Za cudze grzechy: dlaczego Polska nie powinna ulegać migracyjnej presji?

Wprowadzany na siłę unijny pakt migracyjny jest próbą rozmycia odpowiedzialności za niekontrolowane przyjmowanie migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki przez kraje Europy Zachodniej, które przyjmując tłumy przyjezdnych, chcą w ten sposób spłacić choć część długów za okres krwawej i grabieżczej kolonizacji. Polski nie było wśród kolonizatorów, nie powinna więc istnieć jako destynacja milionów uchodźców z krajów rozwijających się, którzy ciągną do Europy po darmowe zasiłki i przede wszystkim w celu krzewienia obcego dla kultury Starego Kontynentu islamu. Unijni komisarze są jednak innego zdania – Polskę czeka przyjęcie przynajmniej kilkudziesięciu tysięcy przyjezdnych na początek.
Uchodźcy - zdjęcie ilustracyjne  Za cudze grzechy: dlaczego Polska nie powinna ulegać migracyjnej presji?
Uchodźcy - zdjęcie ilustracyjne / Flickr / EU Civil Protection and Humanitarian Aid

Kiedy Parlament Europejski przyjmował w głosowaniu pakt migracyjny, 39-letni Michał Janicki, dzisiaj najbardziej znany Polak w Szwecji, od lat mieszkający z rodziną w jednej z dzielnic Sztokholmu, jeszcze do niedawna malowniczej stolicy Szwecji, nie spodziewał się, że został mu niecały tydzień życia. Tego dnia po raz kolejny informował lokalną policję o młodzieżowych gangach zbierających się co wieczór w niektórych punktach miasta. 

Czytaj także: [Felieton „TS”] Karol Gac: Za życiem

Porządny obywatel, Polak

Uzbrojeni młodzieńcy – w żaden sposób nieprzypominający jasnych potomków Karola Linneusza czy Alfreda Nobla, o charakterystycznej urodzie północnych Europejczyków – od lat zajmują się w Sztokholmie handlem narkotykami, kontrolowaniem prostytucji nieletnich dziewcząt i drobnymi kradzieżami dokonywanymi na szwedzkich uczniach. Lokalni mieszkańcy mogą od nich odpocząć praktycznie tylko przez kilka tygodni w roku, w czasie ramadanu. Wszyscy domorośli gangsterzy są bowiem przyjezdnymi muzułmanami, imigrantami z Bliskiego Wschodu, których rozdemokratyzowane szwedzkie społeczeństwo jeszcze do niedawna nazywało uchodźcami, choć było jasne, że imigranci nie uciekali przed wojną, ale ciągnęli na Półwysep Skandynawski skuszeni wysokimi zasiłkami dla przyjezdnych. Ci, którzy nie dojechali do Szwecji, zatrzymywali się w Wielkiej Brytanii, Francji, we Włoszech czy w Niemczech. W ostatnich latach szczególnie w Niemczech – to efekt zaproszenia uchodźców przez byłą kanclerz Niemiec Angelę Merkel, która być może w słusznym poczuciu winy za zorganizowanie Europie i światu piekła II wojny światowej niesłusznie zdecydowała się na rozpoczęcie chaosu, na który społeczeństwa Europy nie były i nie są gotowe.

Michał Janicki ze szwedzką policją spotykał się nierzadko – nie podobało mu się, że miasto, które miało być dla niego drugim domem, staje się aż tak niebezpieczne. Przede wszystkim ze względu na 12-letniego syna, który jak każdy nastolatek miał swoje plany i pragnienia. 

Kiedy 10 kwietnia jeden z migrantów, 17-latek z pistoletem, po krótkiej wymianie zdań z Polakiem strzela do niego na chodniku w przejściu podziemnym, Szwecja zamiera z przerażenia. Na miejscu zbrodni pojawia się nawet premier Szwecji Ulf Kristersson, który chwali zabitego Michała za obywatelską postawę i zapewnia potomków wikingów, że „razem pokonają gangi”. Ale to Szwedom już nie wystarcza – miesięcznie w stolicy kraju jest przynajmniej kilka śmiertelnych ofiar gangów. Ludzie giną od strzałów, granatów, od noży śniadych i ciemnoskórych nastolatków. Śmierć Michała była inna, bo wykrwawiał się po strzale w serce na rękach swojego syna. 

Za cudze grzechy

Nie inaczej wygląda sytuacja w największych niemieckich miastach. Tu wprawdzie strzały padają rzadziej, za to niepokojąco powszechne stały się rozboje i gwałty na młodych kobietach. Jest ich tak dużo, że niemiecka policja coraz częściej przyznaje, że nie radzi sobie z tym zjawiskiem. Napady na kobiety zdarzają się wszędzie, na ulicy, w autobusach i pociągach. Sprawcami są właściwie zawsze przyjezdni lub nastoletnie dzieci bliskowschodnich imigrantów, którzy do Berlina czy Hamburga trafili w związku z marzeniem niemieckich polityków o ubogacaniu europejskiej kultury i niemieckich technokratów o taniej sile roboczej, która miała rozwiązać problem starzejącego się niemieckiego społeczeństwa. Kiedy rząd w Berlinie zorientował się, że nie radzi sobie z problemem, na unijnych korytarzach pojawia się proste rozwiązanie – tłum niewygodnych migrantów należy odesłać do krajów Europy Wschodniej, tych, które do Unii Europejskiej przystępowały w drugim etapie rozszerzenia. Na przykład do Polski. 

Obecny pakt migracyjny nie jest pierwszą próbą odesłania migrantów razem z problemami do Polski, Czech, Słowacji, Rumunii i Węgier. Próbowano już tego niespełna dekadę temu – Polska za odmowę przyjęcia migrantów wypowiedzianą stanowczo przez ówczesny rząd Zjednoczonej Prawicy miała płacić słone kary finansowe. Szczególnie, że przyjęcie migrantów zostało dobitnie zagwarantowane przez Donalda Tuska i proeuropejską klasę polityczną. 

Tym razem Unia przygotowała się lepiej. Obecny pakt migracyjny nie mówi o karach. Domaga się solidarnego przyjęcia imigrantów przez wszystkie kraje unijne – w przypadku odmowy wpłaty na solidarnościowy fundusz wspierający kraje, które muszą stawiać czoła problemowi migrantów w kwocie 20 tysięcy euro za każdego nieprzyjętego obcokrajowca. Wpłaty mają wynikać z „europejskiej solidarności”, nie ma w pakcie mowy o tym, że jest to solidarność mocno wymuszona. 

Czytaj także: Najważniejsza decyzja w naszych dziejach: jak doszło do chrztu Polski?

Komisja zrobi swoje

Wiadomo już, że pieniądze z imigracyjnego funduszu solidarnościowego będą trafiać do największych europejskich gospodarek. W czołówce beneficjentów funduszu znalazły się Niemcy, Francja i Włochy, jako państwa mierzące się z największym problemem migracyjnym. Płacić mają zaś ci, którzy ani nie przyczynili się do kryzysu migracyjnego w UE, ani nawet nie są krajami, w których imigranci chcieliby pozostać. Polska nigdy nie była i nieprędko stanie się docelowym adresem przyjezdnych z Somalii, Sudanu, Algierii czy Afganistanu. Tu ewentualne zasiłki są zbyt niskie, a język zbyt obcy dla wyznawców Allacha. Nawet samo społeczeństwo nie da sobie łatwo narzucić nowych obyczajów i tradycji – ramadan nieprędko stanie się narodowym świętem, a zbudowanie meczetu jeszcze długo nie będzie nad Wisłą zbyt łatwe. Te, które już powstały, nie będą w stanie przyjąć wszystkich wyznawców Mahometa mających – zgodnie z paktem migracyjnym –pojawić się w największych polskich miastach. 

Obecny rząd deklaruje wprawdzie, że na pakt migracyjny się nie zgodzi, jednak… zgodnie z europejskimi traktatami nie ma to najmniejszego znaczenia. Polska głosami europosłów PO i Lewicy skutecznie pozbawiła się prawa weta, będzie więc obowiązywać prawo uchwalone w PE, czy się to polskim politykom będzie podobało, czy nie. To, czego nie przewidział pakt dyskutowany w Strasburgu, zostanie Polsce narzucone odpowiednio przygotowanymi dyrektywami Komisji Europejskiej. To europejskie przepisy, które każdy kraj musi implementować do swojego systemu prawnego. Jeżeli nie zrobi tego w odpowiednim czasie, będzie płacić kary przewidziane w unijnych traktatach. Per saldo bardziej opłaca się mechanizm solidarności. Szczególnie Polsce, wszak nieprzypadkowo otrzymaliśmy z UE 27 mld złotych w ramach krajowego programu odbudowy, a do końca roku rząd ma dostać kolejne miliardy. Zagospodarowanie tych środków w taki sposób, żeby wpłat na problem europejskiej migracji nie odczuła polska gospodarka, jest kwestią kilku zabiegów księgowych. 

Kto zapłaci za migranta?

Pakt migracyjny obejmuje też rozporządzenie dotyczące procedur azylowych ujednolicające przepisy przyznawania ochrony międzynarodowej i umożliwiające przyspieszenie procedur w przypadku bezpodstawnych wniosków. Osoby niespełniające warunków zostaną poddane procedurze kontroli jeszcze przed wjazdem, która obejmie m.in. pobranie danych biometrycznych oraz kontrolę stanu zdrowia i bezpieczeństwa. Do zreformowanej bazy danych Eurodac zostaną dodane wizerunki twarzy i odciski palców.

Pakt ma jednak kilka niedociągnięć – nie przewiduje, co Unia Europejska będzie robić z imigrantami, którzy nie mają prawa w niej zostać. Czy pozostaną w granicach UE z możliwością starania się o prawo pobytu w późniejszym terminie, czy może będą odesłani do domów? Jeżeli tak, to nie jest jasne, kto miałby pokryć koszty takiego transportu.

Pakt jednocześnie zakłada, że imigranci w sytuacji kryzysowej w państwie zmagającym się ze zbyt dużym napływem przyjezdnych mogą być przekazani wybranemu krajowi unijnemu bez względu na to, czy będzie się na to godził, czy nie. W takim wypadku pieniądze na fundusz solidarnościowy nie będą miały znaczenia. Decyzja w tej sprawie będzie leżała po stronie Komisji Europejskiej.
 

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>


 

POLECANE
Gorszące zachowanie ministra rządu Tuska wywołało międzynarodowy skandal gorące
Gorszące zachowanie ministra rządu Tuska wywołało międzynarodowy skandal

Minister ds. Unii Europejskiej w rządzie Donalda Tuska Adam Szłapka wywołał swoim zachowaniem międzynarodowy skandal.

Sukces na mistrzostwach świata. Jest medal dla polskich łyżwiarzy z ostatniej chwili
Sukces na mistrzostwach świata. Jest medal dla polskich łyżwiarzy

Polskie łyżwiarki szybkie zdobyły w norweskim Hamar brązowy medal mistrzostw świata w sprincie drużynowym. Biało-czerwone startowały w składzie: Karolina Bosiek, Andżelika Wójcik i Kaja Ziomek-Nogal. Wygrały Holenderki, a drugie miejsce zajęły Kanadyjki.

Bunt sędziów przeciwko decyzji Donalda Trumpa tylko u nas
Bunt sędziów przeciwko decyzji Donalda Trumpa

Trump próbuje od pierwszego dnia swojej drugiej kadencji zakończyć okaleczanie dzieci w imię ideologii gender i okradanie kobiet z medali w sporcie. Teraz jednak sędziowie federalni, nominowani jeszcze przez Bidena, blokują dekrety prezydenta. Szaleństwo gender trwa więc dalej w USA, a wszystko dzięki procesom wytoczonym przez tęczowych aktywistów. Czy Trumpowi uda się wygrać z buntowniczymi sądami?

Wołodymyr Zełenski reaguje na oświadczenie prezydenta Rosji. Chodzi o ew. zawieszenie broni polityka
Wołodymyr Zełenski reaguje na oświadczenie prezydenta Rosji. Chodzi o ew. zawieszenie broni

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zareagował na wypowiedź prezydenta Rosji Władimira Putina ws. ewentualnego zawieszenia broni. Mówił również o tym, że należy nasilić naciski międzynarodowe na rosyjskiego przywódcę.

Rewolucja w obronie powietrznej. Indie zaprezentowały potężną broń laserową Wiadomości
Rewolucja w obronie powietrznej. Indie zaprezentowały potężną broń laserową

Armia Indii opracowała prototyp działa laserowego Surya o mocy 300 kW. W przyszłości broń laserowa ma posłużyć do niszczenia dronów i samolotów. Wcześniej na świecie podobne systemy stworzyły m.in. Stany Zjednoczone.

Donald Trump reaguje na deklarację Putina o zawieszeniu broni na Ukrainie Wiadomości
Donald Trump reaguje na deklarację Putina o zawieszeniu broni na Ukrainie

- Oświadczenie Władimira Putina o zawieszeniu broni było obiecujące, ale niekompletne - powiedział w czwartek w Waszyngtonie prezydent USA Donald Trump podczas spotkania z sekretarzem generalnym NATO Markiem Ruttem.

Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego bez pensji. Ekspert: to łamanie praw człowieka tylko u nas
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego bez pensji. Ekspert: to łamanie praw człowieka

Pod płaszczykiem tzw. "przywracania praworządności obecna władza, narusza fundamentalne prawa człowieka. Z informacji portalu wPolityce wynika, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nie otrzymali wynagrodzenia za miesiąc luty br.

Służby weszły do domu prokuratora. Jest komentarz zastępcy Bodnara Wiadomości
Służby weszły do domu prokuratora. Jest komentarz zastępcy Bodnara

Według doniesień Radia Wnet, w czwartek do mieszkania prokuratora Bartosza Pęcherzewskiego weszli funkcjonariusze policji w towarzystwie prok. Macieja Żuka. Komentarz do tej sprawy zamieścił zastępca Prokuratora Generalnego Michał Ostrowski.

Sędziowie TK bez pensji za luty. Domański nie odpowiada Wiadomości
Sędziowie TK bez pensji za luty. "Domański nie odpowiada"

Trybunał Konstytucyjny przestał wypłacać pensje sędziom. To wynik „wycięcia” tej instytucji z tegorocznego budżetu – informuje serwis wPolityce.pl i podkreśla, że minister finansów Andrzej Domański "nie reaguje na alarmujące monity ze strony TK".

Uważaj na siebie je...any pisowcu. Groźby od urzędnika rządu Tuska? Wiadomości
"Uważaj na siebie je...any pisowcu". Groźby od urzędnika rządu Tuska?

Jak donosi portal wPolityce.pl, były szef Biura Administracyjnego MSWiA Łukasz Suchecki miał w ubiegłym roku otrzymać telefon z pogróżkami, od urzędnika, który miał wówczas pracować w resorcie spraw wewnętrznych.

REKLAMA

Za cudze grzechy: dlaczego Polska nie powinna ulegać migracyjnej presji?

Wprowadzany na siłę unijny pakt migracyjny jest próbą rozmycia odpowiedzialności za niekontrolowane przyjmowanie migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki przez kraje Europy Zachodniej, które przyjmując tłumy przyjezdnych, chcą w ten sposób spłacić choć część długów za okres krwawej i grabieżczej kolonizacji. Polski nie było wśród kolonizatorów, nie powinna więc istnieć jako destynacja milionów uchodźców z krajów rozwijających się, którzy ciągną do Europy po darmowe zasiłki i przede wszystkim w celu krzewienia obcego dla kultury Starego Kontynentu islamu. Unijni komisarze są jednak innego zdania – Polskę czeka przyjęcie przynajmniej kilkudziesięciu tysięcy przyjezdnych na początek.
Uchodźcy - zdjęcie ilustracyjne  Za cudze grzechy: dlaczego Polska nie powinna ulegać migracyjnej presji?
Uchodźcy - zdjęcie ilustracyjne / Flickr / EU Civil Protection and Humanitarian Aid

Kiedy Parlament Europejski przyjmował w głosowaniu pakt migracyjny, 39-letni Michał Janicki, dzisiaj najbardziej znany Polak w Szwecji, od lat mieszkający z rodziną w jednej z dzielnic Sztokholmu, jeszcze do niedawna malowniczej stolicy Szwecji, nie spodziewał się, że został mu niecały tydzień życia. Tego dnia po raz kolejny informował lokalną policję o młodzieżowych gangach zbierających się co wieczór w niektórych punktach miasta. 

Czytaj także: [Felieton „TS”] Karol Gac: Za życiem

Porządny obywatel, Polak

Uzbrojeni młodzieńcy – w żaden sposób nieprzypominający jasnych potomków Karola Linneusza czy Alfreda Nobla, o charakterystycznej urodzie północnych Europejczyków – od lat zajmują się w Sztokholmie handlem narkotykami, kontrolowaniem prostytucji nieletnich dziewcząt i drobnymi kradzieżami dokonywanymi na szwedzkich uczniach. Lokalni mieszkańcy mogą od nich odpocząć praktycznie tylko przez kilka tygodni w roku, w czasie ramadanu. Wszyscy domorośli gangsterzy są bowiem przyjezdnymi muzułmanami, imigrantami z Bliskiego Wschodu, których rozdemokratyzowane szwedzkie społeczeństwo jeszcze do niedawna nazywało uchodźcami, choć było jasne, że imigranci nie uciekali przed wojną, ale ciągnęli na Półwysep Skandynawski skuszeni wysokimi zasiłkami dla przyjezdnych. Ci, którzy nie dojechali do Szwecji, zatrzymywali się w Wielkiej Brytanii, Francji, we Włoszech czy w Niemczech. W ostatnich latach szczególnie w Niemczech – to efekt zaproszenia uchodźców przez byłą kanclerz Niemiec Angelę Merkel, która być może w słusznym poczuciu winy za zorganizowanie Europie i światu piekła II wojny światowej niesłusznie zdecydowała się na rozpoczęcie chaosu, na który społeczeństwa Europy nie były i nie są gotowe.

Michał Janicki ze szwedzką policją spotykał się nierzadko – nie podobało mu się, że miasto, które miało być dla niego drugim domem, staje się aż tak niebezpieczne. Przede wszystkim ze względu na 12-letniego syna, który jak każdy nastolatek miał swoje plany i pragnienia. 

Kiedy 10 kwietnia jeden z migrantów, 17-latek z pistoletem, po krótkiej wymianie zdań z Polakiem strzela do niego na chodniku w przejściu podziemnym, Szwecja zamiera z przerażenia. Na miejscu zbrodni pojawia się nawet premier Szwecji Ulf Kristersson, który chwali zabitego Michała za obywatelską postawę i zapewnia potomków wikingów, że „razem pokonają gangi”. Ale to Szwedom już nie wystarcza – miesięcznie w stolicy kraju jest przynajmniej kilka śmiertelnych ofiar gangów. Ludzie giną od strzałów, granatów, od noży śniadych i ciemnoskórych nastolatków. Śmierć Michała była inna, bo wykrwawiał się po strzale w serce na rękach swojego syna. 

Za cudze grzechy

Nie inaczej wygląda sytuacja w największych niemieckich miastach. Tu wprawdzie strzały padają rzadziej, za to niepokojąco powszechne stały się rozboje i gwałty na młodych kobietach. Jest ich tak dużo, że niemiecka policja coraz częściej przyznaje, że nie radzi sobie z tym zjawiskiem. Napady na kobiety zdarzają się wszędzie, na ulicy, w autobusach i pociągach. Sprawcami są właściwie zawsze przyjezdni lub nastoletnie dzieci bliskowschodnich imigrantów, którzy do Berlina czy Hamburga trafili w związku z marzeniem niemieckich polityków o ubogacaniu europejskiej kultury i niemieckich technokratów o taniej sile roboczej, która miała rozwiązać problem starzejącego się niemieckiego społeczeństwa. Kiedy rząd w Berlinie zorientował się, że nie radzi sobie z problemem, na unijnych korytarzach pojawia się proste rozwiązanie – tłum niewygodnych migrantów należy odesłać do krajów Europy Wschodniej, tych, które do Unii Europejskiej przystępowały w drugim etapie rozszerzenia. Na przykład do Polski. 

Obecny pakt migracyjny nie jest pierwszą próbą odesłania migrantów razem z problemami do Polski, Czech, Słowacji, Rumunii i Węgier. Próbowano już tego niespełna dekadę temu – Polska za odmowę przyjęcia migrantów wypowiedzianą stanowczo przez ówczesny rząd Zjednoczonej Prawicy miała płacić słone kary finansowe. Szczególnie, że przyjęcie migrantów zostało dobitnie zagwarantowane przez Donalda Tuska i proeuropejską klasę polityczną. 

Tym razem Unia przygotowała się lepiej. Obecny pakt migracyjny nie mówi o karach. Domaga się solidarnego przyjęcia imigrantów przez wszystkie kraje unijne – w przypadku odmowy wpłaty na solidarnościowy fundusz wspierający kraje, które muszą stawiać czoła problemowi migrantów w kwocie 20 tysięcy euro za każdego nieprzyjętego obcokrajowca. Wpłaty mają wynikać z „europejskiej solidarności”, nie ma w pakcie mowy o tym, że jest to solidarność mocno wymuszona. 

Czytaj także: Najważniejsza decyzja w naszych dziejach: jak doszło do chrztu Polski?

Komisja zrobi swoje

Wiadomo już, że pieniądze z imigracyjnego funduszu solidarnościowego będą trafiać do największych europejskich gospodarek. W czołówce beneficjentów funduszu znalazły się Niemcy, Francja i Włochy, jako państwa mierzące się z największym problemem migracyjnym. Płacić mają zaś ci, którzy ani nie przyczynili się do kryzysu migracyjnego w UE, ani nawet nie są krajami, w których imigranci chcieliby pozostać. Polska nigdy nie była i nieprędko stanie się docelowym adresem przyjezdnych z Somalii, Sudanu, Algierii czy Afganistanu. Tu ewentualne zasiłki są zbyt niskie, a język zbyt obcy dla wyznawców Allacha. Nawet samo społeczeństwo nie da sobie łatwo narzucić nowych obyczajów i tradycji – ramadan nieprędko stanie się narodowym świętem, a zbudowanie meczetu jeszcze długo nie będzie nad Wisłą zbyt łatwe. Te, które już powstały, nie będą w stanie przyjąć wszystkich wyznawców Mahometa mających – zgodnie z paktem migracyjnym –pojawić się w największych polskich miastach. 

Obecny rząd deklaruje wprawdzie, że na pakt migracyjny się nie zgodzi, jednak… zgodnie z europejskimi traktatami nie ma to najmniejszego znaczenia. Polska głosami europosłów PO i Lewicy skutecznie pozbawiła się prawa weta, będzie więc obowiązywać prawo uchwalone w PE, czy się to polskim politykom będzie podobało, czy nie. To, czego nie przewidział pakt dyskutowany w Strasburgu, zostanie Polsce narzucone odpowiednio przygotowanymi dyrektywami Komisji Europejskiej. To europejskie przepisy, które każdy kraj musi implementować do swojego systemu prawnego. Jeżeli nie zrobi tego w odpowiednim czasie, będzie płacić kary przewidziane w unijnych traktatach. Per saldo bardziej opłaca się mechanizm solidarności. Szczególnie Polsce, wszak nieprzypadkowo otrzymaliśmy z UE 27 mld złotych w ramach krajowego programu odbudowy, a do końca roku rząd ma dostać kolejne miliardy. Zagospodarowanie tych środków w taki sposób, żeby wpłat na problem europejskiej migracji nie odczuła polska gospodarka, jest kwestią kilku zabiegów księgowych. 

Kto zapłaci za migranta?

Pakt migracyjny obejmuje też rozporządzenie dotyczące procedur azylowych ujednolicające przepisy przyznawania ochrony międzynarodowej i umożliwiające przyspieszenie procedur w przypadku bezpodstawnych wniosków. Osoby niespełniające warunków zostaną poddane procedurze kontroli jeszcze przed wjazdem, która obejmie m.in. pobranie danych biometrycznych oraz kontrolę stanu zdrowia i bezpieczeństwa. Do zreformowanej bazy danych Eurodac zostaną dodane wizerunki twarzy i odciski palców.

Pakt ma jednak kilka niedociągnięć – nie przewiduje, co Unia Europejska będzie robić z imigrantami, którzy nie mają prawa w niej zostać. Czy pozostaną w granicach UE z możliwością starania się o prawo pobytu w późniejszym terminie, czy może będą odesłani do domów? Jeżeli tak, to nie jest jasne, kto miałby pokryć koszty takiego transportu.

Pakt jednocześnie zakłada, że imigranci w sytuacji kryzysowej w państwie zmagającym się ze zbyt dużym napływem przyjezdnych mogą być przekazani wybranemu krajowi unijnemu bez względu na to, czy będzie się na to godził, czy nie. W takim wypadku pieniądze na fundusz solidarnościowy nie będą miały znaczenia. Decyzja w tej sprawie będzie leżała po stronie Komisji Europejskiej.
 

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>



 

Polecane
Emerytury
Stażowe