Maciek Chudkiewicz: Coraz Poważniejsza Konkurencja

Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego ma szansę stać się tym samym w naszych czasach. Wyzwań jest mnóstwo. Poczynając od naszego wielkiego, polskiego narzekactwa i braku wiary we własne siły (ludzie pukają się w głowy na samą myśl, że my, Polacy, mamy zbudować coś tak dużego i ważnego), przez rzeczywiste trudności i problemy czy ryzyka związane z tak ogromnym i trudnym projektem, przez nawalanki polityczne, które mogą skutecznie (niestety) pokrzyżować ambitne plany.
Jak pokazują badania naukowe, rozwój infrastruktury jest jednym z niewielu elementów, który przekłada się na większy wzrost gospodarczy. Powinniśmy więc cieszyć się, że powstanie kolejne lotnisko, tym bardziej że będzie zupełnie inne i będzie miało zupełnie inny cel niż te dotychczas istniejące. Okazuje się jednak, że wielu kole to w oczy. Fakt, jest co najmniej kilka lotnisk, powiedzmy, nieudanych, żeby przypomnieć tylko Radom, Ciudad Real w Hiszpanii czy wreszcie lotnisko w Berlinie. Każdy z tych przypadków jest jednak inny i nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka.
Np. argument mówiący o tym, że warszawiacy wolą swoje lotnisko na Okęciu, bo jest blisko, i nie będą chcieli jeździć do oddalonego o kilkadziesiąt km od Warszawy Baranowa, jest chybiony. Okęcie pewnie zmieni swoją rolę i będzie portem lokalnym. Ale dziś większa część ruchu transatlantyckiego albo do dalekiej Azji odbywa się z Polski via Niemcy. A bezpośrednie połączenia z Warszawy już dziś mają sens. Sukcesem okazuje się połączenie PLL LOT z Warszawy do Singapuru. Południowo-wschodnia Azja, dla nas orientalna abstrakcja, jest bardzo ważnym regionem świata.
Dziś rzeczywiście (najczęściej) warszawiak może więc szybko dojechać na lotnisko im. Fryderyka Chopina, ale za to potem posiedzi sobie 2 albo 4 godziny na lotnisku we Frankfurcie, czekając na samolot Lufthansy do Chin czy USA.
I tu właśnie jest pies pogrzebany. CPK to nie ma być lotnisko dla warszawiaków, a w każdym razie nie przede wszystkim. To ma być port przesiadkowy dla naszej części Europy. Dla Ukraińców czy Białorusinów, Czechów, Słowaków, Węgrów czy Skandynawów, a także wszystkich lecących do tych krajów.
To, co przez wieki było dla Polski dramatycznym obciążeniem i zagrożeniem, z czym wiązały się wielkie kłopoty – położenie naszego kraju, w końcu ma szansę stać się wyjątkową szansą. Leżymy na styku zachodniej i wschodniej Europy, po drodze z Zachodu do Azji i z Azji na Zachód. Dla bardzo wielu ludzi, ale także bardzo wielu towarów, lot przez podwarszawskie lotnisko może okazać się szybszy, tańszy i wygodniejszy.
Tylko, panowie i panie, nie spieprzmy tego.
Maciek Chudkiewicz
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (24/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.