Dr Adam Cyra: Nieznany opis tragedii kieleckiej
„Rząd nie mógł ogłosić, że wygrał referendum bez chociażby znikomego procentu głosów przeczących. Nie chcąc rozpraszać tych głosów po Polsce, umiejscowił dużą ilość w Krakowie. Kraków był 3-go maja terenem rozruchów. W Krakowie doły PPS przeciwstawiały się energicznie na Zjeździe wojewódzkim w styczniu Osóbce i Mikołajczykowi – a więc zrobiono z Krakowa kozła ofiarnego. Obecnie ponosi to miasto fatalne dla siebie skutki tego „wyboru”.
Zdecydowano się na potworną prowokację, która miała pokazać światu, że nie ma w Polsce innej opozycji, innych przeciwników rządu, tylko najczarniejsza reakcja, faszyści, szowiniści nacjonalistyczni.
Ofiarą tej zbrodni padło zabitych 32 Żydów i 2 Polaków oraz 42 rannych. Różne są wersje co do samego początku zajścia. Według jednej – już w przeddzień zajścia w jednej z dzielnic Kielc, w której nazajutrz tj. 4 lipca miały miejsce tragiczne wypadki, krążyła pogłoska, jakoby 8-letni chłopiec nazwiskiem Błaszczyk, został schwytany przez pewnego Żyda, który więził go przez dwa dni, po czym udało się chłopcu zbiec. Krytycznego dnia rano zgłosił się na komisariat MO ojciec wymienionego chłopca, Walenty Błaszczyk, wraz ze swym synem i podał, że chłopiec był więziony przez dwa dni przez Żyda przy ulicy Planty 7. Z komisariatu wysłano patrol milicji dla stwierdzenia prawdziwości doniesienia.
Według drugiej wersji ów chłopiec odnosił, jako tragarz, walizkę przyjezdnemu Żydowi. Przy uiszczaniu zapłaty wynikła sprzeczka, klient dawał 20 zł., chłopiec żądał 50 zł. Sprzeczka przekształciła się w bijatykę, podczas której na pomoc klientowi przybyli mieszkańcy tego domu również Żydzi. Chłopiec został pobity i pokaleczony. Pokrwawiony wpadł do fabryki, w której pracuje jego ojciec. W fabryce, w której (jak twierdzą Kielczanie) pracują sami PPR-owcy, na widok pobitego malca zawrzało, wszyscy porzucili pracę i podążyli do hotelu, by pomścić małego. Do tłumu przyłączyli się przechodnie i patrol wojskowy, przechodzący ulicą. Oficer, dowódca patrolu, po obejrzeniu pokaleczonego malca zdecydował się pójść do hotelu i aresztować sprawców pobicia. Zaznaczyć należy, że dom przy ulicy Planty 7 jest hotelem, w którym mieszka wielu bogatych Żydów oraz w którym zatrzymują się Żydzi jadący z Rosji.
I jedna i druga wersja zbiegają się w punkcie, gdy – według jednej patrol milicji, według drugiej patrol wojskowy – podchodzi do owego domu. W momencie zbliżania się do domu padły niespodziewanie strzały karabinowe i granaty. Lokatorzy postanowili nie wpuścić patrolu do hotelu. Na strzały z domu milicjanci czy żołnierze otworzyli ogień. Tłum powiększał się. Nadbiegli nowi milicjanci, żołnierze i UB-owcy. Rozpoczęło się regularne zdobywanie „fortecy”, którą wkrótce „zdobyto”. Po wtargnięciu do wnętrza rozwścieczeni milicjanci, żołnierze i ubowcy mordowali pojmanych Żydów lub oddawali ich tłumowi, który pastwił się nad nimi bez litości.
Nie brakło rzezimieszków, którzy dokonywali rabunku (kapral milicji Mazur przyznał się w czasie procesu sądowego do wywiezienia za miasto Żydówki, Żyda i ich dziecka samochodem, aby po dokonanym rabunku, zamordować kobietę i dziecko, mężczyźnie udało się zbiec).
Zajścia trwały do godziny 18-tej. Nie potrafiono wcześniej opanować sytuacji i nie dopuścić do przelewu krwi, mimo że w mieście znajduje się Woj. Kom. UB, Woj. Kom. MO, Powiatowy UB, Pow. Kom. MO, Miejski UB, Miejska Kom. MO oraz silne oddziały KBW.
W kilka dni po zajściach odbył się proces „oskarżonych o wywołanie i udział w zajściach kieleckich”, na którym zapadło 9 wyroków śmierci, 1 dożywotnie więzienie, 2 długoletnie więzienie.
Z całego przebiegu zajść wynika, że inicjatywa wyszła od czynników rządowych, które po faktycznym przegraniu referendum stworzyły w ten sposób pretekst do represji w stosunku do wszelkiej opozycji, przylepiając do zajść etykietkę „reakcyjną” i antysemicką. Przypomnieć tu należy zeszłoroczne zajścia antysemickie w Krakowie, w sierpniu, będące ordynarną prowokacją rządową.
Jakkolwiek inicjatywa zajścia była rządowa, to jednak akcja nie poszła po linii jego życzeń i na skutek różnych okoliczności przemieniła się w bitwę, w której po jednej stronie znalazły się: milicja, UB i wojsko wraz z tłumem, a z drugiej uzbrojeni Żydzi. Mimo to cała wina zwalona została na „reakcję”, pociągając do odpowiedzialności kilku oficerów UB i MO. Aresztowano na rozkaz Radkiewicza kom. Woj. UB Sobczyńskiego, kom. Woj. MO ppłk. Kuźmińskiego, jego zastępcę mjr. Gwiazdowicza oraz kom. Komisariatu MO por. Zagórskiego za „niemość energiczną działalność w czasie wypadków”. Stali się oni „kozłem ofiarnym”.
Stwierdzić trzeba stanowczo, że zajścia kieleckie nie były pogromem antysemickim, lecz był to odruch rewolucyjny tłumu przeciw obecnemu reżimowi terroru i przywilejów klasowych. Szary obywatel okłamywany szumnymi hasłami i wzywany do ofiar na rzecz „odbudowy” widzi, że jest w Polsce kasta uprzywilejowanych, rządzących terrorem i zbrodnią, żyjących ponad stan i korzystających z ogromnych przywilejów, nie zważających na ogólną nędze i widzi, że wśród tej kasty przeważający odsetek to Żydzi. Że w UB pastwią się i znęcają nad Polakami, zajmujący tam najwyższe stanowiska Żydzi, że oni zasiadają w Zjednoczeniach Przemysłowych i dyktują polskiemu robotnikowi głodowe stawki wynagrodzeń, oni rządzą w administracji państwowej. W nich widzi agentów znienawidzonego bolszewizmu i „demokracji”. Taką odpowiedź dali robotnicy zebrani na wiecu „protestacyjnym przeciwko zajściom w Kielcach” w Zakładach Ostrowieckich: „jak tam w Kielcach było nie wiemy, bośmy przy tym nie byli, ale wiemy za to, że Żydzi znajdują się na najwyższych stanowiskach państwowych, w UB, w wojsku, itd.”.
Według informacji pochodzących z Kielc, znaczna część Żydów – mieszkańców domu przy ulicy Planty 7 była tajnymi agentami UB. Zwraca uwagę, że byli oni tak dobrze uzbrojeni, iż mogli prowadzić walkę cały dzień. Wszyscy Żydzi w Polsce otrzymali prawo noszenia broni.
W następnych dniach usiłowano sprowokować zajścia antysemickie w kilku innych miastach i osiedlach. W Częstochowie rozsiewano pogłoski o „uprowadzeniu dzieci przez Żydów, o zamordowaniu dziewczynki w życie, o oddaniu kościoła św. Zygmunta na bóżnicę” i tym podobne bzdury. Ludność przekonawszy się, że działa tu czyjaś ręka, mająca na celu wyłapanie tzw. Reakcjonistów, przepędzała z miejsca prowokatorów. W Częstochowie i okolicy, w fabrykach miały miejsce strajki demonstracyjne przeciw wydaniu i wykonaniu wyroków śmierci na „winowajcach” i „sprawcach” kieleckiego pogromu”.
Autora powyższego tekstu, Tadeusza Szturm de Sztrema, w którym wyjaśniał okoliczności głośnego pogromu Żydów w Kielcach, wkrótce aresztowano i przebywał w więzieniu od 23 listopada 1946 r. do 13 lutego 1947 r., uzyskując na krótko wolność w wyniku amnestii. Ponownie aresztowano go pod koniec maja 1947 r. W dniu 19 listopada 1948 r. został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na dziesięć lat więzienia, z którego zwolniono go w wyniku amnestii z 8 marca 1952 r.
Dr Adam Cyra, historyk, były wieloletni kustosz Muzeum Auschwitz