Jerzy Bukowski: Płyń w zaświaty, Admirale

Kochany Adamie Rąpalski, nasz drogi Admirale, żegnam Cię w imieniu nie tylko swoim, ale także podpułkownika Ryszarda Brodowskiego, Jerzego Gizy, Ewy i Attili Jamrozików, Tadeusza Żaby, krakowskich plastyków, piłsudczyków, kombatantów Armii Krajowej. Przywołuję w pamięci nasze sobotnie spotkania w pawilonie pod kopcem Józefa Piłsudskiego zwanym przez Ciebie zatoką Sowiniec, gdzie przy bigosie i fasolce po bretońsku przygotowanych przez też już śp. Włodzimierza Śliwczyńskiego i zacnych trunkach barwnie i sugestywnie opowiadałeś o historii morskich bitew.
Byłeś dla nas wiernym przyjacielem, patriotą najwyższej próby, wspaniałym kompanem. W Twoim towarzystwie czuliśmy się ludźmi wolnymi w trudnych latach 80., kiedy zarażałeś nas swoim optymizmem i mobilizowałeś do twórczych działań. Nigdy nie opuszczało Cię poczucie humoru podszyte intelektualnie wyrafinowanym sarkazmem. Potrafiłeś rozładowywać napięcia i dobrotliwie strofować tych, którzy mieli inne zdanie.
Admirale, chciałeś być człowiekiem morza, a zostałeś uznanym artystą, podobnie jak Twoja ukochana żona Barbara. Dla nas, którzy mieli honor cieszyć się przyjaźnią prawdziwego wilka morskiego, dzisiejszy dzień jest smutny, ale i radosny. Wiemy bowiem, że jesteś już wolny od wszelkich ziemskich trosk i będziesz nam stale pomagał pływając po niebiańskich falach.