Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT?

Zaczęło się od homoseksualnego podrywu, a skończyło się na zarzutach defraudacji ponad 100 tys. złotych przez działaczy LGBT. Na naszych oczach dochodzi do rozpadu w polskim środowisku tęczy.
Wybuch. Ilustracja poglądowa Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT?
Wybuch. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

W tej „inbie” jest wszystko, co od lat dręczy lokalne środowisko aktywistów LGBT: walki wewnątrzśrodowiskowe, ignorowanie pedofilii, aktywiści brylujący w mainstreamowych mediach i zarzuty o przywłaszczenie sobie ogromnych sum pieniędzy. Jest też Bartosz Staszewski, mężowie, którzy są żonami i tęczowa nienawiść, maskowana jako troska o pokrzywdzonych. Najpierw komplementy online, potem oskarżenia o manipulowanie młodymi, potem transowe śluby, a na końcu przelewy na ponad 100 tys. złotych - prawdziwa telenowela!

 

Inba

Wszystko zaczęło się od tego, że jeden z użytkowników serwisu X (dawniej Twitter) napisał post, w którym apelował, by osoby zmagające się z problemami psychicznymi lub ich diagnozą "nie zasłaniały się nią, tylko dbały o to (najlepiej ze specjalistą), by nie było trzeba się nią zasłaniać". "Moją wymówką może być stwierdzone ADHD, ale czy jest? Nie i nie chcę" – wskazał młody mężczyzna, który do wpisu dołączył swoje zdjęcie.

Pod postem młodzieńca pojawił się komentarz Grzegorza Janiczaka, członka Rady Krajowej Lewicy i koordynatora jej tęczowej frakcji. "Nie mogę na ciebie patrzeć... " – napisał Janiczak, a zapytany o sens komentarza odparł: "Nie wiem... Serce mi bije wtedy zbyt szybko... przyjemnie, ale zawsze się boję". Gdy jeden z użytkowników zwrócił politykowi uwagę, że chłopak, którego zdjęcie komentuje, ma zaledwie 18 lat, a on 31, Janiczak wyznał, że podobają mu się mężczyźni w różnym wieku, czasem starsi, czasem młodsi. "Ale napisałem jedynie, że nie mogę patrzeć na Kamila, bo mocniej bije mi serce. Jak coś złego się stanie, to najwyżej przedwczesny mój zawał" – podsumował.

Janiczak przyznał też później, że komplementy powstały przy pomocy odwiecznego przyjaciela ludzkości, alkoholu. Członek Lewicy przeprosił za swoje zachowanie odbiorców i to byłby koniec sprawy, ale do akcji wkroczyła jedna z najbardziej znanych osób transseksualnych w Polsce – Maja Heban.

Heban od kilkunastu lat "identyfikuje się jako kobieta". W swoim aktywizmie promuje „zmianę płci” jako rozwiązanie problemu dysforii, czyli rzekomego wstrętu do swojego własnego ciała, oraz transowanie dzieci. Działalność tej osoby skupia się też na tzn. call outach, czyli pokazowym demonstrowaniu winy innych w Internecie. W przeszłości celem ataków tego człowieka były głównie kobiety, feministki, które nie zgadzają się z ideologią gender. Jeżeli ktoś działa w mediach, i nie wierzy w „kobiece penisy”, Heban organizuje call out, który skasować ma bluźniącego przeciwko postępowi grzesznika z kolektywnej świadomości. Podobnie było i tym razem.

Odkąd więc Janiczak napisał swoje komplementy wobec młodego mężczyzny, Heban próbuje doprowadzić do usunięcia aktywisty z Lewicy. „Czekam na dymisję. Kiedy głosuję na lewicę, robię to, w wierzę, że nie będzie w niej takich ludzi jak Ty” - pisze Heban na swoim koncie na Twittrze. Na tym samym koncie znajdziemy też specjalny apel, który wnosi o pozbycie się Janiczaka z partii. To, co on zrobił, Heban uważa za tzn. grooming.

Termin ten z reguły oznacza manipulowanie dzieckiem przez pedofila. Grooming – jako słowo – zyskał na popularności, gdy na jaw wyszły w Wielkiej Brytanii skandale krzywdzenia dzieci z udziałem imigrantów. Wtedy to media donosiły o gangach przybyszów, głównie z Pakistanu, którzy latami dręczyli brytyjskie dziewczynki. Ich ofiarami były często dzieci z domów dysfunkcyjnych oraz z problemami psychicznymi i społecznymi, o które mało kto się troszczył. Imigranci dziewczynki gwałcili, a potem szantażowali, że dowody gwałtu zamieszczą online. Najmłodsze ofiary miały 11 lat.

Trudno jest znaleźć jakieś głębsze podobieństwo między taką tragedią setek, tysięcy dzieci i dziwną rozmową poalkoholową na Twitterze. Heban jest jednak zdania, że przewinienia Janiczaka trzeba nagłaśniać – a obok nich należy wspominać o tym, co zrobiła niejaka Jej Perfekcyjność i Monika Tichy, zwana Pacyfką.

 

Co zrobiła Tichy?

„To nie pierwszy raz, gdy w społeczności LGBT+ pojawia się oskarżenie o grooming (Jej Perfekcyjność, Pacyfka) i od razu wyśmiewa się te oskarżenia lub wręcz nimi oburza. Nie możemy wiecznie mówić "PiS to wykorzysta", bo będziemy współwinni przemilczenia. Nie ma na to mojej zgody.”

- pisze Heban w swoich mediach społecznościowych. Heban od lat pojawia się w TVNie, Onecie i innych największych mediach w Polsce. Taki call out to dla „społeczności LGBT” znak, że ktoś mocno nabroił. Że czas zapłaty nadszedł. Że Tichy i Jej Perfekcyjność to plama na tęczowej fladze.

W przypadku Jej Perfekcyjności to niezaprzeczalna prawda, bo Jej Perfekcyjność to zmarły niedawno Mariusz Drozdowski, promujący swego czasu i tęczę, i pedofilię. „Ja, dla przykładu, jestem transem i pedofilem. I spoko, żyje mi się z tym całkiem fajnie” - pisał już w 2013 roku lewicowy działacz i wykładowca - „Nie zgadzam się na zakaz mówienia o pozytywnej pedofilii. Nie zgadzam się na ograniczanie wolności słowa.”

Mimo tych szokujących słów, środowisko LGBT w Polsce w większości się od Drozdowskiego nigdy nie odcięło, a promotor pedofilii pracował dalej jako wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, od którego jego organizacja dostawała pokaźne pieniądze. Kiedy sława transseksualisty przycichła, zaczął organizować wirtualne programy na YouTube, do których zapraszał celebrytów, polityków i tęczowych działaczy. Jednym z gości Drozdowskiego była też Monika Tichy, Pacyfka.

Heban jednak wymienia Tichy zaraz obok Drozdowskiego nie ze względu na wspólny udział w jego programie, ale ze względu na rzekomą intymną przeszłość kobiety. Pacyfka większość swojego życia spędziła w typowo „heteronormatywnych” związkach, aż poznała swojego obecnego partnera, zwanego podobno „Nora”. Nora – podobnie jak Heban – urodził się jako mężczyzna, obecnie jednak uważa się za kobietę. Para nawet wzięła ślub, bo Nora – jak się zdaje – nadal działa w polskim prawie jako mężczyzna. Mimo tego Tichy nazywa transseksualistę „żoną”.

Tichy poznała swoją „żonę”, gdy ta miała 21 lat, a Tichy (prawdopodobnie rocznik 1976) grubo ponad 40. Ta różnica wieku – uważa Heban – ma być jednym ze znamion groomingu. Innym ma być sytuacja, w której małżeństwo się poznało: Heban i inni aktywiści gender uważają bowiem, że miłość narodziła się w cieniu zależności.

Wersje wydarzeń są dwie: co innego mówi Tichy, co innego jej krytycy. Według Tichy był taki okres parę lat temu, że w jej mieszkaniu czasem nocowali ludzie, którzy nie mieli się gdzie podziać, a ona pozwalała im się w tym mieszkaniu schronić na noc lub dwie. Pewnego razu w odwiedziny do jednej z osób w takim kryzysie przyszła Nora, "kobieta płci męskiej" i tak „ją” Tichy poznała. Intymny związek zaczął się podobno od wielu uścisków i długiego przytulania, bo dla Tichy przytulanie ważniejsze jest od samego stosunku.

Co innego opowiadają oskarżyciele Pacyfki. Według nich kobieta prowadziła we własnym mieszkaniu przytułek na zbłąkanych dusz tęczowych, które to u niej szukały pomocy i schronienia. Nora miała trafić do Tichy jako jedna z tych dusz, a Tichy “ją” podobno wykorzystała. Rzekoma zależność ma tutaj być drugą cechą groomingu – mimo że obie osoby były pełnoletnie, to relacja romantyczna nie powinna była powstać, bo wymusiła ją niejako desperacja jednej ze stron, potrzeba noclegu.

Tichy odcina się od tych zarzutów – jej żona płci męskiej również. Obie "kobiety" (sic!) są podobno bardzo szczęśliwe. „Miłość jest z nami” - czytamy pod ich wpisami na Facebooku.

Przeciwko nim jest jednak znaczna część polskich aktywistów LGBT. Ci oskarżają Tichy o defraudację pieniędzy, które miały iść na aktywizm. Możliwe więc, że oskarżenia o grooming były tylko przykrywką, by zniszczyć Pacyfkę za coś zupełnie innego.

 

Nagłe przelewy

„Organizacje Pacyfki, Staszewskiego i Moszczeńskiego są beneficjentami "czyszczenia konta" przez odchodzącą prezeskę Parady Równości.”

- czytamy w komentarzach pod postem Moniki Tichy o jej miłości do „żony”. Autorem oskarżeń, które pod postem pojawiają się wielokrotnie, jest jedna z najbardziej agresywnych polskich działaczek LGBT, Adrianna Palus.

Kobieta studiowała w Poznaniu, działa w medycynie/w położnictwie i w przeszłości groziła "specjalnym traktowaniem" pacjentom o konserwatywnych poglądach.

“Niech no ja sobie zapamiętam te buźki… Jeśli któreś do mnie trafi w oddział, to choćby wszędzie były zielone i różowe wenflony, to z podziemi k*rwa wyciągnę biały”

– pisała dodając później, że biały wenflon jest największy, więc jego wkłucie jest najbardziej bolesne.

Teraz jednak Palus za cel obrała sobie kogoś z własnego środowiska. Jej zarzuty omawiają skandale, które od kilku miesięcy otaczają warszawską Paradę Równości, jej finansowanie i znikające z lewicowych kont pieniądze.

Mówiąc wprost: Palus zarzuca Tichy, że ta skorzystała na tajemniczych przelewach od dawnej, odwołanej niedawno prezes Parady Równości.

Parada Równości była bowiem długo prowadzona przez Julię Maciochę, która, jak donoszą środowiskowe media, miała "wyczyścić" konto Fundacji Wolontariat Równości, organizującej Paradę Równości. Aktywistka – jak czytamy w lewicowych publikacjach - miała zrobić serię przelewów, dzieląc m.in. 100 000 zł pomiędzy organizacje prowadzone przez swoich przyjaciół i znajomych. Przelewy miały trafiać według doniesień medialnych na konto Fundacji Basta Barta Staszewskiego - 40 000 zł, Republiki Różnorodności z Poznania - 29 700 zł i szczecińskiej Lambdy Polska - 29 700 zł. Tichy była jeszcze niedawno (jak podaje wszczecinie.pl) prezesem szczecińskiej Lambdy, a obecnie odpowiada za kontakty z mediami.

Kiedy Palus rzuciła wobec Tichy swoje oskarżenia, ta od wszystkich się odcięła i zapowiedziała, że otrzymane przez Lambdę pieniądze zostaną wykorzystane do organizowania tęczowych marszów i eventów. Tichy jednak nie chce lub nie może udostępnić bliższych informacji o tym, jak pieniądze od Fundacji Wolontariat Równości są czy były dotąd wydawane – bo nie wszystkie ze sponsorowanych tak demonstracji jeszcze się odbyły. Takie jest jej stanowisko.

W momencie, w którym Palus zaczęła sypać oskarżeniami, do ataku na Tichy lub w jej obronie zlecieli się wszyscy najważniejsi aktywiści lewicy w Polsce. Zjawił się nawet transseksualny Krzysztof Bęgowski, znany dziś jako Anna Grodzka (wspierający, jak się zdaje, Pacyfkę) i radykalna feministka, Agnieszka Graff, która musiała pytać, co się dzieje, bo najnowszych wydarzeń jeszcze nie zrozumiała. Zjawił się też Sławomir Wodzyński, partner Bartosza Staszewskiego, propagatora mitu „stref wolnych od LGBT”. I nic dziwnego, że się zjawił – jeżeli bowiem Palus ma rację, że przelewy od dawnej prezeski Parady dla Moniki Tichy były podejrzane, to mogły być one podejrzane jeszcze bardziej w przypadku Staszewskiego.

Przelewy miały zostać bowiem wykonane 10.01.2024 przed formalnym odwołaniem prezes. Aktywistka była już wtedy rzekomo poinformowana o decyzji zarządu, że musi odejść. Jednak w momencie transferu (jak podaje queer.pl) Julia Maciocha zasiadała także w radzie Fundacji Basta, która została najhojniej obdarowana. Fundacja Basta to fundacja Bartosza Staszewskiego. Wszystko wskazuje więc na to, że odchodząca z Parady Równości prezeska wysłała dość spontanicznie 40 tys. złotych na organizację swojego znajomego (?), w której radzie i tak już sama działała. Kiedy przyszedł nowy prezes, konta wiały już pustką.

Tęczowe media sceptyczne wobec tych wydarzeń (np. wymieniony wyżej queer.pl) nie otrzymały od dawnej prezes komentarza w tej sprawie. Na chwilę obecną sytuacja wokół Parady Równości jest tak napięta, że mówi się, że demonstracja wcale się nie odbędzie. Albo odbędą się dwie parady. Albo trzy. Tęczowi aktywiści są tak skłóceni, jak jeszcze chyba nigdy.

Sama Monika Tichy kontynuuje natomiast odcinanie zaprzeczanie zarzutom – kobieta twierdzi, że nie przywłaszczyła sobie ani grosza z niespodziewanego przelewu. I że żadnego groomingu nie było. Janiczak natomiast zdobył się dzisiaj na przeprosiny wobec dziewczyny, której chłopaka próbował poderwać. I tak to się wszystko kręci w tym tęczowym cyrku...


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Izrael odrzuca żądanie Hamasu zakończenia wojny z ostatniej chwili
Izrael odrzuca żądanie Hamasu zakończenia wojny

– Zakończenie wojny w Strefie Gazy utrzymałoby Hamas przy władzy – powiedział w niedzielę premier Izraela, odrzucając żądania Hamasu. Rząd Izraela podjął też decyzję o zamknięciu działalności katarskiej telewizji Al-Dżazira.

IMGW przestrzega: nadciągają burze z ostatniej chwili
IMGW przestrzega: nadciągają burze

W niedzielę IMGW wydał ostrzeżenie hydrologiczne pierwszego stopnia dla południa Polski w związku z prognozowanymi opadami burzowymi.

Nieoficjalnie: Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim

Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim - pisze "Dziennik Zachodni", powołując się na źródła zbliżone do Kancelarii Prezydenta.

Jacek Protasiewicz pisze o seryjnych samobójcach: Znam ich wszystkich z ostatniej chwili
Jacek Protasiewicz pisze o "seryjnych samobójcach": "Znam ich wszystkich"

- Hej Marcin Kierwiński- jeśli pośród tych osób jestem i ja, to wyślij pozew(adres Twoi ludzie ustalą w minutę).Czekam. Jeśli jednak myślisz o „seryjnych samobójcach”, to odpuść. Pewnie znam ich wszystkich. Oni - znają mnie. Nic z tego nie będzie, poza kolejną wtopą. I już winka w PE nie będzie! - napisał Jacek Protasiewicz odpowiadając na groźby szefa MSWiA, że będzie pozywał tych, którzy mówią, że był pod wpływem alkoholu w trakcie uroczystości z okazji Dnia Strażaka.

Niebezpieczna majówka na drogach: Wszystkie statystyki wypadają gorzej z ostatniej chwili
Niebezpieczna majówka na drogach: "Wszystkie statystyki wypadają gorzej"

– Od wtorku do soboty w 346 wypadkach drogowych zginęły 32 osoby, a 399 zostało rannych, zatrzymano też 1512 nietrzeźwych kierowców – poinformował w niedzielę nadkomisarz Piotr Świstak z Komendy Głównej Policji. Przekazał, że w ciągu tych pięciu dni utonęło 12 osób.

Zastępca Bodnara wzywa do śledztwa ws. skandalu z udziałem Kierwińskiego z ostatniej chwili
Zastępca Bodnara wzywa do śledztwa ws. skandalu z udziałem Kierwińskiego

Zastępca Prokuratora Generalnego prok. Michał Ostrowski opublikował wpis w mediach społecznościowych poświęcony sprawie kontrowersji wokół przemówienia szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. "Z uwagi na interes społeczny i zaufanie obywateli do państwa, warto byłoby zweryfikować procesowo działania policjantów w tej sprawie" – zaapelował.

Amerykanie zapowiadają ukraińską kontrofensywę z ostatniej chwili
Amerykanie zapowiadają ukraińską kontrofensywę

Ukraina będzie dążyć do przeprowadzenia kontrofensywy na froncie w 2025 roku, po otrzymaniu uzbrojenia w ramach amerykańskiej pomocy wojskowej w wysokości ponad 60 mld dolarów - oświadczył, cytowany przez "Financiał Times", doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan.

Kierwiński mówi problemach z dźwiękiem. Ekspert nie ma wątpliwości z ostatniej chwili
Kierwiński mówi problemach z dźwiękiem. Ekspert nie ma wątpliwości

Nie milkną echa wystąpienia szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. Ekspert Szymon Gburek, znany szerzej jako "Dźwiękowiec na Plan", nie ma wątpliwości - kontrowersyjne przemówienie nie było spowodowane problemami z dźwiękiem.

Cokolwiek się tam zapuści, zginie - naukowcy odkryli baseny śmierci z ostatniej chwili
Cokolwiek się tam zapuści, zginie - naukowcy odkryli "baseny śmierci"

Na dnie Morza Czerwonego odkryto baseny śmierci, czyli miejsca, które są zupełnie pozbawione tlenu. Każde zwierzę, które zapuści się w jego okolice zostanie ogłuszone z powodu braku tlenu albo zabite.

Europoseł PiS mówi o sporym błędzie kierownictwa partii z ostatniej chwili
Europoseł PiS mówi o "sporym błędzie" kierownictwa partii

– Specyfika pracy w nim wymaga też jednak odpowiednich kompetencji i innych zachowań, niż te, które są wystarczające w polityce krajowej – twierdzi europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

REKLAMA

Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT?

Zaczęło się od homoseksualnego podrywu, a skończyło się na zarzutach defraudacji ponad 100 tys. złotych przez działaczy LGBT. Na naszych oczach dochodzi do rozpadu w polskim środowisku tęczy.
Wybuch. Ilustracja poglądowa Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT?
Wybuch. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

W tej „inbie” jest wszystko, co od lat dręczy lokalne środowisko aktywistów LGBT: walki wewnątrzśrodowiskowe, ignorowanie pedofilii, aktywiści brylujący w mainstreamowych mediach i zarzuty o przywłaszczenie sobie ogromnych sum pieniędzy. Jest też Bartosz Staszewski, mężowie, którzy są żonami i tęczowa nienawiść, maskowana jako troska o pokrzywdzonych. Najpierw komplementy online, potem oskarżenia o manipulowanie młodymi, potem transowe śluby, a na końcu przelewy na ponad 100 tys. złotych - prawdziwa telenowela!

 

Inba

Wszystko zaczęło się od tego, że jeden z użytkowników serwisu X (dawniej Twitter) napisał post, w którym apelował, by osoby zmagające się z problemami psychicznymi lub ich diagnozą "nie zasłaniały się nią, tylko dbały o to (najlepiej ze specjalistą), by nie było trzeba się nią zasłaniać". "Moją wymówką może być stwierdzone ADHD, ale czy jest? Nie i nie chcę" – wskazał młody mężczyzna, który do wpisu dołączył swoje zdjęcie.

Pod postem młodzieńca pojawił się komentarz Grzegorza Janiczaka, członka Rady Krajowej Lewicy i koordynatora jej tęczowej frakcji. "Nie mogę na ciebie patrzeć... " – napisał Janiczak, a zapytany o sens komentarza odparł: "Nie wiem... Serce mi bije wtedy zbyt szybko... przyjemnie, ale zawsze się boję". Gdy jeden z użytkowników zwrócił politykowi uwagę, że chłopak, którego zdjęcie komentuje, ma zaledwie 18 lat, a on 31, Janiczak wyznał, że podobają mu się mężczyźni w różnym wieku, czasem starsi, czasem młodsi. "Ale napisałem jedynie, że nie mogę patrzeć na Kamila, bo mocniej bije mi serce. Jak coś złego się stanie, to najwyżej przedwczesny mój zawał" – podsumował.

Janiczak przyznał też później, że komplementy powstały przy pomocy odwiecznego przyjaciela ludzkości, alkoholu. Członek Lewicy przeprosił za swoje zachowanie odbiorców i to byłby koniec sprawy, ale do akcji wkroczyła jedna z najbardziej znanych osób transseksualnych w Polsce – Maja Heban.

Heban od kilkunastu lat "identyfikuje się jako kobieta". W swoim aktywizmie promuje „zmianę płci” jako rozwiązanie problemu dysforii, czyli rzekomego wstrętu do swojego własnego ciała, oraz transowanie dzieci. Działalność tej osoby skupia się też na tzn. call outach, czyli pokazowym demonstrowaniu winy innych w Internecie. W przeszłości celem ataków tego człowieka były głównie kobiety, feministki, które nie zgadzają się z ideologią gender. Jeżeli ktoś działa w mediach, i nie wierzy w „kobiece penisy”, Heban organizuje call out, który skasować ma bluźniącego przeciwko postępowi grzesznika z kolektywnej świadomości. Podobnie było i tym razem.

Odkąd więc Janiczak napisał swoje komplementy wobec młodego mężczyzny, Heban próbuje doprowadzić do usunięcia aktywisty z Lewicy. „Czekam na dymisję. Kiedy głosuję na lewicę, robię to, w wierzę, że nie będzie w niej takich ludzi jak Ty” - pisze Heban na swoim koncie na Twittrze. Na tym samym koncie znajdziemy też specjalny apel, który wnosi o pozbycie się Janiczaka z partii. To, co on zrobił, Heban uważa za tzn. grooming.

Termin ten z reguły oznacza manipulowanie dzieckiem przez pedofila. Grooming – jako słowo – zyskał na popularności, gdy na jaw wyszły w Wielkiej Brytanii skandale krzywdzenia dzieci z udziałem imigrantów. Wtedy to media donosiły o gangach przybyszów, głównie z Pakistanu, którzy latami dręczyli brytyjskie dziewczynki. Ich ofiarami były często dzieci z domów dysfunkcyjnych oraz z problemami psychicznymi i społecznymi, o które mało kto się troszczył. Imigranci dziewczynki gwałcili, a potem szantażowali, że dowody gwałtu zamieszczą online. Najmłodsze ofiary miały 11 lat.

Trudno jest znaleźć jakieś głębsze podobieństwo między taką tragedią setek, tysięcy dzieci i dziwną rozmową poalkoholową na Twitterze. Heban jest jednak zdania, że przewinienia Janiczaka trzeba nagłaśniać – a obok nich należy wspominać o tym, co zrobiła niejaka Jej Perfekcyjność i Monika Tichy, zwana Pacyfką.

 

Co zrobiła Tichy?

„To nie pierwszy raz, gdy w społeczności LGBT+ pojawia się oskarżenie o grooming (Jej Perfekcyjność, Pacyfka) i od razu wyśmiewa się te oskarżenia lub wręcz nimi oburza. Nie możemy wiecznie mówić "PiS to wykorzysta", bo będziemy współwinni przemilczenia. Nie ma na to mojej zgody.”

- pisze Heban w swoich mediach społecznościowych. Heban od lat pojawia się w TVNie, Onecie i innych największych mediach w Polsce. Taki call out to dla „społeczności LGBT” znak, że ktoś mocno nabroił. Że czas zapłaty nadszedł. Że Tichy i Jej Perfekcyjność to plama na tęczowej fladze.

W przypadku Jej Perfekcyjności to niezaprzeczalna prawda, bo Jej Perfekcyjność to zmarły niedawno Mariusz Drozdowski, promujący swego czasu i tęczę, i pedofilię. „Ja, dla przykładu, jestem transem i pedofilem. I spoko, żyje mi się z tym całkiem fajnie” - pisał już w 2013 roku lewicowy działacz i wykładowca - „Nie zgadzam się na zakaz mówienia o pozytywnej pedofilii. Nie zgadzam się na ograniczanie wolności słowa.”

Mimo tych szokujących słów, środowisko LGBT w Polsce w większości się od Drozdowskiego nigdy nie odcięło, a promotor pedofilii pracował dalej jako wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, od którego jego organizacja dostawała pokaźne pieniądze. Kiedy sława transseksualisty przycichła, zaczął organizować wirtualne programy na YouTube, do których zapraszał celebrytów, polityków i tęczowych działaczy. Jednym z gości Drozdowskiego była też Monika Tichy, Pacyfka.

Heban jednak wymienia Tichy zaraz obok Drozdowskiego nie ze względu na wspólny udział w jego programie, ale ze względu na rzekomą intymną przeszłość kobiety. Pacyfka większość swojego życia spędziła w typowo „heteronormatywnych” związkach, aż poznała swojego obecnego partnera, zwanego podobno „Nora”. Nora – podobnie jak Heban – urodził się jako mężczyzna, obecnie jednak uważa się za kobietę. Para nawet wzięła ślub, bo Nora – jak się zdaje – nadal działa w polskim prawie jako mężczyzna. Mimo tego Tichy nazywa transseksualistę „żoną”.

Tichy poznała swoją „żonę”, gdy ta miała 21 lat, a Tichy (prawdopodobnie rocznik 1976) grubo ponad 40. Ta różnica wieku – uważa Heban – ma być jednym ze znamion groomingu. Innym ma być sytuacja, w której małżeństwo się poznało: Heban i inni aktywiści gender uważają bowiem, że miłość narodziła się w cieniu zależności.

Wersje wydarzeń są dwie: co innego mówi Tichy, co innego jej krytycy. Według Tichy był taki okres parę lat temu, że w jej mieszkaniu czasem nocowali ludzie, którzy nie mieli się gdzie podziać, a ona pozwalała im się w tym mieszkaniu schronić na noc lub dwie. Pewnego razu w odwiedziny do jednej z osób w takim kryzysie przyszła Nora, "kobieta płci męskiej" i tak „ją” Tichy poznała. Intymny związek zaczął się podobno od wielu uścisków i długiego przytulania, bo dla Tichy przytulanie ważniejsze jest od samego stosunku.

Co innego opowiadają oskarżyciele Pacyfki. Według nich kobieta prowadziła we własnym mieszkaniu przytułek na zbłąkanych dusz tęczowych, które to u niej szukały pomocy i schronienia. Nora miała trafić do Tichy jako jedna z tych dusz, a Tichy “ją” podobno wykorzystała. Rzekoma zależność ma tutaj być drugą cechą groomingu – mimo że obie osoby były pełnoletnie, to relacja romantyczna nie powinna była powstać, bo wymusiła ją niejako desperacja jednej ze stron, potrzeba noclegu.

Tichy odcina się od tych zarzutów – jej żona płci męskiej również. Obie "kobiety" (sic!) są podobno bardzo szczęśliwe. „Miłość jest z nami” - czytamy pod ich wpisami na Facebooku.

Przeciwko nim jest jednak znaczna część polskich aktywistów LGBT. Ci oskarżają Tichy o defraudację pieniędzy, które miały iść na aktywizm. Możliwe więc, że oskarżenia o grooming były tylko przykrywką, by zniszczyć Pacyfkę za coś zupełnie innego.

 

Nagłe przelewy

„Organizacje Pacyfki, Staszewskiego i Moszczeńskiego są beneficjentami "czyszczenia konta" przez odchodzącą prezeskę Parady Równości.”

- czytamy w komentarzach pod postem Moniki Tichy o jej miłości do „żony”. Autorem oskarżeń, które pod postem pojawiają się wielokrotnie, jest jedna z najbardziej agresywnych polskich działaczek LGBT, Adrianna Palus.

Kobieta studiowała w Poznaniu, działa w medycynie/w położnictwie i w przeszłości groziła "specjalnym traktowaniem" pacjentom o konserwatywnych poglądach.

“Niech no ja sobie zapamiętam te buźki… Jeśli któreś do mnie trafi w oddział, to choćby wszędzie były zielone i różowe wenflony, to z podziemi k*rwa wyciągnę biały”

– pisała dodając później, że biały wenflon jest największy, więc jego wkłucie jest najbardziej bolesne.

Teraz jednak Palus za cel obrała sobie kogoś z własnego środowiska. Jej zarzuty omawiają skandale, które od kilku miesięcy otaczają warszawską Paradę Równości, jej finansowanie i znikające z lewicowych kont pieniądze.

Mówiąc wprost: Palus zarzuca Tichy, że ta skorzystała na tajemniczych przelewach od dawnej, odwołanej niedawno prezes Parady Równości.

Parada Równości była bowiem długo prowadzona przez Julię Maciochę, która, jak donoszą środowiskowe media, miała "wyczyścić" konto Fundacji Wolontariat Równości, organizującej Paradę Równości. Aktywistka – jak czytamy w lewicowych publikacjach - miała zrobić serię przelewów, dzieląc m.in. 100 000 zł pomiędzy organizacje prowadzone przez swoich przyjaciół i znajomych. Przelewy miały trafiać według doniesień medialnych na konto Fundacji Basta Barta Staszewskiego - 40 000 zł, Republiki Różnorodności z Poznania - 29 700 zł i szczecińskiej Lambdy Polska - 29 700 zł. Tichy była jeszcze niedawno (jak podaje wszczecinie.pl) prezesem szczecińskiej Lambdy, a obecnie odpowiada za kontakty z mediami.

Kiedy Palus rzuciła wobec Tichy swoje oskarżenia, ta od wszystkich się odcięła i zapowiedziała, że otrzymane przez Lambdę pieniądze zostaną wykorzystane do organizowania tęczowych marszów i eventów. Tichy jednak nie chce lub nie może udostępnić bliższych informacji o tym, jak pieniądze od Fundacji Wolontariat Równości są czy były dotąd wydawane – bo nie wszystkie ze sponsorowanych tak demonstracji jeszcze się odbyły. Takie jest jej stanowisko.

W momencie, w którym Palus zaczęła sypać oskarżeniami, do ataku na Tichy lub w jej obronie zlecieli się wszyscy najważniejsi aktywiści lewicy w Polsce. Zjawił się nawet transseksualny Krzysztof Bęgowski, znany dziś jako Anna Grodzka (wspierający, jak się zdaje, Pacyfkę) i radykalna feministka, Agnieszka Graff, która musiała pytać, co się dzieje, bo najnowszych wydarzeń jeszcze nie zrozumiała. Zjawił się też Sławomir Wodzyński, partner Bartosza Staszewskiego, propagatora mitu „stref wolnych od LGBT”. I nic dziwnego, że się zjawił – jeżeli bowiem Palus ma rację, że przelewy od dawnej prezeski Parady dla Moniki Tichy były podejrzane, to mogły być one podejrzane jeszcze bardziej w przypadku Staszewskiego.

Przelewy miały zostać bowiem wykonane 10.01.2024 przed formalnym odwołaniem prezes. Aktywistka była już wtedy rzekomo poinformowana o decyzji zarządu, że musi odejść. Jednak w momencie transferu (jak podaje queer.pl) Julia Maciocha zasiadała także w radzie Fundacji Basta, która została najhojniej obdarowana. Fundacja Basta to fundacja Bartosza Staszewskiego. Wszystko wskazuje więc na to, że odchodząca z Parady Równości prezeska wysłała dość spontanicznie 40 tys. złotych na organizację swojego znajomego (?), w której radzie i tak już sama działała. Kiedy przyszedł nowy prezes, konta wiały już pustką.

Tęczowe media sceptyczne wobec tych wydarzeń (np. wymieniony wyżej queer.pl) nie otrzymały od dawnej prezes komentarza w tej sprawie. Na chwilę obecną sytuacja wokół Parady Równości jest tak napięta, że mówi się, że demonstracja wcale się nie odbędzie. Albo odbędą się dwie parady. Albo trzy. Tęczowi aktywiści są tak skłóceni, jak jeszcze chyba nigdy.

Sama Monika Tichy kontynuuje natomiast odcinanie zaprzeczanie zarzutom – kobieta twierdzi, że nie przywłaszczyła sobie ani grosza z niespodziewanego przelewu. I że żadnego groomingu nie było. Janiczak natomiast zdobył się dzisiaj na przeprosiny wobec dziewczyny, której chłopaka próbował poderwać. I tak to się wszystko kręci w tym tęczowym cyrku...



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe