Marek Budzisz: Amerykańskie veto wcale nie gwarantuje wstrzymania budowy Nord Stream 2.

Jutro Władimir Putin rozpocznie oficjalną wizytę w Austrii. W związku z tym rosyjskie media pełne są informacji i wywiadów z liderami tego kraju. Warto wsłuchać się w to, co mówią, nie tylko, dlatego, że Wiedeń uprawia dziś chyba najbardziej prorosyjską politykę spośród krajów Unii Europejskiej, a w Polsce wypowiadane tam tezy nie są słyszane, albo postrzegane wyłącznie przez pryzmat sprzeciwu wobec przyjmowania emigrantów z krajów arabskich i afrykańskich. Tak jakby wspólna niechęć do narzuconych kwot emigracyjnych była receptą na porozumienie w innych sprawach. Otóż tak nie jest i najlepiej widać to na przykładzie Austrii.
Kremlin.ru Marek Budzisz: Amerykańskie veto wcale nie gwarantuje wstrzymania budowy Nord Stream 2.
Kremlin.ru / Wikimedia Commons/Uznanie autorstwa 3.0 Unported (CC BY 3.0)
Austriacki kanclerz Kurz udzielił wywiadu specjalnemu wysłannikowi Agencji TASS. Mówi w nim, że w trakcie wizyty Putina chce rozmawiać nie tylko o wzajemnych kontaktach gospodarczych, które są w jego opinii dobre, ale również o relacjach między Rosją a Unią Europejską. I w tym zakresie Wiedeń chce odgrywać rolę mostu. Nie jest to teza nowa, Kurz wypowiadał ją już w trakcie tegorocznej wizyty w Moskwie. Warto zwrócić uwagę, że wizyta Putina związana jest z 50-leciem rozpoczęcia dostaw rosyjskiego gazu do Austrii i o tym też mówi Kurz, deklarując, iż przez te wszystkie lata Rosja udowodniła, że jest „solidnym partnerem i dostawcą”. A teraz, po to, aby współpraca między Unią, której Austria będzie po 1 czerwca przewodniczyć, a Rosją mogła kwitnąć, trzeba doprowadzić do „realnego rozejmu na wschodzie Ukrainy”. Kanclerz nie mówi słowa o Krymie, nie wspomina o zagwarantowaniu suwerenności Kijowa nad swoim terytorium, nie pada też ani jedno zdanie na temat sił pokojowych.
To, czego nie może powiedzieć Kurz, mówią jego partnerzy koalicyjni. I tak będący wicekanclerzem Heinz-Christian Strache z Partii Wolności wezwał wczoraj do zniesienia antyrosyjskich sankcji. Taki krok, jego zdaniem byłby najlepszą odpowiedzią Europy na amerykańskie cła na aluminium i stal. Teraz jest na to najlepszy moment, argumentował w wywiadzie dla jednej z austriackich stacji radiowych, bo sankcje bardzo zaszkodziły naszej gospodarce. Do kwestii amerykańskich ceł odnosił się też w swoim czasie sam kanclerz Kurz, mówiąc, że ich wprowadzenie przez Waszyngton jest głupotą. Oczywiście trzeba pamiętać, że jeden z największych europejskich koncernów stalowych Voest Alpine jest firmą austriacką (a na dodatek jedną z niewielu rentownych) i trudno oczekiwać, iż austriacki kanclerz będzie zadowolony z tego rodzaju polityki. Ale krytyka polityki handlowej Waszyngtonu ze strony Unii jest też niewątpliwie na rękę Moskwie, której zasadniczym celem jest przekonanie głównych państw rozgrywających w UE, aby te zaczęły uprawiać politykę „wolną od transatlantyckich zobowiązań”.
I chyba z tego powodu Putin powiedział dziś rosyjskim mediom, że nie jest zainteresowany w rozbijaniu Unii. Wręcz przeciwnie, chce, aby cała wspólnota dobrze współpracowała z Rosją. Putin, w trakcie jutrzejszej wizyty w Wiedniu, będzie chciał, najprawdopodobniej przesądzić kwestię North Stream 2 po swojej myśli. Ma zostać zawarty długoletni kontrakt między Gazpromem a austriackim koncernem OMV. Najprawdopodobniej będzie on tak sformułowany, że dość łatwo będzie można udowodnić, iż po to, aby zapewnić jego realizację trzeba będzie zarówno zbudować North Stream 2, jak i utrzymać tranzyt przez Ukrainę. W takiej sytuacji znikną jakiekolwiek przesłanki blokowania budowy. Pozostaną jeszcze oczywiście „techniczne” szczegóły czy przez Ukrainę płynęło będzie 15 czy 50 mld m³.
Przy czym jesteśmy o krok, pisze o tym Foreign Policy, powołując się na własne źródła informacji w amerykańskiej administracji, od wprowadzenia przez Stany Zjednoczone sankcji wobec firm europejskich, które uczestniczyły będą w budowie North Stream 2. Już w ubiegłym tygodniu media przytaczały wypowiedź amerykańskiej urzędnik wysokiego szczebla o możliwości takiego rozwoju sytuacji. Ale warto też zwrócić uwagę na to, co dziennikarzom amerykańskim mówi anonimowo jeden z dyplomatów europejskich. Jego zdaniem amerykańskie sankcje to ostatnie narzędzie, które może zablokować North Stream 2. A zarazem jest też zdania, iż wcale nie musi się okazać, że cel ten zostanie zrealizowany. Bo sankcje mogą wejść w życie, a projekt budowy, co najwyżej się opóźni, lub wręcz nie zostanie wstrzymany.
Bo mamy do czynienia, na co się w Polsce nie zwraca uwagi, ze znacznym wzrostem „europejskiego patriotyzmu” o wyraźnie antyamerykańskim nastawieniu. O kontr-sankcjach za wprowadzenie podwyższonych ceł, mówił niedawno Przewodniczący Unii Europejskiej. Na ostatnim spotkaniu ministrów finansów państw grupy G 7 protekcjonistyczne posunięcia Waszyngtonu spotkały się z jednoznaczną i dość ostra krytyką wszystkich obecnych. Niedawno niemiecki minister gospodarki Peter Altmaier powiedział, że nawet gdyby Niemcy zgodziły się z żądaniami Trumpa i zablokowały North Stream 2 to nie ma gwarancji, że zwiększy się import gazu szczelinowego ze Stanów Zjednoczonych, bo o tym decydują prywatne firmy i rząd na ich decyzje nie ma wpływu. Ale warto zwrócić uwagę na logikę tej argumentacji siły rynku (prywatne firmy) przeciw dyktatowi politycznemu Stanów Zjednoczonych, przy czym motywem działania Waszyngtonu ma tu być własny, wąsko rozumiany, partykularny interes. To w tym duchu wypowiedział się też austriacki wicekanclerz mówiąc, że efektem polityki sankcji wobec Rosji jest zbliżenie tej ostatniej do Chin. I wszystkie ekonomiczne profity zgarną, w jego opinii, Chińczycy a Europa pozostanie na lodzie. Pojawiają się też takie pomysły, jak niemieckiej deputowanej z partii postkomunistycznej Sahry Wagenknecht, która zaproponowała, aby Rosja ponownie weszła do grupy państw tworzących G 7, bo mogłaby w tym gremium stanowić przeciwwagę dla amerykańskiej dominacji. Rzecznik Kremla Pieskow, nie odnosząc się wprost do tej propozycji podczas spotkania z mediami powiedział, iż Rosja nie jest zainteresowana uczestnictwem w tym gremium, bo bardziej, że z jej punktu widzenia ważne jest G 20. Tam, jak powiedział, decyduje się o kwestiach ekonomicznych, a dziś gospodarka jest najważniejsza. Warto zwrócić uwagę na to ciekawe przesunięcie akcentów – Rosja i Unia Europejska – zainteresowani wolnym handlem, współpracą gospodarczą i rozwojem a mają przeciw sobie protekcjonistycznie nastrojone Stany Zjednoczone. Otwarcie mówi się już, że planowane na najbliższy piątek i sobotę spotkanie państw G 7 stanowić może ostatnią okazję, aby przeciwdziałać wybuchowi wojny handlowej Stany Zjednoczone kontra reszta świata.
W rosyjskich mediach znaleźć można opinie ekspertów, że w sytuacji wprowadzenia sankcji przez Stany Zjednoczone przeciw firmom budującym North Stream 2 trzeba będzie rozpocząć grę na czas. Bo już w przeszłości Waszyngton przynajmniej dwukrotnie próbował blokować współpracę energetyczną między Europą w Rosją, i w obydwu przypadkach, w dłuższej perspektywie, bezskutecznie. Pierwszy raz jeszcze w latach 70-tych, kiedy to rząd państwa zachodnioniemieckiego w ramach umowy „rury za gaz” rozpoczął dostawy do Rosji rur bezszwowych, a tej technologii Rosja wówczas nie miała. I za drugim razem, w roku 1981, kiedy to Reagan chciał ograniczyć obecność brytyjskich przede wszystkim firm poszukujących na Syberii złóż ropy naftowej. W obydwu przypadkach, Europa po jakimś czasie i tak osiągnęła swoje. Teraz może być, zdaniem rosyjskich ekspertów, dość podobnie. Bo w gruncie rzeczy nie chodzi tu o bezpieczeństwo energetyczne. Były ambasador Ukrainy w Turcji Serhiej Korsuński powiedział ostatnio, że w kuluarach międzynarodowych konferencji przedstawiciele zachodniego biznesu wprost mówią o tym, że nie warto rezygnować „z tak lukratywnego przedsięwzięcia, jak kontrola nad połową eksportu rosyjskiego gazu do Europy” tylko, dlatego, „że nie podoba się to Polsce, Bałtom lub Ukrainie.” W niedawno opublikowanym na łamach amerykańskiego The Nation,[1] prezesi trzech firm mających uczestniczyć w North Stream 2 (austriackiej OMV, oraz niemieckich Uniper i Winterhall) piszą, że argumenty przeciwników rosyjskiej rury to „sianie strachu” a przekonanie, że Rosja może użyć swego gazu, jako narzędzia presji politycznej jest „oszustwem”.
W ten sposób znaleźliśmy się w gronie przeciwników wolnego handlu, obustronnie korzystnej współpracy gospodarczej a w grupie państw bezsensownie straszących i posługujących się oszukańczymi argumentami.
 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Kate Middleton poważnie chora. Książę William wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Kate Middleton poważnie chora. Książę William wydał nowy komunikat

Księżna Kate, żona brytyjskiego następcy tronu księcia Williama, poinformowała niedawno, że jej styczniowy pobyt w szpitalu i przebyta operacja jamy brzusznej były związane z wykrytym u niej rakiem. Książę Walii wydał nowy komunikat.

Prof. Miodek: Udowadnianie, że śląszczyzna jest odrębnym językiem, to nonsens z ostatniej chwili
Prof. Miodek: Udowadnianie, że śląszczyzna jest odrębnym językiem, to nonsens

– Proszę ode mnie nie wymagać udowodnienia, że może śląszczyzna jest odrębnym językiem, nie żądać jej kodyfikacji, bo to jest nonsens. Naiwność połączona z fanatyzmem (...) Kapitałem dialektu śląskiego jest jego mozaikowość. Na ten dialekt śląski składa się kilkadziesiąt gwar. Próba kodyfikacji będzie zawsze z krzywdą dla którejś z tych gwar. Nie dajmy się zwariować – twierdzi językoznawca prof. Jan Miodek.

Prezydent Duda: Rozszerzenie Nuclear Sharing byłoby adekwatną odpowiedzią na działania prowadzone od lat przez Rosję z ostatniej chwili
Prezydent Duda: Rozszerzenie Nuclear Sharing byłoby adekwatną odpowiedzią na działania prowadzone od lat przez Rosję

– Rosja od lat łamie porozumienia ws. rozprzestrzeniania broni nuklearnej, relokuje tę broń na Białoruś, stwarza zagrożenie, w związku z tym program Nuclear Sharing powinien być rozszerzony na wschodnią flankę NATO – uważa prezydent Andrzej Duda. – Byłaby to adekwatna odpowiedź na działania Rosji – ocenił.

Te słowa Hołowni PiS nagrodził brawami. A Koalicja 13 grudnia nie [WIDEO] z ostatniej chwili
Te słowa Hołowni PiS nagrodził brawami. A Koalicja 13 grudnia nie [WIDEO]

Podczas przemówienia marszałka Sejmu Szymona Hołowni doszło do niecodziennej sytuacji.

Piotr Duda: Turów to nie tylko kopalnia i elektrownia, to byt wielu ludzi z ostatniej chwili
Piotr Duda: Turów to nie tylko kopalnia i elektrownia, to byt wielu ludzi

– Kompleks Turów to nie tylko kopalnie i elektrownie, ale byt wielu ludzi. Bogatynia, Lubań i wiele innych miejscowości, wokół których gromadzą się społeczeństwa i tutaj pracują, i tutaj funkcjonują – mówił na antenie Telewizji Republika.

Polski sąd kazał zamknąć Turów, a niemiecki pogonił ekologów ws. niemieckiego gazociągu z ostatniej chwili
Polski sąd kazał zamknąć Turów, a niemiecki pogonił ekologów ws. niemieckiego gazociągu

Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku odrzucił skargi organizacji ekologicznych przeciwko zatwierdzeniu gazociągu z portu Sassnitz–Mukran na wyspie Rugia do Lubmina.

Co się dzieje na granicy? Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Co się dzieje na granicy? Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.

Niepokojące doniesienia w sprawie Anny Lewandowskiej z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia w sprawie Anny Lewandowskiej

Media obiegły niepokojące doniesienia w sprawie Anny Lewandowskiej. Razem z rodziną przeżyła trudne chwile.

„Weszliśmy na drogę rozpadu państwa”. Sejm uznał „język śląski” z ostatniej chwili
„Weszliśmy na drogę rozpadu państwa”. Sejm uznał „język śląski”

Sejm RP w piątek uchwalił ustawę uznającą język śląski za język regionalny. Za głosowało 236 posłów, przeciwko było 186, a 5 wstrzymało się od głosu.

„Teraz to żenada”. Burza po emisji dotychczas popularnego programu TVP z ostatniej chwili
„Teraz to żenada”. Burza po emisji dotychczas popularnego programu TVP

Fala zmian w TVP nie ominęła również popularnego „Pytania na śniadanie”. Po emisji programu w sieci zawrzało.

REKLAMA

Marek Budzisz: Amerykańskie veto wcale nie gwarantuje wstrzymania budowy Nord Stream 2.

Jutro Władimir Putin rozpocznie oficjalną wizytę w Austrii. W związku z tym rosyjskie media pełne są informacji i wywiadów z liderami tego kraju. Warto wsłuchać się w to, co mówią, nie tylko, dlatego, że Wiedeń uprawia dziś chyba najbardziej prorosyjską politykę spośród krajów Unii Europejskiej, a w Polsce wypowiadane tam tezy nie są słyszane, albo postrzegane wyłącznie przez pryzmat sprzeciwu wobec przyjmowania emigrantów z krajów arabskich i afrykańskich. Tak jakby wspólna niechęć do narzuconych kwot emigracyjnych była receptą na porozumienie w innych sprawach. Otóż tak nie jest i najlepiej widać to na przykładzie Austrii.
Kremlin.ru Marek Budzisz: Amerykańskie veto wcale nie gwarantuje wstrzymania budowy Nord Stream 2.
Kremlin.ru / Wikimedia Commons/Uznanie autorstwa 3.0 Unported (CC BY 3.0)
Austriacki kanclerz Kurz udzielił wywiadu specjalnemu wysłannikowi Agencji TASS. Mówi w nim, że w trakcie wizyty Putina chce rozmawiać nie tylko o wzajemnych kontaktach gospodarczych, które są w jego opinii dobre, ale również o relacjach między Rosją a Unią Europejską. I w tym zakresie Wiedeń chce odgrywać rolę mostu. Nie jest to teza nowa, Kurz wypowiadał ją już w trakcie tegorocznej wizyty w Moskwie. Warto zwrócić uwagę, że wizyta Putina związana jest z 50-leciem rozpoczęcia dostaw rosyjskiego gazu do Austrii i o tym też mówi Kurz, deklarując, iż przez te wszystkie lata Rosja udowodniła, że jest „solidnym partnerem i dostawcą”. A teraz, po to, aby współpraca między Unią, której Austria będzie po 1 czerwca przewodniczyć, a Rosją mogła kwitnąć, trzeba doprowadzić do „realnego rozejmu na wschodzie Ukrainy”. Kanclerz nie mówi słowa o Krymie, nie wspomina o zagwarantowaniu suwerenności Kijowa nad swoim terytorium, nie pada też ani jedno zdanie na temat sił pokojowych.
To, czego nie może powiedzieć Kurz, mówią jego partnerzy koalicyjni. I tak będący wicekanclerzem Heinz-Christian Strache z Partii Wolności wezwał wczoraj do zniesienia antyrosyjskich sankcji. Taki krok, jego zdaniem byłby najlepszą odpowiedzią Europy na amerykańskie cła na aluminium i stal. Teraz jest na to najlepszy moment, argumentował w wywiadzie dla jednej z austriackich stacji radiowych, bo sankcje bardzo zaszkodziły naszej gospodarce. Do kwestii amerykańskich ceł odnosił się też w swoim czasie sam kanclerz Kurz, mówiąc, że ich wprowadzenie przez Waszyngton jest głupotą. Oczywiście trzeba pamiętać, że jeden z największych europejskich koncernów stalowych Voest Alpine jest firmą austriacką (a na dodatek jedną z niewielu rentownych) i trudno oczekiwać, iż austriacki kanclerz będzie zadowolony z tego rodzaju polityki. Ale krytyka polityki handlowej Waszyngtonu ze strony Unii jest też niewątpliwie na rękę Moskwie, której zasadniczym celem jest przekonanie głównych państw rozgrywających w UE, aby te zaczęły uprawiać politykę „wolną od transatlantyckich zobowiązań”.
I chyba z tego powodu Putin powiedział dziś rosyjskim mediom, że nie jest zainteresowany w rozbijaniu Unii. Wręcz przeciwnie, chce, aby cała wspólnota dobrze współpracowała z Rosją. Putin, w trakcie jutrzejszej wizyty w Wiedniu, będzie chciał, najprawdopodobniej przesądzić kwestię North Stream 2 po swojej myśli. Ma zostać zawarty długoletni kontrakt między Gazpromem a austriackim koncernem OMV. Najprawdopodobniej będzie on tak sformułowany, że dość łatwo będzie można udowodnić, iż po to, aby zapewnić jego realizację trzeba będzie zarówno zbudować North Stream 2, jak i utrzymać tranzyt przez Ukrainę. W takiej sytuacji znikną jakiekolwiek przesłanki blokowania budowy. Pozostaną jeszcze oczywiście „techniczne” szczegóły czy przez Ukrainę płynęło będzie 15 czy 50 mld m³.
Przy czym jesteśmy o krok, pisze o tym Foreign Policy, powołując się na własne źródła informacji w amerykańskiej administracji, od wprowadzenia przez Stany Zjednoczone sankcji wobec firm europejskich, które uczestniczyły będą w budowie North Stream 2. Już w ubiegłym tygodniu media przytaczały wypowiedź amerykańskiej urzędnik wysokiego szczebla o możliwości takiego rozwoju sytuacji. Ale warto też zwrócić uwagę na to, co dziennikarzom amerykańskim mówi anonimowo jeden z dyplomatów europejskich. Jego zdaniem amerykańskie sankcje to ostatnie narzędzie, które może zablokować North Stream 2. A zarazem jest też zdania, iż wcale nie musi się okazać, że cel ten zostanie zrealizowany. Bo sankcje mogą wejść w życie, a projekt budowy, co najwyżej się opóźni, lub wręcz nie zostanie wstrzymany.
Bo mamy do czynienia, na co się w Polsce nie zwraca uwagi, ze znacznym wzrostem „europejskiego patriotyzmu” o wyraźnie antyamerykańskim nastawieniu. O kontr-sankcjach za wprowadzenie podwyższonych ceł, mówił niedawno Przewodniczący Unii Europejskiej. Na ostatnim spotkaniu ministrów finansów państw grupy G 7 protekcjonistyczne posunięcia Waszyngtonu spotkały się z jednoznaczną i dość ostra krytyką wszystkich obecnych. Niedawno niemiecki minister gospodarki Peter Altmaier powiedział, że nawet gdyby Niemcy zgodziły się z żądaniami Trumpa i zablokowały North Stream 2 to nie ma gwarancji, że zwiększy się import gazu szczelinowego ze Stanów Zjednoczonych, bo o tym decydują prywatne firmy i rząd na ich decyzje nie ma wpływu. Ale warto zwrócić uwagę na logikę tej argumentacji siły rynku (prywatne firmy) przeciw dyktatowi politycznemu Stanów Zjednoczonych, przy czym motywem działania Waszyngtonu ma tu być własny, wąsko rozumiany, partykularny interes. To w tym duchu wypowiedział się też austriacki wicekanclerz mówiąc, że efektem polityki sankcji wobec Rosji jest zbliżenie tej ostatniej do Chin. I wszystkie ekonomiczne profity zgarną, w jego opinii, Chińczycy a Europa pozostanie na lodzie. Pojawiają się też takie pomysły, jak niemieckiej deputowanej z partii postkomunistycznej Sahry Wagenknecht, która zaproponowała, aby Rosja ponownie weszła do grupy państw tworzących G 7, bo mogłaby w tym gremium stanowić przeciwwagę dla amerykańskiej dominacji. Rzecznik Kremla Pieskow, nie odnosząc się wprost do tej propozycji podczas spotkania z mediami powiedział, iż Rosja nie jest zainteresowana uczestnictwem w tym gremium, bo bardziej, że z jej punktu widzenia ważne jest G 20. Tam, jak powiedział, decyduje się o kwestiach ekonomicznych, a dziś gospodarka jest najważniejsza. Warto zwrócić uwagę na to ciekawe przesunięcie akcentów – Rosja i Unia Europejska – zainteresowani wolnym handlem, współpracą gospodarczą i rozwojem a mają przeciw sobie protekcjonistycznie nastrojone Stany Zjednoczone. Otwarcie mówi się już, że planowane na najbliższy piątek i sobotę spotkanie państw G 7 stanowić może ostatnią okazję, aby przeciwdziałać wybuchowi wojny handlowej Stany Zjednoczone kontra reszta świata.
W rosyjskich mediach znaleźć można opinie ekspertów, że w sytuacji wprowadzenia sankcji przez Stany Zjednoczone przeciw firmom budującym North Stream 2 trzeba będzie rozpocząć grę na czas. Bo już w przeszłości Waszyngton przynajmniej dwukrotnie próbował blokować współpracę energetyczną między Europą w Rosją, i w obydwu przypadkach, w dłuższej perspektywie, bezskutecznie. Pierwszy raz jeszcze w latach 70-tych, kiedy to rząd państwa zachodnioniemieckiego w ramach umowy „rury za gaz” rozpoczął dostawy do Rosji rur bezszwowych, a tej technologii Rosja wówczas nie miała. I za drugim razem, w roku 1981, kiedy to Reagan chciał ograniczyć obecność brytyjskich przede wszystkim firm poszukujących na Syberii złóż ropy naftowej. W obydwu przypadkach, Europa po jakimś czasie i tak osiągnęła swoje. Teraz może być, zdaniem rosyjskich ekspertów, dość podobnie. Bo w gruncie rzeczy nie chodzi tu o bezpieczeństwo energetyczne. Były ambasador Ukrainy w Turcji Serhiej Korsuński powiedział ostatnio, że w kuluarach międzynarodowych konferencji przedstawiciele zachodniego biznesu wprost mówią o tym, że nie warto rezygnować „z tak lukratywnego przedsięwzięcia, jak kontrola nad połową eksportu rosyjskiego gazu do Europy” tylko, dlatego, „że nie podoba się to Polsce, Bałtom lub Ukrainie.” W niedawno opublikowanym na łamach amerykańskiego The Nation,[1] prezesi trzech firm mających uczestniczyć w North Stream 2 (austriackiej OMV, oraz niemieckich Uniper i Winterhall) piszą, że argumenty przeciwników rosyjskiej rury to „sianie strachu” a przekonanie, że Rosja może użyć swego gazu, jako narzędzia presji politycznej jest „oszustwem”.
W ten sposób znaleźliśmy się w gronie przeciwników wolnego handlu, obustronnie korzystnej współpracy gospodarczej a w grupie państw bezsensownie straszących i posługujących się oszukańczymi argumentami.
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe