Sędzia w "GW" o reformatorach: "Uśmiecham się, bo jeśli nie tu na ziemi, to gdzieś tam czeka na nich sąd"

Nie podoba mi się określenie „ustawa kagańcowa”, bo niepotrzebnie przydaje mocy rządzącym. Ten projekt jest tak naprawdę wyrazem ich rozsierdzonej, podskakującej w zagniewaniu bezsilności. Koślawą próbą odpowiedzi na działania sędziów broniących zasad i praw obywateli
- rozpoczyna swój list sędzia Katarzyna Wróbel-Zumbrzycka. W jej opinii "autorzy projektu chcieli zakląć rzeczywistość".
Jakby od tego, że sędziowie mają milczeć - miały im się nagle połamać kręgosłupy, jakby dzięki tej ustawie KRS stawała się konstytucyjna, jej nominaci zyskiwali pełnię praw, znikały orzeczenia TSUE, a Julia Przyłębska zmieniała się w Ewę Łętowską
- komentuje. Wśród możliwych konsekwencji proponowanych przez PiS zmian wylicza Polexit, obywateli na łasce partyjnych sądów, a także "poniewieranie ludzi". Zastanawia się także, co autorzy reformy sądownictwa (których określa jako autorów destrukcji polskiego państwa) zrobią, gdy za kilkanaście/kilkadziesiąt lat staną u bram św. Piotra.
Nie potrafię przestać się uśmiechać na myśl, że jeśli nawet nie tu, na ziemi, to gdzieś tam, na końcu, czeka na nich… sąd. Dla nich - najlepszy zapewne z możliwych: jedyny, który może nie zważać na żadne konstytucje, wyroki TSUE. Sąd bez konta na Facebooku i nienależący do Iustitii. Bezgranicznie ponoć sprawiedliwy
- konkluduje sędzia Katarzyna Wróbel-Zumbrzycka.
źródło: wyborcza.pl
raw
#REKLAMA_POZIOMA#