Ryszard Czarnecki: Rafał od szamba, szeregowiec Baloun, obżartuch Czarnecki i krasnoludki

Oczywiście, pan Rafał, który już nie jest rozważany jako kandydat PO w wyborach prezydenckich A. D. 2020 - nowa moda ma na imię Małgorzata i pewnie równie szybko przeminie - zaraz znowu zacznie zgrywać ekologa, a może nawet spali żonie futro. Tak, tej samej, która tak bardzo obraziła się na Kościół, że z zemsty własnej córki nie posyła na religię...
Kończę ten felieton też w samolocie - tyle, że z Brukseli do Pragi. Czeskiej, nie tej warszawskiej, która choć jest częścią stolicy jakoś znacznie mniej dała się nabrać na urok (tfu, na psa urok!) pana Rafała od szamba. Udaje się - niekoniecznie śladami Szwejka - do Pardubic, gdzie kolejny już raz pod moim patronatem rozgrywane są mistrzostwa świata juniorów na żużlu. Dwa lata temu wygrał je Polak, rok temu też Polak i w tym roku też wygra Polak - to już pewne, bo po dotychczasowych turniejach prowadzi trójka Biało-Czerwonych . Jakoś zwycięstwa naszych nigdy mnie nudzą. Mogę je oglądać w nieskończoność - czy w tym właśnie „czarnym sporcie”, czy w „mojej” siatkówce, czy w lekkoatletyce. Cóż, „Mazurek Dąbrowskiego” to moja ulubiona melodia.
A propos Szwejka stworzonego przez Jarosława Haszka, to z jego i jego kompanów przygód najbardziej utkwił mi w pamięci szeregowiec Baloun, który z kantyny przynosił w menażce obiady porucznikowi Łukaszowi. To znaczy: nie przynosił, bo wszystko po drodze sam zżerał. Ciekawe dlaczego właśnie on? Kto czytał ostatni wywiad - rzekę Jarosława Kaczyńskiego, ten wie: szef mówi tam, że jak jeszcze w latach 1990. jeździliśmy razem po Polsce, to co chwilę domagałem się, żeby stanąć i coś zjeść. „Zrobiłeś z Kwaśniewskiego alkoholika, rozumiem, ale czemu ze mnie obżartucha?” - powiedziałem z wyrzutem Prezesowi. „Bo to prawda”- odparł Prezes...
*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (09.10.2019)