawiamy na efekt, tylko na proces. Sam proces jest uzdrawiający, można to porównać do wewnętrznej równowagi i stabilizacji. Bardzo ważne jest uruchomienie wszystkich zmysłów. Warto znaleźć sobie miejsce, które wydaje nam się komfortowe, w którym dobrze się czujemy i zacząć je eksplorować, pozwolić sobie na dotyk, zdjęcie butów, wąchanie ściółki, słuchanie ptaków. Najlepiej, jeśli trwa to minimum godzinę – tłumaczy dr. Simonienko.
Jeśli więc kiedyś zobaczymy w lesie ludzi chodzących bez skarpet w zachwycie po miękkim mchu lub czule tulących się do brzozy nie śmiejmy się z nich. Oni właśnie oszczędzają czas i pieniądze na wizyty u lekarza. A może warto pójść w ich ślady?
- Kiedyś, gdy przyjeżdżałem odwiedzać Babią Górę mówiłem, że im wyżej jestem, tym mniejsze robią się problemy, które ze sobą przywożę. Ze szczytu tych problemów prawie nie widać są tak malutkie. To taka moja autoterapia, żeby potem móc mierzyć się z codziennym życiem, gdy zejdę w doliny. Wielu z nas miłośników gór terapię lasem robiło intuicyjnie od wielu lat. Jako przewodnik parku narodowego pracujący z turystami za każdym razem widzę efekty dobroczynnego wpływu lasu na ludzką psychikę i wiele elementów terapii lasem już wykorzystujemy w naszej działalności. W różnych porach roku i dnia las nie tylko inaczej wygląda, ale i pachnie, inne jest w nim powietrze, inne dźwięki. Jeżeli się na niego otworzymy to oddziałuje na wszystkie nasze zmysły. Podczas zajęć widać to szczególnie wyraźnie. Nawet ludzie wycofani i bojący się lasu, po jakimś czasie coraz lepiej go poznają, nawiązują z nim szczególne więzy traktując jako „swój oswojony las” za który biorą odpowiedzialność. W tym tkwi olbrzymia terapeutyczna siła każdego lasu, a szczególnie takiego o charakterze pierwotnym jaki możemy zobaczyć na Babiej Górze gdzie rosną drzewa, których pień niejednokrotnie trudno jest jednej osobie objąć, ale … można się do niego przytulić, wtedy odbiera od nas negatywną energię i napełnia spokojem. W Ogrodzie Zmysłów przy dyrekcji Babiogórskiego Parku Narodowego mamy specjalną ścieżkę tzw. „bosą stopę”. Wyłożyliśmy jej podłoże rożnym naturalnym materiałem od kamieni, przez ściółkę i szyszki, po piasek i murawę. Proponujemy turystom, by przeszli się po niej bez butów i skarpet – mimo, że często mają opór, to później opowiadają o niesamowitych wrażeniach relaksacyjnych oraz gotowi są ten naturalny masaż powtórzyć jeszcze kilka razy – mówi w rozmowie z nami Maciej Mażul z Babiogórskiego Parku Narodowego, przewodniczący Krajowej Sekcji Pracowników Parków Narodowych NSZZ Solidarność.
Turystyka leśna w Polsce kształtuje się szacunkowo na poziomie około 30 mln osób rocznie. Skoro tak lubimy odwiedzać leśne ostępy, może warto dodać do nich trochę uważności i technik stosowanych w terapii leśnej. W ten sposób będziemy zdrowsi, wyniesiemy piękne wrażenia zmysłowe, będziemy rozumieli lepiej siebie i swoje problemy.
Artykuł ukazał się w nr 1 „Tygodnika Solidarność” 2021 roku.