Alexander Degrejt: Zawalczmy o honor uderzając po kieszeni
Niemcy, Włochy, Wielka Brytania - w tych trzech krajach wczoraj Polacy zostali oskarżeni o współsprawstwo holocaustu. Telewizja BBC poinformowała swoich widzów o tym, że zagłada milionów nie byłaby możliwa bez polskich maszynistów, włoska prywatna stacja huknęła polskimi obozami śmierci a w Niemczech... cóż, u naszych zachodnich sąsiadów polski obóz pojawił się w wielu mediach oraz na oficjalnej stronie internetowej Niemieckiego Muzeum Historycznego w Berlinie. Jako przypadkowy ateista - czyli człowiek nie wierzący w przypadki - twierdzę (i będę się przy tym upierał), że było to zamierzone i (być może) skoordynowane działanie mające uderzyć w nasz kraj w charakterze odwetu za internetową akcję #GermanDeathCamps. Jestem też pewien, że podobne sytuacje będą się powtarzać bo reakcja ze strony polskich władz jest, nie ma się co oszukiwać, dalece niewystarczająca.
Jedynym sposobem na odparcie ataków i wygranie bitwy jest uderzenie oszczerców po kieszeni. Zasądzanie przeprosin nie ma sensu, na przykładzie publicznej niemieckiej telewizji ZDF widać jak to działa - kompletne olanie wyroku sądu a wręcz kpina z niego. "Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?" - nie przeprosimy i możecie nam naskoczyć. Bombardowanie strony stacji przez internautów hasztagiem i grafikami zostało zakwalifikowane jako spam i tak jest też odbierane przez widzów i czytelników, nie dość, że jesteśmy winni to jeszcze nękamy niemieckiego nadawcę, prowadzimy przeciwko niemu nagonkę. Po raz kolejny Niemcy przedstawiają się w charakterze ofiary i po raz kolejny świat ich tak odbiera. Trzeba zmienić politykę i zaatakować tam, gdzie najbardziej boli.
I powinno zrobić to państwo a nie prywatni ludzie. Przede wszystkim dlatego, że działania rządu są odbierane zupełnie inaczej, trudno je zakwalifikować jako chuligański wybryk grupy ludzi. Ale też dlatego, że w przypadku żądań odszkodowawczych trzeba wnieść opłatę procesową będącą procentem sumy, której się domagamy. Organizacji pozarządowych i obywateli zwyczajnie na to nie stać zatem muszą sie ograniczać do żądania przeprosin czy sprostowania, które są wykonywane... po niemiecku. Moja propozycja jest zatem bardzo prosta: rząd powinien powołać fundusz, którego celem będzie finansowanie sądowych batalii z oszczercami, zatrudnić prawników z górnej półki i oddelegować ich do tego jednego zadania i domagać się odszkodować idących w grube miliony euro czy dolarów za każdym razem, gdy ktoś użyje zwrotu "polskie obozy zagłady" albo oskarży Polaków o współudział w niemieckiej rzezi narodów Europy. I, co ważne, nie zastanawiać się czy to było celowe działanie czy też pomyłka, to nie jest nasz problem a za głupotę i brak wykształcenia też się płaci.
Albo weźmiemy się na serio do walki o nasz honor i naszą godność albo od razu możemy zacząć kombinować, skąd wziąć pieniądze na odszkodowania dla Niemców, którzy w czasie drugiej wojny doznali uszczerbku podczas misji pokojowej mającej chronić Żydów przed krwiożerczymi, polskimi mordercami.
- Źródło: tysol.pl
- Data: 29.01.2017 00:00
- Tagi: , ,