[Tylko u nas] 14.IV.1940. Prof. Bogusław Kopka: Auschwitz powstał jako obóz eksterminacji Polaków
![[Tylko u nas] 14.IV.1940. Prof. Bogusław Kopka: Auschwitz powstał jako obóz eksterminacji Polaków](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/49443.jpg)
Pamiętnego 14 czerwca 1940 r. ruszył z Tarnowa transport w nieznanym dla pasażerów kierunku. Pierwszy postój stanął w Krakowie. Tam więźniowie dowiedzieli się o kapitulacji Paryża, z głośników szczekaczek dochodził dźwięk mówiący – Paryż wzięty! Niemcy świętowali, a wśród Polaków pojawił się smutek i stan przygnębienia (chociaż w kontekście błyskawicznego pokonania Francji przez Niemcy społeczeństwo polskie mniej krytycznie zaczęło postrzegać klęskę wrześniową). Tego samego dnia pociąg dotarł do celu, do nic nie mówiącej wtedy Polakom miejsca – Auschwitz. Była to niemiecka nazwa polskiego miasta Oświęcim, które zostało włączone do III Rzeszy Niemieckiej. Pociąg powoli skierowany został na boczny tor w kierunku dużego budynku byłego Polskiego Monopolu Tytoniowego, który stał się częścią nowopowstałego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Już na samym początku pobytu w tym nowym miejscu izolacji polscy więźniowie przeżyli szok. Powszechne było bicie i kopanie więźniów przez „marynarzy”, niemieckich kapo – kryminalistów przybyłych z obozu z Sachsenhausen – nazywanych tak ze względu na obozowe ubrania w pasiakach niebiesko-białych z numerami obozowymi od 1 do 30. W Monopolu nowoprzybyli więźniowie poddani zostali strzyżeniu, kąpieli i nadano im numery obozowe od 31 do 758 (z Tarnowa do Auschwitz przybyło ostatecznie 728 Polaków). Byli oni dla strażników i władz obozowych tylko numerami, nie ludźmi. Mowę powitalną wygłosił kierownik obozu (Lagerführer) Karl Fritzsch. Więźniowie szczególnie zapamiętali jego następujące słowa:
„Przybyliście tutaj nie do sanatorium, tylko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak przez komin. Jeśli się to komuś nie podoba, to może iść zaraz na druty. Jeśli są w transporcie Żydzi to mają prawo żyć nie dłużej niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące”.
Wówczas jeszcze zebrani na placu apelowym nie rozumieli co znaczy wyjście przez komin. Dopiero w następnych miesiącach, kiedy wybudowali krematorium z wysokim kominem, zrozumieli ich złowrogie znaczenie. Takie krematoria powstawały we wszystkich kacetach, jako miejsca spalania ciał zmarłych więźniów oraz ofiar egzekucji i akcji eutanazji osób chorych psychicznie, w tym i dzieci. Fritzsch doskonale znał ich przeznaczenie z poprzedniej służby w obozie w Dachau, który był pierwowzorem dla powstających w Niemczech po 1933 r. i na terenach okupowanych państwowych obozów koncentracyjnych. Nie bez przyczyny wymienił Fritzsch księży jako szczególnie znienawidzoną przez nazistów grupę. Podczas wojny KL Dachau stał się centralnym ośrodkiem zagłady duchowieństwa z okupowanej Europie. Najwięcej księży katolickich pochodziło z Polski. W sumie w obozie tym uwięziono 2720 księży, w tym Polaków – 1780, z czego zmarło 868.
Obóz Auschwitz nie był przygotowany do przyjęcia tak dużej ilości więźniów. Komendant obozu Rudolf Höss w swojej autobiografii napisał: „Zadanie nie było łatwe. Z istniejącego kompleksu budynków, wprawdzie pod względem budowlanym dobrze zachowanych, ale całkowicie zaniedbanych i rojących się od robactwa, musiałem w najkrótszym czasie stworzyć obóz przejściowy dla 10 000 więźniów. Pod względem higienicznym brak było wszystkiego. Już w Oranienburgu oświadczono mi przed wyjazdem, że nie mogę spodziewać się większej pomocy i muszę sobie radzić sam w miarę możliwości”. Budynki ceglane wybudowane w latach I wojny światowej były przeznaczone na potrzeby robotników sezonowych, a po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 r. stały się budynkami zamieszkałymi przez cywili, którzy przybyli z Zaolzia i osiedlili się w Oświęcimiu oraz służyły jako koszary wojskowe. Maksymalnie zamieszkiwało na tym osiedlu 2000 osób. Cytowany Höss wspominał, że obóz miał pomieścić w pierwszym roku działalności aż 10 000 osób. W ten sposób SS i policja niemiecka próbowała rozładować przeludnione duże więzienia, jak w Tarnowie, w Wiśniczu, w Sosnowcu, w Krakowie (Montelupich) i w Warszawie (Pawiak). Przeludnienie było efektem realizacji od września 1939 r. do wiosny 1940 r. zmasowanych działań pacyfikacyjnych okupanta niemieckiego wymierzonych w polską inteligencję, w „element przywódczy” narodu polskiego: nauczycieli, profesorów, adwokatów, sportowców, działaczy politycznych i społecznych, powstańców śląskich oraz wspomnianych już księży. Realizowano je pod różnymi kryptonimami: Operacja Tannenberg, Intelligenzaktion, Sonderaktion Krakau, akcja AB (tzw. Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna, przeprowadzona w Generalnym Gubernatorstwie dla okupowanych ziemiach polskich). Równolegle drugi od 17 września 1939 r. okupant Polski – Związek Sowiecki prowadził zbliżoną politykę wobec elit polskich, w tym ziemiaństwa, oficerów Wojska Polskiego, policjantów i leśników. Symbolem sowieckiego barbarzyństwa stała się zbrodnia katyńska wiosna 1940 r. Obu okupantom zależało na unicestwieniu polskich elit intelektualnych i twórczych. Szacuje się, że w latach 1939–1941 Niemcy i Sowieci zamordowali ok. dwustu tysięcy obywateli polskich, głównie ludzi wykształconych i aktywnych społecznie oraz zawodowo.
W myśl dyrektyw Adolfa Hitlera Polacy mieli stać się niewolnikami rasy panów, czyli Niemców. Pod wpływem strachu, utraty poczucia bezpieczeństwa będącego skutkiem łapanek, egzekucji (np. w Lasach Piaśnickich w 1939 r., Palmiry w 1940 r.) oraz deportacji do obozów koncentracyjnych Polacy stać się mieli bierni i posłuszni woli okupanta. Takie były plany. W rzeczywistości nigdy Niemcom nie udało się zgasić wśród Polaków woli walki o swoją niepodległość. Nie chcieli też porzucać wiary swoich ojców. Sama też polityka niemiecka wobec Polaków nacechowana była improwizacją i chaosem administracyjnym. W wielu przypadkach aresztowania, egzekucje czy deportacje do obozów, w tym do KL Auschwitz były przeprowadzane na ślepo, bez żadnych podstaw. Na początku 1940 r. w Nowym Sączu miejscowe gestapo trafiło na ślad siatki konspiracyjnej, organizującej przerzuty tzw. turystów, czyli ochotników, którzy chcieli przez granicę słowacką i węgierską dostać się do organizowanej armii gen. Władysława Sikorskiego we Francji. Przerzutem zajmowali się młodzi ludzie. Wystarczyło to gestapo, aby zaaresztować dużą grupę młodzieży i prawie wszystkich maturzystów z tego miasta.
15 czerwca 1940 r. po pierwszej nocy spędzonej na podłodze (nie było łóżek) w byłym budynku Polskiego Monopolu Tytoniowego więźniowie z pierwszego transportu rozpoczęli dwutygodniową kwarantannę. Stała się ona dla nich jednym wielkim koszmarem. Nie pracowali, ale zmuszani byli przy wrzaskach i biciu niemieckich kapo do odbywania „ćwiczeń sportowych”. Polegało to na całodniowym bieganiu i skakaniu w kuckach wokół placu apelowego, z krótką przerwą na obiad składający się z niejadalnej zupy. Głód, pragnienie i bicie nie wszyscy młodzi ludzie wytrzymywali. Najgorsze było załamanie psychiczne. Już wtedy pojawiły się pierwsze przypadki skrajnie wycieńczonych więźniów, półżywych, których w żargonie obozowym zaczęto nazywać „muzułmanami”.
Ci, którzy przeżyli kwarantannę w lipcu 1940 r. przeniesieni zostali do bloków właściwego obozu Auschwitz. Konzentrationslager Auschwitz zaczął swoją ludobójczą działalność, która nieprzerwanie trwała do czasów zajęcia przez Armię Czerwoną rozległego kompleksu obozowego Auschwitz-Birkenau 27 stycznia 1945 r. Przez cały okres funkcjonowania tej fabryki śmierci Polacy byli jej więźniami. Spośród 728 więźniów z I Transportu obóz przetrwało – ok. 300. Blisko 80 tys. Polaków zginęło w Auschwitz w latach 1940–1945. To polscy więźniowie z inicjatywy rtm. Witolda Pileckiego (przybył do Auschwitz drugim transportem warszawskim w nocy z 21 na 22 września 1940 r.) zorganizowali konspirację wojskową, której podstawowym celem było działanie na rzecz solidarności i niesienia pomocy współwięźniom oraz informowanie wolnego świata, za pośrednictwem struktur Polskiego Państwa Podziemnego, o tym co dzieje się za drutami obozu.
Lata rządów komunistycznych w Polsce po II wojnie światowej zaważyły nad dziedzictwem KL Auschwitz. Najpierw na polach Birkenau i w samym obozie Auschwitz I funkcjonowały do końca 1945 r. sowieckie obozy specjalne, następnie gospodarzem tego terenu był Urząd Bezpieczeństwa, który założył swój własny Obóz Pracy. W powojennych obozach więzieni byli niemieccy jeńcy wojenni, miejscowa ludność ze Śląska i Bielsko-Białej. Podczas akcji „Wisła” stacja Oświęcim odegrała istotną rolę jako główny punkt kontrolno-rozdzielczy dla deportowanej ludności ukraińskiej i Łemków. Ze względu na negatywne skojarzenia z lat II wojny światowej nazwana Punktem Odżywczo-Sanitarnym w Katowicach. W międzyczasie zabudowania obozowe sukcesywnie były okradane, a drewniane deski po barakach Birkenau wysyłano mi.in. do odbudowującej się ze zniszczeń wojennych stolicy Warszawy. Gdyby nie determinacja ocalałych polskich więźniów prawdopodobnie niewiele przetrwałoby do dnia dzisiejszego z największej niemieckiej fabryki śmierci. Uchwałą sejmu z 1947 r. powstało Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau. Z kolei w 1979 r. były niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz-Birkenau (1940–1945) wpisany został na Światową Listę Dziedzictwa UNESCO. Dwóch papieży, Jan Paweł II w 1979 r. i Benedykt XVI w 2006 r. odwiedziło ten były niemiecki obóz, jako miejsce martyrologii narodu polskiego i zagłady polskich i europejskich Żydów. Święty Jan Paweł II modlił się w celi św. Maksymiliana Kolbego, polskiego franciszkanina, który w lipcu 1941 r. zdecydował się oddać życie za nieznanego sobie współwięźnia, ojca dwójki dzieci, skazanego przez Niemców wraz z innymi więźniami na śmierć głodową w odwecie za ucieczkę z obozu jednego z uwięzionych. Zmarł 14 sierpnia 1941 r. dobity zastrzykiem z trucizny w serce w oświęcimskim bunkrze. Ciało jego zostało spalone w obozowym krematorium. Datę śmierci Kolbego można uznać za symboliczną datę kończącą pierwszy okres działalności Auschwitz (1940–1941). Powstał on jako obóz eksterminacji dla Polaków. Dopiero wybuch wojny niemiecko-sowieckiej w czerwcu 1941 r. spowodował dalszą ekspansję tej fabryki śmierci, a sam obóz przekształcił się w międzynarodowy.
W 2015 r. Sejm RP ustanowił 14 czerwca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady. W 2019 r. zmarł w wieku 96 lat ostatni żyjący więzień z pierwszego transportu Polaków do KL Auschwitz Kazimierz Albin, żołnierz AK i wieloletni członek Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Ostatni świadkowie odeszli. Pozostała jednak wieczna o nich pamięć.
Bogusław Tadeusz Kopka
autor jest polskim historykiem, dr. hab. byłym prof. nadzwyczajnym Politechniki Warszawskiej na Wydziale Administracji i Nauk Społecznych oraz Szkoły Wyższej Przymierza Rodzin w Warszawie, byłym pracownikiem Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i Instytutu Pamięci Narodowej, prodziekanem ds. nauki Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej
Tekst został pierwotnie opublikowany w Tygodniku Solidarność Nr 24 2020